ROZDZIAŁ XVI
Jestem
sobą
Zaparkowałam przed domem
Rena i trochę świrowałam.
To dlatego, że wysłałam
mu SMS-a po Operacji Zniszczyć Bandziorów i napisałam, że nasze plany na wieczór
muszą się zmienić. Poprosiłam go również, aby zadzwonił do mnie, kiedy będzie
miał kilka minut na rozmowę, abym mogła wyjaśnić.
Nie zadzwonił, a kiedy
do niego zadzwoniłam, nie odebrał.
Podczas fazy naszego
związku Nie-Naprawdę-Kumple-Do-Pieprzenia nie wysyłaliśmy SMS-ów ani nie
dzwoniliśmy, aby nakręcić gówno, być zabawnym ani zalotnym. Ale wysyłaliśmy
SMS-y, a nawet dzwoniliśmy, aby uporządkować rzeczy jego lub moje, lub
powiedzieć sobie, że jesteśmy w drodze.
To oczywiście nasiliło
się od czasu naszego pobytu w Carnal, ale nawet wcześniej Ren nigdy nie zignorował SMS-a ani telefonu
ode mnie. Gdy dzwoniłam, nie pamiętam, żeby nie odpowiedział od razu. Ani jednego.
I mógł nie od razu odesłać SMS-a, ale nigdy nie musiałam czekać dłużej niż
godzinę na odpowiedź.
Więc fakt, że nic z tego
nie zrobił, a minęły godziny, przeraził mnie.
Nie chciałam, żeby nasz
związek wpadł w wzorzec traktowania siebie nawzajem za pewnik. Nie znaczyło to,
że spodziewałam się, że podskoczy w chwili, gdy spróbowałam się z nim połączyć.
Ale nie chciałam też wślizgnąć się w miejsce, w którym uznał, że fajnie jest
opóźniać połączenie ze mną, ponieważ wiedział, że ma mnie tam, gdzie chce i
mogłam dopasować się do harmonogramu jego dnia.
Zwłaszcza jeśli coś, co
miałam do powiedzenia, było ważne.
Co było teraz.
Wysunęłam się z
samochodu, zamknęłam drzwi i zapiszczałam przy zamkach, przechodząc przez ulicę
i kierując się do domu Rena.
Nigdy o to nie pytałam,
ale rozglądając się po drodze do jego domu, z roztargnieniem pomyślałam, że
musi mieć ogrodnika. Denver było jałowe, ale to nie znaczyło, że ogrody nie
mogą być bujne i zielone. Jednak, aby tak było, trzeba było włożyć w to
gówniany wysiłek. Przednie i tylne ogródki Rena były niesamowite. Gęste i
kwitnące, głównie rośliny i trawy, ale gdzieniegdzie pojawiła się nuta koloru,
która sprawiała, że był interesujący. I to nie on był związany z tym, żeby
zrobić to w ten sposób.
Włożyłam klucz do zamka,
przekręciłam go i weszłam kopniakiem, który zamknął za mną drzwi. Wtedy
zatrzymałam się jak martwa.
Z przodu znajdował się
jeden długi pokój z dwoma miejscami do siedzenia. Jeden był częścią
wypoczynkową. Drugą była strefa telewizyjna.
Siedział na kanapie po
mojej lewej stronie w części telewizyjnej. Telewizor jednak nie był włączony. Miał
zdjętą marynarkę, ale nie zdjął koszuli ani spodni. Jednak mankiety jego
koszuli były podwinięte. Miał jedną rękę przerzuconą przez oparcie kanapy.
Druga ręka unosiła się i dotykała komórką kolana.
Podnieś, przesuń,
dotknij kolana i powtórz.
To było dziwne.
Patrzył na mnie.
Był zły.
Czułam, że powietrze w
pokoju jest ciężkie i wiedziałam, że mam kłopoty.
„Miałaś miłe popołudnie?”
- Ren zapytał cicho, ale nie swoim słodkim głosem.
Nawet nie blisko.
To właśnie wtedy, z
opóźnieniem, uderzyło mnie.
Cholera, cholera, kurwa.
Nie powiedziałam mu o
Operacji Zniszczyć Bandziorów, ale Lucky był przy mnie, więc wiedział i zgłosił
to Renowi.
Tak naprawdę nie myślałam
o tym, mając broń wbitą w żebra i mając możliwość zakończenia tego gówna w
odpowiednim czasie, aby w pełni cieszyć się weselem Avy i Luke’a bez zagrożenia
wiszącego nad czyjąkolwiek głową.
Dobrze, że Lucky nie
zaangażował się, bo to mogło być złe.
Ale, mimo że był obecnie
zły, pomyślałam, że będzie dobrze, jak nie podzielę się tym z Renem. Dowody
sugerowały, że jeśli zachowałam spokój i wyjaśniłam rzeczy, było to przez niego
odebrane pozytywnie.
