czwartek, 15 kwietnia 2021

21 - Majestatyczny

 

ROZDZIAŁ XXI

Majestatyczny

 

 

 

Następnego ranka, ciężko oddychając, wbiegałam po schodach Rena po joggingu, wepchnęłam klucz do jego zamka i pchnęłam drzwi.

Użyłam opaski, żeby otrzeć pot z czoła, sapiąc do kuchni. Tam poszłam prosto do lodówki i złapałam butelkę wody.

Zamykając lodówkę i odwracając się, przyłapałam Rena wchodzącego w garniturze.

Doskonałe wyczucie czasu.

Zobaczył mnie i zatrzymał się jak martwy.

„Hej, kochanie” - na wpół wydyszałam.

Jego oczy zsunęły się w dół po moim spoconym ciele w niesamowitych legginsach Lucy, z którymi gang wykonał świetną robotę, wybierając je dla mnie, a wiedziałam, że wykonali świetną robotę, ponieważ patrzyłam, jak jego oczy stają się gorące. Odkręciłam nakrętkę z butelki wody i uśmiechnęłam się do niego. Przeniósł się do mnie. Myślałam, że dobroć się zacznie, ale sięgnął poza mnie, aby otworzyć lodówkę. Odsunęłam się w bok, oparłam o ladę i wlałam trochę wody do ust.

„Jak bieg?” - zapytał, zanim wziął łyk soku pomarańczowego, a ja zauważyłam, że Amalea była dobrą mamą, która wychowała dobrego syna, który gotował, zmywał naczynia i był troskliwy, ale nie nauczyła go, by nie pić z butelki.

Nie ważne.

„Było świetnie” - odpowiedziałam (kłamałam; było dobrze, ale to nie znaczyło, że było fajnie - to nie wystarczyło, żeby było świetnie).

Odstawił sok pomarańczowy do lodówki i skupił swoją uwagę na mnie.

„Idziesz do biura po prysznicu?” - zapytał.

Przytaknęłam.

Zanim wyszłam pobiegać, zaplanowaliśmy, że przyjdę rano i obejrzę miejsce, które mi wynajął.

„Dobrze” - mruknął, przechodząc dalej.

„Nie jedliśmy śniadania, więc przyniosę coś z Dani” - zmieniłam zdanie - „Nie, LaMar”.

„Cokolwiek chcesz” - powiedział, odwracając się do mnie.

Przysunęłam się do niego, pochyliłam i pocałowałam jego szczękę, zanim się odsunęłam, mówiąc - „Wezmę tylko prysznic, a potem…”

Odwróciłam się i zrobiłam tylko krok do przodu, kiedy owinął ramię wokół mojego brzucha. Zostałam odciągnięta, naciśnięta do przodu i skierowana twarzą do miejsca, w którym zwykle siedziałam na blacie, jedząc śniadanie, które przygotował mi Ren.

Z ramieniem wciąż wokół mojego brzucha, zahaczył drugim kciukiem o moją capri do biegania i szarpnął je w dół.

O kurczę.

Wewnętrze moich ud zadrżało.

„Ren” - wydyszałam.

„Ręce na blacie. Rozłóż nogi. Wypnij się do mnie.”

O Boże.

Gorąco.

Zrobiłam, jak mi powiedział. Ramię Rena z mojego brzucha zsunęło się w dół, a jego palce zacisnęły się, gdy jego druga ręka przesunęła się po mojej klatce piersiowej, by owinąć się wokół mojej szczęki. Jego palce trafiły w miejsce. Moja głowa poleciała do tyłu i uderzyła go w ramię. Jego ręka na mojej szczęce trzymała ją tam, kiedy wtulił twarz w moją szyję. Jego palce między moimi nogami zmusiły mnie do orgazmu (miło).

Kiedy wciąż tego doświadczałam, jego ręka z mojej szczęki przesunęła się między moje ramiona, gdy usłyszałam jego zamek błyskawiczny. Nacisnął, schyliłam się, poruszyłam tyłkiem do tyłu i do góry, a on uderzył we mnie, mocno, szybko, szorstko, robiąc to, aż orgazm numer dwa wstrząsnął mną (bardzo miło).

Ledwo skończył wjeżdżać we mnie przez swój orgazm, wyciągnął się i przykucnął nisko, ciągnąc moje treningowe capri do końca w dół moich nóg w sposób, którego nie mogłam źle zinterpretować.

Zrobiłam, co chciał i wyszłam z nich.

