sobota, 3 kwietnia 2021

PROLOG - Nigdy niczego więcej

 

PROLOG

Nigdy niczego więcej

 

 

 

Obudziłam się naga w motelu z mężczyzną za plecami.

Leżeliśmy na łyżeczki.

Ren zawsze układał się ze mną na łyżeczki.

Nie, to nie była prawda. Nie zawsze on trzymał mnie na łyżkę. Czasami wciskał mnie w swój bok, kiedy był na plecach. Czasami przyciągał mnie do siebie, kiedy był bokiem, a ja na plecach. Czasami ja trzymałam go na łyżkę. Ale kiedy to zrobiłam, trzymał moją dłoń na swojej piersi, nawet we śnie, więc nie mogłam uciec.

Miał maksymalny sen kontaktowy.

Bardzo mi się to podobało.

Potajemnie.

Problem polegał na tym, że jeśli o mnie chodzi, był po prostu kumplem do pieprzenia.

Lorenzo „Ren” Zano nie czuł tego samego.

Tańczymy ten taniec od ponad roku. Ren próbuje mnie przekonać, że coś mamy. Ja się nie zgadzam.

Nie. Znowu to nie była prawda. Ren nie próbował mnie przekonywać, że coś mamy. Był po prostu przekonany i przez ostatnie osiem miesięcy zachowywał się, jakby był moim chłopakiem. Gdyby chłopcy byli apodyktyczni, irytujący i cały czas mówili ci prosto w twarz, mówiąc ci, co możesz, a czego nie możesz zrobić (w moim przypadku było to głównie to, czego ja nie mogłam).

Kilka miesięcy wcześniej Ren próbował mnie przekonać, że powinniśmy zbadać to, co mamy.

Domyśliłam się, że teraz po prostu zrezygnował z przekonywania mnie i postanowił zostać moim chłopakiem, nawet jeśli się nie zgodziłam.

Problem z tym, że się nie zgadzałam, polegał na tym, że robiłam kilka rzeczy, gdy Ren był w pobliżu. Po pierwsze kłóciłam się z nim, jakby był moim chłopakiem.

Drugim było zjadanie z nim okazjonalnego posiłku (a może nie tak okazjonalnego) i pogaduszki, jakby był moim chłopakiem.

Innym było spanie z nim i spędzanie nocy, jakby był moim chłopakiem.

„Wiem, że nie śpisz”.

Przewróciłam świeżo przebudzonymi oczami.

Ren zawsze budził się przede mną rano i zawsze wyczuwał, kiedy się obudziłam.

Z wyjątkiem jednego razu.

Naszego pierwszego razu razem.

Ale to, co stało się po tym, jak się wtedy obudziłam, omal mnie nie zabiło, więc o tym nie myślałam.

Zawsze, kiedy wyczuwał, że nie śpię, zaczynał Rozmowę (wymaga wielkich liter, ponieważ Ren uważał te Rozmowy za poważnie poważne i tak je traktował; znowu się nie zgadzałam).

Zwykle te rozmowy koncentrowały się wokół tego, o co się kłóciliśmy, zanim na niego skoczyłam. Albo zanim on na mnie skoczył i kontynuowaliśmy godziny oszałamiającego, wzbogacającego duszę, zmieniającego życie seksu, a potem padałam i Ren zapoczątkował maksymalny sen kontaktowy.

Dziś, co mogłam stwierdzić po jego tonie, nie będzie inaczej.

„Potrzebuję kawy” - powiedziałam.

„Przyniosę ci kawę po rozmowie”.

Widzicie?

To było to.

Rozmowa.

I apodyktyczny.

Westchnęłam i stwierdziłam - „Zano, nie chcę rozmawiać”.

Położył dłoń na moim brzuchu, odsunął się i przycisnął do moich pleców, żeby mógł nade mną wisieć. Potem zaczął wciskać się głęboko we mnie większością swojego ciała, ale część z tego uniosła się na łokciu na łóżku i wisiała nade mną.

Dowód A. Ren regularnie i często zajmował dominujące pozycje, aby być jak najbardziej apodyktycznym, irytującym i stawać czoła mojej twarzy; jak, powiedzmy, przyciśnięcie mnie do pleców w łóżku i pochylenie się nade mną po tym, jak powiedziałam, że nie chcę rozmawiać.

Złapałam jego wzrok.

Boże, miał wspaniałe oczy.

Aby zablokować te oczy, zamknęłam swoje.

Mimo to, widziałam go, całego, oczami wyobraźni.

Jego oczy, twarz, włosy i inne części anatomiczne (to by było wszystko) zwykle były moją zgubą, a więc kończyłam skacząc na niego nawet w środku walki. Albo, z drugiej strony, nie walczyłabym zbytnio, gdyby on na mnie skoczył.