Miałam też wyjaśnienie,
więc miałam nadzieję, że gdy mu je przekażę, przyjmie je pozytywnie. A
przynajmniej z minimalną ilością wrzasków.
„Napisałam i zadzwoniłam”
- przypomniałam mu ostrożnie.
„Tak” - odparł
natychmiast - „Po tym, jak miałaś 0.38 wepchnięty w żebra.”
O rany.
„Ren, kochanie, tak mi
przykro” - powiedziałam, robiąc krok do niego - „Nie pomyślałam. Byłam sama
przez jakiś czas, grając ten koncert i nigdy nie musiałam zgłaszać się nikomu
poza Dariusem lub Brody’m. W rzeczywistości, nawet kiedy byłam z Carlem, nigdy
nikomu o niczym nie mówiłam. Ale to, co stało się tego popołudnia, okazało się
niespodzianką i musiałam się skupić. Ale powinnam była zadzwonić i następnym
razem zadzwonię.”
Nie ruszał się przez
cały czas, kiedy mówiłam, ale kiedy skończyłam, zapytał - „Następnym razem to
zrobisz?”
Okej, nadszedł czas, aby
się do tego zabrać.
To znaczy, że nie był to
optymalny moment, biorąc pod uwagę, że był wkurzony. Ale nadszedł czas.
Zrobiłam kolejny krok w
jego stronę - „Tak, kochanie” - powiedziałam cicho - „Następnym razem to
zrobię.”
Nic nie powiedział i
wpatrywał się we mnie.
Zrobiłam kolejny krok w
jego stronę.
„Powinnam była wcześniej
wyjaśnić swoją decyzję, ale sprawy między nami zmieniły się w naprawdę dobry
sposób. Sposób, w jaki lubiłam. Nie walczyliśmy. Pracowaliśmy nad różnymi
sprawami, lepiej się poznawaliśmy, rozumieliśmy, co będzie w naszej
przyszłości. Nie chciałam tego zepsuć, ponieważ wiedziałam, że nie będziesz
zadowolony z tej decyzji, ale decyzja, którą podjęłam, była dla mnie ważna.”
„I jaka to decyzja?” -
zachęcił, unosząc brwi, kiedy przestałam mówić.
Wzięłam głęboki oddech i
na wydechu oznajmiłam - „Oficjalnie przechodzę do firmy rodzinnej”.
Znowu milczał.
Zrobiłam kolejny krok w
jego stronę i wyjaśniłam - „Zdecydowałam o tym, kiedy wylali mnie z Brother’s.
Nie wszystko zaplanowałam, ale wszystko się układa. Po ślubie Luke’a i Avy
zabiorę się za to.”
„Dwa dni temu
rozmawialiśmy o tym, jak podejmujesz decyzje dotyczące swojego życia i jak te
decyzje wpływają na mnie” - przypomniał mi Ren.
„A teraz prowadzimy tę
dyskusję” - powiedziałam cicho.
„To nie jest dyskusja,
Ally, kiedy mówisz mi, że to już podjęta decyzja i że planujesz ją
kontynuować.”
To była prawda.
Czas pójść w innym
kierunku.
„To jest dla mnie ważne”
- szepnęłam.
„A dla mnie ważne jest,
abym był z kobietą, którą kocham, z kobietą, z którą zamierzam założyć rodzinę i
robił to bez możliwości, że zostanie podziurawiona kulami lub wróci po lodach z
dziećmi i znajdzie nasz dom zrównany z ziemią.”
„Te rzeczy się nie
wydarzą, Ren. To nie jest… ”
Ren przerwał mi.
„Jules została
postrzelona dwa razy, wtykając nos w gówno, które nie było jej sprawą. Wszyscy
przeżywacie ulgę, że ona oddycha, więc nie pozwalacie sobie na myślenie o tym.
Ale prawda jest taka, że dostała w brzuch i klatkę piersiową, a fakt, że wciąż
istnieje na tej Ziemi, jest pieprzonym cudem. I zarówno Stark, jak i Crowe
dostali kule podczas pracy, którą zlecił twój brat. Obaj panowie mają
wieloletnie doświadczenie i wyszkolenie. To się nie stanie?”
„Będę ostrożna w
sprawach, które wybiorę” - zapewniłam go.
„W tej branży nie można
być aż tak ostrożnym” - odparł - „To niemożliwe. Twój brat zna każde ryzyko, na
jakie on i jego ludzie są narażeni, kiedy podejmuje sprawę. Planują każdy
wykonany przez siebie ruch i każdą operację, którą podejmują, biorąc pod uwagę
wszystkie zmienne. I mają wystarczająco dużo czasu w pracy, znają każdą
pieprzoną zmienną, którą muszą wziąć pod uwagę. A najważniejszą rzeczą, którą
zawsze planują, jest to, że zawsze wiedzą, że w każdej wykonywanej pracy jest
możliwość, że istnieje jedna zmienna, której nie uwzględnią.”
