wtorek, 13 kwietnia 2021

16 - Jestem sobą

 

ROZDZIAŁ XVI

Jestem sobą

 

 

 

Zaparkowałam przed domem Rena i trochę świrowałam.

To dlatego, że wysłałam mu SMS-a po Operacji Zniszczyć Bandziorów i napisałam, że nasze plany na wieczór muszą się zmienić. Poprosiłam go również, aby zadzwonił do mnie, kiedy będzie miał kilka minut na rozmowę, abym mogła wyjaśnić.

Nie zadzwonił, a kiedy do niego zadzwoniłam, nie odebrał.

Podczas fazy naszego związku Nie-Naprawdę-Kumple-Do-Pieprzenia nie wysyłaliśmy SMS-ów ani nie dzwoniliśmy, aby nakręcić gówno, być zabawnym ani zalotnym. Ale wysyłaliśmy SMS-y, a nawet dzwoniliśmy, aby uporządkować rzeczy jego lub moje, lub powiedzieć sobie, że jesteśmy w drodze.

To oczywiście nasiliło się od czasu naszego pobytu w Carnal, ale nawet wcześniej Ren nigdy nie zignorował SMS-a ani telefonu ode mnie. Gdy dzwoniłam, nie pamiętam, żeby nie odpowiedział od razu. Ani jednego. I mógł nie od razu odesłać SMS-a, ale nigdy nie musiałam czekać dłużej niż godzinę na odpowiedź.

Więc fakt, że nic z tego nie zrobił, a minęły godziny, przeraził mnie.

Nie chciałam, żeby nasz związek wpadł w wzorzec traktowania siebie nawzajem za pewnik. Nie znaczyło to, że spodziewałam się, że podskoczy w chwili, gdy spróbowałam się z nim połączyć. Ale nie chciałam też wślizgnąć się w miejsce, w którym uznał, że fajnie jest opóźniać połączenie ze mną, ponieważ wiedział, że ma mnie tam, gdzie chce i mogłam dopasować się do harmonogramu jego dnia.

Zwłaszcza jeśli coś, co miałam do powiedzenia, było ważne.

Co było teraz.

Wysunęłam się z samochodu, zamknęłam drzwi i zapiszczałam przy zamkach, przechodząc przez ulicę i kierując się do domu Rena.

Nigdy o to nie pytałam, ale rozglądając się po drodze do jego domu, z roztargnieniem pomyślałam, że musi mieć ogrodnika. Denver było jałowe, ale to nie znaczyło, że ogrody nie mogą być bujne i zielone. Jednak, aby tak było, trzeba było włożyć w to gówniany wysiłek. Przednie i tylne ogródki Rena były niesamowite. Gęste i kwitnące, głównie rośliny i trawy, ale gdzieniegdzie pojawiła się nuta koloru, która sprawiała, że był interesujący. I to nie on był związany z tym, żeby zrobić to w ten sposób.

Włożyłam klucz do zamka, przekręciłam go i weszłam kopniakiem, który zamknął za mną drzwi. Wtedy zatrzymałam się jak martwa.

Z przodu znajdował się jeden długi pokój z dwoma miejscami do siedzenia. Jeden był częścią wypoczynkową. Drugą była strefa telewizyjna.

Siedział na kanapie po mojej lewej stronie w części telewizyjnej. Telewizor jednak nie był włączony. Miał zdjętą marynarkę, ale nie zdjął koszuli ani spodni. Jednak mankiety jego koszuli były podwinięte. Miał jedną rękę przerzuconą przez oparcie kanapy. Druga ręka unosiła się i dotykała komórką kolana.

Podnieś, przesuń, dotknij kolana i powtórz.

To było dziwne.

Patrzył na mnie.

Był zły.

Czułam, że powietrze w pokoju jest ciężkie i wiedziałam, że mam kłopoty.

„Miałaś miłe popołudnie?” - Ren zapytał cicho, ale nie swoim słodkim głosem.

Nawet nie blisko.

To właśnie wtedy, z opóźnieniem, uderzyło mnie.

Cholera, cholera, kurwa.

Nie powiedziałam mu o Operacji Zniszczyć Bandziorów, ale Lucky był przy mnie, więc wiedział i zgłosił to Renowi.

Tak naprawdę nie myślałam o tym, mając broń wbitą w żebra i mając możliwość zakończenia tego gówna w odpowiednim czasie, aby w pełni cieszyć się weselem Avy i Luke’a bez zagrożenia wiszącego nad czyjąkolwiek głową.

Dobrze, że Lucky nie zaangażował się, bo to mogło być złe.

Ale, mimo że był obecnie zły, pomyślałam, że będzie dobrze, jak nie podzielę się tym z Renem. Dowody sugerowały, że jeśli zachowałam spokój i wyjaśniłam rzeczy, było to przez niego odebrane pozytywnie.

