ROZDZIAŁ XI
Przyjdź
do Jezusa
Sunęłam w górę, a potem
w dół, powoli wypełniając się Renem.
Ręce Rena poruszały się
po materiale mojej nowej kremowo brzoskwiniowej jedwabnej koronkowej koszulce
nocnej, jego głowa odchylona do tyłu, jego oczy poruszały się po mojej twarzy,
moje ramiona wokół jego ramion, palce jednej dłoni w jego włosach, mruknął -
„Szybciej, Ally.”
Ujeżdżając go w pozycji
siedzącej i blisko siebie, numer jeden z pięciu moich ulubionych pozycji do
robienia niegrzecznych rzeczy z Renem, dałam mu to, czego chciał.
Jedna z jego rąk
ześlizgnęła się w dół, aby ująć mój tyłek, a druga objęła moje żebra, aby objąć
moją pierś przez jedwab i koronkę.
To była zachęta do
jeszcze szybszego ruchu, więc tak zrobiłam. Bardzo mi się podobało, moje
szczęśliwe miejsce zacisnęło się wokół Rena, a moja głowa opadła.
Obie ręce Rena ścisnęły
mnie - „Uh-uh, daj mi to” - rozkazał szorstkim głosem.
Wiedziałam, czego
chciał.
Lubił patrzeć.
Przechyliłam głowę do
przodu, próbując się skupić i złapałam wzrokiem jego białe zęby wbijające się w
pełną dolną wargę.
Podobało mu się to, co
zobaczył.
Mnie też.
Okej, też lubiłam
oglądać.
Tak bardzo, jęknęłam i
poruszałam się szybciej. Ren owinął swoje ramię wokół moich bioder. Zacisnął je
i zaczął mnie podnosić i uderzać na penisie jeszcze szybciej i mocniej. Robił
to, gdy kciuk drugiej ręki przeciągnął po miękkim jedwabiu i twardym sutku.
Miło.
W tym momencie jęknęłam
i moja głowa opadła bardziej do przodu, więc czoło spoczęło na jego, moje oczy
wpatrywały się w jego rozgrzane oczy, a dreszcze przesuwały się po udach.
Używając mojego rozpędu
i swojej siły, Ren podciągnął mnie do góry i zepchnął w dół jeszcze szybciej i
o wiele mocniej.
Poważnie miło.
„Ren” - wydyszałam.
„Tak, pieprz, mała.”
O Boże, to nadchodziło.
„Ren!” - sapnęłam i to
mnie uderzyło.
Potężne.
Kołyszące umysł.
Wzbogacające duszę.
Niesamowite.
Próbowałam zahamować,
ale Ren był silniejszy i ciągnął mnie w górę i walił w dół, kiedy jego ręka
wbiła się w moje włosy i trzymała moją głowę przy jego, żeby mógł patrzeć, jak
mnie przeszywa.
I tak się stało. Miałam
otwarte usta i szeptałam z dala od jego, miałam oczy otwarte i zablokowane na
jego oczach, zatrzymałam oddech i pozostałam w tym miejscu, gdy ścisnęłam mocno
mojego mężczyznę wszystkim, co miałam.
Minutę później to Ren
mnie uziemił. Jego dłoń zacisnęła się na moich włosach i patrzyłam, jak go to przeszywa.
W porządku. Tak. To bycie
razem było łatwe.
Jasne, zawsze mieliśmy
tę część. Ale coś w posiadaniu tego i tego drugiego razem sprawiło, że było jeszcze lepiej.
I było lepiej, kiedy
oddech Rena się uspokoił i delikatnie odciągnął moją głowę do tyłu za włosy.
Poczułam jego usta na moim gardle, zanim poczułam dotyk jego języka. Potem
poczułam, jak wprowadza wisiorek do swoich ust językiem, a łańcuszek zacisnął
się wokół mojej szyi, gdy wciągnął go głębiej.
Jego usta pracowały nad
moim wisiorkiem, ale wydawało mi się, że działały na każdą część mnie. Udami
ścisnęłam jego biodra, a ramionami objęłam jego ramiona.
W rzeczywistości
wszystko się docisnęło wszędzie (i mam na myśli wszystko) i wróciłam mentalnie do tego, co powiedziałam
poprzedniego dnia.
Tak, ludzie i
wspomnienia znaczyły wszystko, a rzeczy nic nie znaczyły.
Z wyjątkiem tego
wisiorka.
Ten wisiorek oznaczał
świat.
Puścił go, pocałował
mnie w klatkę piersiową i odchylił głowę do tyłu, kiedy przesunął moją do
przodu, żeby spojrzeć mi w oczy.
„Chcesz śniadanie?” -
zapytał, a ja się uśmiechnęłam.
„Tak” - odpowiedziałam.
„Więc pocałuj mnie i
zejdź ze mnie, mała.”
W łóżku, z Renem wciąż
we mnie, to były jedyne takie okazje i tylko wtedy zawsze robiłam to, co mi
powiedziano.
Więc zrobiłam, co mi
powiedziano.
Ale w pierwszej części
jego zamówienia dałam z siebie wszystko.
*****
Siedziałam na kuchennym
blacie Rena, a Ren był oparty o jeden kącik dalej ode mnie.
Połknęłam ostatnią
porcję tater tots pokrytych keczupem i włożyłam talerz do zlewu. Popijałam
kawę, kiedy Ren odsunął się od swojego miejsca, wrzucił talerz do zlewu i wsunął
się przede mnie.
Wziął moją filiżankę z
ręki i odstawił ją na bok. Ręce położył na moich kolanach, rozsunął je.
Przysunął się do mnie i owinął jedną rękę wokół mojej talii, zginając palce
pode mną, aby złapać jedną ręką mój pośladek i pociągnął mnie trochę do przodu
na blacie, tak że moje szczęśliwe miejsce zatrzasnęło się w jego szczęśliwym
miejscu i pozostało tam idealnie wtulone.