Był Włochem czystej krwi, nie było w nim żadnej innej domieszki. Mógł być Amerykaninem - a dokładniej Amerykaninem w czwartym pokoleniu - ale poza tym, że nie mówił innym językiem, byłam prawie pewna, że cała jego rodzina sądziła, że nadal mieszkają na Sycylii, mimo że większość z nich mieszkała w Englewood w Kolorado.

Z wyjątkiem Rena i jego kuzyna Dominica Vincetti’ego. Obaj mieszkali piętnaście minut na północ w Denver.

Ren był wysoki, bardzo wysoki. Był wyższy ode mnie, a ja byłam wysoka jak na kobietę. I miał wspaniałe ciało. Szczupłe biodra, które umiał używać (wielki czas). Szerokie ramiona, których moc również dobrze wykorzystał (na wiele pysznych sposobów). Gładkie, zdefiniowane mięśnie, o których wiedziałam, że włożył dużo pracy w sposób, jaki podniecał (i ja to też robiłam, ale z innego powodu).

Ale jego sposób nie był taki, żeby wyglądał wyjątkowo seksownie (co robił). To było w jego głowie i by odciąć się od wszystkiego innego, skupić się, skoncentrować na byciu zdrowym. To było, jak wiele rzeczy w Ren, najwłaściwsze.

I wreszcie, miał niewiarygodne mięśnie brzucha i bioder, które moim zdaniem powinny zostać sfotografowane i umieszczone w muzeum. Były tak doskonałe, że każdy powinien mieć szansę to zobaczyć.

Miał też gęste, ciemne włosy, które normalnie wydawały się być dobre, ale były wspaniałe, kiedy wbijałaś w nie palce, kiedy jego język był w twoich ustach (lub w innym miejscu na ciele).

To wszystko było wspaniałe, ale były trzy rzeczy, które naprawdę powodowały moją słabość do Rena.

Jego oczy miały ten piękny kolor espresso, tak bogaty i głęboki, że gdybyś nie była ostrożna, mogłabyś się w nich zatracić w sposób, w który nigdy nie chciałabyś być znaleziona.

I był pewny siebie. Nie arogancki. Nie chodziło o zuchwalstwo. Pewny. Po prostu wiedział, co może zrobić jego ciało i umysł, wiedział, co lubi, czego chce i czuł się z tym dobrze. Sączyło się z niego w sposób, w jaki styl bycia sączył się z ludzi, którzy byli fajni. A Ren był po prostu taki: fajny. Był jak gwiazda rocka bez gitary i w garniturze. To było fenomenalne.

I wreszcie, ubierał się naprawdę dobrze. Do pracy w bajeczne garnitury, które były dla niego uszyte. Poza pracą mógł nosić dżinsy, a nawet koszulki i nosił je dobrze, ale zwykle wkładał koszulę lub sweter (jeśli było zimno) do dżinsów i nosił je o wiele lepiej.

Ale w przypadku Rena nie chodziło o ubrania. Chodziło o męskość.

A Ren Zano był mężczyzną.

Niestety lubiłam mężczyzn, którzy byli właśnie po prostu męscy.

Miałam też słabość do mężczyzn w garniturach.

Po prostu nie lubiłam apodyktycznej, wkurzającej i rzucającej się w oczy władczej męskości. I, oczywiście, kogoś, kto w końcu złamie mi serce, chociaż myślałam, że naprawdę nie wiedział, że w końcu to zrobi.

Ale wiedziałam, że on może to zrobić.

Jego głos dotarł do mnie, gładki i głęboki, ale także łagodny i słodki – „Ally, mała, ostatni wieczór udowodnił, że musimy z tego wyjść, raz na zawsze.”

Gówno.

Używał swojego słodkiego głosu. To zawsze działało na mnie. Wiedziałam o tym, ponieważ, kiedy przełączał się na to podczas walki, to było mniej więcej wtedy, gdy na niego wskakiwałam.

Otworzyłam oczy - „Nie ma z czego wyjść”.

Jego brwi wystrzeliły do góry (przy okazji też miał świetne brwi).

„Postradałaś zmysły?” - Ren często o to pytał.

„Nie” - odpowiedziałam. I to była zawsze moja odpowiedź.

Jego dłoń, wciąż w moim brzuchu, przycisnęła lekko, gdy jego twarz się zbliżyła.

„Mała, prosto, zeszłej nocy spieprzyłaś. Spieprzyłaś wcześniej, ale zeszłej nocy totalnie spieprzyłaś. Będzie trzeba mnie, wujka Vito, twoich braci, obydwóch, Marcusa i prawie każdego pierdolonego znajomego, żeby zakryć twój tyłek za gówno, które zrobiłaś zeszłej nocy.”

W ten sposób rozpoczęła się wkurzająca mnie część Rozmowy, która zwykle prowadziła do krzyczącej-mnie części Rozmowy, a ta przenosiła się do części Rozmowy krzyczący-Ren, która miała tendencję do kulminacji takiej, że część naszych rozmów kończyło się moim wyjściem (albo, na przemian, mieliśmy gorący, świetny, szybki numerek, a potem ubierałam się i wychodziłam).