Ren obrócił mnie i, trzymając ręce w talii, podniósł i położył mój nagi tyłek na blacie, poruszając się tak, że moje nogi musiały się rozsunąć, jego ramiona zacisnęły się wokół mnie, a my byliśmy blisko siebie.

„Muszę powiedzieć, …” - zaczął, kiedy spojrzał mi w oczy, a moje szczęśliwe miejsce ogarnął radosny spazm, na ciepło w jego oczach - „… że potrzebujesz cholernie więcej takich strojów.”

Powiedziałam ci, że mój strój do biegania totalnie rządził.

„Dotarło” - szepnęłam, zapisując to w moim już bardzo pełnym planie dnia.

Jego oczy przesunęły się po mojej twarzy i włosach - „Twoje włosy wyglądają uroczo w tej opasce, Słonko”.

Tak.

Pójście do Lucy po więcej sprzętu do biegania miało nastąpić po inspekcji nowego biura i przed spotkaniem z Dariusem i Brody’m, aby zobaczyć, co mają na temat sytuacji ze Smithiem.

Może mogłabym zmusić Dariusa i Brody’ego, żeby spotkali się ze mną w Lucy. Była maleńka szansa, że Darius był takim twardzielem, że jego skóra mogłaby się zapalić, gdyby wszedł do kobiecego sklepu z odzieżą bez obecności kobiety, z którą się pieprzył, ale kochał mnie. Może kochał mnie na tyle, by podjąć to ryzyko i pomóc mi w wykonywaniu wielu zadań.

Zobaczy się.

Wtedy zauważyłam, że gorące oczy Rena zrobiły się gorętsze, zanim jego usta przesunęły się do moich - „Czekałem rok, żeby ten tyłek goły usiadł na moim blacie”.

Jejku.

Inny rodzaj ciepła.

„Teraz muszę iść do pracy. Pocałuj mnie, Ally” - zakończył.

Owinęłam ramiona wokół jego szyi, pochyliłam się i pocałowałam go.

Ren oddał mi pocałunek, głęboko i mokro. Przerwał pocałunek, odsunął się i posłał mi gorący seksowny uśmiech, puszczając mnie, ale przesunął jednym palcem po moim nagim biodrze, od zewnątrz i wzdłuż wewnętrznego połączenia biodra i uda, a następnie w dół po wewnętrznej stronie uda.

Kolejny skurcz szczęśliwego miejsca.

Uśmiechnęłam się do niego.

Pochylił się, żeby dotknąć ust, odwrócił się i odszedł.

Oglądałam to.

Wciąż się uśmiechałam.

*****

Kiedy szłam korytarzem w kierunku biura Rena, robiłam to z uśmiechem.

To dlatego, że nigdy nie byłam w jego biurze i jeśli wnętrze budynku było czymś, co można było ocenić, jego przestrzeń, podobnie jak moja, była bombą.

Trzymając w jednej ręce holder z dwiema kawami Texa i torebką LaMar w drugiej, skręciłam w lewo przy wysokich, drewnianych drzwiach z polerowaną srebrną tabliczką z boku, na której było napisane Zano Holdings Ltd. i żonglowałam torbą, pchając fantazyjny uchwyt w dół.

Byłam ciekawa, gdzie Ren spędzał swoje dni. Ale kiedy weszłam, nie rozejrzałam się po jego biurze.

Spojrzałam na kobietę za jego recepcją.

Siedziała tam Dawn.

Dawn.

Dawn, była recepcjonistka Lee.

Dawn, której nienawidziłam, ponieważ nienawidziła mnie (jak wszystkich, z wyjątkiem Lee i jego chłopców dopóki nie zostali związani przez Rockowe Laski).

Dawn, która została zwolniona, ponieważ została przyłapana na inwigilacji wewnętrznej, która obejmowała obgadywanie Jules do koleżanek, gdy ta była w szpitalu po tym, jak została postrzelona. Lee stracił rozum, Luke stracił rozum i porzucili to, co robili, aby nie zwlekać z powrotem do biura i rozwiązaniem jej umowy.

Dawn, o której do tej chwili byłam pewna, że wczołgała się do ciemnych, wilgotnych, niegościnnych dziur, gdzie piękne, ale niezwykle zdzirowate kobiety, wycofywały się, gdy bili im tyłki (nawet w przenośni).

Dawn, która nie chowała się w niegościnnej dziurze, ale zamiast tego siedziała w recepcji Rena, wpatrując się we mnie.

„Co do cholery?” - wyszeptałam.

„Słyszałam, że masz coś z Renem” - warknęła, całkowicie zdzirowata.

„Co do cholery?” - powtórzyłam, tym razem głośniej.