Nigdy wcześniej tego nie
robił. Tak jedliśmy śniadanie wtedy, gdy ponownie ustanowiłam granice, które
zerwałam, kiedy pieprzyliśmy sobie mózgi, a Ren zawsze mi to dawał. Nie
ukrywał, że uznał to za zabawne. Ale nadal mi to dawał.
To było dużo lepsze.
Owinęłam ramiona wokół
niego.
Zupełnie lepsze.
„Pracujesz dzisiaj w
nocy?” - zapytał.
Przytaknęłam. Odwołałam
tego wieczoru, kiedy Faye miała swoje rzeczy, żeby móc zająć się jej sprawą.
Ostatniej nocy miałam wolne. Dziś, niestety, wracałam do tego.
„Randka, w następny
wolny wieczór” - oświadczył Ren.
O tak.
Przytaknęłam. Również się
uśmiechnęłam. Małym uśmiechem na zewnątrz, ogromnym w środku.
„Dziś wieczorem chcesz
zjeść przed wyjściem czy po powrocie do domu?” - zapytał.
Boże, Boże, mój mężczyzna był słodki.
„Wcześniej” -
odpowiedziałem.
„Lasagna czy kurczaka z
parmezanem?”
Poważnie? Musiał
zapytać?
Chodziło mi o to, że
jego lasagna była bombą, ale robił od podstaw kurczaka z parmezanem i kiedy
pierwszy raz go zjadłam - i zawsze od tego czasu - miałam kulinarny orgazm
emanujący z moich ust. A ten orgazm był głośny. Ren nie mógł tego przegapić.
Niczego nie przegapiał.
„Jak myślisz?” - zapytałam
z powrotem.
„Kurczak” - mruknął,
jego usta drgnęły. Przestały drgać, spojrzał mi w oczy, a jego głos był delikatny
i słodki, kiedy zapytał - „Dzwoniła?”
Zacisnęłam usta. Potem
pokręciłam głową.
Sprawdziłam swój telefon
i Indy nie zadzwoniła podczas naszego oszałamiającego, wzbogacającego duszę
seksu razem zeszłej nocy.
Martwiło mnie to.
Więc coś z tym zrobiłam,
kiedy Ren robił śniadanie na dole, a ja byłam na górze, wkurzając, że moja
najlepsza przyjaciółka jest na mnie wściekła.
„Zadzwoniłam do niej” -
podzieliłam się - „Zostawiłam jej wiadomość, żeby spotkała się ze mną dziś rano
i porozmawiała.”
„Dobrze, Słonko” -
odpowiedział. Uścisnął mnie i zanurzył, żeby musnąć moje usta, zanim powiedział
- „Nie martw się o to. Wysłucha cię. To słodkie, że ci zależy, ale ona też to
robi, więc wy dwie przejdziecie przez to.” - Jeszcze raz musnął mi usta, zanim
wymamrotał - „Teraz muszę zabrać się do pracy.”
Poruszył się, żeby się
odsunąć, ale zacisnęłam uda na jego biodrach i objęłam go ramionami i
odzyskałam jego skupienie.
„Wczoraj byliśmy zajęci
i rozmowa była ograniczona” - zauważyłam - „Nie miałam okazji zapytać cię o
rozmowę z Lee.”
„Raczej wolałbym mieć
więcej czasu niż teraz, aby ci to wyjaśnić” - powiedział, a ja nie miałam co do
tego dobrego przeczucia.
„Zano…” - zaczęłam, ale
objął dłonią mój kark i zbliżył twarz.
„Wpuszczasz mnie do
siebie i już wiesz, że jesteś we mnie, Ally. Ale dam ci więcej, kiedy będę miał
czas na wyjaśnienia. Tylko, żebyś teraz wiedziała, Lee i ja jesteśmy spoko lub
tak spoko, jak tylko możemy. Jednak nie był wielkim fanem tego, że wyruszyłaś w
góry i zaangażowałaś się w to gówno, a jeszcze mniej był fanem eksplozji twojego
mieszkania. Wiesz, jakim jest mężczyzną. Wiesz, co do ciebie czuje. A jeśli tego
nie wiesz, to możesz zgadnąć, że chce dla ciebie takiego mężczyzny, jakim on jest,
w tym sposobu, w jaki opiekuje się swoją kobietą. To znaczy, że czuje, że to
wszystko jest moją odpowiedzialnością. Więc wymieniliśmy kilka słów.”
To było zrozumiałe. Lee
mylił się co do tego, że to Ren odpowiedzialny za to w górach, ale znałam moich
braci, obu, więc, niezależnie od tego, Ren miał rację w tym, co powiedział.
Więc to było zrozumiałe.
Ren kontynuował - „A
między Vito, Domem a mną dzieje się gówno. Lee wie o tym, a ponieważ był
wkurzony o inne gówna, skorzystał z okazji, żeby mi o tym powiedzieć. To zaszło
między mną a twoim bratem.”
To było niezrozumiałe,
ponieważ nie miałam pojęcia, o czym on mówi.
Dlatego zapytałam -
„Co?”
„To jest ta część, do której
potrzebuję czasu na wyjaśnienie…” - odparł Ren. „…a nie mam teraz czasu, ale
wyjaśnię to, Słonko. Nie jest źle. Ale to jest coś, co musisz wiedzieć.”
O cholera.
Nie byłam dobry w
czekaniu na informacje. Zwłaszcza jeśli były poważne.
Zwłaszcza jeśli miały
coś wspólnego z kimś, na kim mi zależało. A to brzmiało poważnie i na pewno
miało coś wspólnego z kimś, na kim mi zależało.
„Uch… Zano” - zaczęłam -
„Coś, co musisz wiedzieć o mnie…”
Przestałam mówić, bo się
uśmiechnął i to przykuło moją uwagę. Potem wciągnął mnie głęboko w swoje ciało
i zanurzył twarz blisko mojej.
„Ciekawość to pierwszy
stopień do piekła” - zauważył, wciąż się uśmiechając.
„Jest wiele takich
stopni” - odpowiedziałam, a jego uśmiech natychmiast zgasł.
