ROZDZIAŁ
XXVI
Nie typ dziewczyny, która rzuca ręcznik
Mój tyłek był na blacie Rena, a Ren stał
oparty szafkę dalej ode mnie, kiedy spojrzałam znad mojego talerza i zobaczyłam
na sobie oczy mojego mężczyzny.
Obserwował mnie.
„Co?” - zapytałam.
„Dobrze się czujesz?” - zapytał w
odpowiedzi.
„Tak” - odpowiedziałam zdezorientowana
- „Dlaczego miałabym się czuć źle?”
„Weszłaś do domu wczoraj o trzeciej.
Dużo później pieprzyłem cię. Nie ma nawet siódmej, ale wyglądasz dobrze, a
prawie nie spałaś.”
„Ty też nie” - przypomniałam mu.
„Tak” - zgodził się - „I ledwo
ciągnę”.
Nie wyglądał, jakby ledwo ciągnął.
Wyglądał jak Ren. Pewny siebie, nawet po prostu stojąc tam i jedząc. I gorący
(oczywiście).
„Jak ty to robisz?” - zapytał.
Wzruszyłam ramionami i zwróciłam
uwagę na jajka - „Żyję życiem gwiazdy rocka, kochanie. Od jakiegoś czasu.” - ugryzłam
jajka, przeżułam, przełknęłam, spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się - „Sen
jest przereklamowany”.
Odwzajemnił uśmiech i wziął swój
talerz do zlewu. Po tym, jak zjadłam ostatnią truskawkę, wziął mój i dołączył
do jego. Potem zajął pozycję między moimi nogami, obejmując mnie ramionami,
więc owinęłam się wokół niego.
„Co w twoim dniu?” - zapytał.
„Zrobić kawę. Przejrzeć katalogi
mebli biurowych z Daisy. Spróbować znaleźć coś, co dręczy Dariusa. Striptiz. Zabrać
Hectora i Texa do kilku ćpunów, aby zobaczyć, czy uda nam się złamać sprawę
włamań w Highland. Wróć do mojego mężczyzny.” - przechyliłam głowę na bok - „A
ty?”
„Dzień gry o władzę” - stwierdził
dziwnie, po czym zapytał - „Dowiedzieć się, co dręczy Dariusa?”
„Tak. Coś z nim jest nie tak. Ma
problemy. Rozwiążę je” - powiedziałam - „Ale co to jest dzień gry o władzę?”
„Vito i ja wdaliśmy się w to wczoraj.”
Poczułam, jak szarpnęła mi się głowa,
zanim zadałam pytania - „Co? Dlaczego? Kiedy? Dlaczego mi nie powiedziałeś?”
„Wczoraj wieczorem debiutowałaś ze
striptizem. Pomyślałem, że masz gówno na głowie, więc powiem ci teraz” -
odparł.
„Okej” - dałam mu to, ponieważ było
słodkie - „Więc co? I dlaczego?”
Westchnął i zbliżył się do mnie.
„On naciska na decyzję, w tym sensie,
że to ja zmienię zdanie. Wie, co się dzieje między tobą i mną i próbuje mnie
wciągnąć dalej, zanim to, co mam z tobą, obróci mnie nieodwołalnie. Jego
problem polega na tym, że nie zdaje sobie sprawy, że ta tura już się dokonała. Poróżniliśmy
się. Dom stara się, żeby wszystko było gładkie i dam mu to, on próbuje, i
szanuję to. Ale Vito nie szanuje go zbytnio i sprawia, że z dnia na dzień staje
się to wyraźniejsze i wyraźniejsze. Domowi się to nie podoba. Od jakiegoś czasu
holuje linkę i Vito nie robi mu luzu. To błędna gra. Ale Dom ma teraz rodzinę,
a Sissy i próbują ją rozwinąć, więc mam poczucie, że Dom przemyślał wszystko,
tak jak ja. Sposób, w jaki gra Vito, sprawia, że Dom też się odwraca.”
Łał.
Ciekawe.
„Więc co oznacza gra o władzę?” - zapytałam.
Zaczął przesuwać dłonią w górę i w
dół moich pleców i martwiłam się, że to było uspokajające, mówiąc mi, żebym się
przygotowała, ale po tym, co powiedział później, stwierdziłam, że było to po
prostu czule, coś, co lubiłam o wiele bardziej.
„Chciałem po prostu odejść. Wciąż nie
jestem zadowolony z tego, że pojawił się u twoich rodziców, a to było po części
jaki jest Vito, po części pokazywał mi to, kto jest szefem tej rodziny. Z tym i
jego naciskiem, jeśli nie wycofa się i nie pozwoli, żeby to się stało, utrudnię
to jemu i wszystkim.”
„Jak?”
„Ponieważ jestem czysty. Nie jak łza,
ale czysty.” - wyjaśnił - „I to z tego powodu, że gdyby coś się stało jemu lub
Domowi, potrzebowaliby legalnego gospodarstwa, aby być czystym w sensie, że
ktoś zajmie się rodzinami. Oznacza to, że mam Spółkę komandytową[1],
ale to nie jest wspólne. Jestem jedynym odpowiedzialnym. Więc gliniarze lub
federalni nie mogliby przejąć naszych aktywów, gdyby ktoś upadł.”
Łał znowu.
To było cholernie mądre. Z drugiej
strony, mój mężczyzna też.
Ren ciągnął dalej.
„To także oznacza, że moje nazwisko
jest na wszystkim. Wszystko, co posiadamy, a także wynajem biura. Nie mamy
rady, przed którą musiałbym odpowiadać. Jedyną rzeczą, która łączy mnie z autorytetem
Vito, jest szacunek. Jeśli on zagra w złą grę, zamiast pozwolić temu
wszystkiemu odejść i odwrócić się, biorę to wszystko ze sobą. Albo, w tym
przypadku, skopię mu tyłek.”
Jasna cholera!
Zbierał wszystkie żetony!