Miałam też wyjaśnienie, więc miałam nadzieję, że gdy mu je przekażę, przyjmie je pozytywnie. A przynajmniej z minimalną ilością wrzasków.

„Napisałam i zadzwoniłam” - przypomniałam mu ostrożnie.

„Tak” - odparł natychmiast - „Po tym, jak miałaś 0.38 wepchnięty w żebra.”

O rany.

„Ren, kochanie, tak mi przykro” - powiedziałam, robiąc krok do niego - „Nie pomyślałam. Byłam sama przez jakiś czas, grając ten koncert i nigdy nie musiałam zgłaszać się nikomu poza Dariusem lub Brody’m. W rzeczywistości, nawet kiedy byłam z Carlem, nigdy nikomu o niczym nie mówiłam. Ale to, co stało się tego popołudnia, okazało się niespodzianką i musiałam się skupić. Ale powinnam była zadzwonić i następnym razem zadzwonię.”

Nie ruszał się przez cały czas, kiedy mówiłam, ale kiedy skończyłam, zapytał - „Następnym razem to zrobisz?”

Okej, nadszedł czas, aby się do tego zabrać.

To znaczy, że nie był to optymalny moment, biorąc pod uwagę, że był wkurzony. Ale nadszedł czas.

Zrobiłam kolejny krok w jego stronę - „Tak, kochanie” - powiedziałam cicho - „Następnym razem to zrobię.”

Nic nie powiedział i wpatrywał się we mnie.

Zrobiłam kolejny krok w jego stronę.

„Powinnam była wcześniej wyjaśnić swoją decyzję, ale sprawy między nami zmieniły się w naprawdę dobry sposób. Sposób, w jaki lubiłam. Nie walczyliśmy. Pracowaliśmy nad różnymi sprawami, lepiej się poznawaliśmy, rozumieliśmy, co będzie w naszej przyszłości. Nie chciałam tego zepsuć, ponieważ wiedziałam, że nie będziesz zadowolony z tej decyzji, ale decyzja, którą podjęłam, była dla mnie ważna.”

„I jaka to decyzja?” - zachęcił, unosząc brwi, kiedy przestałam mówić.

Wzięłam głęboki oddech i na wydechu oznajmiłam - „Oficjalnie przechodzę do firmy rodzinnej”.

Znowu milczał.

Zrobiłam kolejny krok w jego stronę i wyjaśniłam - „Zdecydowałam o tym, kiedy wylali mnie z Brother’s. Nie wszystko zaplanowałam, ale wszystko się układa. Po ślubie Luke’a i Avy zabiorę się za to.”

„Dwa dni temu rozmawialiśmy o tym, jak podejmujesz decyzje dotyczące swojego życia i jak te decyzje wpływają na mnie” - przypomniał mi Ren.

„A teraz prowadzimy tę dyskusję” - powiedziałam cicho.

„To nie jest dyskusja, Ally, kiedy mówisz mi, że to już podjęta decyzja i że planujesz ją kontynuować.”

To była prawda.

Czas pójść w innym kierunku.

„To jest dla mnie ważne” - szepnęłam.

„A dla mnie ważne jest, abym był z kobietą, którą kocham, z kobietą, z którą zamierzam założyć rodzinę i robił to bez możliwości, że zostanie podziurawiona kulami lub wróci po lodach z dziećmi i znajdzie nasz dom zrównany z ziemią.”

„Te rzeczy się nie wydarzą, Ren. To nie jest… ”

Ren przerwał mi.

„Jules została postrzelona dwa razy, wtykając nos w gówno, które nie było jej sprawą. Wszyscy przeżywacie ulgę, że ona oddycha, więc nie pozwalacie sobie na myślenie o tym. Ale prawda jest taka, że dostała w brzuch i klatkę piersiową, a fakt, że wciąż istnieje na tej Ziemi, jest pieprzonym cudem. I zarówno Stark, jak i Crowe dostali kule podczas pracy, którą zlecił twój brat. Obaj panowie mają wieloletnie doświadczenie i wyszkolenie. To się nie stanie?”

„Będę ostrożna w sprawach, które wybiorę” - zapewniłam go.

„W tej branży nie można być aż tak ostrożnym” - odparł - „To niemożliwe. Twój brat zna każde ryzyko, na jakie on i jego ludzie są narażeni, kiedy podejmuje sprawę. Planują każdy wykonany przez siebie ruch i każdą operację, którą podejmują, biorąc pod uwagę wszystkie zmienne. I mają wystarczająco dużo czasu w pracy, znają każdą pieprzoną zmienną, którą muszą wziąć pod uwagę. A najważniejszą rzeczą, którą zawsze planują, jest to, że zawsze wiedzą, że w każdej wykonywanej pracy jest możliwość, że istnieje jedna zmienna, której nie uwzględnią.”