„Ile z nich przeszłaś?”
Ocho.
Trafialiśmy w
niebezpieczną strefę konwersacji. Stało się tak, ponieważ licząc, że dzień
wcześniej zostałam prawie wysadzona w powietrze, podejrzewałam, że zbliżam się
do końca mojego limitu. Podejrzewałam też, że Ren o tym wiedział i nie lubił
tego wszystkiego za bardzo.
Starając się, aby ta
rozmowa nie stała się prelekcją, stwierdziłam - „Poczekam, aż będziemy mieli
czas na wyjaśnienie”.
„Dobry wybór” -
odpowiedział.
„A teraz pocałuj mnie i
idź do pracy, abym mogła spotkać się z Indy” - rozkazałam i odzyskałam uśmiech.
Potem odzyskałam jego
usta, kolejny uścisk i słodkie, miękkie - „Później, mała”, zanim mnie opuścił.
Patrzyłam, jak odchodzi.
A kiedy zniknął, dałam
sobie chwilę, żeby skopać sobie tyłek (mentalnie) za to, że nie zainicjowałam
tego bycia razem przed wiekami.
Potem przeszłam przez
to, bo to się już wydarzyło, spieprzyłam to, to już koniec i nic nie mogłam na
to poradzić. Z wyjątkiem życia w teraźniejszości i robienia tego teraz
najlepiej jak może być dla mnie i dla
Rena.
Zeskoczyłam z kontuaru,
zmyłam naczynia i poszłam, aby zadośćuczynić mojej przyjaciółce.
Z ufnością.
*****
Siedziałam przed
Starbuckiem w Północnym Cherry Creek.
Innymi słowy, brałam
życie w swoje ręce.
Nie żartuję.
Nie dlatego, że mogli tu
być snajperzy (nie myśl, że żartuję - byłam Rockową Laską; kiedy jesteś Rockową
Laską, wszystko co jest straszne, jest tym bardziej możliwe).
To dlatego, że gdyby Tex
wiedział, że jestem w Starbuck, oszalałby.
Tex czuł i swobodnie udostępniał
tę filozofię, że lada z kawą w Fortnum była jak stół twojej mamy w jadalni na
Święto Dziękczynienia. To znaczy, że w Święto Dziękczynienia twój tyłek był
przy tym stole. Nie mówiłaś matce, że idziesz z przyjaciółmi do chińskiej
restauracji, nie sugerowałaś, że przygotujesz jedzenie na Święto Dziękczynienia
w swoim domu, ani nie wyjaśniałaś, że raz w życiu bierzesz tak upragnione
wakacje w pięciogwiazdkowym kurorcie na Antigui.
Siedziałaś na tyłku przy
stole swojej mamy.
A kawę dostawałaś od
Texa. Nawet gdybyś musiała zejść ci z drogi, szłaś do Fortnum, a Tex wręczał ci
swój kubek.
Żadne wymówki nie były
przyjmowane.
Jeśli tego nie zrobisz,
sprawy mogą stać się brzydkie.
Więc chociaż miałam dużo
na głowie, również skanowałam okolicę na wypadek, gdyby radar Texa zadziałał i
wysłał go z misją, by rozwiercić mój tyłek, wyrzucić moją latte i zaciągnąć
mnie do Fortnum, żeby zrobić mi kawę.
Wiedziałam, że to
dziwnie brzmiało. Ale taka była prawda.
Ale poza byciem niewierną
kawom Texa i możliwymi konsekwencjami tego, nie myślałam o tym, że czekałam
ponad godzinę, aż Indy się pokaże.
Nie chodziło też o to,
że żaden z Gorącej Drużyny nie odbierał moich telefonów, więc mogłam zapytać,
co się dzieje z Rosiem. Co więcej, nie chodziło o to, że ten informacyjny
lokaut wkurzał mnie, biorąc pod uwagę, że mogłam nie być członkiem ich zespołu,
ale to moje mieszkanie wyleciało w powietrze, ponieważ Rosie rzucił moje imię,
więc miałam prawo wiedzieć.
Myślałam o tym, że mój
szef zadzwonił do mnie i powiedział, żebym nie szła tej nocy do pracy. To
dlatego, że zostałam zwolniona. Obszedł się ze mną miło i prawdę mówiąc,
spodziewałam się tego. Tolerował mnie o wiele dłużej, niż ja bym to zniosła, to
było pewne.
Wystarczy powiedzieć, że
nie byłam wybitnym pracownikiem. Gówno spadało z Rockowymi Laskami, nie
wspominając o moich przypadkach, a ile razy mogłaś znieść, że ktoś dzwoni, gdy
twoi przyjaciele zostali porwani lub gdy ścigałaś się z dużą prędkością i
zlikwidowałaś swój samochód lub musiałaś znaleźć coś na oszusta męża.
To gówno już nie
leciało, nawet jeśli moja przyjaciółka została pochowana żywcem, a ja byłam
kluczowym graczem w jej ratowaniu, a następnego dnia moje mieszkanie
eksplodowało. Należało podawać napoje. Rozumiałam to. I trzeba było powiedzieć,
że te wymówki, choć uczciwe, były częste. Zrozumiałam więc, że byłoby to trochę
niepokojące dla każdego pracodawcy.
Miałam więc teraz dużo
do zrobienia, łącznie z poważnymi zakupami, co ułatwiłyby karty podarunkowe w
moim bloczku, które prawdopodobnie się spaliły. Moje ubezpieczenie niewątpliwie
nie pokryłoby wszystkiego, a moje dochody znacznie się zmniejszyły. Fortnum
sprzedawało mnóstwo kawy, a słoik na napiwki nigdy nie był lekki. Z drugiej
strony, napiwki w Brother’s były o wiele lepsze, więc to miał być cios.
Musiałam też podjąć
decyzję, ponieważ od jakiegoś czasu wiedziałam, że kariera barmana / baristy
nie jest dla mnie.
Teraz miałam pretekst,
żeby zrobić wszystko oficjalnie.