Uśmiechnęłam się ogromnie - „Zano, to
jest niesamowite”.
„On nie sądzi, że to zrobię. Jak mnie
wkurzy, to to zrobię. To, co mu dzisiaj powiem.”
Jeśli Vito nie sądził, że Ren to
zrobi, byłby głupcem i to mnie zaskoczyło. Do diabła, Zach ledwo zdołał
stanąć na wprost mnie, zanim Ren rozwiązał tę sytuację. Domyślam się, że to
częściowo Vito, może coś w jego genach, sprawiało, że Ren nie był mężczyzną, z
którym zadzierałeś. Dlatego Vito powinien wiedzieć lepiej.
„Zgaduję, że to będzie nieprzyjemne”
- zauważyłam.
„Coś musi to dać” - odpowiedział Ren
- „Od jakiegoś czasu bujaliśmy się w tę i z powrotem. Ciągle myślę, że
wyciągnie głowę z tyłka. Wydaje się, że przeciąga.” - uśmiechnął się do i
pochylił twarz do mojej - „Ale reszta mojego życia jest tam, gdzie chcę” - jego
ramiona ścisnęły mnie, wskazując (słusznie), że mówił o mnie - „To ostatnia
rzecz, do rozwiązania. Nie mogę się doczekać, żeby to załatwić.”
Zmieniłam pozycję, by okrążyć jego
szyję rękami i zaproponowałam - „Musisz porozmawiać czy coś, to wiesz, jak mnie
znaleźć”.
„Tak” - powiedział cicho, po czym
cofnął się odrobinę i oznajmił - „Idę z tobą dziś wieczorem zrobić to w
Highlands.”
Zamrugałam - „Co?”
„Idę z dziś wieczorem, żeby zrobić to
z tobą w Highlands” - głównie powtarzał.
„Zano …”
Jego twarz znów się zbliżyła -
„Kochanie, nie wejdę w twój biznes. Ale po ostatniej nocy chcę patrzeć, jak
robisz swoje.”
To uczucie ponownie mnie przeniknęło,
ponieważ nie brzmiało to tak, jakby robił to, by wejść, by znaleźć sposób, by
mnie chronić, lub, alternatywnie, znaleźć powód, by mnie od tego powstrzymać.
Brzmiał, jakby był autentycznie zainteresowany tym, co robiłam.
I trzeba było powiedzieć, że byłam
dobra w tym, co robiłam, a po jego reakcji zeszłej nocy, kiedy nie dał mi
absolutnie żadnego gówna w sytuacji, w której każdy twardziel alfa straciłby
rozum, ale zamiast tego zaczął to robić, to co zrobił, wydawało się, że Ren się
zbliża.
Spektakularnie.
„W porządku, więc idziesz z nami dziś
wieczorem” - zgodziłam się.
Uśmiechnął się, podszedł i pocałował
mnie. Było słodkie, ale krótkie (niestety).
Podniósł głowę i stwierdził - „Znajdź
czas między jedną rzeczą a drugą, aby zjeść obiad ze swoim mężczyzną.”
Apodyktyczny.
Ale ponieważ tego też chciałam, skinęłam
głową.
Potarł mi usta i odsunął się, mówiąc
- „Nie martw się o naczynia. Opłuczę je, a potem rozprawię się z nimi, kiedy wrócę
do domu. Oboje musimy iść.”
Kolejne zamówienie, które mogłam
przyjąć, więc ponownie skinęłam głową i zeskoczyłam z blatu. Ren polewał wodą
naczynia, gdy przygotowywałam dla nas podróżne kubki z kawą.
Wyszliśmy razem, Ren zamykał za nami
drzwi na klucz.
Jego Jag stał przed domem (zawsze, a
ulica była ruchliwa, co oznaczało, że też mógł mieć parkingowe voodoo). Mój był
po drugiej stronie ulicy, a kilka samochodów dalej (co, bez parkowania voodoo, było
dla mnie lepszym miejscem niż przeciętne).
Będąc Renem, odprowadził mnie do
mojego samochodu. Jeszcze raz musnął usta, zanim stanął z ręką na drzwiach,
kiedy wsiadałam.
„Później, kochanie” - powiedziałam,
kładąc dłoń na klamce, żeby zamknąć drzwi, ale on ani jego ręka się nie
poruszyły. Spojrzałam na niego i zobaczyłam, jak patrzy na ulicę - „Zano?” -
zawołałam.
„Znasz tego faceta?” - zapytał.
Obróciłam się na siedzeniu i wyjrzałam
z boku samochodu. Nie widziałam nic oprócz odjeżdżającego samochodu.
„Jakiego faceta?” - zapytałam i
spojrzałam na niego.
Wciąż wpatrywał się w ulicę, a potem
spojrzał na mnie - „Wsiadł do swojego samochodu i odjechał, gdy ty wsiadałaś do
swojego. Czy w ogóle na niego spojrzałaś?”
„Nie” - odpowiedziałam - „Kto to był?’
„Widziałem go przy twoim mieszkaniu”
- powiedział Ren i poczułam, jak mrowi mnie na karku - „Kiedy przychodziłem.
Słyszał, jak pukam i wychodzę. Cztery drzwi dalej od ciebie.”
Dlatego właśnie Ren zawsze wpatrywał
się w korytarz.
Próbowałam pomyśleć, kto mieszkał
cztery mieszkania dalej ode mnie i zdałam sobie sprawę, że nie wiem. Znałam
wiele osób w moim budynku, ale ten, kto był za tymi drzwiami, nie był jednym z
nich.
„Po prostu myślałem, że jest
wścibski” - powiedział Ren, a ja ponownie się na nim skupiłam - „Ale to gówno
nie jest w porządku.”
Nie było.
„Zadzwonię do właściciela i zobaczę,
czy poda mi szczegóły, kto tam mieszka.” - powiedziałam Renowi.
„Zrób to dzisiaj” - Ren mi zarządził.