„Robię to już od jakiegoś czasu, Ren. Obserwowałam moich braci, ich obu i chłopaków Lee. Uczysz się z działania i obserwacji i ja tak robię. Jestem w tym dobra. Ale najważniejsze jest to, że uwielbiam to robić. To jest w mojej krwi. To ja.”

„Mówiłaś to już wcześniej, ale widzę, że nie bierzesz pod uwagę, że jest dla mnie ważne, abyś nie robiła tego gówna. Nie stawiasz się tam. Nie wpadasz w żadną sytuację - lub sytuacje, które wielokrotnie - które mogłyby cię odciągnąć ode mnie lub, później, naszej rodziny.”

Dobra, może była potrzebna inna taktyka.

„Więc co proponujesz, żebym zrobiła?” - zapytałam.

„Znajdź coś, co lubisz lub ciesz się czasem spędzonym w Fortnum, a potem skup się na wychowywaniu naszych dzieci.”

Przyjrzałam mu się uważnie, mając nadzieję, że żartuje.

Wyglądało na to, że nie żartował.

Niemniej jednak uważałam, że ważne jest, aby szukać wyjaśnień.

„Chcesz, żebym została baristą, a potem mamą pozostającą w domu?” - zapytałam.

„Szczerze?” - zapytał, a ja skinęłam głową - „Tak. Mam takie życzenie, że tym właśnie będziesz. Ale jeśli nie tego chcesz, możemy o tym porozmawiać i możesz znaleźć coś do zrobienia, które nie obejmuje może wkurzania mężów, których przyłapałaś na zdradzaniu, ani wrzucania cię na widok sutenerów i dealerów.”

Gapiłam się na niego i nic nie powiedziałam. Nie żebym nie miała nic do powiedzenia. Dużo. Tylko to, że siedział tam, nieruchomy, z wyjątkiem podnoszenia telefonu, spojrzenia na mnie, całkowicie spokojny i powiedział mi to gówno, które ze wszystkich powodów wyrywało mi serce i rozrywało je na strzępy.

Więc mój głos zabrzmiał dziwnie w sposób, w jaki nigdy go nie słyszałam, nawet we wszystkich emocjonalnych wzlotach i upadkach z Renem Zano, których doświadczyłam przez ponad rok, kiedy zapytałam - „Przez cały ten czas, kiedy byliśmy czy razem zwróciłeś na mnie choćby najmniejszą uwagę?”

Wiedziałam, że to mój ton sprawił, że jego twarz stała się ostrożna, kiedy wyprostował się z kanapy, wpatrując się we mnie i zaczynając - „Ally…”

Przerwałam mu - „To ja.”

„Kochanie …”

„To zawsze byłam ja i jesteś jednym z nielicznych, którzy zawsze o tym wiedzieli.”

„Tak, byłem” - zgodził się - „Nie żebyś podzieliła się tym ze mną otwarcie. Tylko tyle, że dowiedziałem się tego gówna.”

To była prawda, ale w tym momencie też nie miało to znaczenia.

„Mówię o tym…” - kontynuował - „…że dla nas i dla naszej przyszłości ważne jest, abym wiedział, że jesteś bezpieczna, ale co ważniejsze, żebyś poznawała mnie, a nasze plany na przyszłość były dla ciebie na tyle ważne, że sama zrobisz, co w twojej mocy, aby zachować bezpieczeństwo.”

Potrząsnęłam głową - „Nie, Ren, to, co mówisz, to to, że aby być z tobą, muszę udowodnić, że jesteś dla mnie na tyle ważny, by zmienić wszystko we mnie.”

Zrobił krok w moją stronę.

Zrobiłam krok do tyłu, a on się zatrzymał.

„Ally…” - zaczął ponownie.

Znowu mu przerwałam - „Nie chcesz mnie”.

Potrząsnął głową i zobaczyłam, jak jego oczy błyszczą irytacją, kiedy powiedział - „Słonko, to po prostu nieprawda”.

„Naprawdę? Czy prowadzę rozmowę w innym wymiarze niż ten, w którym jesteś?” - zapytałam sarkastycznie - „Ponieważ Ren w moim wymiarze mówi mi, że nie mogę być sobą, a zamiast tego, aby być z nim, muszę być kimś, kto jest tak bardzo, bardzo, bardzo nie mną.”

Wiedziałam, że to się stanie. To był właściwie szok, że trzymał się tak mocno i tak długo. A przejście na sarkazm nie pomogło. Ale na moje słowa, włoski pasjonat twardziel przedarł się i stracił kontrolę. I to sprawiło, że jego głos był donośny, a oczy zimne, kiedy przybrał ton, jakby mówił do małego dziecka, które było takie głupiutkie.