Ale, chociaż
licencjonowanie było dobrowolne dla detektywów w Kolorado, aby traktować to
poważnie i być traktowaną w ten sposób, potrzebowałam licencji. A to mógł być
problem. Bez wątpienia zapisywałam godziny śledztwa, żeby to zdobyć. Po prostu
nie miałam tych godzin na żadnym oficjalnym stanowisku. Lee, Hank, Eddie lub
mój tata musieliby poręczyć za mnie, a perspektywa tego wydarzenia nie była
różowa.
Miałam też teraz
chłopaka i zawsze miałam rodzinę, która nie byłaby zadowolona z tej zmiany w
karierze. A mówiąc „nie zadowolona” miałam na myśli, że ich reakcje będą
niestabilne.
Ale to było to, co
chciałam zrobić, a nie kaprys. Robiłam to od dawna i uwielbiałam to, a teraz
miałam okazję i czas, żeby to robić poważnie.
Po prostu musiałam
zarządzać reakcjami ludzi wokół mnie.
Myśląc o tym, aktywowałam
telefon, sprawdziłam godzinę, a następnie przeskanowałam okolicę.
Wciąż nie było Indy.
Kurwa.
To nie było tak, że się
nie zgadzałyśmy, a nawet nie walczyłyśmy.
Ale ten rodzaj cichej
złości nie był w jej stylu i wytrącił mnie z równowagi.
Już miałam wcisnąć
przyciski, żeby zadzwonić do niej ponownie, kiedy zadzwonił mój telefon, a
wyświetlacz powiedział - „Zano Dzwoni”.
Odebrałam telefon i
przyłożyłam do ucha - „Hej.”
„Hej, mała. Pokazała się?”
Moje wnętrzności
rozgrzały się. Meldował się, bo martwił się o mnie.
Całkowicie słodkie.
„Jeszcze nie” -
odpowiedziałam.
„Przyjdzie.” - Całkowicie
wspierający, co też było słodkie.
Myśląc o tym, zobaczyłam
przejeżdżającego obok niebieskiego garbusa z rudowłosą Indy za kierownicą.
Wypuściłam oddech i
powiedziałam - „Właśnie przejechała”.
„Dobrze” - mruknął.
„Zajmie jej pół godziny,
zanim znajdzie miejsce parkingowe, co jest dla mnie wystarczającą ilością
czasu, abym przyniosła jej kawę” - powiedziałam mu, opuszczając stolik i
wchodząc do środka - „Więc idę.”
„Wszystko będzie dobrze,
Ally”.
Jezu. To razem gówno z Renem było takie łatwe.
I super.
„Dzięki, kochanie” -
szepnęłam.
„Do zobaczenia
wieczorem.”
„Później, Zano”.
„Później, Słonko”.
Rozłączyliśmy się i
zanim wyszłam z kawą i wróciłam na swoje miejsce, Indy znalazła miejsce
parkingowe i podeszła do mojego stolika.
Dotarła do mnie i
zatrzymała się.
Spojrzałam na nią przez
moje eleganckie, oprawione w złoto, pomarańczowe okulary Ray Bans, które były
zapłatą za „pracę” i na szczęście znajdowały się w mojej torebce, kiedy moje
rzeczy eksplodowały. Spojrzała na mnie przez swoje prawe, ogromne okulary
przeciwsłoneczne Hollywood Starlet z czarnymi oprawkami i czarnymi soczewkami.
Otworzyłam usta, żeby
coś powiedzieć, ale ona zaczęła przede mną.
„Jak Tex się dowie, że
tu jesteśmy, wybuchnie”.
To był obiecujący
początek.
„To jest tajne, ponieważ
potrzebujemy prywatności, a to dlatego, że muszę wiedzieć, że jest między nami
w porządku, zanim zmierzę się z Rockowymi Laskami” - wyjaśniłam.
Nic nie powiedziała i
się nie poruszyła.
To nie było obiecujące.
Posunęłam jej kubek w
jej stronę - „Kupiłam ci chudą waniliową latte”.
Jej okulary opadły na kubek,
a potem wróciły do mnie. Poza tym nic nie powiedziała i się nie poruszyła.
To zdecydowanie nie było
obiecujące. India Nightingale była Królową Kawy. Nie sądziłam, żebym
kiedykolwiek widziała, jak odstawia kubek. Zdecydowanie nie jeśli to była waniliowa
latte. W rzeczywistości podczas wycieczek samochodowych ja upewniłam się, że
mamy butelkę tequili, kiedy dotarliśmy do celu. Indy upewniała się, że mamy
kubki podróżne wypełnione javą.
Zamknęłam oczy.
Następnie otworzyłam je
i stwierdziłam - „Tej nocy, kiedy Ren walczył z Lukiem, usiłując go uspokoić,
zasugerowałam, żebyśmy poszli na drinka. Przyjął ode mnie tę ofertę. Poszliśmy
do Brother’s, ale kiedy tam dotarliśmy, nie chodziło o Rena, Luke’a i Avę.
Chodziło o mnie i Rena. I było dobrze. Tak dobrze, że zabrał mnie do swojego
domu. Tam było lepiej. Znacznie lepiej. Ponad stratosferę.”
Indy milczała, kolejny
zły znak. Rozumiała mnie. Mówiłam o seksie. A Rockowe Laski żyły na diecie
konwersacyjnej, opartej na rozmowach o seksie, złośliwościach do Gorącej
Drużyny i wskazówkach dotyczących pielęgnacji skóry.
Czas wyciągnąć wielkie
działa.
„Zakochałam się w nim, laseczko”
- wyszeptałam i patrzyłam, jak jej usta się rozchylają. To było, dzięki Bogu.
Właśnie tam wchodziłam.
Więc trzymałam się tego.
„W ciągu jednej nocy
zakochałam się”.
Przygryzła wargę.
Tak. Dostać się tam.
„Obudziłam się w jego
ramionach w jego łóżku i byłam szczęśliwa. Całkowicie szczęśliwa, kochanie. Tak
szczęśliwa, że leżałam i uśmiechałam się. Przyciągnął mnie bliżej, wepchnął
twarz w moje włosy i powiedział imię Avy.”