„Modliłam się, żeby to nie była prawda, ale najwyraźniej Bóg mnie nie słucha” - ciągnęła.

„Co do cholery!” - krzyknęłam.

„Jedyne, co mogę powiedzieć, to to, że wciąż mam nadzieję na Doma, ponieważ wszyscy wiedzą, że się rozgląda” - kontynuowała.

Co do cholery?” - wrzasnęłam.

„Ally, Jezu, co się stało?” - zapytał Ren, wychodząc z korytarza na moją stronę.

Po raz pierwszy jego potężna sylwetka w spodniach i koszuli nie zrobiła na mnie wrażenia.

„Dawn pracuje dla ciebie” - warknęłam i wyszło to jako oskarżenie, tak jak powinno.

Nie spojrzał na Dawn, kierując się do mnie, ale jego twarz wiele mówiła, a wszystko to, co mówiła, sprawiło, że poczułam się lepiej.

Nieco.

Innymi słowy, nie lubił jej.

Podszedł do mnie, wziął pojemnik z kawą, a potem wziął mnie za rękę i rzucił Dawn spojrzenie, żeby zamówić - „Zawieś moje telefony”.

„Oczywiście, Ren” - powiedziała, słodka jak cukier z uśmiechem z przesłoniętymi oczami, który mówił - tuż przede mną - że ona zawiesi wszystko, o co poprosi.

Suka.

Ren poprowadził mnie korytarzem do biura, którego znowu nie obejrzałam, głównie dlatego, że się wkurzałam.

Następnie zaprowadził mnie do dużego biurka.

Odstawił kawę, wyrwał mi torebkę z pączkami z ręki, rzucił ją razem z kawą, po czym wziął mnie luźno w ramiona.

Kiedy mnie przytulił, powiedział cicho - „Dom ją zatrudnił.”

To wiele wyjaśniało.

„Zanim ponownie zszedł się z Sissy” - ciągnął Ren.

Cóż, to była ulga.

Ren mówił dalej.

„Muszę przyznać, że jej postawa często pozostawia wiele do życzenia. Lucky i Santo jej nienawidzą. I nie ukrywa, że pociąga ją Dom lub ja.”

Wspaniale. Po prostu świetnie.

Ren niestety nie skończył.

„Nie dała nam również powodu, abyśmy dyscyplinowali ją lub ją usuwali. Wiem, że pracowała dla Lee, ale widziałem jej CV i osobiście sprawdziłem referencje. Chociaż Lee powiedział, że miał z nią problemy, które doprowadziły do jej zwolnienia, nie podzielił się nimi ze mną, ale powiedział, że nie mają one nic wspólnego z jej pracą. Jej inne umiejętności były znakomite. Pozostali kandydaci nie zbliżyli się. Mieliśmy dużo pracy i potrzebowaliśmy kogoś. Więc zgodziłem się ją wziąć.”

Jego ramię zacisnęło się i pochylił twarz blisko.

„Widzę, że jej nie lubisz, chociaż do tej pory nie miałem pojęcia, że tak jest, ale jest bardzo dobra w swojej pracy, Słonko.”

„Ona jest suką” - oświadczyłam.

„Może tak być…”

„Nie, Ren. Ona jest suką” - przerwałam mu - „Powodem, dla którego Lee rozwiązał z nią umowę, był fakt, że rozmawiała przez telefon w jego biurze z jedną ze swoich przyjaciółek, która również prawdopodobnie jest suką i obgadywała Jules, kiedy Jules była w szpitalu.”

Jego szczęka stała się twarda.

Trzymałam się tego.

„Lee nie był z tego powodu szczęśliwy, więc odstrzelił jej tyłek. I, uwaga, może powinieneś sprawdzić bilingi rozmów, ponieważ w Nightingale Investigations są wszędzie kamery, a ona wielokrotnie została przyłapana na plotkach z przyjaciółkami.”

„Zauważyłem” - mruknął Ren.

„I na koniec, pamiętasz, kiedy powiedziałam ci, że nie zawaham się przed byciem suką dla siostry która jest suką?” - zapytałam.

Przygryzł wargę i wiedziałam, że to po to, żeby przestać się uśmiechać, ale zignorowałam to, a on przestał gryźć wargę, żeby odpowiedzieć - „Tak”.

„Cóż, tylko mówię, że ona tylko dziwnie na mnie spojrzy, a w recepcji będziesz miał powalenie, przeciągnięcie, wyrywanie włosów, drapanie paznokciami, bójkę suczek, która może być tak ekstremalna, że spowoduje interwencję.”