„Uratowałam życie Faye zeszłej nocy” - przypomniałam mu krótko.

„Wczoraj wieczorem wyszłaś na czyjś pieprzony widok” - odparł.

„Dałam im to, czego chcieli” - wciąż dzieliłam się ostatnimi wspomnieniami.

„Dostałaś się na widok” - powtórzył się częściowo - „Nie chcesz, żeby któryś z tych mężczyzn wiedział, że istniejesz. Naprawdę nie chcesz, aby wiedzieli, że masz dostęp i umiejętności. Bawisz się tym gównem, Ally. To nie jest twoje życie. To rozrywka. Nie masz solidnej sieci. Nie masz wsparcia. Nie masz doświadczenia. Jak dotąd, wszystko, co masz, to gówno szczęścia i wytrwałości. Pierwsza w końcu się skończy. Druga sprawi, że skończy się i wpadniesz w kłopoty.”

Nie słyszałam wiele z tego, co powiedział, ponieważ utknęłam na słowie, którego użył blisko początku.

Bawię się.

„Bawię się?” - szepnęłam ostrzegawczo.

Wiedziałam, że złapał moje ostrzeżenie, ponieważ udało nam się, nawet jako kumple (według mnie) spędzić razem dużo czasu w zeszłym roku, żeby mógł mnie zrozumieć.

Wiedziałam też, że złapał moje ostrzeżenie, ponieważ zarzucił jedną ze swoich długich, ciężkich, umięśnionych nóg na moje i przysunął się jeszcze bliżej.

„Ally …”

Bawię się?” - mój głos podniósł się, a oczy mi się zwęziły.

„Czy zarabiasz na tym gównie?” - zapytał.

„Nie w pieniądzach” - odpowiedziałam.

„W takim razie to nie jest zawód. To hobby. I to jest niebezpieczne, Ally. I to jest ostatni raz, kiedy ci powiem, musisz przestać to robić.”

Moje oczy zwęziły się jeszcze bardziej. Moja klatka piersiowa zaczęła płonąć i otworzyłam usta, aby rozpocząć krzyczącą część Rozmowy.

*****

Przewijanie do tyłu – Rockowe Laski

Cofam się trochę, żeby powiedzieć, że nazywam się Allyson Nightingale, ale wszyscy nazywają mnie Ally.

I jestem Rockową Laską, w nazwie i czynie.

Oznacza to, że czczę w świątyni Rock’n’rolla i żyję życiem gwiazdy rocka, robiąc, co chcę, i kiedy chcę, jak chcę. Oczywiście, kiedy nie pracuję jako barmanka lub zapasowy barista za dużo mniej pieniędzy.

Ja i moja najlepsza przyjaciółka India „Indy” Savage (obecnie Nightingale, odkąd wyszła za mąż za mojego brata Lee) mamy grupę zwaną Rockowe Laski. To nasza ekipa głównie dlatego, że jesteśmy liderami grupy, a one będąc rockowymi pisklętami, będą Rockowymi Laskami.

Więc są.

Indy i ja rozpoczęłyśmy tę tradycję. A niektóre z Rockowe Laski mogą nie być tak szalone jak ja i Indy, ale w istocie są Rockowymi Laskami.

Zdecydowanie.

*****

Nazwa Rockowe Laski nie obejmuje moich braci (ponieważ są facetami, a jeśli facet nie jest gejem, to nie może być Rockową Laską): Henry’go „Hanka” Nightingale’a i Liama „Lee” Nightingale’a. Obaj są starsi ode mnie.

Hank to twardziel policjant. O ile wiem, Lee to po prostu zawodowy twardziel.

Mój tata też jest policjantem. Tak samo jak jego tata. Dziadek zginął na służbie.

Tak więc twardziele i odwaga krążą w rodzinie.

Jeśli o mnie chodzi, mam te geny.

Tylko nikt się ze mną nie zgadza.

*****

Widzisz, jakieś dwa lata temu Indy miała kłopoty. Jest właścicielką antykwariatu o nazwie Fortnum, ale serwuje też kawę. W rzeczywistości, gdyby nie podawała kawy, miałaby przerąbane, ponieważ nie sprzedaje zbyt wielu książek.

Wylądowała również z baristą o imieniu Tex (który jest prawdziwym wariatem, ale przede wszystkim kochanym), który jest geniuszem przyrządzania latte / cappuccino / espresso.

Jest kawowym Yo-Yo Ma. W rzeczywistości pan Ma odkładał wiolonczelę w środku występu, żeby napić się kawy Texa, jest taka dobra.

Poważnie.