To zadziałało.
Jej ciało podskoczyło,
zanim wyszarpnęła krzesło, posadziła na nim swój tyłek i nachyliła się do mnie,
krzycząc z przerażeniem - „O mój Boże! Poważnie?”
Przytaknęłam - „Poważnie.”
„Jasna cholera” -
szepnęła.
„To zabijało” - przyznałam.
„Tak” - zgodziła się.
„Ren spał, kiedy to
robił” - wyjaśniłam - „Wymknęłam się. Wkurzył się, że to zrobiłam, przyszedł
tam tej nocy i nie poszło dobrze. Nie powiedziałam, dlaczego odeszłam, więc nie
wiedział aż do wczoraj, dlaczego ustaliłam rygorystyczne granice dla kumpli do
pieprzenia. Dodam, że granice, których tak naprawdę nie przestrzegał i, patrząc
wstecz, ja też nie. Ponieważ spał, nie wiedział, że to zrobił i był dość
zdenerwowany, kiedy rzuciłam mu to w twarz. Wyjaśnił, wypracowaliśmy to. Kocham
go, on kocha mnie i wszystko jest w porządku.”
Coś poruszyło się po jej
twarzy, co mogłem przeczytać nawet za jej okularami.
Zaskoczenie.
I ciepło.
„Kochasz go?” - zapytała
cicho i poczułam, jak moje usta się unoszą.
„Tak” - odpowiedziałam
równie cicho.
Jej głowa przechyliła
się na bok - „On ciebie kocha?”
Skinęłam głową i uśmiechnęłam
się - „O tak.”
Bez zaskoczenia tym
razem. Tylko ciepło.
„Jest dla ciebie dobry?”
Mój uśmiech stał się
większy, gdy moja ręka uniosła się, by dotknąć wisiorka na mojej szyi -
„Zdecydowanie.”
Jej okulary opadły mi do
gardła. Jej usta zrobiły się miękkie, ale nic nie powiedziała. Wiedziałam, że
polubiła wisiorek. Wiedziałam, że wiedziała, że to od Rena. I wiedziałam, że
wie, patrząc tylko na jego niesamowitość, że był przemyślany i hojny i że mówił
wszystko.
Wzięła oddech, spojrzała
na mnie i zapytała - „Dlaczego mi nie powiedziałaś? Ani trochę?”
Racja. Najtrudniejsza
część.
„Wypowiedział imię Avy”
- powiedziałam jej.
„I?” - podpowiedziała,
kiedy nie powiedziałam nic więcej.
„I to bolało” -
odpowiedziałam. Mój głos był cichy, ale było w nim drżenie, którego nigdy u
mnie nie słyszała. A Indy mnie znała. Wiedziała, co oznacza to drżenie.
Wiedziała dokładnie, jak bardzo to bolało.
To dlatego jej ręka
wystrzeliła w poprzek stołu i chwyciła moją, mrucząc - „Och, Ally”.
„Nie chciałam się
dzielić. Nie chciałam tego przeżywać ponownie. I tak mnie to wystarczająco
prześladowało. I nie chciałam, żeby Ava się zorientowała” - powiedziałam jej.
„Rozumiem, ale wiesz, że
nigdy bym …”
Przerwałam jej.
„Wiem. I wiem, że to nie
to samo. Zakochałaś się w nim odkąd skończyłaś pięć lat, ale nadal tak jest, więc
co byś zrobiła, gdyby Lee trzymał cię w ramionach w łóżku po wspaniałej nocy,
najlepszej, jaką kiedykolwiek miałaś, a on powiedziałby w twoich włosach imię
innej kobiety?”
Jej dłoń ścisnęła moją.
Nie odpowiedziała, ale nie musiała.
Jej twarz, nawet w cieniach,
mówiła wszystko.
Puściła mnie, złapała
swoją kawę, wciągnęła trochę i postawiła ją na stole, a jej okulary ponownie
zablokowały się z moimi.
Rozumiała mnie.
„A wszystkie inne
rzeczy?” - zapytała.
Tym razem ją miałam.
Rozmowa o Renie została zakończona. Szłyśmy dalej. Chciała wiedzieć o moich
działaniach.
Kolejna trudna część.
Choroba.
Pochyliłam się do
przodu.
„Jestem w tym dobra” -
powiedziałam jej.
„Wiem, że tak” -
odpowiedziała i bez wątpienia, słysząc, jak to mówi i że to robi, od razu
poczułam się wspaniale.
Ale nie spodziewałam się
niczego mniej. To była czysta Indy.
„Nie, Indy, jestem w tym dobry” - podkreśliłam - „To
jest w mojej krwi. To jest to, kim jestem. Myślę, że musiałam to sobie
udowodnić, a zeszłej nocy w górach to zrobiłam. To, co się tam wydarzyło, było
ekstremalne, a Darius, Brody i ja skopaliśmy temu tyłek. To było niesamowite.
Więc teraz muszę udowodnić Hankowi, Lee, tacie i prawdopodobnie najtrudniejsze
- Renowi, że to moja sprawa. Jestem w tym dobra. I zamierzam to robić dalej.” -
Wzięłam oddech i przedstawiłam swój punkt widzenia - „Czy myślisz, że miałbym
szansę to zrobić, gdybym robiła swoje z Rockowymi Laskami?”
Zrozumiała mądrość tego
stwierdzenia, a ja wiedziałam o tym, ponieważ usiadła i wypiła więcej kawy.
„Racja. Nie miałabym.” -
odpowiedziałam za nią.
„Też bym zachowała ten
sekret”, powiedziała mi coś, co już wiedziałam.
„Jestem pewna” -
odpowiedziałam - „Ale szczerze, pomyśl o tym. Gdybym podzieliła się - ty, ja, z
naszą historią, jacy jesteśmy - czy możesz usiąść i powiedzieć mi, że nie
znalazłabyś sposobu, żeby się w to zaangażować, albo przynajmniej nie zabrałabyś
gdzieś dla mnie wsparcia w ciągu ostatnich dwóch lat?”