„To też zostało odnotowane” - odpowiedział natychmiast Ren, ale teraz jego usta rzeczywiście drgały.

„Nie żartuję” - poinformowałam go - „Już rzuciła mi paskudne spojrzenie i paskudne słowa i powiedziała mi, że odkąd cię porwano, jej jedyną nadzieją jest Dom, o którym wszyscy wiedzą, że się rozgląda.”

Całe rozbawienie opuściło jego twarz, a jego oczy zwęziły się.

Wreszcie.

„Tak powiedziała?” - zapytał.

„Oczywiście” - odpowiedziałam.

„Kurwa” - mruknął.

„Masz rację” - powiedziałam.

„Co paskudnego ci powiedziała?” - zapytał i poczułam, że jego wibracja zaczyna ciążyć w powietrzu, ale nie obchodziło mnie to. Gdyby to miało oznaczać, że Dawn byłaby poza jego biurem, życiem i moim życiem - na zawsze - zniosłabym bestię.

„Powiedziała, że słyszała, że mam z tobą coś i modliła się, żeby to nie była prawda, ale Bóg jej nie wysłuchał.”

Jego szczęka znowu stała się twarda, tym razem mięśnie tam skoczyły. Spojrzał w stronę ściany oddzielającej jego biuro od recepcji, szepcząc - „Sprawdzę rejestry telefonów”.

„Może też sprawdź firmową pocztę e-mail” - poradziłam.

Spojrzał na mnie i skinął głową.

„Teraz, kiedy spotkałam Dawn, potrzebuję kawy i pączków około siedemnaście tysięcy razy więcej niż normalnie kawy i pączków” - podzieliłam się.

Nastrój w pokoju się zmienił. Znów się lekko uśmiechnął, po czym przysunął się, musnął moje usta swoimi i puścił mnie.

Ren zajął się kawą, podczas gdy ja wyjęłam pączki, a po tym, jak zjadłam połowę z mojego z bawarską śmietanką, zapytał - „O której masz dziś wieczorem spotkanie z braćmi?”

„Piąta trzydzieści” - odpowiedziałam przez śmietanę i ciasto.

Uśmiechnął się, patrząc, jak mówię.

Upiłam łyk kawy i wzięłam kolejny kęs.

Następnie stwierdził - „Zrobię rezerwację na ósmą. Czy to da ci wystarczająco dużo czasu na zrobienie tego i przygotowanie się?”

Coś mnie uderzyło i spanikowałam.

Zauważył to natychmiast. Z drugiej strony, przestałam przegryzać się przez pączka i zamarłam, wpatrując się w niego, więc jak miał nie zauważyć.

„Ally?” - wezwał.

„Uch…” - wymamrotałam.

Gówno!

„Co?” - zapytał.

„Cóż, um.…”  - zaczęłam, ale przerwałam.

Jego brwi się ściągają - „Czy coś się stało?” - zapytał.

Kurwa. Musiałam mu powiedzieć.

Nieważne. Mieszkaliśmy razem. W końcu się dowie.

„Jest poniedziałek” - oświadczyłam.

„Tak” - podpowiedział.

„Poniedziałkowa noc to noc Castle” - powiedziałam, a jego głowa drgnęła.

„Jaka noc?”

„Noc Castle”.

„Co to, kurwa, jest?” - zapytał.

„To program telewizyjny” - odpowiedziałam, a on zamrugał. Pospieszyłam dalej - „Jeśli zrobimy późną kolację, możemy nie być w domu na czas, aby to obejrzeć.”

Patrzył na mnie.

„Chociaż możemy nagrać to przed wyjazdem, co by zadziałało” - przyznałam niechętnie - „Ale zazwyczaj staram się oglądać to, jak jest emitowane.”

Wciąż się na mnie gapił.

Potem powoli zapytał - „Nasza pierwsza randka jest opóźniona o ponad rok - tak długo, jak naprawdę mieszkamy razem i jesteśmy ze sobą związani, zanim to się stanie - a ty chcesz przełożyć kolejną noc na program telewizyjny?”

„To jest Castle” - wyjaśniłam po prostu, ponieważ w żaden sposób nie miałam zamiaru wyjaśniać, dlaczego naprawdę nie chciałam tego przegapić.

„Czy to jest dobre?” - zapytał.

Było. Ale przede wszystkim grał w tym Nathan Fillion. To znaczy grał wysoki, zabawny, utalentowany, przystojny (czy wspomniałam że zabawny? I wysoki?) Nathan Fillion.

Mój ulubiony celebryta.

Rozumiesz mnie? Nie ma mowy, żebym się tym podzieliła.