„Co próbuję uzmysłowić ci, Ally, to to, że rozumiem, to jest dla ciebie ważne, bardzo ważne. Ale mówimy o tym, że pokazałaś mi, że nasza przyszłość jest na tyle ważna, że możesz zrobić coś tak prostego, jak praca, w której jesteś bezpieczna i zdrowa i nie wnosisz do naszego życia gówna, które jest niekontrolowane.”

„Nie jestem jakimś indywidualistką z pragnieniem śmierci, Ren. Zawsze robię wszystko, co w mojej mocy, aby zachować bezpieczeństwo i zdrowie, a kontrolowanie gówna jest częścią mojej pracy. Robię to od dwóch lat i nic z tego nie wyciekło z powrotem do mojego życia.”

Wtedy naprawdę to stracił.

„Na miłość boską, Ally!” - krzyknął - „Twoje mieszkanie eksplodowało!”

Kurwa.

Musiałam mu to przyznać rację i niestety było to coś dużego.

„Rosie był wyjątkiem. Nigdy nie był klientem, ale przyznam, że jest dziką kartą.”

„Mała, ludzie, z którymi będziesz się kontaktować na co dzień w tym biznesie, będą dzikimi kartami” - odparł.

W tym też miał rację.

Ale też nie o to chodziło.

„Okej, Ren. Masz rację. To prawda. Ja tylko proszę cię, abyś zaufał mi, że wiem, co robię.”

„Ponieważ nie ufam, to jest problem” - wycedził, a każde słowo poczułam, jakby zadał mi cios.

Więc wyszło bez tchu i nie było to dobre, kiedy szepnęłam - „Racja.”

„Ally …”

„Nie.”

Jego podbródek drgnął na to jedno słowo i wiedziałam dlaczego.

Ponieważ mój glos był cichy i przepełniony tak wielkim bólem, kiedy przenikał powietrze, grożąc, że mnie udusi. Przepchnęłam to, ponieważ byłam Ally. To jest to co robiłam.

I nie miałam wyboru.

Wzięłam kolejny głęboki oddech i powiedziałam mu - „Powodem, dla którego odwołałam naszą randkę, było to, że mama i tata zwołali spotkanie rodzinne. Miałam z tobą porozmawiać, żeby zobaczyć, co myślisz o pójściu ze mną. Oczywiście nie stanowi to już problemu.”

„Mała …” - zrobił krok w moją stronę, ale ja znowu się cofnęłam.

Przestał się ruszać, a ja mówiłam dalej - „Mimo wszystko chcą rozmawiać, a ja muszę ich wysłuchać, więc muszę iść. Wrócę później po swoje rzeczy.”

„Słonko …”

„Napiszę do ciebie, kiedy będę w drodze i byłoby naprawdę fajnie, gdyby nie było cię tutaj, kiedy wrócę. Zostawię klucz w kuchni.”

„Ally, nie …”

„To donikąd nie prowadzi.” - syknęłam, a on zamknął usta - „Kręciliśmy wokół i wokół tego, a to donikąd nie prowadzi. Nie mam pieprzonego pojęcia, dlaczego tak ciężko pracowałeś, żeby się ze mną być, kiedy mnie nie chciałeś. Ale to zrobiłeś. Teraz musisz iść dalej. Ponieważ ja jestem sobą. A jeśli nie możesz zaakceptować mnie taką, jaka jestem, to koniec.”

Potem powoli ruszyłam do drzwi, przez nie i do samochodu.

Ren nie podążał za mną.

*****

Podeszłam do mojego domu z dzieciństwa w Bonnie Brae i przeszłam prosto przez frontowe drzwi bez pukania (ponieważ był to mój dom z dzieciństwa, nie było to niegrzeczne; a poza tym spodziewali się mnie).

Crossfire Lee i 4Runner Hanka były przy krawężniku, więc wiedziałam, że cała banda tam jest.

Kiedy weszłam do środka, zauważyłam, że wszyscy są w salonie.

Tata, Hank i Lee pili piwo. Mama miała, jak mi się wydawało, margaritę w zwykłej szklance.

Mogłabym oczywiście użyć margarity, oczywiście bez mieszanki margarity.

Ale nie miałam czasu, żeby o to poprosić. Chciałam to zrobić. Chciałam wrócić do domu Rena. Chciałam zabrać swoje gówno. Potem chciałam dostać się gdzieś, gdzie nikt nie mógłby mnie zobaczyć i mieć całkowitego doła psychicznego.