„Robię to już od
jakiegoś czasu, Ren. Obserwowałam moich braci, ich obu i chłopaków Lee. Uczysz
się z działania i obserwacji i ja tak robię. Jestem w tym dobra. Ale
najważniejsze jest to, że uwielbiam to robić. To jest w mojej krwi. To ja.”
„Mówiłaś to już
wcześniej, ale widzę, że nie bierzesz pod uwagę, że jest dla mnie ważne, abyś nie robiła tego gówna. Nie stawiasz się tam.
Nie wpadasz w żadną sytuację - lub sytuacje,
które wielokrotnie - które mogłyby cię odciągnąć ode mnie lub, później, naszej
rodziny.”
Dobra, może była
potrzebna inna taktyka.
„Więc co proponujesz,
żebym zrobiła?” - zapytałam.
„Znajdź coś, co lubisz
lub ciesz się czasem spędzonym w Fortnum, a potem skup się na wychowywaniu
naszych dzieci.”
Przyjrzałam mu się
uważnie, mając nadzieję, że żartuje.
Wyglądało na to, że nie
żartował.
Niemniej jednak uważałam,
że ważne jest, aby szukać wyjaśnień.
„Chcesz, żebym została
baristą, a potem mamą pozostającą w domu?” - zapytałam.
„Szczerze?” - zapytał, a
ja skinęłam głową - „Tak. Mam takie życzenie, że tym właśnie będziesz. Ale
jeśli nie tego chcesz, możemy o tym porozmawiać i możesz znaleźć coś do
zrobienia, które nie obejmuje może wkurzania mężów, których przyłapałaś na zdradzaniu,
ani wrzucania cię na widok sutenerów i dealerów.”
Gapiłam się na niego i
nic nie powiedziałam. Nie żebym nie miała nic do powiedzenia. Dużo. Tylko to, że
siedział tam, nieruchomy, z wyjątkiem podnoszenia telefonu, spojrzenia na mnie,
całkowicie spokojny i powiedział mi to gówno, które ze wszystkich powodów
wyrywało mi serce i rozrywało je na strzępy.
Więc mój głos zabrzmiał
dziwnie w sposób, w jaki nigdy go nie słyszałam, nawet we wszystkich
emocjonalnych wzlotach i upadkach z Renem Zano, których doświadczyłam przez
ponad rok, kiedy zapytałam - „Przez cały ten czas, kiedy byliśmy czy razem
zwróciłeś na mnie choćby najmniejszą uwagę?”
Wiedziałam, że to mój ton
sprawił, że jego twarz stała się ostrożna, kiedy wyprostował się z kanapy,
wpatrując się we mnie i zaczynając - „Ally…”
Przerwałam mu - „To ja.”
„Kochanie …”
„To zawsze byłam ja i
jesteś jednym z nielicznych, którzy zawsze o tym wiedzieli.”
„Tak, byłem” - zgodził
się - „Nie żebyś podzieliła się tym ze mną otwarcie. Tylko tyle, że dowiedziałem
się tego gówna.”
To była prawda, ale w
tym momencie też nie miało to znaczenia.
„Mówię o tym…” -
kontynuował - „…że dla nas i dla naszej przyszłości ważne jest, abym wiedział,
że jesteś bezpieczna, ale co ważniejsze, żebyś poznawała mnie, a nasze plany na
przyszłość były dla ciebie na tyle ważne, że sama zrobisz, co w twojej mocy,
aby zachować bezpieczeństwo.”
Potrząsnęłam głową -
„Nie, Ren, to, co mówisz, to to, że aby być z tobą, muszę udowodnić, że jesteś
dla mnie na tyle ważny, by zmienić wszystko we
mnie.”
Zrobił krok w moją
stronę.
Zrobiłam krok do tyłu, a
on się zatrzymał.
„Ally…” - zaczął
ponownie.
Znowu mu przerwałam -
„Nie chcesz mnie”.
Potrząsnął głową i
zobaczyłam, jak jego oczy błyszczą irytacją, kiedy powiedział - „Słonko, to po
prostu nieprawda”.
„Naprawdę? Czy prowadzę
rozmowę w innym wymiarze niż ten, w którym jesteś?” - zapytałam sarkastycznie -
„Ponieważ Ren w moim wymiarze mówi mi, że nie mogę być sobą, a zamiast tego, aby
być z nim, muszę być kimś, kto jest tak bardzo, bardzo, bardzo nie mną.”
Wiedziałam, że to się
stanie. To był właściwie szok, że trzymał się tak mocno i tak długo. A
przejście na sarkazm nie pomogło. Ale na moje słowa, włoski pasjonat twardziel
przedarł się i stracił kontrolę. I to sprawiło, że jego głos był donośny, a
oczy zimne, kiedy przybrał ton, jakby mówił do małego dziecka, które było takie
głupiutkie.