W każdym razie Rosie, barista, zanim Indy zwerbowała Texa, zrobił coś głupiego. Indy została wciągnięta, a Indy była moją najlepszą przyjaciółką odkąd pamiętam. Nasi rodzice byli najlepszymi przyjaciółmi. I, jak wspomniałam, jest teraz żoną mojego brata. Więc naturalnie zostałam z nią to wciągnięta.

Albo, jeśli mam być szczera, wkroczyłam. Na szczęście.

Nigdy nie unikałam kłopotów. Lub tworzyłam własne, w zależności od przypadku.

Zaczęło się wiele rzeczy. Naprawdę wiele. Niektóre z nich były złe. Niektóre z nich były bardzo złe.

Ale większość z tego była niesamowita.

Jeśli chodzi o mnie, kiedy Indy miała kłopoty i ja się w to zaangażowałam, szukałyśmy Rosie’go, ponieważ zniknął. A kiedy nikt nie mógł go znaleźć, ja to zrobiłam.

To wtedy złapałam bakcyla. Podobnie jak mój tata i bracia, byłam dobra w tym kiepskim śledztwie.

Z natury.

Więc robiłam to dalej.

*****

Nie myśl, że jestem głupa. Nie jestem.

Po drodze wiele się nauczyłam. Na początku robiłam to tylko dla bliskich przyjaciół, węsząc, robiąc takie rzeczy, jak szukanie rzeczy na oszukującego ex, takie gówno.

Ale zawsze zajmowałam się tym, co się dzieje. Wtedy moi znajomi powiedzieli swoim znajomym i otrzymałam zlecenia. W końcu gówno stało się poważne.

Ale jestem Nightingale. Nie stronię od poważnych rzeczy. Żadnej cholernej szansy.

Ale Ren się mylił. Miałam solidną sieć. Miałam wsparcie.

Ponieważ otrzymałam pomoc.

*****

Jednym z moich partnerów jest Darius Tucker. Jest jednym z najlepszych przyjaciół Lee (i jeden z moich). To niesamowity facet, którego kocham i kochałam, odkąd poznał Lee w szkole. Jest niesamowitym facetem, którego teraz kocham bardziej, ponieważ jest spoko, jest miły, chroni mój tyłek i wierzy we mnie.

Jest także byłym handlarzem narkotyków i obecnie prywatnym detektywem pracującym w agencji Lee, Nightingale Investigations.

Nawet jeśli Darius wycofał się z handlu, nie oznacza to, że nie zna wszystkich. A jeśli nawet ich nie zna, to wciąż wie o nich.

Moim drugim partnerem jest Brody Dunne, kolejny mój przyjaciel od zawsze.

Brody jest mężczyzną-chłopcem (ma więcej z chłopca niż z mężczyzny, mimo że jego wiek mówi bardziej, że jest bardziej mężczyzną niż chłopcem), który potrafi pracować przy komputerze, tak jak Yo-Yo Ma na wiolonczeli, Stephen Hawking na równaniu, a Tex na ekspresie do kawy.

Jak widać, mam dwóch dobrych partnerów.

*****

Przewijając do ostatniej nocy: kiedy dowiedziałam się, że inna moja przyjaciółka, Faye, została pochowana żywcem, ponieważ tata jej chłopaka jest kutasem.

Nie pytaj, to niesamowita historia.

W każdym razie ktoś musiał wkroczyć. A ponieważ monitorowałam sytuację od jakiegoś czasu, byłam w odpowiednim miejscu, aby to zrobić.

Więc zrobiłam.

I uratowałam jej życie.

*****

Jednak trzeba powiedzieć, że Ren się nie mylił (chociaż nie zamierzałam mu przyznać racji).

Mężczyźni, których to dotyczy, w tym tata chłopaka Faye, nie byli dobrymi ludźmi.

Nawet nie blisko.

*****

Przewijanie do przodu – wciskam „play”

Czy to ostatni raz, kiedy to do mnie mówisz?” - krzyczałam na Rena.

„Mała …”

Pchnęłam go za ramiona i udało mi się rozkołysać go do tyłu na tyle, żebym mogła przetoczyć się po łóżku.

To zrobiłam, warcząc - „Nie mów do mnie mała”.

Postawiłam stopę na podłogę i nigdzie dalej, ponieważ Ren zahaczył ramieniem o mój brzuch i pociągnął mnie z powrotem do łóżka.

Potem przykrył mnie swoim ciałem.

To był skuteczny manewr, którego często używał podczas naszych rozmów, ponieważ mogłabym rzucić kolanem w jego „klejnoty”, ale nie chciałam tego robić, ponieważ lubiłam jego klejnoty, takie jakimi były w tych czasach, kiedy nie walczyliśmy.

Poza tym był większy, cięższy i silniejszy ode mnie, więc miałam totalnie przechlapane.

Dowód B. Ren nie miał problemu z wykorzystaniem swoich fizycznych zalet, aby dać mu więcej okazji do bycia apodyktycznym i stawaniu czoła moim żądaniom.

„Zejdź ze mnie” - zażądałam.