Nie umknęło mi, kiedy weszłam, że nikt z dwojgiem oczu w głowach nie pomyślałby, że nie jesteśmy rodziną. Wszyscy mieliśmy takie same włosy, nawet mama i tata. Hank i ja mieliśmy oczy w kolorze whisky, podczas gdy Lee miał czekoladowo brązowe, ale poza tym wszyscy byliśmy wysocy i szczupli. Mężczyźni mieli większą masę, ale wszyscy mieliśmy te same rysy.

Zawsze mi się to podobało. Nawet jak byłam dzieckiem. Że należałam do tej rodziny. Należałam do tych ludzi. I wiedziałam, że nikt nie może się pomylić, że byli częścią mnie.

A także wiedząc, że to, co wiedziałam, to było w nich, kiedy ich oczy zwróciły się na mnie.

Cokolwiek to miało się zmienić w chwili, gdy każdy z nich spojrzał na mnie.

Oni wiedzieli.

Wiedzieli, że krwawię w środku.

„Kochanie, czy ty…?” - mama drgnęła, a ja wyprostowałam ramiona.

„Podejrzewam …” - przerwałam jej, by zacząć - „… że część powodu, dla którego tu jestem, jest taka, że nie jesteście zadowoleni, że jestem z Renem Zano. Tak więc, aby nie marnować niczyjego czasu, dam ci znać, że to już nie ma znaczenia, ponieważ zanim tu przyjechałam, zakończyłam sprawy z nim.”

„Jezu” - mruknął Hank, uważnie mi się przyglądając.

„Ally …” - zaczął Lee.

Tata i mama tylko się na mnie gapili.

Jeśli chodzi o mnie, mówiłam dalej.

„Reszta, abyście mogli skierować na to swoją uwagę, zostałam zwolniona z Brother's dwa dni temu i postanowiłam założyć prywatną agencję śledczą. To dlatego Ren i ja nie jesteśmy już razem. On gwałtownie sprzeciwia się temu pomysłowi i chce, żebym rozważyła karierę baristy, zanim przeniosę się na pełen etat jako mama pozostająca w domu.”

Oczy taty przeniosły się na Lee i Hanka.

Usta mamy zacisnęły się.

Mówiłam dalej.

„Nie podoba mi się to. Nie chce poznać mojego punktu widzenia. Więc to jest skończone. Co nie zostało zrobione, to fakt, że Daisy szuka biura do wynajęcia, a ja wstępnie przyjęłam ją jako recepcjonistkę.” - Spojrzałam na Hanka - „I możesz wiedzieć lub nie, ale Roxie zaczęła projektować dla mnie stronę internetową” - Spojrzałam na mamę - „A Ava szykuje logo. Więc to wszystko gotowe. Siadam z Daisy po ślubie Luke’a i Avy, żeby przygotować biznesplan, a wkrótce potem będziemy aktywnie rekrutować klientów.”

Wzięłam oddech i ciągnęłam dalej - „W końcu zamierzam uzyskać licencję, a Darius zbliża się do Sylvie Bissenette, abym mogła z nią pracować i uzyskać godziny, których potrzebuję, aby skontaktować się z Radą Licencyjną. Dopóki to nie wystartuję, będę kontynuować pracę w Fortnum z Indy.”

Wyciągnęłam rękę i doszłam do konkluzji.

„Jeśli jestem gotowa stracić dla tego Rena, mężczyznę, którego kocham, mężczyznę, który mnie kocha, mężczyznę, w którym zakochałam się pierwszej nocy, kiedy się spotkaliśmy, to jestem gotowa zrobić dla tego wszystko. Innymi słowy, nie odwiedziecie mnie od tego. Ale ponieważ was wszystkich kocham i szanuję, wysłucham was, co macie do powiedzenia.”

Potem się zamknęłam.

Tata spojrzał na mamę.

Mama patrzyła tylko na mnie.

„Może ty i ja pójdziemy do kuchni, napijemy się i porozmawiamy” - zaproponowała delikatnie mama.

To oznaczało, że chciała się upewnić, jak bardzo byłam rozdarta, jeśli chodzi o kończenie rzeczy z Renem. Nie miałam zamiaru tam jechać. Dopiero gdy zostanę sama z butelką tequili.

„Mam dziś coś do zrobienia, więc dzięki mamo, ale to będzie nie” - odpowiedziałam.

„Myślę, że powinniśmy odłożyć to spotkanie, aż będziesz w lepszym stanie, kochanie.” - To wyszło od Hanka i również zostało delikatnie zasugerowane.

Spojrzałam na niego i zobaczyłam, że jego wyraz twarzy był równie delikatny.

Mój brat był niesamowity. Obaj byli.

Mimo to pokręciłam głową - „Myślę, że powinniśmy mieć to już za sobą”.