„Co próbuję uzmysłowić ci,
Ally, to to, że rozumiem, to jest dla ciebie ważne, bardzo ważne. Ale mówimy o
tym, że pokazałaś mi, że nasza przyszłość
jest na tyle ważna, że możesz zrobić coś tak prostego, jak praca, w której
jesteś bezpieczna i zdrowa i nie
wnosisz do naszego życia gówna, które jest niekontrolowane.”
„Nie jestem jakimś
indywidualistką z pragnieniem śmierci, Ren. Zawsze robię wszystko, co w mojej
mocy, aby zachować bezpieczeństwo i zdrowie, a kontrolowanie gówna jest częścią
mojej pracy. Robię to od dwóch lat i nic z tego nie wyciekło z powrotem do
mojego życia.”
Wtedy naprawdę to
stracił.
„Na miłość boską, Ally!”
- krzyknął - „Twoje mieszkanie eksplodowało!”
Kurwa.
Musiałam mu to przyznać
rację i niestety było to coś dużego.
„Rosie był wyjątkiem.
Nigdy nie był klientem, ale przyznam, że jest dziką kartą.”
„Mała, ludzie, z którymi
będziesz się kontaktować na co dzień w tym biznesie, będą dzikimi kartami” -
odparł.
W tym też miał rację.
Ale też nie o to
chodziło.
„Okej, Ren. Masz rację.
To prawda. Ja tylko proszę cię, abyś zaufał mi, że wiem, co robię.”
„Ponieważ nie ufam, to
jest problem” - wycedził, a każde słowo poczułam, jakby zadał mi cios.
Więc wyszło bez tchu i
nie było to dobre, kiedy szepnęłam - „Racja.”
„Ally …”
„Nie.”
Jego podbródek drgnął na
to jedno słowo i wiedziałam dlaczego.
Ponieważ mój glos był
cichy i przepełniony tak wielkim bólem, kiedy przenikał powietrze, grożąc, że
mnie udusi. Przepchnęłam to, ponieważ byłam Ally. To jest to co robiłam.
I nie miałam wyboru.
Wzięłam kolejny głęboki
oddech i powiedziałam mu - „Powodem, dla którego odwołałam naszą randkę, było
to, że mama i tata zwołali spotkanie rodzinne. Miałam z tobą porozmawiać, żeby
zobaczyć, co myślisz o pójściu ze mną. Oczywiście nie stanowi to już problemu.”
„Mała …” - zrobił krok w
moją stronę, ale ja znowu się cofnęłam.
Przestał się ruszać, a
ja mówiłam dalej - „Mimo wszystko chcą rozmawiać, a ja muszę ich wysłuchać,
więc muszę iść. Wrócę później po swoje rzeczy.”
„Słonko …”
„Napiszę do ciebie,
kiedy będę w drodze i byłoby naprawdę fajnie, gdyby nie było cię tutaj, kiedy
wrócę. Zostawię klucz w kuchni.”
„Ally, nie …”
„To donikąd nie prowadzi.”
- syknęłam, a on zamknął usta - „Kręciliśmy wokół i wokół tego, a to donikąd
nie prowadzi. Nie mam pieprzonego pojęcia, dlaczego tak ciężko pracowałeś, żeby
się ze mną być, kiedy mnie nie
chciałeś. Ale to zrobiłeś. Teraz musisz iść dalej. Ponieważ ja jestem sobą. A
jeśli nie możesz zaakceptować mnie taką, jaka jestem, to koniec.”
Potem powoli ruszyłam do
drzwi, przez nie i do samochodu.
Ren nie podążał za mną.
*****
Podeszłam do mojego domu
z dzieciństwa w Bonnie Brae i przeszłam prosto przez frontowe drzwi bez pukania
(ponieważ był to mój dom z dzieciństwa, nie było to niegrzeczne; a poza tym
spodziewali się mnie).
Crossfire Lee i 4Runner
Hanka były przy krawężniku, więc wiedziałam, że cała banda tam jest.
Kiedy weszłam do środka,
zauważyłam, że wszyscy są w salonie.
Tata, Hank i Lee pili
piwo. Mama miała, jak mi się wydawało, margaritę w zwykłej szklance.
Mogłabym oczywiście użyć
margarity, oczywiście bez mieszanki margarity.
Ale nie miałam czasu,
żeby o to poprosić. Chciałam to zrobić. Chciałam wrócić do domu Rena. Chciałam zabrać
swoje gówno. Potem chciałam dostać się gdzieś, gdzie nikt nie mógłby mnie
zobaczyć i mieć całkowitego doła psychicznego.