Powiedziałam tylko - „Tak”.

„Czy możesz poczekać, aż obejrzysz to do jutra?” - zapytał.

Jutro mogę tańczyć na rurze.

Całkowicie się tym nie podzieliłam.

„Jasne” - powiedziałam i wzięłam kolejny kęs pączka.

Ren mnie obserwował.

Przełknęłam, przepłukałam pączka kawą i rzuciłam mu uśmiech, żeby zboczyć z drogi.

To się nie udało.

„Czy są jakieś inne programy telewizyjne, o których myślisz w ten sposób?”

„Um…” - zaczęłam, bo były.

Na szczęście większość z nich została odwołana, ale, niestety, moja kolekcja płyt DVD z serii została spalona po bombie w moim mieszkaniu.

Postanowiłam odpowiedzieć - „Najważniejszy to Castle.”

To była prawda. Przede wszystkim dlatego, że był to jedyny wciąż emitowany, w którym był Nathan Fillion.

Zanotowałam w pamięci, żebym włączyła komputer, zamówiła Firefly z Amazona i zjadłam ostatni kęs pączka.

„Może ja powinienem zadać ci dwadzieścia pytań” - zasugerował mamrocząc, zwijając torebkę po pączkach i wrzucając ją do kosza za biurkiem.

„Strzelaj” - zaprosiłam.

Spojrzał na mnie - „Dzisiejszej nocy. Seksowna sukienka. Obcasy. Szampan. I dwadzieścia pytań.”

„Rozumiem, kochanie” - mruknęłam, po czym zlizałam z palców pozostałości bawarskiego kremu.

Skończyłam, a potem znalazłam się przyklejona do Rena, gdzie dochodziło po degustacji bawarskiego kremu na moim języku.

Jego smakował skrętem cynamonowym.

To była niesamowita kombinacja.

Uniósł głowę i szepnął - „Chodźmy zobaczyć twoje nowe biuro.”

„Najwspanialsze” - odszepnęłam.

Uścisnął mnie, a potem puścił, ale złapał mnie za rękę. Wynieśliśmy nasze kawy z jego biura, przez korytarz i do recepcji. Jednak zatrzymał nas tam, nieco blisko biurka Dawn.

Z promiennym uśmiechem na ustach spojrzała na niego - „Czego potrzebujesz, Ren?”

„Idziemy przez korytarz, żeby obejrzeć przestrzeń Ally.”

„Dobrze” - zaświergotała.

„I jeszcze jedno …” - zaczął, a ona przechyliła głowę na bok, oczyma omijając moje, ale wpatrując się w Rena, zamieniona w słuch.

Suka.

„Mieszkam z Ally, więc oczywiście nie będę łaskaw, jeśli będziesz niegrzeczna wobec kobiety, która dzieli mój dom” - stwierdził Ren. Jej twarz zamarła, a moje ciało drgnęło z zaskoczenia. Jego dłoń zacisnęła się w mojej i kontynuował.

„Ale żebyś pamiętała, bez względu na to, kto przejdzie przez te drzwi, niegrzeczność nie będzie tolerowana. Możesz to potraktować jako ustne ostrzeżenie. Następnym razem będzie pisemne. Rozumiesz?”

Jej twarz czerwieniała się, ze wstydu lub złości, nie miałam pojęcia.

Mnie też to mnie nie obchodziło.

W mojej głowie kręciłam fikołki, podczas gdy na zewnątrz walczyłam z chełpieniem się.

Jej głos brzmiał na zduszony, kiedy odpowiedziała - „Oczywiście, Ren.”

Jej oczy powędrowały do mnie i próbowała ukryć się, mówiąc - „Przepraszam, jeśli coś, co powiedziałam, było błędnie zinterpretowane jako niegrzeczne, Ally.”

Błędnie zinterpretowane.

Z trudnością.

„Przeprosiny przyjęte, Dawn” - odpowiedziałam wielkodusznie.

Ren skończył i wiedziałam o tym, kiedy pociągnął mnie do drzwi.

Ale byłam sobą. Ally. Więc poszłam z nim.

Ale też odwróciłam się i posłałam Dawn ogromny uśmiech. Uniosłam kawę do ust, a potem wyszłam, robiąc smukłą twarz w zmodyfikowanym pocałunku.

Dawn gapiła się.

Uśmiechnęłam się.

Ren wyciągnął mnie przez drzwi.

Zamknęły się za nami i odprowadził mnie do drzwi po drugiej stronie korytarza, mamrocząc - „Czy to było konieczne?”