„Ty, Hank i ja jedziemy do Hornet” - stwierdził Lee, a ja spojrzałam na niego - „A ja dzwonię do Indy.”

Oznaczało to, że martwił się o mnie i nie chciał rozmawiać o mojej ścieżce kariery, ale chciał wezwać posiłki (mianowicie Indy), które mogłyby zajrzeć do mojego złamanego serca, podczas gdy on i Hank płaciliby za szoty tequili.

Widzicie?

Niesamowici.

„Dzięki, brachu, ale to też nie” - szepnęłam.

„Kochanie …” - zaczął tato, a moje oczy natychmiast zrobiły się gorące, gdy usłyszałam to słowo. Kiedy jesteście dzieckiem i to dziewczynką, tatusiowie mają super moce. Potrafią uleczyć każdą ranę, zwykle wypowiadając takie samo słowo. Lub, jeśli gówno było ekstremalne, jeśli dodaliby uścisk, a wszystko by zniknęło.

Super moce mojego taty zostały doskonale dopracowane. Ale nie obejmowały tego rodzaju uzdrawiania.

„Nie, tato” - szepnąłam. Przejrzałam swoją rodzinę i zapytałam - „Czy możemy to teraz skończyć, proszę?”

„Porozmawiamy w poniedziałek” - oświadczył Hank - „Przyjdź do biura Lee. Wszyscy tam będziemy.”

„Hank, jesteśmy tutaj. Dlaczego nie możemy tego zrobić teraz?” - zapytałam.

„Ponieważ nie robimy tego teraz” - powiedział Lee - „Robimy to w poniedziałek. Siedemnasta trzydzieści. Moje biuro.”

Spojrzałam od jednego brata do drugiego.

Kurwa.

„Dobra” - warknęłam - „Teraz muszę iść.”

Ponownie przejrzałam moich braci i skończyłam - „Do zobaczenia jutro na próbie”.

„Ally, dlaczego nie zostaniesz i nie zjesz kolacji z tatą i mną?”  - zapytała mama, a ja spojrzałam na nią.

„Nie masz nic przeciwko, w niedzielę wpadnę na obiad” - zaproponowałam zastępczo, co mogło ją trochę uspokoić, nawet jeśli nie byłoby w stanie tego zrobić całkowicie.

Przynajmniej to było coś.

Spojrzała na tatę, a potem z powrotem na mnie i skinęła głową.

„Później” - mruknęłam, odwracając się i machając im cicho.

„Allyson” - zawołał tata, a ja wciągnąłem oddech i zawróciłem. Kiedy spojrzałam mu w oczy, powiedział cicho - „Kochamy wszyscy cię, skarbie.”

Zacisnęłam usta i skinęłam głową, nie spuszczając oczu z taty, ponieważ wiedziałam, że nie mogę sobie poradzić z nimi wszystkimi jednocześnie, kiedy pokazują mi, że słowa taty są prawdziwe poprzez wyraz ich twarzy.

Potem znowu się odwróciłam i uciekłam stamtąd w cholerę.

*****

Zacisnęłam zęby, gdy siedziałam w moim Mustangu przed domem Rena.

To dlatego, że niezależnie od tego, że napisałam do niego SMS-a, zanim odjechałam od mamy i taty, Jag Rena był na krawężniku.

Pomyślałam, że to dlatego, że front był bliżej i miał łatwiejszy dostęp do domu, ponieważ jego podwórko było długie. Część z niego była tarasowana, więc musiał wspinać się po wielu schodach. To nie była frajda z noszenia zakupów, nawet jeśli byłbyś wysokim, silnym, wysportowanym, seksownym facetem.

Z drugiej strony, front wymagał bez wątpienia równoległego parkowania, co było czymś, co ja, podobnie jak trzy i dwadzieścia siedem procent populacji (moje oszacowanie, nie oparte na badaniu lub czymkolwiek), posiadałam w umiejętnościach do wykonania. Jednak to nie znaczyło, że nie było to do niczego.

Podczas naszej fazy Nie-Naprawdę-Do-Kumple-Pieprzenia zawsze się zastanawiałam, ale nigdy nie spytałam, dlaczego nie parkował w garażu na dwa samochody, które miał na tyłach. Był w dobrym stanie i miał solidną drewnianą bramę garażową z ciekawymi oknami na górze.

Siedziałam tam, myśląc, że nigdy nie uzyskam odpowiedzi na to pytanie, a jednocześnie myślałam, że to na nic. Musiałam wejść, nawet z Renem w środku. Potrzebowałam ubrań, a moje ubrania były w domu Rena. Więc nawet jeśli nie miał zamiaru być spoko i pozwolić mi wejść i wyjść bez kłopotów, musiałam zabrać swój skromny dobytek.