Walczyłam z przewracaniem oczami i
mruknęłam - „Zajmę się tym.”
Pochylił się, jeszcze raz musnął mi
usta, odsunął się i powiedział cicho - „Później mała”.
„Później” - odpowiedziałam.
Zatrzasnął drzwi. Zapięłam pas,
odpaliłam i wystartowałam.
Zrobiłam to patrząc we wstecznym
lusterku, obserwując Rena w garniturze idącego do swojego samochodu.
I ciesząc się widokiem.
*****
„Ralphie mówi nie” - powiedziała Sadie.
Był późny poranek w Fortnum i
siedzieliśmy w części wypoczynkowej z przodu sklepu. Daisy była z katalogami
mebli. Sadie była po kawę dla niej i Ralphiego, aby zabrać ją do jej galerii.
Ale została zmuszona do przeglądania katalogów (z których wszystkie, a było ich
pięć, miały dziesiątki nalepionych zakładek wystających z boków).
Wysyłała zdjęcia mebli, które Daisy
zawęziła (z luźnym słowem „zawężone”) do Ralphiego.
A Ralphie jak dotąd na wszystkie
zdjęcia powiedział nie.
„Co jest nie tak z tym zestawem?” -
zapytała Daisy - „To jest czarne. To klasa. I to pasuje do naszego budżetu.”
„Nie wiem” - odpowiedziała Sadie -
„Po prostu powiedział nie”.
„To siedemnaste nie” - odparła z irytacją Daisy.
„Wiem. Maksymalnie wyczerpuję pamięć
w moim telefonie”- powiedziała Sadie.
Daisy spojrzała na swój telefon, po
czym spojrzała na Sadie - „Masz telefon z najwyższej półki. Jak siedemnaście
zdjęć może zapełnić maksymalnie pamięć?”
„Ponieważ moim facetem jest Hector
Chavez. To najprzystojniejszy mężczyzna, jakiego kiedykolwiek widziałam. Mamy
psa. Hector bawi się z Gretą, a ja robię im zdjęcia. Mnóstwo.” - pochyliła się
- „Setki.”
Gdybyśmy z Renem mieli psa, a mój
gorący facet by się z nim bawił, zrobiłabym to samo.
To oznaczało, że bardzo potrzebowaliśmy psa.
Ale w międzyczasie będę żyła
zastępczo.
Dlatego zażądałam - „Laseczko, pokaż
mi”.
Sadie uśmiechnęła się do mnie i
nachyliła się do mnie, uderzając kciukiem w ekran, ale w tym samym czasie
zabrzęczał.
„Tekst ze zdjęciem od Ralphiego” -
mruknęła, ponownie uderzyła w ekran, po czym skierowała telefon do Daisy i
mnie. Było na nim zdjęcie czarnych mebli biurowych, które wyglądało, jakby było
zdjęciem zdjęcia na ekranie komputera.
„To jest to!" Daisy płakała.
Przyjrzałam się zdjęciu. Wyglądało na
to, że większość z siedemnastu innych wyborów, które Ralphie odrzucił.
Daisy strzeliła na Sadie palcami -
„Powiedz mu, żeby zamówił katalog z dowolnego miejsca”.
„Daisy, wiesz, że prawdopodobnie mają
wszystkie zdjęcia na stronie. Potrzebujemy tylko adresu internetowego i nie
będziemy musieli czekać na katalog ”- powiedziałam.
„Jeśli nie mamy katalogu, nie możemy
umieścić na nich tych lepkich pręgowanych rzeczy” - powiedziała mi, wskazując
długim śmiercionośnym pazurem na oznakowane katalogi.
„To bardzo prawdziwe” - odpowiedziałam
- „Ale jeśli ci się to podoba, Ralphie’mu się to podoba, mieści się w budżecie,
możesz to zamówić, powiedzmy, dzisiaj i mieć w drodze te cholerne meble, żebyś
była bliżej siedzenia za biurkiem, niż czekając na katalogi, żeby włożyć do
nich lepkie pręgowane rzeczy i opóźnić swój pobyt za biurkiem.”
„Słuszna uwaga” - wymamrotała i
spojrzała na Sadie - „Powiedz mu, żeby wysłał adres internetowy.”
Sadie pochyliła się nad telefonem.
Zadzwonił dzwonek nad drzwiami. Spojrzałam
na nie, żeby zobaczyć wchodzącego Eddiego. Jego oczy były skierowane na ladę
espresso i wiedziałam, że zobaczył Jet, kiedy zobaczyłam jego dołeczkowy
uśmiech.
Potem jego oczy powędrowały do mnie i
jego uśmiech zniknął. Uniósł rękę i wskazał na mnie palcem, po czym obrócił go
w stronę półek z książkami i wskazał tam.
Był taki czas, kiedy Eddie Chavez,
krzycząc do mnie palcem, wywoływał skurcz w moim szczęśliwym miejscu. Niestety,
najlepszy przyjaciel mojego brata był poza zasięgiem.
Nie wspominając o tym, że miał coś do
Indy, zanim stracił serce dla Jet.
Więc nie miałam strzału.
Teraz to, jak kiwa do mnie palcem i
każe mi iść na półki w niewerbalnym przekazie twardziela, wydało mi się
irytujące.
Mimo to: bronił mojej sprawy z Lee i
Hankiem, więc pomyślałam, że przynajmniej mogłam zaciągnąć tyłek między półki.
„Wrócę” - mruknęłam do dziewczyn i
zaciągnęłam tyłek między półki.
Nie wiedziałam, jak głęboko między
półkami z książkami musieliśmy się znaleźć, aby cokolwiek Eddie miał do
powiedzenia, więc zabezpieczyłam swoje zakłady i zatrzymałam się przy winylach
pośrodku. Wyglądało na to, że to było zadowalające, ponieważ Eddie już nie
wskazywał palcem, nie podnosił brody ani nie szarpał głową.