Ona również dostrzegła
mądrość tego stwierdzenia i wiedziałam o tym, kiedy nie odpowiedziała.
Ciche porozumienie.
„Racja, znalazłabyś” -
powtórzyłam. - „A gdybyś to zrobiła, Lee by się wściekł, wściekłabyś się na Lee
za to, że się wściekł i za wszystko to co mnie spotkało. Miałam wybór. Przestać
robić to, co kocham, coś, w czym jestem dobra, coś, co jest we mnie lub być
odpowiedzialną za tarcia między dwiema najważniejszymi osobami w moim życiu.
Indy, ja nie zamierzam przestać. Musiałam więc poradzić sobie z tą sytuacją w
inny sposób. I wybrałam tajemnicę.”
Skinęła głową. To też
zrozumiała.
Dzięki Bogu.
Następnie zapytała -
„Więc co zamierzasz zrobić?”
„Mam zamiar uzyskać
licencję i założyć agencję.”
Szarpnęła głową -
„Poważnie?”
„Całkowicie poważnie.”
Jej usta rozchyliły się
w szerokim uśmiechu - „To cholernie niesamowite, kochanie.”
Znowu czysta Indy.
Nie bez powodu była moją
najlepszą przyjaciółką i to nie dlatego, że byliśmy razem jako dzieci, ponieważ
nasi rodzice byli najlepszymi przyjaciółmi i nie mieliśmy wyboru.
To dlatego, że była
absolutnym gównem. Kliknęliśmy. Nie była yin do mojego yang. Nie była Laverne
dla mojej Shirley.
Zostaliśmy wycięci z
tego samego materiału. Ona może być rudowłosą, a ja brunetką. Mogła mieć krzywe
tam, gdzie ja miałam płaskie. I może być odrobinę mniej szalona niż ja
(odrobinę).
Ale poza tym byłyśmy
siostrami.
Do szpiku kości.
Nie dzieliłam się z nią
żadną z tych głębokich bzdur.
Nie musiałam.
Ona już to wiedziała.
Zamiast tego skierowałam
dyskusję na coś (innego), co było ważne.
To było ostrzeżenie -
„Żadnego zaangażowania Rockowych Lasek. Nie mówię Roxie, jak projektować strony
internetowe. Nie mówię Jules, jak doradzać uciekinierom. I musisz mnie w tym
poprzeć.”
Uniosła rękę i
skierowała otwartą dłoń w moją stronę.
Obietnica Rockowych
Lasek.
„Masz to. Zależy mi na
tym, żeby cię w tym poprzeć.”
„To dotyczy też ciebie”
- dodałam. Opuściła rękę i wiedziałam, co się zbliża, więc zaczęłam - „Indy…”
„A jeśli będziesz potrzebowała
wabika czy czegoś takiego?” - zapytała.
Tak. Wiedziałam, że to
nadchodzi i właśnie dlatego ta rozmowa spóźniła się dwa lata.
Kurwa.
„Jeśli to zrobię, tym
wabikiem nie będziesz ty.”
Jej głowa drgnęła. Była
obrażona.
„To zawsze byłam ja”.
To też była prawda, ale
teraz nie może.
Pochyliłam się bardziej,
żeby to wyjaśnić - „Taka jest umowa i dobrze o tym wiesz. Mój brat, a twój mąż,
zarządza tym miastem. To, czego on nie robi, robią Marcus lub Vito. A Hank i
Eddie go chronią. W tej mieszance są lojalności i sojusze. Niektóre z nich są
bezbożne, ale z jakiegoś powodu wszystkie działają. A jeśli myślisz, że
przyjedziesz z Daisy, Jet, Roxie, Jules i my moglibyśmy kontynuować, a ci
mężczyźni nie zechcą mnie zamknąć, bo to zrobisz, to się mylisz.”
Położyłam rękę płasko na
stole między nami i kontynuowałam przemowę.
„Szczerze mówiąc, Indy,
po raz pierwszy rozumiem, co chcę zrobić ze swoim życiem. I jeśli mam być traktowana
poważnie, robiąc to, muszę to tak zrobić. Muszę podejść do tego profesjonalnie.
Muszę być mądra. Muszę zawrzeć własne sojusze, a najważniejsze sojusze, jakie
mogę zawrzeć, to Lee Nightingale, Marcus Sloan i Vito Zano. Jeśli wejdziecie w
to, Indy, każda z was, skończę. Lee się tym zajmie, a nawet gdyby tego nie
zrobił, każdy członek Gorącej Drużyny ma wystarczające zaufanie na ulicach, aby
to się stało, i żaden z nich nie zawahałby się. Nie chcę tego robić i muszę
zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby tego uniknąć. Jesteś ze mną?”
„Jestem z tobą” -
powiedziała cicho.
„Muszę w to wierzyć” -
powiedziałam jej, po czym szczerze kontynuowałam - „Kocham cię, ale nie mogę
robić swoich gier w tej grze, skupiać się na tym i radzić sobie z tobą lub
którąkolwiek z Rockowych Lasek w tym samym czasie.”
Znów wysunęła rękę i
owinęła palce wokół mojej - „Jestem z tobą. Rozumiem cię. Rozumiem. I możesz w
to uwierzyć” - stwierdziła stanowczo.
Tak. Mogłam w to
uwierzyć. Indy by mnie nie okłamywała.
Albo (powiedziałam ci,
że zostaliśmy wycięci z tego samego materiału), ale nie o czymś takim.
Wciągnęłam oddech i
wypuściłam, mówiąc - „Dziękuję”.
Uśmiechnęła się i odpowiedziała
- „Nasz następny przyjdź do Jezusa, gdyby był taki, którego, mam nadzieję, nie będzie,
ale jeśli będzie i czujesz potrzebę ściągania gniewu Texa, zróbmy to w Paryżu
na Platte, gdzie mogę dostać Cafe Fantasia i sprawić, że będzie to tego warte.”