Ale zanim to zrobiłam, wiedziałam, że muszę zrobić czysty wypad. Dlatego musiałam mieć dokąd uciec i podjęłam decyzję o celu.

Wyciągnęłam telefon, znalazłam kontakt i wcisnęłam go.

Na trzecim dzwonku Daisy odpowiedziała - „Wszystko w porządku, Cukiereczku?”

„Skończyłam z Renem i potrzebuję miejsca na nocleg” - oznajmiłam i zignorowałam jej ostry jęk - „Czy mogę spędzić kilka dni z tobą i Marcusem?”

Cisza, zanim zapytała-  „Skończyłaś sprawy z Renem?”

Moje oczy zrobiły się gorące, a mój głos był ochrypły, kiedy poprosiłam - „Proszę, Daisy. Nie teraz.”

To dało mi więcej ciszy, ale trwało to znacznie krócej, zanim powiedziała - „Absolutnie kochanie. Pójdę na górę i upewnię się, że jeden z naszych pokoi gościnnych jest dla ciebie gotowy i zajmę się tym teraz.”

Tak cholernie kochałam Daisy.

„Dzięki” - szepnęłam.

„Nie ma problemu, kochanie” - szepnęła w odpowiedzi - „Teraz dotrzesz tutaj, a kiedy tu dotrzesz, my ci pomożemy”.

„W porządku, Daisy”.

„Do zobaczenia wkrótce, skarbie”.

„Dobrze.”

Rozłączyłam się, zanim zdążyła być słodka. Nie miałam wiele sił we mnie, a Daisy miała dużo słodyczy i to by mnie zepsuło. Więc musiałam to odciąć. Szybko.

Wypięłam jego klucz z mojego breloka, aby być gotową, wyskoczyłam z samochodu i kopnęłam się do Rena.

Muszę to zrobić i odejść.

Zrób to i odejdź.

Spróbowałam drzwi, znalazłam je otwarte z klucza i weszłam od razu.

Telewizor był włączony, a Ren był w dżinsach i koszulce, wylegując się jak gorący facet na kanapie i oglądając coś. Ale w chwili, gdy weszłam, zwrócił na mnie wzrok.

Moje usta wypełniły się śliną.

Oderwałam od niego oczy i ruszyłam w stronę jego kuchni.

Słyszałam, że wyłączył telewizor.

Nie uznałam tego za dobry znak.

Położyłam klucz na blacie i wyszłam z kuchni.

Złapał mnie w drzwiach. Zahaczając ramię o moją talię, przesunął mnie na bok i zamknął, więc byłam plecami pod ścianą, a Ren był przyciśnięty do mnie.

Spojrzałam na niego, a jego twarz była słodka.

Niech ktoś.

Proszę.

Zabije mnie.

„Musimy o tym porozmawiać, mała” - powiedział głosem ustawionym w ten sam sposób.

Ale tym razem nie było sposobu, żeby dostać się do mnie poprzez jego słodycz.

„Nie rozmawialiśmy o wiele przez ten cały czas, kiedy byliśmy razem” - odpowiedziałam - „Zaakceptuj to. I nigdy się nie zgadzaliśmy. Myślę, że nigdy tego nie zrobimy. Masz życie, które musisz wieść, ja też. Więc myślę, że powinniśmy się tym zająć.”

Jego wolna ręka dotarła do mojej szczęki i walczyłam z przełykaniem, ponieważ nie chciałam, żeby coś ode mnie wyciągnął.

Miał już dość.

Właściwie wszystko.

„Jak kogoś kochasz, idziesz na kompromis. Znajdziemy sposób na kompromis.” - powiedział mi.

„Masz na myśli to, że ja znajdę sposób na kompromis” - powiedziałam.

„Ally …”

Straciłam równowagę, więc mój głos był szorstki, kiedy zapytałam szybko - „Dlaczego to robisz?”

Jego palce zacisnęły się na moim ciele, a jego twarz zbliżyła się, kiedy odpowiedział - „Ponieważ wierzę w nas”.

„Nie ma nas” - odparłam.

„Zawsze istnieliśmy, ale rozumiem, że nie musiałaś w to wierzyć i dlaczego. Przyznaj, że nie możesz zaprzeczyć, że byliśmy my przez ostatnie trzy dni, Słonko.”

„To była tylko fantazja”.

Zamrugał i wyszeptał - „Co?”

„Ten Ren i ta Ally nie istnieją. To tylko ty i ja chcieliśmy wierzyć, że możemy. Ale nie możemy. Walczymy. Nie zgadzamy się w ważnych sprawach. Chcemy tego samego na różne sposoby. To nie działa, ale przez te trzy dni udawaliśmy, że tak. Nie możemy już dłużej udawać, Ren. Musimy być szczerzy, zauważyć, że to nigdzie nie zmierza i iść dalej.”