„Posłuchaj mnie.”

„Zejdź ze mnie” - rozkazałem popierając to pchnięciem bioder.

Kiedy moje biodra opadły z powrotem na łóżko, Ren wciąż był na mnie.

Kurwa!

Potem jego ręce przesunęły się, aby ułożyć ramiona po obu stronach mojej twarzy. Pochylił głowę, żeby był wszystkim, co mogłam zobaczyć, a jego głos był głosem, którego nigdy nie używał. Był głęboki i słodki, ale był też ciężki i niski i trochę mnie wystraszyło (w może dobry sposób), kiedy powiedział - „Ally, mała, posłuchaj mnie. Zależy mi na tobie, coś dla mnie znaczysz i nie chcę cię widzieć w pudełku pod metrem ziemi bez zbiornika tlenu, który zapewni ci bezpieczeństwo, dopóki cię nie znajdę. Czy mnie rozumiesz?”

Troszczył się o mnie.

Coś dla niego znaczyłam.

Tak.

Racja.

Przyznałabym mu to. To było może.

Po prostu troszczył się o kogoś innego o wiele bardziej.

„Rozumiem, że jesteś apodyktycznym, irytującym palantem, który myśli, że może mi powiedzieć, co mam robić, kiedy nie może, bez względu na to, jak często ci mówię, że to moje cholerne życie i zrobię to tak, jak ja proszę” - odparłam.

Coś błysnęło w jego oczach tak szybko, że nie mogłam uchwycić tego, co to było, zanim zaczął - „Ally…”

„A teraz zejdź ze mnie. Mam gówno do zrobienia. Muszę wrócić do domu, do Denver.”

Jego ciało przycisnęło moje do łóżka - „Dokończymy to tutaj”.

„W porządku” - zgodziłam się ochoczo – „Zakończmy. Zostaw mnie w spokoju i wszystko będzie skończone” - Sarkastycznie wyciągnęłam „wszystko”.

Jego twarz zmieniła się w wyraz, której nigdy wcześniej nie widziałam. To nie było słodkie.

To nie było niecierpliwe.

Był wściekły.

Wcześniej był wściekły, a nawet naprawdę zły (zobacz wspomniane wcześniej notatki o tym, że często na siebie krzyczeliśmy). I jego złość miała fizyczną obecność. Do tego stopnia, że jego ciężar mogłaby wypełnić miejsce.

Ale to było inne.

W pokoju nie było jak zwykle duszno.

Czuło się bezruch.

I to mnie przeraziło.

„Właśnie ci powiedziałem, że coś dla mnie znaczysz i nie dasz mi dziesięciu minut na omówienie tego gówna?” - zapytał zwodniczo cicho.

„Nie, ponieważ jedyny wynik, który jest dla ciebie do zaakceptowania, jest dla mnie nie do przyjęcia, więc nie mamy o czym rozmawiać”.

Potrząsnął głową, nadal wyglądając na bardzo, bardzo wściekłego.

„Ocho. Poszłaś za daleko. Po prostu skończyłaś ze mną, jakby wszystko było dla ciebie obojętne.”

„Cóż, tak jest” - ucięłam (kłamiąc!).

„Bzdura” - odpalił (wiedział, że kłamię).

„Ile razy mam ci mówić? Jesteśmy kumplami do pieprzenia, Zano.”

Znowu potrząsnął głową, jego kciuk przesunął się po moim policzku i jego twarz zbliżyła się do mojej, jego usta prawie musnęły moje.

„Nie, mała, nie jesteśmy. Miałem kumpli do pieprzenia, Ally. I żadna z nich nie wyglądała tak, jak wyglądasz, kiedy wślizguję się w ciebie, za każdym razem, kiedy wślizguję się w ciebie. Jakby część ciebie zaginęła i właśnie została odnaleziona.”

O kurczę.

Prawdopodobnie tak właśnie wyglądałam.

Ponieważ kiedy wsuwał się we mnie, właśnie tak się czułam.

Moje oczy odpłynęły.

„Spójrz na mnie” - polecił.

„Zostaw mnie” – odparłam

Umilkł.

Pozwoliłam mu i czekałam, mając nadzieję, że to będzie ten poranek, w którym Ren się podda, stoczy się i poczeka na walkę kolejnego dnia.

To nie miał być taki poranek. Wiedziałam o tym, kiedy mówił dalej.

„Twoi bracia już się o tym dowiedzieli. A kiedy przelecisz przez Denver, stracą rozum.”

„Przeżyją to.”

Coś zamigotało w jego pięknych oczach. Jego wściekłość dawno minęła i właśnie wtedy jego głos powrócił do słodyczy - „Mała, próbuję ci przedstawić, że to jest inne. I wcześniej martwiłem się tym gównem, które robiłaś. Ale teraz jestem, kurwa, naprawdę zaniepokojony.”

Wtedy coś się wydarzyło.