Gówno. Powinnam była o
tym pomyśleć. Paryż miał drugie najlepsze kawy w Denver.
Odpowiedziałam uśmiechem
- „Zgoda.”
Jej dłoń zacisnęła się
na mojej - „Kocham cię skarbie.”
Znowu walczyłam z
oddechem, ten wchodził głęboko i wychodził głębiej.
„Zaraz z powrotem w grze,
siostro.”
Puściła mnie, odpuściła
trudną część i wiedziałam o tym, ponieważ znów usiadła i zmieniła temat.
„Więc. Ren Zano. On jest
gorący. Ty jesteś gorąca. Świetnie razem wyglądacie. I premia, wydaje się, że
nie przeszkadza mu to, że rzucasz się na niego z pięścią na weselu, co jest dla
ciebie dobrą wiadomością.”
Śmiałam się, bo to była
prawda.
Kontynuowała, gdy
przestałam się śmiać, a zrobiła to z uśmiechem - „Więc go kochasz. On cię
kocha. Czy w twojej przyszłości są klasy katolickie?”
Moje brwi się złączyły.
Nie nadążałam.
„Co?”
„Oni są Włochami. Są
katolikami. Ty nie jesteś. Jesteś prezbiterianką i ostatnim razem, gdy byłeś w
kościele, wielebny musiał przerwać nabożeństwa, by krzyczeć na ciebie, żebyś
wyłączyła słuchawki, ponieważ You Shook
Me All Night Long AC / DC zepsuło jego przesłanie.”
To była prawda.
Nauczyłam się po tym siadać
z tyłu.
„Innymi słowy, nie
jestem pewna, czy uda ci się ich przekonać, że twój występ jest ważniejszy niż
ich. Co na ten temat mówi Ren?” - zapytała.
Nie wiedziałam, co Ren o
tym mówił. Ren i ja byliśmy zbyt zajęci łamaniem przykazań, żeby rozmawiać o
religii.
Albo prawie o czymkolwiek.
„Nie zaszliśmy tak
daleko” - odpowiedziałam i zobaczyłam, jak jej brwi ściągnęły się za jej
okularami.
„Okej” - powiedziała
powoli - „A co z rodzinami? Jak sobie z tym poradzisz?”
Przynajmniej miałam to
załatwione.
„Po prostu będą musieli
sobie poradzić” - oznajmiłam, a Indy spojrzała na mnie.
Następnie powtórzyła,
ale zadając pytanie - „Po prostu będą musieli sobie poradzić?”
„Tak” - odpowiedziałam
nonszalancko.
„Ally, kochanie, poznałaś
swojego ojca, prawda?” - zapytała.
Pomachałam ręką między
nami - „Indy, będzie spoko.”
Zignorowała mnie.
„I Hank”.
„Hank chce, żebym była
szczęśliwa” - przypomniałem jej.
„Tak. Z policjantem,
strażakiem lub żołnierzem piechoty morskiej.”
To też była prawda.
„Cóż, on nie dostanie
żadnego z nich” - zauważyłam.
„Więc mówisz, że mówisz
im, że wchodzisz do rodzinnego interesu, a jednocześnie łączysz swoją gwiazdę z
mężczyzną, który już jest w tym rodzinnym biznesie, ale jego rodzinny biznes
jest biznesem rodzinnym i myślisz, że wszystko będzie spoko?”
„Nie od razu” -
przyznałam - „Ostatecznie.”
„Myślę, że być może
będziesz musiała dodać niuanse do swojego planu” - zasugerowała.
„I myślę, że jestem
sobą. Wszyscy mnie znają i mają całe moje życie. Wiedzą, że robię, co chcę i
znajduję sposób, aby dostać to, czego chcę. Chcę Rena. Jeśli kochają mnie,
poradzą sobie. Dadzą mi gówno, poradzę sobie… przez chwilę. Kontynuują,
dokonują wyboru. Ale ja już dokonałam swojego.”
„Lee był zasępiony
zeszłej nocy, jego zasępienie jest na wielu poziomach kwoczenia, a to zasępienie
mieszkanie-mojej-siostry-eksplodowało znajdowało się poza szczytem skali.
Myślę, że to trochę przerażające”- powiedziała, a poznała jego wiele poziomów zasępienia.
Wielokrotnie przeżyła je wszystkie.
Ale zrozumiałam, co
mówi.
Ren i ja uczyniliśmy to
oficjalnym. Oznaczało to, że nie był to romans, który ludzie wokół nas mogli
udawać, że się nie dzieje i czekać, aż to się skończy. Oznaczało to, że musieli
się z tym uporać. Byłam młodszą siostrą dwóch braci samców-alfa. Znalezienie
mężczyzny było czymś, z czym normalnie by sobie nie radzili.
Ponieważ Ren był Zano
nie polepszało sprawy.
„Nie chcę być suką, ale
to nie jest mój problem. To problem Lee” - odpowiedziałam.
„Jest jego, a co jego
jest moje” - odpowiedziała.
Uderzałam w kolejną
konwersacyjną strefę zagrożenia. Czułam to.
Więc ruszyłam, aby tego
uniknąć - „Indy, kochanie, powiedziałam Renowi, że martwię się, że jesteś na
mnie zła. Zadzwonił do mnie tuż przed tym, jak się zgłosiłaś, żeby się
zameldować. Martwił się o mnie i nie wahał się, żeby to pokazać. To słodkie.
Taki jest Ren. Robił takie rzeczy cały czas, nawet kiedy myślałam, że jesteśmy kumplami
do pieprzenia. Przyznam się, że on i ja mamy sprawy do omówienia. Byłam
zamknięta od roku, więc niewiele z tego zrobiliśmy. Teraz to zrobimy. Z
rodzinami: rozumiem, że ta droga będzie kamienista. Chodzi mi o to, że kiedy zobaczą,
jaki on jest ze mną” - pochyliłam się - „ Obiecuję ci, poradzą sobie” - odchyliłam
się i dokończyłam - „Pomogłoby, gdybyś ty też się o to postarała.”