Nie umknęło mi, kiedy
weszłam, że nikt z dwojgiem oczu w głowach nie pomyślałby, że nie jesteśmy
rodziną. Wszyscy mieliśmy takie same włosy, nawet mama i tata. Hank i ja
mieliśmy oczy w kolorze whisky, podczas gdy Lee miał czekoladowo brązowe, ale
poza tym wszyscy byliśmy wysocy i szczupli. Mężczyźni mieli większą masę, ale wszyscy
mieliśmy te same rysy.
Zawsze mi się to
podobało. Nawet jak byłam dzieckiem. Że należałam do tej rodziny. Należałam do
tych ludzi. I wiedziałam, że nikt nie może się pomylić, że byli częścią mnie.
A także wiedząc, że to,
co wiedziałam, to było w nich, kiedy ich oczy zwróciły się na mnie.
Cokolwiek to miało się
zmienić w chwili, gdy każdy z nich spojrzał na mnie.
Oni wiedzieli.
Wiedzieli, że krwawię w
środku.
„Kochanie, czy ty…?” - mama
drgnęła, a ja wyprostowałam ramiona.
„Podejrzewam …” -
przerwałam jej, by zacząć - „… że część powodu, dla którego tu jestem, jest
taka, że nie jesteście zadowoleni, że jestem z Renem Zano. Tak więc, aby nie
marnować niczyjego czasu, dam ci znać, że to już nie ma znaczenia, ponieważ
zanim tu przyjechałam, zakończyłam sprawy z nim.”
„Jezu” - mruknął Hank,
uważnie mi się przyglądając.
„Ally …” - zaczął Lee.
Tata i mama tylko się na
mnie gapili.
Jeśli chodzi o mnie,
mówiłam dalej.
„Reszta, abyście mogli
skierować na to swoją uwagę, zostałam zwolniona z Brother's dwa dni temu i
postanowiłam założyć prywatną agencję śledczą. To dlatego Ren i ja nie jesteśmy
już razem. On gwałtownie sprzeciwia się temu pomysłowi i chce, żebym rozważyła
karierę baristy, zanim przeniosę się na pełen etat jako mama pozostająca w
domu.”
Oczy taty przeniosły się
na Lee i Hanka.
Usta mamy zacisnęły się.
Mówiłam dalej.
„Nie podoba mi się to.
Nie chce poznać mojego punktu widzenia. Więc to jest skończone. Co nie zostało
zrobione, to fakt, że Daisy szuka biura do wynajęcia, a ja wstępnie przyjęłam
ją jako recepcjonistkę.” - Spojrzałam na Hanka - „I możesz wiedzieć lub nie,
ale Roxie zaczęła projektować dla mnie stronę internetową” - Spojrzałam na mamę
- „A Ava szykuje logo. Więc to wszystko gotowe. Siadam z Daisy po ślubie Luke’a
i Avy, żeby przygotować biznesplan, a wkrótce potem będziemy aktywnie
rekrutować klientów.”
Wzięłam oddech i ciągnęłam
dalej - „W końcu zamierzam uzyskać licencję, a Darius zbliża się do Sylvie
Bissenette, abym mogła z nią pracować i uzyskać godziny, których potrzebuję,
aby skontaktować się z Radą Licencyjną. Dopóki to nie wystartuję, będę
kontynuować pracę w Fortnum z Indy.”
Wyciągnęłam rękę i doszłam
do konkluzji.
„Jeśli jestem gotowa
stracić dla tego Rena, mężczyznę, którego kocham, mężczyznę, który mnie kocha,
mężczyznę, w którym zakochałam się pierwszej nocy, kiedy się spotkaliśmy, to
jestem gotowa zrobić dla tego wszystko. Innymi słowy, nie odwiedziecie mnie od
tego. Ale ponieważ was wszystkich kocham i szanuję, wysłucham was, co macie do
powiedzenia.”
Potem się zamknęłam.
Tata spojrzał na mamę.
Mama patrzyła tylko na
mnie.
„Może ty i ja pójdziemy
do kuchni, napijemy się i porozmawiamy” - zaproponowała delikatnie mama.
To oznaczało, że chciała
się upewnić, jak bardzo byłam rozdarta, jeśli chodzi o kończenie rzeczy z
Renem. Nie miałam zamiaru tam jechać. Dopiero gdy zostanę sama z butelką
tequili.
„Mam dziś coś do
zrobienia, więc dzięki mamo, ale to będzie nie”
- odpowiedziałam.
„Myślę, że powinniśmy
odłożyć to spotkanie, aż będziesz w lepszym stanie, kochanie.” - To wyszło od
Hanka i również zostało delikatnie zasugerowane.
Spojrzałam na niego i
zobaczyłam, że jego wyraz twarzy był równie delikatny.
Mój brat był
niesamowity. Obaj byli.
Mimo to pokręciłam głową
- „Myślę, że powinniśmy mieć to już za sobą”.