Nie wiedziałam, co to dla mnie zrobiło. Nowy ton jego głosu. Ten wyraz jego twarzy. Jego ciepłe, twarde ciało przyciskające moje do łóżka po oszałamiającej nocy wzbogacającego duszę, zmieniającego życie seksu. Wiedząc, że dowiedział się, co się działo zeszłej nocy, jechał godzinami, aby dostać się z Denver do górskiego miasteczka Carnal w Kolorado, gdzie dzieje się wszystko, co złe, aby się do mnie dostać. Albo fakt, że naprawdę brzmiał, jakby miał na myśli to, co powiedział.

Cokolwiek to było, zrobiło to dla mnie i doprowadziło mnie do zrobienia czegoś, czego nigdy nie zrobiłam z Renem.

Zgodziłam się.

Ale zrobiłam to po cichu - „Rozumiem”.

Mrugnął – „Rozumiesz?”

Skinęłam głową, nie mówiąc już tego więcej.

Jego oczy wyostrzyły się, ale twarz stała się ostrożna - „Może powinienem zrozumieć, co dokładnie rozumiesz.”

To była dziwna rzecz dla kumpli do pieprzenia, a inny sposób, w jaki musiałam przyznać, że przełamaliśmy ten schemat. Było to również coś, czego Ren wielokrotnie używał, aby podkreślić fakt, że tak naprawdę nie byliśmy kumplami do pieprzenia, ale byliśmy razem.

Po prostu nie chodziliśmy na randki ani nie spotykaliśmy się z rodzicami… jeszcze (część „jeszcze” należała do Rena).

A najdziwniejsze było to, że mnie znał. Ja jego też znałam. Zwracał na mnie uwagę, kiedy uprawialiśmy seks i kiedy nie. Robiłam to samo.

Nic więc dziwnego, że zadał to pytanie.

„Ci kolesie to źli kolesie” – wyjaśniłam - „Wiem, jak źli, Ren. Grzebałam wokół nich od miesięcy.” - Położyłam dłoń na jego klatce piersiowej, aby wcisnąć swój punkt do celu, ponieważ jego twarz stała się niestrzeżona, a oczy zaczęły się nagrzewać.

„Ale pogrzebali Faye żywcem. Znałam ryzyko. Przemyślałam to i moja przyjaciółka została wyciągnięty z tego pudła oddychając. Ledwo, ale się udało.”

Przesunął jedną dłoń w dół na moją szyję, żeby kciukiem pogłaskać moje gardło. To było kolejne coś nowego. Z drugiej strony, nie dałam mu wielu okazji, by okazywać takie uczucia i pomyślałam, że to dobrze, bo było to niewiarygodnie przyjemne uczucie.

„Wkraczasz na pewną ścieżkę” - powiedział łagodnie - „Ścieżkę, na której bez względu na siłę ognia, jaką masz za plecami, będą próbowali cię pokonać. Nie chcę, żebyś dotarła do tego miejsca, mała.”

Co niezwykłe, użyłam raczej spokojnego głosu niż poirytowanego, kiedy wyjaśniłam - „Nie jestem głupia. Mam Brody’ego i Dariusa. Jestem ostrożna.”

Tylko w większości była to prawda.

Wsunęłam dłoń w górę jego klatki piersiowej, badając to niezbadane terytorium intymności i dzielenia się, i owinęłam ją wokół jego szyi, wywierając nacisk. Dał mi to, czego chciałam, a jego twarz zbliżyła się jeszcze bardziej.

„Lubię to robić, Ren. Lubię to. Próbowałam w życiu wielu rzeczy. Mam tytuł licencjata. Jestem certyfikowanym technikiem radiologicznym. Zrobiłam kurs robienia paznokci. Mam trzydzieści dwa lata. Teraz pracuję na pół etatu w księgarni / kawiarni i na pełny etat podając drinki. Nie lubię tego robić tak bardzo, jak lubię to, czego ty nie lubisz, gdy robię. Dlatego wciąż to robię, chociaż znam wielu ludzi, nie tylko ciebie, którym nie podoba się, że to robię. Ponieważ to lubię. To dobrze. Czuję, że w końcu znalazłam to, kim chcę być. To tak, jakbym w końcu mnie znalazła.”

Przyjrzał mi się i choć raz nie powiedział ani słowa.

Znowu niezwykle, mówiłam racjonalnie - „Wiem, że martwisz się o tych facetów, z którymi związałam się zeszłej nocy. Podobnie jak Darius i Brody. Ja też. Ale podjęłam wykalkulowane ryzyko, by uratować przyjaciółkę. Będę uważała za siebie i mam też dobrych facetów, którzy to oglądają. Więc wszystko będzie dobrze.”

Wciąż mnie obserwował, ale nie miałam nic więcej do powiedzenia.

Wreszcie się odezwał.