Zatrzymał się blisko mnie.
„Saperzy i policja skończyli
przeszukiwać to, co zostało z twojego mieszkania. Zebrali to, co mogli znaleźć
z twoich rzeczy, które przetrwały wybuch. Hanka nie było w pobliżu, więc dali to
mi. To niewiele, dwa pudełka, ale zostawię to u Zano.”
Musieliśmy być między półkami, żeby
to zrobić?
Nie pytałam o to.
Powiedziałam - „Dzięki, Eddie”.
Zastanawiałam się, co przetrwało
wybuch i miałam nadzieję, że to moja płyta DVD z serii Firefly.
„Słyszałem, że szperasz w gównie
Dariusa” - stwierdził, a ja skupiłam się na nim, by zobaczyć, że jego oczy były
skupione.
Myliłam się. To dlatego byliśmy na półkach.
„Tak, Eddie, szukam. I nie mów mi o
tym ani słowa, dobrze? Musicie dać sobie przestrzeń macho? W porządku. Ale nie
jestem twardzielem. Jestem dziewczęcą twardzielką. I wchodzę w jego przestrzeń.”
Eddie nie odpowiedział. Uniósł tylko
rękę, wyciągnął dwa palce, a między nimi był mały kawałek złożonego papieru.
Wzięłam go, rozłożyłam i zobaczyłam napisany na nim adres.
„Ktokolwiek zapyta, nie dostałaś tego
ode mnie” - powiedział stanowczo Eddie.
Spojrzałam na niego - „Co to jest?”
„Jedź tam, będziesz wiedziała” -
odpowiedział tajemniczo.
„Eddie, po prostu powiedz mi, co to
jest” - zażądałam.
„Tak jak powiedziałam, chica, jedź tam, będziesz wiedziała.”
„Skąd ta tajemnica?” - zapytałam.
„Ponieważ pracowałem od pieprzonych
lat, żeby zatrzymać Dariusa w moim życiu. On jest mi hermano. To, co mamy, nasza historia, wiele dla mnie znaczy. A
jeśli się dowie, że ci to dałem, będzie dla mnie wspomnieniem. Daję ci więcej,
uczciwie wobec Boga, nie mówiąc, co on robi. Więc weź to. Idź tam. Dowiedz się,
dlaczego ci go dałem.”
Pochylił się do mnie i jego głos
zniżył się.
„Ale ci ufam, Ally. Uważaj na to, co zrobisz
z tym, czego się dowiesz. Spieprzysz to, mamy problemy. Słyszysz mnie?”
O kurczę!
Co było pod tym adresem?
„Nie odpowiedziałaś mi” -
podpowiedział Eddie.
„Dobra, wielki złowrogi gliniarzu,
stoję tutaj, więc cię usłyszałam. I tylko dodam jedno, że jestem też blisko z
Dariusem. Mamy też historię. Więc jak mówisz mi to gówno, oznacza to, że nie
rozumiesz, że próbuję zrobić to dobrze. Nie spieprzyć go mocniej i zdecydowanie
nie odstraszyć go.”
Eddie spojrzał mi w oczy i odchylił
się do tyłu, drgając ustami, gdy mruknął - „Jezu, zawsze miałaś jaja, Ally.”
„Nie, nie mam. Jestem dziewczyną.
Zawsze byłam Rockową Laską” - odparłam.
„Cokolwiek, to samo” - mruknął -
„Skończyliśmy. Idę zobaczyć się z żoną.”
Potem bez pożegnania (a nawet
uniesienia brody) zniknął.
Spojrzałam na kartkę papieru w mojej
dłoni.
Potem przearanżowałam swoje popołudnie.
*****
Siedziałam w samochodzie, wpatrując
się w dom pod adresem, który podał mi Eddie.
To był nowy budynek w Stapleton.
Nieduży. Niemały. Dobrze utrzymany, ale z drugiej strony, w tej dzielnicy,
naziści HOA nie pozwoliliby, żeby to było nic innego.
Było późne popołudnie i uporządkowałam
to, co potrzebowałam, żeby posortować moje nocne zajęcia. Zadzwoniłam też do
mojego byłego właściciela i odezwała się poczta głosowa, ale poprosiłam o
telefon zwrotny. Zostawiłam też wiadomość głosową Brody’emu, ponieważ nie
sądziłam, że to sprawiedliwe, aby pozwolić mu na obsesję na punkcie książek
Rockowych Lasek, kiedy zagadka została rozwiązana.
Tylko nie wiedziałam dokładnie, co mu
powiedzieć, żeby przestał, czy też wypuścić tego kota z torby. A jeśli tak, jak
to zrobić, jednocześnie zarządzając kontrolą szkód.
Nie dochodząc do żadnych wniosków na
ten temat, a ponieważ nic się nie działo podczas mojej obserwacji i byłam
zaciekawiona (ok, zmartwiona), zadzwoniłam do Ren.
Odebrał - „Hej, mała”.
„Hej, tobie też” - odpowiedziałam - „Jak
ci mija dzień?”
„Jeśli to nieinwazyjna Mowa Ally, to
jak poszło z Vito, wyszło gówno”.
O stary.
„Co się stało?” - zapytałam.
„Powiedział, że jeśli spróbuję
wyciągnąć spod niego nasze aktywa, oznacza to wojnę.”
Cholera jasna!
„O mój Boże, Ren” - szepnęłam.
„Kochanie, Vito… on szczeka i gryzie.
Mnie nie ugryzie. Ja i Dom jesteśmy jedynymi jego synami i nie ma wątpliwości,
że jestem ulubieńcem. Prawdę mówiąc, wszystko sprowadza się do tego, jest także
jedynym ojcem, jakiego miałem i wie, że to coś dla mnie znaczy. Nie chce
stracić twarzy. To jest hałaśliwe. Pomyśli o tym, da mi gówno, a potem się
wycofa i wydarzy się jedna z dwóch rzeczy. Zano pójdą legalnie, albo pójdziemy
własnymi drogami. Tak czy inaczej, wypierdalam.”