„Ty, Hank i ja jedziemy
do Hornet” - stwierdził Lee, a ja spojrzałam na niego - „A ja dzwonię do Indy.”
Oznaczało to, że martwił
się o mnie i nie chciał rozmawiać o mojej ścieżce kariery, ale chciał wezwać
posiłki (mianowicie Indy), które mogłyby zajrzeć do mojego złamanego serca,
podczas gdy on i Hank płaciliby za szoty tequili.
Widzicie?
Niesamowici.
„Dzięki, brachu, ale to
też nie” - szepnęłam.
„Kochanie …” - zaczął
tato, a moje oczy natychmiast zrobiły się gorące, gdy usłyszałam to słowo. Kiedy
jesteście dzieckiem i to dziewczynką, tatusiowie mają super moce. Potrafią
uleczyć każdą ranę, zwykle wypowiadając takie samo słowo. Lub, jeśli gówno było
ekstremalne, jeśli dodaliby uścisk, a wszystko by zniknęło.
Super moce mojego taty
zostały doskonale dopracowane. Ale nie obejmowały tego rodzaju uzdrawiania.
„Nie, tato” - szepnąłam.
Przejrzałam swoją rodzinę i zapytałam - „Czy możemy to teraz skończyć, proszę?”
„Porozmawiamy w
poniedziałek” - oświadczył Hank - „Przyjdź do biura Lee. Wszyscy tam będziemy.”
„Hank, jesteśmy tutaj.
Dlaczego nie możemy tego zrobić teraz?” - zapytałam.
„Ponieważ nie robimy
tego teraz” - powiedział Lee - „Robimy to w poniedziałek. Siedemnasta trzydzieści.
Moje biuro.”
Spojrzałam od jednego
brata do drugiego.
Kurwa.
„Dobra” - warknęłam -
„Teraz muszę iść.”
Ponownie przejrzałam
moich braci i skończyłam - „Do zobaczenia jutro na próbie”.
„Ally, dlaczego nie
zostaniesz i nie zjesz kolacji z tatą i mną?” - zapytała mama, a ja spojrzałam na nią.
„Nie masz nic przeciwko,
w niedzielę wpadnę na obiad” - zaproponowałam zastępczo, co mogło ją trochę uspokoić,
nawet jeśli nie byłoby w stanie tego zrobić całkowicie.
Przynajmniej to było
coś.
Spojrzała na tatę, a
potem z powrotem na mnie i skinęła głową.
„Później” - mruknęłam,
odwracając się i machając im cicho.
„Allyson” - zawołał
tata, a ja wciągnąłem oddech i zawróciłem. Kiedy spojrzałam mu w oczy,
powiedział cicho - „Kochamy wszyscy cię, skarbie.”
Zacisnęłam usta i skinęłam
głową, nie spuszczając oczu z taty, ponieważ wiedziałam, że nie mogę sobie poradzić
z nimi wszystkimi jednocześnie, kiedy pokazują mi, że słowa taty są prawdziwe
poprzez wyraz ich twarzy.
Potem znowu się odwróciłam
i uciekłam stamtąd w cholerę.
*****
Zacisnęłam zęby, gdy
siedziałam w moim Mustangu przed domem Rena.
To dlatego, że
niezależnie od tego, że napisałam do niego SMS-a, zanim odjechałam od mamy i
taty, Jag Rena był na krawężniku.
Pomyślałam, że to
dlatego, że front był bliżej i miał łatwiejszy dostęp do domu, ponieważ jego
podwórko było długie. Część z niego była tarasowana, więc musiał wspinać się po
wielu schodach. To nie była frajda z noszenia zakupów, nawet jeśli byłbyś
wysokim, silnym, wysportowanym, seksownym facetem.
Z drugiej strony, front
wymagał bez wątpienia równoległego parkowania, co było czymś, co ja, podobnie
jak trzy i dwadzieścia siedem procent populacji (moje oszacowanie, nie oparte
na badaniu lub czymkolwiek), posiadałam w umiejętnościach do wykonania. Jednak
to nie znaczyło, że nie było to do niczego.
Podczas naszej fazy
Nie-Naprawdę-Do-Kumple-Pieprzenia zawsze się zastanawiałam, ale nigdy nie spytałam,
dlaczego nie parkował w garażu na dwa samochody, które miał na tyłach. Był w
dobrym stanie i miał solidną drewnianą bramę garażową z ciekawymi oknami na
górze.
Siedziałam tam, myśląc,
że nigdy nie uzyskam odpowiedzi na to pytanie, a jednocześnie myślałam, że to na
nic. Musiałam wejść, nawet z Renem w środku. Potrzebowałam ubrań, a moje
ubrania były w domu Rena. Więc nawet jeśli nie miał zamiaru być spoko i
pozwolić mi wejść i wyjść bez kłopotów, musiałam zabrać swój skromny dobytek.