„Całkowicie” - odpowiedziałam.

Jego oczy wpatrywały się w drzwi, znów się uśmiechnął, a potem przestał to robić i szepnął - „Co do cholery?”

Nacisnął klamkę, gdy usłyszałam, dlaczego zadaje to pytanie.

Ze środka dobiegały głosy.

Otworzył drzwi, przeciągnął nas, oboje zatrzymaliśmy się i zagapiliśmy.

Daisy klęczała na podłodze, układając duże kwadraty z próbkami wykładziny.

Shirleen stała przy ścianie, przyklejając próbki farby; a dokładniej, przyklejając więcej próbek farby do dziesiątek już tam przyklejonych.

Byli też Buddy i Ralphie, którzy dołączyli do naszego plemienia podczas Sadie Jazdy Rockowej Laski. Byli parą gejów, którzy wtopili się, jakby byli tam od lat. Ralphie był wspaniałym modelem męskim (ale lepiej zadbanym). Buddy był łysy, Afroamerykanin i pielęgniarz w Szwedzkim Centrum Medycznym. Mieli miarkę i mierzyli podłogę.

„Jak się tu dostaliście?” - zapytał Ren zamiast się przywitać i wszystkie oczy skierowały się na nas.

„Miałam pewien okres w młodości związany z umiejętnościami, które zdobyłam, aby nas tu wprowadzić” - odpowiedziała Daisy.

Zdecydowałam, że muszę porozmawiać o tym z Daisy, żeby mogła mnie nauczyć tych umiejętności, po czym skinęła na mnie.

„Dobrze, że tu jesteś, Cukiereczku. Myślę o płatkach owsianych. Ale naprawdę podoba mi się ten szary. Mówi mi o klasie. Chcemy ciepła, ale chcemy z klasą. Chcemy też pokazać się jako profesjonaliści. To trudna równowaga, a ściany i dywan to fundament, więc musimy to zrobić dobrze.”

Spojrzałam na nią, jak dostosowywała próbki dywanu, a potem spojrzałam przez przestrzeń i to uczucie znów mnie ogarnęło. To dobre. Podekscytowanie.

To szczęśliwe.

Dwa gabinety były z tyłu, oba z oknami o długości pomieszczenia na zewnątrz i ściany z oknami wychodzące na recepcję.

Sala konferencyjna z jednej strony, również ze szklaną ścianą skierowaną w stronę recepcji.

Otwarte drzwi dzielące ścianę z hallem i jedno pomieszczenie przy sali konferencyjnej, które wiedziałam, ze to mały aneks kuchenny, który mógł pomieścić małą lodówkę i ekspres do kawy. Miało też mały zlew.

Idealne.

Całkowicie.

„Ally?” - zawołała Daisy.

„Żadnych płatków owsianych” - powiedziała Shirleen, zanim zdążyłam odpowiedzieć Daisy - „Beżowy” - stwierdziła, zrywając próbkę farby z sześcioma odcieniami beżu - „To jedyna rzecz, która pasuje do płatków owsianych” - Rzuciła próbkę farby przez ramię i poleciała na podłogę - „Nudne” - ciągnęła i oderwała kolejną próbkę farby, jeszcze jeden odcień beżu, wysłała go i wydała dekret - „Nie.” - Znowu z odpryskami farby, jeden (znowu beż), dwa (zielenie), trzy (błękit), cztery (szarość), jak powtarzała - „Nie, nie, nie, nie”.

Daisy machała rękami wokół głowy, odpierając spadające próbki farby, wrzeszcząc - „Shirleen, przestań wyrzucać te wióry. Daj mi ciąć papier.”

„Słodkie um.” - Ralphie pisnął, podchodząc podekscytowany, a następnie sięgając i obejmując palcami mój nadgarstek.

Wyciągnął moją rękę z uścisku Rena i pociągnął mnie dalej. Kiedy uśmiechnęłam się do Buddy’ego, który uśmiechał się do mnie, Ralphie popchnął mnie, poprawił i zatrzymał nas twarzą do pustej ściany naprzeciwko wewnętrznych biur.

Uniósł ramiona przed siebie, ręce w górę i szeroko rozstawione palce, wypuścił je i powiedział ciężkim głosem - „Majestatyczny”.

Odwróciłam głowę, żeby na niego spojrzeć - „Co?”

Majestatyczny” - powtórzył - „Musisz przyjść do galerii i zobaczyć ten obraz, który mamy. Idealnie pasuje do tej przestrzeni. Całkowicie.”

„Widziałem to, Ally” - zawołał Buddy, a ja spojrzałam na niego przez ramię - „Tak naprawdę jest.”