„Cóż, mam nadzieję, że będziecie
działać legalnie, ponieważ podoba mi się, że twoje biuro jest naprzeciwko
mojego.”
To była prawda.
Oznaczało to również, że będę miała
wiele okazji, aby wykazać się kreatywnością i spieprzyć dzień Dawn.
Wielokrotnie.
Słyszałam cichy śmiech Rena w moim
uchu, zanim powiedział - „Muszę powiedzieć, mała, odkąd podpisałem umowę najmu,
myślałem o tym samym.”
„Moglibyśmy razem jeździć do pracy” -
zasugerowałam i roześmiałam się bardziej cicho.
Naprawdę.
Całkowicie.
Ta życie razem było bardzo łatwe.
Drzwi do domu, który obserwowałam,
otworzyły się i wyprostowałam plecy.
Garaże znajdowały się z tyłu, ale nie
mogłem tam zajrzeć, nie będąc widzianą. Dlatego wiedziałam, że jeśli nie znajdę
punktu widokowego na garaż, który nie znajduje się w moim samochodzie, będę
szczęśliwa, gdybym cokolwiek zobaczyła, jeśli przychodzenie i wychodzenie
będzie się odbywać z tyłu.
Byłam wytrwała i miało to coś
wspólnego z Dariusem, więc i tak spróbowałam.
Ale teraz coś widziałam.
I nie mogłam, kurwa, uwierzyć własnym
oczom.
Z domu wychodził bardzo przystojny
Afroamerykanin. Miał może szesnaście lat. Był wysoki, włosy miał przycięte
blisko głowy, był bardzo dobrze umięśniony, a piłkę do koszykówki trzymał luźno
pod pachą.
Ale nie tylko on zwrócił moją uwagę.
Wyszła za nim, ale na zatrzymała się
pierwszym stopniu, Malia Clark.
Miała na sobie atrakcyjne ubranie w
stylu biznesowym, ale jej stopy były bose, jakby zrzuciła obcasy, kiedy wróciła
do domu. Jej gęste, czarne, proste włosy były długie i miały miękkie loki na
końcach, ale przód był schowany za uchem w swobodny seksowny sposób, który
świetnie pasował do jej owalnej twarzy i dużych oczu.
Uśmiechała się do chłopca, gdy
odchodził i rozmawiali ze sobą. Wiedziałam o tym, ponieważ jej usta się
poruszały, a on wciąż patrzył przez ramię.
Malia Clark była dziewczyną Dariusa w
liceum. Nie widziałam jej od pogrzebu jego ojca.
Wróciła do domu i zamknęła drzwi.
Moje oczy powędrowały na chłopca, a
moje serce waliło.
„Jasna cholera” - wyszeptałam,
całkowicie zapominając, że rozmawiałam przez telefon z Renem.
„Co?” - zapytał.
„Jasna cholera” - powtórzyłam,
wpatrując się w dzieciaka.
„Ally, co? Czy wszystko w porządku?” -
Ren utknął mi w uchu.
„Zano” - powiedziałam cicho, ponieważ
byłam zbyt zszokowana, by mój głos był głośniejszy - „W tej chwili patrzę na
nastoletniego syna Dariusa Tuckera.”
Cisza.
A potem - „Gdziekolwiek jesteś, wypierdalaj
stamtąd, Ally. Teraz.”
Rozkaz. Mocny.
I zaskakujący.
Oderwałam wzrok od syna Dariusa,
spojrzałam na kierownicę i całą swoją uwagę skupiłam na telefonie.
„Dlaczego?” - zapytałam.
„Po prostu to zrób.”
„Dlaczego Ren?” - pchnęłam.
„Mam gówno do zrobienia. Nie mogę
uciec. Przyjdź do biura.”
„Dlaczego Ren?” - warknęłam.
„Mała, proszę cię, po prostu zrób
to.”
Podniosłam głowę i spojrzałam na
ulicę. Cóż, syn Dariusa biegał teraz i dryblował piłkę.
Kurwa.
Gówno.
Kurwa.
„Przyjdę do twojego biura” -
powiedziałam Renowi.
„Do zobaczenia wkrótce, mała”.
„Później” - odpowiedziałam, rozłączyłam
się i uruchomiłam samochód. Jeszcze raz spojrzałam na szybko znikającego
chłopca i ostatni raz spojrzałam na drzwi wejściowe do domu Malii Clark.
Potem pojechałam do biura Rena.
*****
„Hej, Ally” - przywitała mnie Dawn z
taką słodko-słodką fałszywością, że zabolały mnie zęby.
„Hej, Dawn” - odpowiedziałam,
ignorując ją w odpowiedzi.
Zamiast tego zajął moją uwagę fakt,
że biura Rena były słodkie. Dużo ciemnego drewna. Wiele dzieł sztuki za szkłem.
Tak jak Ren, totalna klasa.
Szłam dalej w kierunku wewnętrznego
holu, kiedy Dawn zawołała - „Ren lubi, gdy ktoś zapowiada gości”.
„Nie martw się. Wie, że przyjdę” -
powiedziałam jej, znikając w korytarzu.
Skręciłam w otwarte drzwi po mojej
prawej stronie i w chwili, gdy weszłam do biura Rena, zobaczyłam, jak idzie w
moją stronę i jest prawie przy drzwiach.
„Tak myślałem, że cię słyszałem” -
mruknął, docierając do mnie.
„Jestem tutaj” - zauważyłam
oczywiste.
Pochylił się, aby z roztargnieniem
dotknąć mnie ustami, po czym wychylił się za mnie, aby zamknąć drzwi.
O rany.
No to ruszamy.
Przez chwilę rozejrzałam się po jego
biurze i zobaczyłam, że wewnątrz wygląda to tak samo. Różnica polegała na tym,
że na jego biurku panował bałagan.