Ale zanim to zrobiłam,
wiedziałam, że muszę zrobić czysty wypad. Dlatego musiałam mieć dokąd uciec i
podjęłam decyzję o celu.
Wyciągnęłam telefon,
znalazłam kontakt i wcisnęłam go.
Na trzecim dzwonku Daisy
odpowiedziała - „Wszystko w porządku, Cukiereczku?”
„Skończyłam z Renem i
potrzebuję miejsca na nocleg” - oznajmiłam i zignorowałam jej ostry jęk - „Czy
mogę spędzić kilka dni z tobą i Marcusem?”
Cisza, zanim zapytała- „Skończyłaś sprawy z Renem?”
Moje oczy zrobiły się
gorące, a mój głos był ochrypły, kiedy poprosiłam - „Proszę, Daisy. Nie teraz.”
To dało mi więcej ciszy,
ale trwało to znacznie krócej, zanim powiedziała - „Absolutnie kochanie. Pójdę
na górę i upewnię się, że jeden z naszych pokoi gościnnych jest dla ciebie
gotowy i zajmę się tym teraz.”
Tak cholernie kochałam Daisy.
„Dzięki” - szepnęłam.
„Nie ma problemu,
kochanie” - szepnęła w odpowiedzi - „Teraz dotrzesz tutaj, a kiedy tu dotrzesz,
my ci pomożemy”.
„W porządku, Daisy”.
„Do zobaczenia wkrótce,
skarbie”.
„Dobrze.”
Rozłączyłam się, zanim
zdążyła być słodka. Nie miałam wiele sił we mnie, a Daisy miała dużo słodyczy i
to by mnie zepsuło. Więc musiałam to odciąć. Szybko.
Wypięłam jego klucz z
mojego breloka, aby być gotową, wyskoczyłam z samochodu i kopnęłam się do Rena.
Muszę to zrobić i odejść.
Zrób to i odejdź.
Spróbowałam drzwi,
znalazłam je otwarte z klucza i weszłam od razu.
Telewizor był włączony,
a Ren był w dżinsach i koszulce, wylegując się jak gorący facet na kanapie i
oglądając coś. Ale w chwili, gdy weszłam, zwrócił na mnie wzrok.
Moje usta wypełniły się
śliną.
Oderwałam od niego oczy
i ruszyłam w stronę jego kuchni.
Słyszałam, że wyłączył telewizor.
Nie uznałam tego za
dobry znak.
Położyłam klucz na
blacie i wyszłam z kuchni.
Złapał mnie w drzwiach. Zahaczając
ramię o moją talię, przesunął mnie na bok i zamknął, więc byłam plecami pod
ścianą, a Ren był przyciśnięty do mnie.
Spojrzałam na niego, a
jego twarz była słodka.
Niech ktoś.
Proszę.
Zabije mnie.
„Musimy o tym
porozmawiać, mała” - powiedział głosem ustawionym w ten sam sposób.
Ale tym razem nie było sposobu,
żeby dostać się do mnie poprzez jego słodycz.
„Nie rozmawialiśmy o
wiele przez ten cały czas, kiedy byliśmy razem” - odpowiedziałam - „Zaakceptuj
to. I nigdy się nie zgadzaliśmy. Myślę, że nigdy tego nie zrobimy. Masz życie,
które musisz wieść, ja też. Więc myślę, że powinniśmy się tym zająć.”
Jego wolna ręka dotarła
do mojej szczęki i walczyłam z przełykaniem, ponieważ nie chciałam, żeby coś
ode mnie wyciągnął.
Miał już dość.
Właściwie wszystko.
„Jak kogoś kochasz,
idziesz na kompromis. Znajdziemy sposób na kompromis.” - powiedział mi.
„Masz na myśli to, że ja znajdę sposób na kompromis” -
powiedziałam.
„Ally …”
Straciłam równowagę,
więc mój głos był szorstki, kiedy zapytałam szybko - „Dlaczego to robisz?”
Jego palce zacisnęły się
na moim ciele, a jego twarz zbliżyła się, kiedy odpowiedział - „Ponieważ wierzę
w nas”.
„Nie ma nas” - odparłam.
„Zawsze istnieliśmy, ale
rozumiem, że nie musiałaś w to wierzyć i dlaczego. Przyznaj, że nie możesz
zaprzeczyć, że byliśmy my przez
ostatnie trzy dni, Słonko.”
„To była tylko
fantazja”.
Zamrugał i wyszeptał -
„Co?”
„Ten Ren i ta Ally nie
istnieją. To tylko ty i ja chcieliśmy wierzyć, że możemy. Ale nie możemy.
Walczymy. Nie zgadzamy się w ważnych sprawach. Chcemy tego samego na różne
sposoby. To nie działa, ale przez te trzy dni udawaliśmy, że tak. Nie możemy
już dłużej udawać, Ren. Musimy być szczerzy, zauważyć, że to nigdzie nie
zmierza i iść dalej.”