„Wiesz, tylko mówię, powiedziałaś mi to gówno, tak jak właśnie mi to powiedziałaś, zamiast krzyczeć na mój tyłek, a do tej pory jedyną opcją, w którą musiałem cię powstrzymać przed krzyczeniem, było pieprzenie twojego tyłka, a mogło to przeniknąć jakieś dziesięć miesięcy temu.”

Coś w tym mnie rozśmieszyło. Może dlatego, że to było zabawne.

I było w tym coś, co mi się podobało. I nie było może w tym, że nie tylko wydawało się, że mnie słucha, ale usłyszał i zrozumiał mnie.

I podobało mi się to.

Kiedy przestałam się śmiać, Ren uśmiechał się do mnie delikatnie.

Moje serce podskoczyło.

Nie dostawałam wielu z nich, biorąc pod uwagę, że walczyliśmy cały czas, a kiedy tego nie robiliśmy, jego usta zajmowały się innymi rzeczami.

Ale tak jak teraz, kiedy dostałam uśmieszek od Rena Zano, uderzył mnie prosto w serce.

Jego uśmieszek przeszedł w uśmiech, a jego oczy przesunęły się po mojej twarzy, coś się w nich działo, czego nie do końca rozumiałam. Ale cokolwiek to było, wydawało się coś znaczyć. Wyglądało na to, że zaraz coś powie, ale przemyślał to i milczał.

Ja nie.

„Kopię góry, ale ja i chłopcy strzeliliśmy tutaj bez zaprowiantowania i mam gówno do załatwienia w domu, więc może nadszedł czas, żeby się pospieszyć.”

„Dobrze” – odpowiedział - „Po drugiej stronie ulicy jest drogeria. Pójdę, kupię szczoteczki do zębów i gówno. Na tej ulicy jest też kawiarnia. Chcesz zrobić kawę w tym małym dzbanku na komodzie, czy chcesz, żebym przyniósł ci prawdziwą kawę? ”

Gapiłam się na niego.

Nigdy nie robiliśmy czegoś takiego, zachowując się na wpół normalnie i nie zawsze szaleni.

Byłam trochę oszołomiona, że potrafił troskliwy.

Nie. To nieprawda. Wiedziałam, że jest typem faceta, który może taki być. Często wykazywał skłonność do troskliwości. Na przykład, gdy pojawiałam się w jego domu we wczesnych godzinach rannych po zmianie barmańskiej, pytał mnie, czy jadłam i stwierdzał, że zrobił trochę sosu do spaghetti lub trochę cannelloni i podgrzewał to, żeby mnie nakarmić. Wiedziałam, że prawdopodobnie nie zrobił tego tylko dla siebie, ale także przygotowywał się do nakarmienia mnie później.

I takie inne gówno.

Ale każdy musiał jeść, więc czy robił wszystko, co w jego mocy, aby być troskliwym? Nigdy tego nie widziałam. Głównie dlatego, że nigdy nie dałam mu szansy.

Z wyjątkiem ostatnich Świąt Bożego Narodzenia, kiedy był naprawdę troskliwy.

Więc może nie patrzyłam na niego oszołomiona, ponieważ był troskliwy.

Może robiłam to, ponieważ poruszyła mnie ta demonstracja dalszej troskliwości.

Gówno.

„Ja, hmmm…” - zaczęłam i zatrzymałam się, ponieważ trochę mi zajęło otrząśnięcie się z tego, jak miło było być w ten sposób z Renem. Ale udało mi się to i kontynuowałam. - „Zaczniemy tutaj od kawy i kupimy prawdziwą na podróż do domu. Ale szczoteczka by się przydała.”

„Dobra” - mruknął, pochylając się blisko, by dotknąć moich ust swoimi ustami i zrobił to bez powodu. Coś innego, czego nigdy nie zrobił. Potem odsunął się, zsunął ze mnie i wyszedł z łóżka. Po tym, jak to zrobił (znowu troskliwie), naciągnął na mnie kołdrę i zaczął się ubierać.

To wtedy straciłam zdolność myślenia o czymkolwiek, kiedy patrzyłam, jak Ren się porusza, przechodząc od nagiego do ubranego, więc leżałam tam i pozwoliłam sobie cieszyć się pełnią tego (jak również ciepłem, jakie we mnie wywołało). Pokaz był tak dobry, że kiedy Ren wrócił do łóżka, powtarzałam w głowie pewne jego fragmenty, kiedy się skończył i to sprawiło, że stałam się nieruchomym celem. Zarzucił dłoń na moją szyję, podciągnął mnie do góry i ponownie dotknął moich ust swoimi ustami.

„Wrócę za kilka minut” - mruknął. Posłał mi mały uśmiech, który ogrzał jego oczy w sposób, który wzmagał we mnie to gorąco, po czym podszedł do drzwi i przez nie przeszedł.

Patrzyłam na drzwi przez dłuższą chwilę.