Mój mężczyzna pracował. To było
oczywiste.
Lubiłam to.
Najlepsze było to, że Indy powiedziała
mi, że Lee pozwolił Dawn wchodzić do swojego biura i utrzymywać porządek na biurku.
Najwyraźniej Ren nie pozwalał na to samo.
To prawie sprawiło, że się
uśmiechnęłam, ale nie zrobiłam tego, kiedy poczułam dłoń Rena na moich plecach
i spojrzałam w górę, by zobaczyć, że wyglądał na roztargnionego, ale poważnego.
Poprowadził nas dookoła swojego
biurka, a potem, z ręką na moim brzuchu, delikatnie mnie pchnął, więc usiadłam
na papierach leżących na górze na biurku. Usiadł w swoim fotelu, obrócił je w
moją stronę i spojrzał na mnie.
„Tego, co ci teraz powiem, Ally,
nigdy nie powtarzaj.”
To nie był dobry początek.
„Zano, przerażasz mnie” - szepnęłam.
„Dobrze. Czyli potraktujesz mnie
poważnie.”
O mój Boże.
Przygotowałam się i to było dobra
rzecz.
Bardzo dobra rzecz.
„W moim świecie wszyscy wiedzą
wszystko, co mogą. Wiesz to, więc wiesz, jak działają inni. W ten sposób możesz
odgadnąć ich grę. Ty to też wiesz, więc wiesz, co jest ważne.” - przerwał, a
jego oczy stały się jeszcze bardziej intensywne - „I jakich linii nie
przekraczać”.
„O Boże.” - nadal szeptałam.
To się nie poprawiało.
Kontynuował.
„Siedem lat temu Shirleen i Tucker
pokłócili się z jednym z członków ich załogi. Był sprytny, ale miał więcej
pewności siebie niż rozumu. Również dużo mówił. Kiedy go zastrzelili, rozpowiedział
wszędzie wielkie słowa o tym, jak zmusić ich do zapłacenia i przejęcia ich
biznesu. Na szczęście nie podzielił się zbytnio dokładnie tym, jak zamierza to
zrobić, a mam na myśli przez to wybrane przez niego narzędzie do zemsty. Na
nieszczęście dla niego był typem człowieka, który zrealizowałby swoje plany.”
Przestał mówić. Skinąłam głową, a on ciągnął
dalej.
„Tucker nigdy robił mokrej roboty.”
Mój żołądek skręcił się na te słowa
użyte w połączeniu z Dariusem. Ale walczyłam z każdą reakcją, w tym z
zachowaniem pustego wyrazu twarzy.
„Zamówiłby to, podobnie jak Shirleen,
ale żadne z nich tego nie robiło. Oboje mogli zachować zimną krew. Musieli,
żeby dostać się tam, gdzie byli i tam pozostać. Robili inne rzeczy, aby
wzbudzić lojalność. Ale żeby przedstawić swój punkt temu gościowi, wkroczył
Tucker.”
„Zano” - wyszło to jako miękka
prośba.
„Liam Edward Clark jest poza
zasięgiem, mała.”
Zamknęłam oczy.
Liam Edward.
Lee i Eddie.
O mój Boże.
Ren mówił dalej, a ja otworzyłam
oczy.
„Ten facet miał zamiar zagrać tym
dzieciakiem. Jak, nie wiem. Ale miał też coś do zrobienia, więc mogłem się
domyślić. Tucker upewnił się, że tego nie zrobił. I upewnił się, jak to zrobił,
żeby nikt nie wpadł na ten sam pomysł. I nikt tego nie zrobił. Nigdy więcej.
Chociaż nie jest powszechnie wiadome, co Malia i Liam znaczą dla Tuckera,
wiedzą o tym ci, którzy wiedzą, bez względu na to, czy Shirleen i Tucker nie są
już w grze, że nie zbliżasz się do tego dzieciaka. Nie zbliżasz się do jego
matki.”
„Więc Darius się nimi opiekuje” -
domyśliłam się.
Pokiwał głową - „Tak. Mają jego
ochronę. Poza tym daje im pieniądze, a oni nie wiedzą, skąd one pochodzą.
Powodem tego jest to, że co miesiąc Lee Nightingale i Eddie Chavez na zmianę
przynoszą jej kopertę, mówiąc, że to od nich gówno. Ale tak nie jest. To od
Tuckera. Jeśli chodzi o Tuckera, on nie ma z nimi nic wspólnego.”
Moje plecy wyprostowały się - „Co?
Dlaczego?”
„Tego nie wiem. Wiem tylko, że dla
każdego, w tym dla ciebie, oni nie istnieją.”
„To śmieszne” - warknąłem.
„Tak właśnie jest. Nie zbliżaj się do
nich, Ally.”
„Ale powód, dla którego chciałabym…”
Przerwał mi, by zapytać ostro -
„Zależy ci na swoim przyjacielu?”
Zacisnęłam usta i skinęłam głową.
„W takim razie ich nie ma. Nie mówisz
Indy. Nie dzielisz się z Rockowymi Laskami. Kurwa, nawet nie mów Texowi ani
Duke’owi.”
„Nie rozumiem tego” - przyznałem, bo
cholernie dobrze nie rozumiałem.
„Następnie zadaj sobie pytanie,
dlaczego Dominic Vincetti nie miał nic przeciwko temu, że był dupkiem, który
zanurzał swój knot we wszystkim, co się ruszało i robił wszystko, co kazał mu
Vito, dopóki nie odkrył, że ktoś uderzył jego żonę. Potem on i Sissy mieli
dziecko. Teraz szuka sposobów na ucieczkę. Bycie zakochanym robi dla ciebie
gówno, Ally. Wiem, że to cholerny fakt. Ja nim nie jestem, ale domyślam się, że
bycie ojcem też jest gówniane. I zrobiło to Tuckerowi.”