„Więc teraz mówisz, że
załatwisz swoje gówno i wyjdziesz, a nie usiądziesz i nie zobaczysz, czy możemy
popracować nad znalezieniem przyszłości, w którą oboje wierzymy?” - zapytał.
„Mówię teraz, że myślę,
że wszystko to, co zostało powiedziane, mówi wszystko.”
„W takim razie nie
jesteś teraz w nastroju, aby o tym porozmawiać, więc poproszę cię, abyś nie
podejmowała żadnych decyzji. Trzymaj się mnie, śpij obok mnie, a jutro, kiedy
będziemy mieli czyste głowy, damy sobie czas na decyzję.”
Potrząsnęłam głową- „Nic się nie zmieni, Ren”.
„To się nie uda, jeśli
nie spróbujesz, Ally”.
Trzymałam jego oczy i wyłożyłam
mu - „Nie wierzysz we mnie”.
Zacisnął szczękę.
Tak.
Nie wierzył we mnie.
Kurwa.
Znowu moje pieprzone
oczy zrobiły się cholernie gorące, ale znowu zebrałam siły, żeby to, kurwa,
zakończyć.
„Nawet gdybym mogła z
tobą porozmawiać, to nie mogę żyć z mężczyzną, który we mnie nie wierzy. I nie
mogę zrobić tego, co muszę, jeśli będę zastanawiała się, co pomyślisz o jakiejś
sprawie, decyzji, kliencie lub jak zareagujesz, kiedy wrócę do domu i opowiem ci
o moim dniu. Nie musiałabym się martwić tym gównem, gdybyś mi ufał. Wierzył we
mnie. Ale tego nie robisz i nie zrobisz tego, ponieważ nie chcesz tego dla
mnie, dla siebie ani dla naszej przyszłości. Więc jaki jest pieprzony sens wyciągania tego gówna
teraz, kiedy już boli w taki sposób, że gdybyśmy dali temu choćby kilka dni, to
by zabiło?”
Uznał to za coś ważnego.
Wiedziałam to, kiedy wcisnął się głębiej, a jego twarz zbliżyła się. Więc przeszłam
dalej, żeby to zakończyć.
„Nie jesteś dla mnie
mężczyzną, Ren, a ja nie jestem kobietą dla ciebie. Skończyliśmy i kiedy tak mówię,
to nie jest sposób Rockowych Lasek, w którym możesz być twardzielem, spoko lub
czymkolwiek i nakłonić mnie do zmiany zdania. Mam na myśli to w sposób Ally
Nightingale, gdzie wiem, czego chcę i znalazłam ścieżkę, która prowadzi do
ekscytującej mnie przyszłości. Więc kiedy mówię, że skończyliśmy, mam na myśli
to, że skończyliśmy.”
Z tymi słowami odsunęłam
się, wysuwając przed nim i szybko wchodząc po schodach.
Nie miałam czasu
rozrzucić gówna po czterech rogach domu Rena.
Co było dobre.
Oznaczało to, że to, co
musiałam zebrać, zajmowało niewiele czasu.
Ale to nie miało
znaczenia.
Ponieważ ledwo wbiegłam
do jego sypialni, usłyszałam trzask frontowych drzwi.
Kiedy już wszystko
zebrałam, podeszłam do okna i spojrzałam w dół, żeby zobaczyć, że Jaguara nie ma.
Więc droga była czysta.
Niemniej jednak nie
traciłam czasu na podwójne sprawdzanie, czy mam absolutnie wszystko.
A potem poszłam stamtąd
w cholerę.
Ten rozdział złamał mi serce ! Zawiodłam się na Renie ( chociaż rozumiem jego argumenty ). Tylko nie wiedziałam że jest takim szowinistą i hipokrytą 😡 Z nich dwojga prawdopodobnie przez niego ich dzieci będą zagrożone 😐 przecież to on jest w mafii XDDDDDD Dziękuję za rozdział ❤
OdpowiedzUsuńRozumiem obie strony 😔 ale bez zaufania nie można budować związku, pewnie pomiędzy nimi jeszcze się ułoży. Ally ma wspaniałą rodzinę ❤️ i myślę, że Hank i Lee jej pomogą 😊 dzięki za rozdział 😘
OdpowiedzUsuńMiała cholerną rację. Ludzie czasami bardziej kochają wyobrażenia o kimś niż rzeczywiście tą osobę. Rozumiem jakie oczekiwania on ma, ale wkładanie kogoś w zbudowane już ramki to nie miłość. Pięknie dziękuję za rozdział ❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńOch robi się co raz ciekawiej
OdpowiedzUsuńDziękuję....Ally ma rację beż zaufania nie ma związku
OdpowiedzUsuń