Potem imię, które wymamrotał z tyłu moich włosów ponad rok wcześniej… imię, które wymamrotał, gdy byliśmy w łóżku, nago, trzymał mnie i spał… imię, które nie było moje… wróciło do mnie.

I przypomniało mi, że to nie było prawdziwe.

Naprawdę wierzyłam, że Ren tego chciał.

Ale wiedziałam, że to się nigdy nie wydarzy, nie w sposób, w jaki ja tego potrzebowałam.

Więc odepchnęłam na bok myśli o jego cieple i troskliwości, wyskoczyłam z łóżka i zaczęłam robić kawę.

Byłam pod prysznicem, kiedy wrócił i wiedziałam, że wrócił, kiedy dołączył tam do mnie.

Ja mokra i namydlona i Ren mokry i nagi oznaczało, że coś się wydarzyło, a te rzeczy obejmowały orgazm oparta-o-kafelki-w-łazience-w-niedrogim-motelu w małym górskim miasteczku w Kolorado.

Jak każdy orgazm, który dał mi Ren (tak, powiedziałam „każdy” i to nie jest kłamstwo), ten był cholernie najwspanialszy.

Byłam w staniku i majtkach, Ren w jego bokserkach. Oboje byliśmy przy małej umywalce, myjąc zęby, podczas gdy ja przygotowywałam się, by nie polubić innego bycia razem tutaj, aby na zawsze pozostawić tę nieznaną intymność, kiedy Ren dał mi amunicję do odpoczynku od tego, aby na zawsze przejść do „nas”, których on chciał.

Zrobił to wypluwając pianę, spłukując i łapiąc moje oczy w lustrze po tym, jak wytarł usta ręcznikiem.

Potem powiedział - „Mam zaproszenie na ślub Avy i Starka. Wiem, że będziesz na przyjęciu weselnym, ale ja cię zabiorę.”

Wciąż trzymałam szczoteczkę w ustach, ale moje oczy zatrzymały się na jego, gdy moje wnętrzności zamarzły jak kamień.

Zmusiłam się do wyjścia z zamarznięcia, wyciągnęłam szczoteczkę z ust i spytałam przez pianę - „Jaja ze mnie robisz?”

Jego brwi się złączyły i odpowiedział - „Nie”.

Pochyliłam się do przodu, splunęłam, ale nie spłukałam. Odezwałam się ponownie po tym, jak przesunęłam wierzchem dłoni po usta i moje słowa wydały się gryzące.

„Powiedz mi, że ze mnie żartujesz” - zażądałam.

Odchylił się do tyłu i skrzyżował ręce na piersi, mrucząc w sposób, w jaki wiedziałam, że był zirytowany i nie spodziewałam się odpowiedzi  - „Jezu, co teraz siedzi ci w dupie?”

Robił to.

Całkowicie ze mnie żartował.

I to mnie paliło. Nie ze złości.

Z bólu.

Tak bardzo, mój głos był właściwie słaby – kurwa! słaby - kiedy odpowiedziałam - „Co siedzi mi w dupie, Ren, to że właśnie poprosiłeś mnie, żebym poszła z tobą na ślub kobiety, w której jesteś zakochany. To” - mój głos – do cholery! – złamał się na tym słowie, ale kontynuowałam - „to jest to, co siedzi mi w dupie”.

Zarejestrowałam szok na jego twarzy. Trudno było go nie zauważyć, ponieważ wypełniał każdą cechę i wystrzelił z jego oczu.

„Co do cholery?” - zaszeptał.

„Więc nie” - szepnęłam w odpowiedzi, ból wciąż oddziaływał na mój głos, sprawiając, że był roztrzęsiony. Ale nie mogłam tego powstrzymać. Nie miałam też tego w sobie, żeby spróbować – „Nie pojadę z tobą na ślub Avy i Luke’a. A także…” – przełknęłam – „… to gówno, ty i ja, po tym, skoro prosisz mnie o coś takiego, jest skończone. Całkiem. Nigdy więcej kumpli do pieprzenia. Nigdy niczego więcej.”

I nie wyszłam z łazienki.

Wybiegłam.

 


 

5 komentarzy:

  1. Dziękuję za historię Ally,oj nie taką ja pamiętamy,tu pokazuje pazurki,no i widać że znalazła swój cel w życiu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie pierwszy i nie ostatni z tych facetów, który miał oko na inną laskę z grupy. Ale ale, żeby przez rok z nim sypiać, pomimo tego co słyszała, i dopiero teraz z tym wyskoczyć? Coś z nią jest nie tak.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj Ally lubi chronić swoje serce. Skoro usłyszała co usłyszała wycofała się emocjonalnie nie pozwalając mu do siebie trafić. Będzie ciekawie 😁 dziękuję za rozdział. I kobietko dobrych Świąt Ci życzę. ❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada się ostra zabawa 😂

    OdpowiedzUsuń
  5. Już nie mogę się doczekać

    OdpowiedzUsuń