„Ostatnim razem, kiedy
widziałam cię z Renem, uderzyłaś go pięścią” - przypomniała mi.
Gówno.
„Więc” - ciągnęła - „myślę,
że muszę odłożyć odpowiedź, dopóki nie zobaczę go z tobą.”
Mogłabym jej to dać.
Całkowicie.
„Umowa” - zgodziłam się.
Potrząsnęła głową, ale
mruknęła - „Umowa”.
Wciągnęłam trochę kawy i
zapytałam - „Z jak dużym gównem muszę się zmierzyć z Rockowymi Laskami?”
„Miały całą noc, żeby
rozerwać to na strzępy, więc w większości to wypalili. Poradzą sobie z tym” -
odpowiedziała. - „Jednak Tex nie ma sobie równych. Szaleje bez eksplozji i
porwań. Lubi być pomocnikiem i ma niewykorzystane granaty i gaz łzawiący. Nie
musi ich używać, ale woli żyć życiem, w którym może być taka możliwość.”
Nie myliła się.
Szła dalej.
„Duke milczy, więc
uważaj. Myślę, że jest zraniony. Smithie jest wkurzony, ponieważ wie, że nigdy
nie zmusi cię do tańca, jeśli połączysz się z Zano. A ty byłaś jego ostatnią
nadzieją.”
I tak nie było mowy,
żeby Smithie zmusił mnie do tańca dla niego, mimo że często o to prosił, więc
to ostatnie przyniosło ulgę.
Podsumowałam - „Więc
nieźle. Z wyjątkiem Duke’a.”
„Musisz znaleźć czas,
żeby się z nim skontaktować” - poradziła.
Mogłabym to zrobić. Duke
był tak ważną częścią mojego życia, że nie pamiętałam czasu, kiedy go tam nie
było. Bardzo też o mnie dbał, okazywał to, a ja odwzajemniałam przysługę (na
swój sposób).
Skinęłam głową, po czym
oświadczyłam - „Brother’s też mnie wypuścił, więc musimy dostać się do Fortnum.
Słoik na napiwki właśnie stał się moim źródłem utrzymania.”
Uniosła brwi - „Zostałaś
zwolniona?”
„To, że wytrzymali tak
długo, było cudem.”
Nie zgodziła się ustnie,
ale jej uśmiech zrobił to za nią.
Potem to zniknęło, a ona
zapytała - „Będziesz okej?”
„W tej chwili wszystkie
moje rzeczy zmieściłyby się w torbie i jeszcze miałbym wolne miejsce. Mimo to
mam wszystko, czego potrzebuje dziewczyna. Więc tak, wszystko będzie okej”.
„Tak, będzie” -
powiedziała cicho.
Była jednym z powodów,
dla których było okej, więc powinna wiedzieć.
„To nie znaczy, że nie
muszę uderzać w Fortnum, ale wcześniej musimy pędzić przez centrum handlowe.
Mam dwie zmiany ubrań. Muszę się zaopatrzyć, a potem musimy odbić.”
Ponownie skinęła głową,
wstając i biorąc kawę. Poszłam z nią, robiąc to samo. Zostawiliśmy samochody na
miejscu i ruszyliśmy chodnikiem, kierując się z Północnego Cherry Creek w
stronę centrum handlowego.
„Wiesz, z tymi trzema
rozwiązaniami wiele by się przydało, gdybyś wysłała Roxie, Toda i Steviego do
centrum handlowego, żeby zajęli się twoją garderobą” - zauważyła Indy.
Zatrzymałam się na
chodniku i odwróciłam do niej.
Miała rację. A ja byłam
Rockowa Laską, co oznaczało, że byłam kupującą. Ale musiałam sobie poradzić z
gównem i choć to zabijało, czas na kupowanie nowych dżinsów i T-shirtów był do
dupy, którego nie potrzebowałem.
„Dlaczego o tym nie
pomyślałam?” - zapytałam.
„Nie wiem” -
odpowiedziała, uśmiechając się. - „Może dlatego, że martwiłaś się o mnie, twoje
mieszkanie eksplodowało i zostałaś zwolniona.”
Odpowiedziałam uśmiechem
- „O tak. To zajęło trochę miejsca.”
„Rozumiem” -
odpowiedziała, kiedy zawracaliśmy.
Ale kiedy to zrobiłyśmy,
mój wzrok padł na coś przez okno sklepowe i znowu zamarłam.
Potem się gapiłam.
Potem szepnęłam - „Jasna
cholera”.
„Co?” - zapytała Indy.
„Cholera” - powtórzyłam,
nie odpowiadając, wciąż się gapiąc i nie wierząc własnym oczom.
„Co?” - Indy również
powtórzyła, ale wiedziałam, że zobaczyła to, kiedy wyszeptała - „O cholera”.
A nanosekundę później
krzyknęła - „O cholera!”
Równolegle pobiegłyśmy
do drzwi sklepu, a następnie biegłyśmy przez sklep do witryny.
A bez oddzielającego nas
okna, które sprawiało, że słońce grało naszym wzrokiem, udowodniłyśmy sobie, że
nie mamy wspólnej halucynacji słonecznej.
Napis na witrynie, na
szczycie którego znajdował się znak z gwiazdą, który zapowiadał Nową Serię Lokalnego Autora.
A pod nim znajdowały się
dziesiątki gorących różowych książek, które zawierały panoramę Denver, pasek
filmowy wypełniony zdjęciami i biały tytuł (co musiałam przyznać) wyśmienitą
czcionką:
Rock Chick.
Wow 😁 fajne. Zwłaszcza ta seria na wystawie 😁 no i Ally zostanie PI. Dziękuję za kolejny rozdział ❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńDziękuję za nowy rozdział
OdpowiedzUsuńW sumie ta cala Ally jest w sumie najbardziej logiczna ze wszystkich tych dziewczyn :)
Dziękuję! Indy❤ tęskniłam
OdpowiedzUsuń