„Zrozumiałabym, że gdyby Darius był
częścią ich życia” - odparłam.
„Ten dzieciak ma szesnaście lat” -
powiedział mi Ren.
„I?” - popchnęłam.
„Odlicz lata, mała” - powiedział
łagodnie.
Zrobiłam tak. Ale Ren zrobił dla mnie
matematykę - „Była w ciąży na pogrzebie, Ally.”
„Więc?”
„Co wiesz o Malii Clark?” - zapytał
zamiast odpowiadać.
„Wiem, że była cheerleaderką. Wiem,
że była wspaniała i nadal jest. Wiem, że poszła z Indy, mną i grupą naszych
przyjaciół na koncert Prince'a, na który Indy usiadła w pierwszym rzędzie. I
wiem, że Malia omal nie straciła przytomności z radości, kiedy The Purple One
się zakręcił, a jego pot skapnął na nią. Wiem też, że zanim tata Dariusa został
zamordowany, on i Malia byli blisko. A teraz wiem, że na pogrzebie jego taty
była w ciąży i dlatego zniknęła z pola widzenia na ostatnim roku liceum i od
tamtej pory jej nie widziałam.”
„A co Darius robił na ostatnim
roku?"
Nie odpowiedziałam. Stało się tak
dlatego, że zamiast być na boisku piłkarskim, jak to było trzy lata wcześniej, zapewne
był pod trybunami, sprzedając narkotyki swojego wuja.
Ren pozwolił mojej ciszy być moją
odpowiedzią i kontynuował.
„Cóż, wiem, że była reporterką
sądową, która uczyła się w nocy, aby zostać asystentką prawną, co teraz robi.
Wiem też, że Liam Clark podpisał już wstępne zobowiązanie do podjęcia studiów.
Ma to częściowo związek ze sposobem, w jaki może on prowadzić piłkę na boisku.
Ale przede wszystkim ma to związek z faktem, że w przyszłym roku kończy
pierwszą klasę w college’u, a ma już prawie pełny harmonogram zajęć AP, a
uczelnia, na której ma mieć stypendium, to Harvard.”
Łał.
„Bez gówna?” - wzdychałam.
„Darius Tucker nie jest głupcem. Jest
też cholernie ostry. Malia Clark też nią nie jest i ciężko pracuje. A dzieciak,
którego stworzyli, nie padł daleko od drzewa.”
To już mnie głęboko wbiło.
Wiedząc to wszystko, zabijało mnie
to.
Pochyliłam się do Rena i powiedziałam
- „W takim razie on musi poznać swoje dziecko. Musi mu pokazać, skąd się wziął,
jaki jest niesamowity. On ma…”
„Czy naprawdę wierzysz, że Tucker
uważa, że dał cokolwiek dobrego temu
chłopcu?” - zapytał Ren.
Usiadłam i warknęłam - „Cóż, zrobił to.”
„Wiesz o tym, mała, ja też. Ale
Tucker nie.”
„Zano …”
„Jak byś się czuła, gdybyś wyjeżdżała
na Harvard, twoje życie układało się pięknie, a twój tata, były handlarz
narkotyków, pojawił się i pieprzył ci w głowie?” - zapytał.
„Nie wiem. Prawdopodobnie w tak samo,
w jak Darius, który miał takie samo stypendium w Yale z dokładnie tych samych
powodów, jego życie układało się pięknie, czuł się, kiedy jego tata został
zamordowany” - odparowałam - „Różnica polega na tym, że jego tata nie żył i nie
mógł wskazać mu sposobu na pozbycie się złości w zdrowy sposób. Darius żyje.”
„Myślisz, że ma narzędzia, by dać to
swojemu synowi?”
„Myślę, że żadne z nich nie będzie
wiedziało, jeśli nie spróbuje”.
„Ally …”
Ale można było bezpiecznie
powiedzieć, że miałam dość.
„To popieprzone bzdury” - syknęłam.
„Mała …”
Zeskoczyłam z biurka i stwierdziłam
(głośno) - „Gdyby nas wpuścił, wiedziałby, że będziemy go wspierać. Jego dzieciak
nie musi wiedzieć o tym gównie. I będziemy tam, aby udowodnić, jak wspaniały
jest Darius. Każdy zna ludzi wokół ciebie, którzy oddają ci swoje serca,
pokazuje światu, kim jesteś. Ma mnóstwo przyjaciół, którzy go kochają, co
oznacza, że nie tylko sprawia, że Liam żyje bez ojca, ale także sprawia, że my wszyscy
żyjemy bez Liama. I Ren, to nie jest włączone.”
Ren wstał i położył ręce po obu
stronach mojej szyi, zbliżając swoją twarz blisko mojej - „Musisz postępować z
tym ostrożnie, a przez to mam na myśli zostawić to w spokoju”, poradził.
„Dlaczego? Myślisz, że Darius by mnie
zlikwidował?” - warknęłam sarkastycznie.
„Nie. Myślę, że kochasz go i będziesz
miała trudności z życiem bez niego. Co więcej, będziesz miała trudności z
wyjaśnieniem Shirleen, twojemu bratu i Chavezowi, dlaczego Darius został odstrzelony
od ciebie, ponieważ wsadziłaś nos.”
Kurwa!
Miał rację.
Podejrzewałam, że Darius by to zrobił.
To dlatego Lee i Eddie jeszcze nie wkroczyli. Może próbowali i sparzyli się.
Więc się nauczyli.
„Cholera” - wycedziłam.
Wiedział, że byłam speszona i dlatego
odsunął się nieco i część jego intensywności go opuściła. Ale starając się,
abym poczuła się lepiej, pogłaskał mnie po szyi kciukiem, który, nawet kiedy
byłam sfrustrowana, zadziałał trochę, że wszystko odchodziło.
Potem zapytał - „Jak dowiedziałaś się
tego gówna?”
„Anonimowe źródło, a mianowicie Eddie
Chavez. A jeśli powiesz to z komukolwiek, powiem Smithie’mu, żeby zakazał ci
wstępu, żebyś nie mógł znowu patrzeć, jak się rozbieram.”
Jego usta wykrzywiły się w uśmieszku,
ale w jego oczach pojawił się refleks.
Więc zapytałam - „Co?”
„Jestem zaskoczony Chavez podzielił
się tym z tobą.”
„On jest tak samo sparaliżowany jak
ja. Prawdopodobnie chce coś z tym zrobić, nie może, więc słyszał, że siedzę na
tyłku Dariusa i, oczywiście, jest gotów wrzucić mnie pod autobus.”
„Hmmm” - wymamrotał Ren.
„Hmmm,
co?” - zapytałam.
„Hmmm,
jeśli powiem ci, co to znaczy, wpadniesz na pomysły, więc to wszystko zachowam
dla siebie.”
Zmrużyłam oczy - „Czy naprawdę
myślisz, że to zadziała?”
Obserwował mnie. Potem zsunął ręce z
mojej szyi, żeby mógł luźno objąć mnie ramionami. Odwzajemniłam przysługę i
czekałam (ale nie cierpliwie).
Kiedy nic nie powiedział, powiedziałam
ostrzeżenie - „Zano”.
Przyciągnął mnie bliżej i zapytał
dziwnie - „Czy słyszałaś piosenkę Hold on
Loosely[2]?”
Czy chwilowo stracił poczytalność? Byłam
Rockową Laską. Oczywiście, że to słyszałam.
„Hello?” - zawołałam niepotrzebnie -
„Jestem Ally Nightingale.”
Przyjął znaczenie tego, dlatego
stwierdził - „Więc znasz słowa.”
Przewróciłam oczami i krótko
powiedziałam - „Tak. Czy możemy teraz wrócić…?”
„Słyszałem tę piosenkę dziś rano w
drodze do pracy i zdałem sobie sprawę, że tak mam sobie z tobą postępować.”
Zatrzasnęłam usta.
Wtedy przestałam się denerwować. Ponieważ
miał rację.
I to było słodkie.
„Więc powiem ci, co to hmmm oznacza. Ale najpierw powiem, że
to, co Tucker ci daje, to wszystko, co myśli, że musi dać. Czuję, że to ci nie
wystarcza. I zanim zrobisz gówno, musisz zadać sobie pytanie, czy wystarczy mu
to, co ma do zaoferowania, bo masz z nim do stracenia wszystko. Musisz także
zrozumieć, że ta stawka jest dla ciebie i dla każdego z twojej grupy. Musisz
podjąć tę decyzję za każdego. Wszystko albo nic, albo zaakceptuj go, kiedy sam przyjdzie.
A to poważna decyzja, mała.”
„Rozumiem” - powiedziałam cicho.
Przyglądał mi się przez chwilę,
najwyraźniej zrozumiał, że przetwarzam to, co powiedział, a potem znowu się
odezwał.
„Moje hmmm oznaczało, że Chavez nie podzieliłby się z tobą tym gównem,
gdyby nie ufał, że wykorzystasz to mądrze. On wierzy, że poradzisz sobie z tą
sytuacją. Nie wrzuca cię pod autobus. Jesteś jego partnerem w drużynie i to on cię
przyłączył. Ale oczekuje, że wejdziesz na ring i skopiesz tyłki. Nie zawiedź
zespołu. Teraz musisz zdecydować, czy przejdziesz przez te liny, mała, czy
rzucisz ręcznik.”
„Nie jestem typem dziewczyny, która
rzuca ręcznik, Ren” - powiedziałam szczerze, a jego ramiona objęły mnie mocniej.
„Wiem. Nadal. Pomyśl o tym.”
Skinęłam głową.
„Dobrze” - mruknął. Potem głośniej -
„Muszę uporządkować trochę gówna, zajmie mi to około pół godziny. Dobrze jest czekać?
Potem pójdziemy na obiad.”
„Mogę zaczekać” - powiedziałam.
„To czekanie byłoby tutaj ze mną. Nie
w recepcji, robiąc gówno Dawn, wiedząc, że nie może się zemścić.”
No cóż, to były moje plany na
następne pół godziny.
„Nie zrobiłabym tego” - całkowicie
skłamałam.
„Tak cholernie byś zrobiła.” - wiedział,
że kłamię.
Przewróciłam oczami, ale to wszystko
było na pokaz. Ren wiedział o tym, ponieważ podczas tego pocałował mnie. Po
pocałowaniu mnie zabrał się do pracy.
Obejrzałam jego biuro. Ale robiłam
to, myśląc o tym, jak mogę zjednoczyć Dariusa z jego rodziną.
Bez straty jego dla tej, którą już
miał.
[1] W
oryginale jest LLC, co oznacza Sp. z O.O., ale w Polsce jest to inna struktura
prawna.
[2] Po
prostu trzymaj się luźno; Ale nie odpuszczaj; Jeśli trzymasz się mocno; Stracisz
kontrolę; Twoja mała potrzebuje kogoś, w kogo może wierzyć; I dużo miejsca do
oddychania; To takie cholernie łatwe, kiedy masz takie uczucia; by być
nadopiekuńczym, za bardzo ją kochać https://www.youtube.com/watch?v=GL733e8-VZs
Wow. Oj wow. Będzie ciężko 😐 dziękuję ❤️
OdpowiedzUsuńO jejusiu😮😮😮 jestem w szoku 😮 ale zgadzam się z Ally. Dzieciak pewnie myśli,ze ojciec go nie chce ,a przecież D go kocha ,wiec lepiej żeby byli razem niż osobno a juz na pewno z faktu ze D sie wycofał z bizensu. Szczerze podziwiam Malię,że wychowała Liama sama na porządnego człowieka. Życie czasami jest do 4 liter 😢😢 Dziękuję ❤
OdpowiedzUsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńDziękuję
OdpowiedzUsuń