Ralphie odsunął się ode mnie i pstryknął na Buddy’ego palcami.

„Daj mi swój telefon, słodycze. Dzwonię teraz do Sadie. Musi zamknąć, podejść tutaj i zobaczyć tę przestrzeń. Całkowicie się zgodzi.”

Buddy zapiął taśmę mierniczą, sięgnął do tylnej kieszeni dżinsów i zapytał - „Gdzie masz swój telefon?”

Ralphie przybrał spojrzenie, które można opisać tylko jako zszokowane, przeciągnął ręką po boku i zapytał - „Włożyć telefon do kieszeni i zniszczyć tę linię?”

Trzeba było powiedzieć, Ralphie, w bajecznie obcisłych spodniach i dopasowanej różowej koszuli, wyglądał, jakby właśnie wyszedł z magazynu GQ. Telefon zniszczyłby tę linię.

Dokonał dobrego wyboru.

„Zadzwoniłam do Ralphiego, żeby poprosić o pomoc w projektowaniu wnętrz” - powiedziała Daisy, a ja spojrzałam na nią, żeby zobaczyć, jak podnosi się na nogi.

Ukrywała też swój strój w swojej wcześniejszej pozycji, a ponieważ w pełni mnie uderzył, zajęło mi trochę czasu, zanim dotarł on do mojego systemu, więc nie usłyszałam jej kolejnych słów.

To dlatego, że miała na sobie dżinsową mini spódniczkę z lekko puszystą falbaną na brzegu, różowy top na ramiączkach, który powinien dostać medal za swój heroizm, bo rozciągał się prawie do granic możliwości w celu utrzymania jej piersi i kamizelkę bolerko, która była obszyta czymś, co wyglądało jak srebrna linka i gorący różowy skórzany pas o szerokości pasa mistrzowskiego boksera, pokryty nitami, które tworzyły kształty lass, kół wozu i kowbojskich butów.

A, nie zapominajmy, jej stopy były zamknięte w różowych kowbojskich butach z kołami wozu wytłoczonymi w palcach i lassami zdobiącymi boki.

Tematycznie.

„Comprende?” - zapytała, a ja skupiłam się na jej twarzy.

„Co?”

„Ralphie pomoże nam udekorować i nadać temu miejscu styl” - powiedziała mi Daisy - „Mam katalogi mebli biurowych, które zostaną wysłane pocztą w ciągu kilka dni. Wyobrażam sobie, że to duże biuro będzie twoje” - Pomachała za sobą - „Ja będę tutaj.” - Pomachała sobie koło nogi  - „Tam ustawimy biurko i komputer, z których będą mogli korzystać Brody i Darius, gdy będą w pobliżu” - Machnęła do małego biura. - „I oczywiście ta sala konferencyjna” - dokończyła, przechylając platynowe zamki w stronę sali konferencyjnej.

„Daisy” - zrobiłam krok w jej stronę - „Myślę, że tata ma stare biurko w garażu. Mogę go zmusić, żeby to odkopał i przywiózł tutaj. Damy ci porządne biurko. Inne niż to …”

Nie powiedziałam więcej, ponieważ Daisy warknęła - „Co?”

„O nie, dziecko” - weszła Shirleen - „Masz tutaj wybór. Nie wsuwa się starego biurka, nie klepie komputera i nie mówi Jestem w biznesie. Musisz wysłać właściwą wiadomość. A ta wiadomość jest taka, że nie jesteś byle kto. Jesteś Allyson Nightingale, niezła twardzielka z klasą, która potrafi zająć się biz-ness-em”.

„A właściwe przesłanie to także drzewo wiśniowe” - oznajmiła Daisy.

„Dąb” - odparła natychmiast Shirleen.

„Czarny” - stwierdził Ralphie i spojrzał na mnie - „Pasuje do Majestatyczny”.

„Uch… ludzie, nie mam żadnych pieniędzy na dywan, farbę, meble biurowe ani fantazyjne obrazy” - podzieliłam się.

„Sadie da ci zniżkę” - zapewnił mnie Ralphie z szerokim uśmiechem.

„Okej, pozwól mi się poprawić” - zaczęłam - „Mam trochę ubrań. Miejmy nadzieję, że któregoś dnia dostanę czek za ubezpieczenie, który będzie potrzebny do zakupu większej ilości ubrań i różnych innych przedmiotów, takich jak biżuteria, szczotki i płyty CD. I jakąkolwiek marną sumę będę miała później, będę musiała wykorzystać, by wyżyć, dopóki Daisy i ja nie zejdziemy z tego.