„Więc teraz mówisz, że załatwisz swoje gówno i wyjdziesz, a nie usiądziesz i nie zobaczysz, czy możemy popracować nad znalezieniem przyszłości, w którą oboje wierzymy?” - zapytał.

„Mówię teraz, że myślę, że wszystko to, co zostało powiedziane, mówi wszystko.”

„W takim razie nie jesteś teraz w nastroju, aby o tym porozmawiać, więc poproszę cię, abyś nie podejmowała żadnych decyzji. Trzymaj się mnie, śpij obok mnie, a jutro, kiedy będziemy mieli czyste głowy, damy sobie czas na decyzję.”

Potrząsnęłam głową-  „Nic się nie zmieni, Ren”.

„To się nie uda, jeśli nie spróbujesz, Ally”.

Trzymałam jego oczy i wyłożyłam mu - „Nie wierzysz we mnie”.

Zacisnął szczękę.

Tak.

Nie wierzył we mnie.

Kurwa.

Znowu moje pieprzone oczy zrobiły się cholernie gorące, ale znowu zebrałam siły, żeby to, kurwa, zakończyć.

„Nawet gdybym mogła z tobą porozmawiać, to nie mogę żyć z mężczyzną, który we mnie nie wierzy. I nie mogę zrobić tego, co muszę, jeśli będę zastanawiała się, co pomyślisz o jakiejś sprawie, decyzji, kliencie lub jak zareagujesz, kiedy wrócę do domu i opowiem ci o moim dniu. Nie musiałabym się martwić tym gównem, gdybyś mi ufał. Wierzył we mnie. Ale tego nie robisz i nie zrobisz tego, ponieważ nie chcesz tego dla mnie, dla siebie ani dla naszej przyszłości. Więc jaki jest pieprzony sens wyciągania tego gówna teraz, kiedy już boli w taki sposób, że gdybyśmy dali temu choćby kilka dni, to by zabiło?”

Uznał to za coś ważnego. Wiedziałam to, kiedy wcisnął się głębiej, a jego twarz zbliżyła się. Więc przeszłam dalej, żeby to zakończyć.

„Nie jesteś dla mnie mężczyzną, Ren, a ja nie jestem kobietą dla ciebie. Skończyliśmy i kiedy tak mówię, to nie jest sposób Rockowych Lasek, w którym możesz być twardzielem, spoko lub czymkolwiek i nakłonić mnie do zmiany zdania. Mam na myśli to w sposób Ally Nightingale, gdzie wiem, czego chcę i znalazłam ścieżkę, która prowadzi do ekscytującej mnie przyszłości. Więc kiedy mówię, że skończyliśmy, mam na myśli to, że skończyliśmy.”

Z tymi słowami odsunęłam się, wysuwając przed nim i szybko wchodząc po schodach.

Nie miałam czasu rozrzucić gówna po czterech rogach domu Rena.

Co było dobre.

Oznaczało to, że to, co musiałam zebrać, zajmowało niewiele czasu.

Ale to nie miało znaczenia.

Ponieważ ledwo wbiegłam do jego sypialni, usłyszałam trzask frontowych drzwi.

Kiedy już wszystko zebrałam, podeszłam do okna i spojrzałam w dół, żeby zobaczyć, że Jaguara nie ma.

Więc droga była czysta.

Niemniej jednak nie traciłam czasu na podwójne sprawdzanie, czy mam absolutnie wszystko.

A potem poszłam stamtąd w cholerę.

 

5 komentarzy:

  1. Ten rozdział złamał mi serce ! Zawiodłam się na Renie ( chociaż rozumiem jego argumenty ). Tylko nie wiedziałam że jest takim szowinistą i hipokrytą 😡 Z nich dwojga prawdopodobnie przez niego ich dzieci będą zagrożone 😐 przecież to on jest w mafii XDDDDDD Dziękuję za rozdział ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozumiem obie strony 😔 ale bez zaufania nie można budować związku, pewnie pomiędzy nimi jeszcze się ułoży. Ally ma wspaniałą rodzinę ❤️ i myślę, że Hank i Lee jej pomogą 😊 dzięki za rozdział 😘

    OdpowiedzUsuń
  3. Miała cholerną rację. Ludzie czasami bardziej kochają wyobrażenia o kimś niż rzeczywiście tą osobę. Rozumiem jakie oczekiwania on ma, ale wkładanie kogoś w zbudowane już ramki to nie miłość. Pięknie dziękuję za rozdział ❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  4. Och robi się co raz ciekawiej

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję....Ally ma rację beż zaufania nie ma związku

    OdpowiedzUsuń