Daisy wtrąciła się - „Ja i Marcus …”

„Nie, kochanie” - przerwałam jej delikatnie - „Nie będziesz.”

Twarz Daisy posmutniała.

„Chwileczkę” - powiedział Ren, a potem zostałam wciągnięta do holu z moją ręką w jego.

Wiedziałam, co się zbliża, więc w chwili, gdy zatrzymał mnie przed sobą, zaczęłam - „Kochanie …”

„Masz dwadzieścia pięć tysięcy dolarów”.

Otworzyłam usta.

Potem zacisnęłam je i zamknęłam oczy. Otworzyłam je i pochyliłam się, przykładając dłoń z kubkiem kawy do jego piersi.

„To bardzo słodkie, kochanie, ale nie ma mowy. Nawet nie rozmawiałam z tobą o spłacie rocznego czynszu. Nie mogę wziąć …”

„Nie weźmiesz.”

Mrugnęłam - „Co?"

„Inwestuję. Możemy omówić podział zysków, kiedy je osiągniesz. Do tego czasu jest to inwestycja.”

„Inwestujesz?”

„Inwestuję.”

„We mnie?”

„Tak.”

Przełknęłam, czując dobre, naprawdę dobre rzeczy, ale niepewna.

„Nie wiem” - szepnęłam - „A co jeśli nie …?”

Jego ręka opuściła moją, żeby mógł owinąć ją wokół mojej szyi i pochylił twarz blisko, nakazując - „Nie”.

Nie co?”

„Nie wątp w siebie. Nie teraz. Do tej chwili byłaś tego pewna. Bardzo pewna. Bądź pewna. Skorzystaj z inwestycji, spraw, aby te biura były czymś, czemu zaufa każdy, kto do nich wejdzie, a następnie upewnij się, że wykonasz swoją pracę.”

Cóż, można powiedzieć, że Ren odniósł ogromny sukces, próbując nie przeszkadzać mi w otwieraniu prywatną agencję śledczą.

Nadal.

„To za dużo” - szepnęłam.

„To inwestowanie w twoją przyszłość, która jest splątana z moją przyszłością. Dlaczego to za dużo? ” - zapytał.

Nic nie powiedziałam.

„Gdybym nie miał planu i był na rozdrożu, a ty byłabyś w stanie zainwestować w coś, co chciałbym zrobić, zrobiłabyś to?” - naciskał Ren.

„Oczywiście” - odpowiedziałam.

„Więc ponieważ jesteś twardzielką, nie możesz wziąć tego ode mnie?” - popchnął.

Poważnie.

Całkowicie.

Absolutnie.

Jak niesamowity był mój mężczyzna?

Aby się z nim tym podzielić, wymamrotałam - „Dobra, dobra. Przekonałeś mnie.”

„Dobrze, więc pocałuj mnie, wejdź tam i powiedz im, że dostali dwadzieścia pięć tysięcy do wydania, aby zrobić dla mojej kobiety przestrzeń odpowiednią dla niej.”

Spojrzałam w jego piękne oczy.

Potem szepnęłam - „Jesteś absolutnie wszystkim, Zano.”

„Wiem” - odszepnął.

Pochyliłam się, podniosłam na palcach i pocałowałam go.

Oddał mi pocałunek, mokry i głęboki.

Kiedy przerwał pocałunek, nie odsunęłam się, więc mogłam powiedzieć - „Chociaż, choć jest to niesamowite, robisz to dla mnie i inwestujesz w naszą przyszłość, to było wspaniałe, jak dawałeś gówno Dawn”.

Ren wybuchnął śmiechem.

Przycisnęłam się i patrzyłam, cały czas się uśmiechając.

Kiedy skończył, podniosłam się na palcach, dotknęłam ustami jego ust, odsunęłam się i poszłam.

Ale posłałam mu prawdziwego buziaka, zanim weszłam do mojego nowego odlotowego biura, żeby powiedzieć gangowi, że mają dwadzieścia pięć koła do wsadzenia, czyniąc biura zabójczymi.

I bez wątpienia Ren usłyszał wrzaski i piski, kiedy to zrobiłam.

Przy okazji zdecydowaliśmy się na szary dywan, szare ściany i czarne meble.

A kiedy Sadie wysłała mi MMS’em zdjęcie Majestatyczny i zaoferowała zniżkę Rockowych Lasek (innymi słowy, bezpłatnie) z tekstem: Pamiętaj. Jestem przy forsie, zdecydowaliśmy też i na to.

 

 

 

3 komentarze: