sobota, 10 kwietnia 2021

11 - Przyjdź do Jezusa

 

ROZDZIAŁ XI

Przyjdź do Jezusa

 

 

Sunęłam w górę, a potem w dół, powoli wypełniając się Renem.

Ręce Rena poruszały się po materiale mojej nowej kremowo brzoskwiniowej jedwabnej koronkowej koszulce nocnej, jego głowa odchylona do tyłu, jego oczy poruszały się po mojej twarzy, moje ramiona wokół jego ramion, palce jednej dłoni w jego włosach, mruknął - „Szybciej, Ally.”

Ujeżdżając go w pozycji siedzącej i blisko siebie, numer jeden z pięciu moich ulubionych pozycji do robienia niegrzecznych rzeczy z Renem, dałam mu to, czego chciał.

Jedna z jego rąk ześlizgnęła się w dół, aby ująć mój tyłek, a druga objęła moje żebra, aby objąć moją pierś przez jedwab i koronkę.

To była zachęta do jeszcze szybszego ruchu, więc tak zrobiłam. Bardzo mi się podobało, moje szczęśliwe miejsce zacisnęło się wokół Rena, a moja głowa opadła.

Obie ręce Rena ścisnęły mnie - „Uh-uh, daj mi to” - rozkazał szorstkim głosem.

Wiedziałam, czego chciał.

Lubił patrzeć.

Przechyliłam głowę do przodu, próbując się skupić i złapałam wzrokiem jego białe zęby wbijające się w pełną dolną wargę.

Podobało mu się to, co zobaczył.

Mnie też.

Okej, też lubiłam oglądać.

Tak bardzo, jęknęłam i poruszałam się szybciej. Ren owinął swoje ramię wokół moich bioder. Zacisnął je i zaczął mnie podnosić i uderzać na penisie jeszcze szybciej i mocniej. Robił to, gdy kciuk drugiej ręki przeciągnął po miękkim jedwabiu i twardym sutku.

Miło.

W tym momencie jęknęłam i moja głowa opadła bardziej do przodu, więc czoło spoczęło na jego, moje oczy wpatrywały się w jego rozgrzane oczy, a dreszcze przesuwały się po udach.

Używając mojego rozpędu i swojej siły, Ren podciągnął mnie do góry i zepchnął w dół jeszcze szybciej i o wiele mocniej.

Poważnie miło.

„Ren” - wydyszałam.

„Tak, pieprz, mała.”

O Boże, to nadchodziło.

„Ren!” - sapnęłam i to mnie uderzyło.

Potężne.

Kołyszące umysł.

Wzbogacające duszę.

Niesamowite.

Próbowałam zahamować, ale Ren był silniejszy i ciągnął mnie w górę i walił w dół, kiedy jego ręka wbiła się w moje włosy i trzymała moją głowę przy jego, żeby mógł patrzeć, jak mnie przeszywa.

I tak się stało. Miałam otwarte usta i szeptałam z dala od jego, miałam oczy otwarte i zablokowane na jego oczach, zatrzymałam oddech i pozostałam w tym miejscu, gdy ścisnęłam mocno mojego mężczyznę wszystkim, co miałam.

Minutę później to Ren mnie uziemił. Jego dłoń zacisnęła się na moich włosach i patrzyłam, jak go to przeszywa.

W porządku. Tak. To bycie razem było łatwe.

Jasne, zawsze mieliśmy tę część. Ale coś w posiadaniu tego i tego drugiego razem sprawiło, że było jeszcze lepiej.

I było lepiej, kiedy oddech Rena się uspokoił i delikatnie odciągnął moją głowę do tyłu za włosy. Poczułam jego usta na moim gardle, zanim poczułam dotyk jego języka. Potem poczułam, jak wprowadza wisiorek do swoich ust językiem, a łańcuszek zacisnął się wokół mojej szyi, gdy wciągnął go głębiej.

Jego usta pracowały nad moim wisiorkiem, ale wydawało mi się, że działały na każdą część mnie. Udami ścisnęłam jego biodra, a ramionami objęłam jego ramiona.

W rzeczywistości wszystko się docisnęło wszędzie (i mam na myśli wszystko) i wróciłam mentalnie do tego, co powiedziałam poprzedniego dnia.

Tak, ludzie i wspomnienia znaczyły wszystko, a rzeczy nic nie znaczyły.

Z wyjątkiem tego wisiorka.

Ten wisiorek oznaczał świat.

Puścił go, pocałował mnie w klatkę piersiową i odchylił głowę do tyłu, kiedy przesunął moją do przodu, żeby spojrzeć mi w oczy.

„Chcesz śniadanie?” - zapytał, a ja się uśmiechnęłam.

„Tak” - odpowiedziałam.

„Więc pocałuj mnie i zejdź ze mnie, mała.”

W łóżku, z Renem wciąż we mnie, to były jedyne takie okazje i tylko wtedy zawsze robiłam to, co mi powiedziano.

Więc zrobiłam, co mi powiedziano.

Ale w pierwszej części jego zamówienia dałam z siebie wszystko.

*****

Siedziałam na kuchennym blacie Rena, a Ren był oparty o jeden kącik dalej ode mnie.

Połknęłam ostatnią porcję tater tots pokrytych keczupem i włożyłam talerz do zlewu. Popijałam kawę, kiedy Ren odsunął się od swojego miejsca, wrzucił talerz do zlewu i wsunął się przede mnie.

Wziął moją filiżankę z ręki i odstawił ją na bok. Ręce położył na moich kolanach, rozsunął je. Przysunął się do mnie i owinął jedną rękę wokół mojej talii, zginając palce pode mną, aby złapać jedną ręką mój pośladek i pociągnął mnie trochę do przodu na blacie, tak że moje szczęśliwe miejsce zatrzasnęło się w jego szczęśliwym miejscu i pozostało tam idealnie wtulone.

Nigdy wcześniej tego nie robił. Tak jedliśmy śniadanie wtedy, gdy ponownie ustanowiłam granice, które zerwałam, kiedy pieprzyliśmy sobie mózgi, a Ren zawsze mi to dawał. Nie ukrywał, że uznał to za zabawne. Ale nadal mi to dawał.

To było dużo lepsze.

Owinęłam ramiona wokół niego.

Zupełnie lepsze.

„Pracujesz dzisiaj w nocy?” - zapytał.

Przytaknęłam. Odwołałam tego wieczoru, kiedy Faye miała swoje rzeczy, żeby móc zająć się jej sprawą. Ostatniej nocy miałam wolne. Dziś, niestety, wracałam do tego.

„Randka, w następny wolny wieczór” - oświadczył Ren.

O tak.

Przytaknęłam. Również się uśmiechnęłam. Małym uśmiechem na zewnątrz, ogromnym w środku.

„Dziś wieczorem chcesz zjeść przed wyjściem czy po powrocie do domu?” - zapytał.

Boże, Boże, mój mężczyzna był słodki.

„Wcześniej” - odpowiedziałem.

„Lasagna czy kurczaka z parmezanem?”

Poważnie? Musiał zapytać?

Chodziło mi o to, że jego lasagna była bombą, ale robił od podstaw kurczaka z parmezanem i kiedy pierwszy raz go zjadłam - i zawsze od tego czasu - miałam kulinarny orgazm emanujący z moich ust. A ten orgazm był głośny. Ren nie mógł tego przegapić. Niczego nie przegapiał.

„Jak myślisz?” - zapytałam z powrotem.

„Kurczak” - mruknął, jego usta drgnęły. Przestały drgać, spojrzał mi w oczy, a jego głos był delikatny i słodki, kiedy zapytał - „Dzwoniła?”

Zacisnęłam usta. Potem pokręciłam głową.

Sprawdziłam swój telefon i Indy nie zadzwoniła podczas naszego oszałamiającego, wzbogacającego duszę seksu razem zeszłej nocy.

Martwiło mnie to.

Więc coś z tym zrobiłam, kiedy Ren robił śniadanie na dole, a ja byłam na górze, wkurzając, że moja najlepsza przyjaciółka jest na mnie wściekła.

„Zadzwoniłam do niej” - podzieliłam się - „Zostawiłam jej wiadomość, żeby spotkała się ze mną dziś rano i porozmawiała.”

„Dobrze, Słonko” - odpowiedział. Uścisnął mnie i zanurzył, żeby musnąć moje usta, zanim powiedział - „Nie martw się o to. Wysłucha cię. To słodkie, że ci zależy, ale ona też to robi, więc wy dwie przejdziecie przez to.” - Jeszcze raz musnął mi usta, zanim wymamrotał - „Teraz muszę zabrać się do pracy.”

Poruszył się, żeby się odsunąć, ale zacisnęłam uda na jego biodrach i objęłam go ramionami i odzyskałam jego skupienie.

„Wczoraj byliśmy zajęci i rozmowa była ograniczona” - zauważyłam - „Nie miałam okazji zapytać cię o rozmowę z Lee.”

„Raczej wolałbym mieć więcej czasu niż teraz, aby ci to wyjaśnić” - powiedział, a ja nie miałam co do tego dobrego przeczucia.

„Zano…” - zaczęłam, ale objął dłonią mój kark i zbliżył twarz.

„Wpuszczasz mnie do siebie i już wiesz, że jesteś we mnie, Ally. Ale dam ci więcej, kiedy będę miał czas na wyjaśnienia. Tylko, żebyś teraz wiedziała, Lee i ja jesteśmy spoko lub tak spoko, jak tylko możemy. Jednak nie był wielkim fanem tego, że wyruszyłaś w góry i zaangażowałaś się w to gówno, a jeszcze mniej był fanem eksplozji twojego mieszkania. Wiesz, jakim jest mężczyzną. Wiesz, co do ciebie czuje. A jeśli tego nie wiesz, to możesz zgadnąć, że chce dla ciebie takiego mężczyzny, jakim on jest, w tym sposobu, w jaki opiekuje się swoją kobietą. To znaczy, że czuje, że to wszystko jest moją odpowiedzialnością. Więc wymieniliśmy kilka słów.”

To było zrozumiałe. Lee mylił się co do tego, że to Ren odpowiedzialny za to w górach, ale znałam moich braci, obu, więc, niezależnie od tego, Ren miał rację w tym, co powiedział. Więc to było zrozumiałe.

Ren kontynuował - „A między Vito, Domem a mną dzieje się gówno. Lee wie o tym, a ponieważ był wkurzony o inne gówna, skorzystał z okazji, żeby mi o tym powiedzieć. To zaszło między mną a twoim bratem.”

To było niezrozumiałe, ponieważ nie miałam pojęcia, o czym on mówi.

Dlatego zapytałam - „Co?”

„To jest ta część, do której potrzebuję czasu na wyjaśnienie…” - odparł Ren. „…a nie mam teraz czasu, ale wyjaśnię to, Słonko. Nie jest źle. Ale to jest coś, co musisz wiedzieć.”

O cholera.

Nie byłam dobry w czekaniu na informacje. Zwłaszcza jeśli były poważne.

Zwłaszcza jeśli miały coś wspólnego z kimś, na kim mi zależało. A to brzmiało poważnie i na pewno miało coś wspólnego z kimś, na kim mi zależało.

„Uch… Zano” - zaczęłam - „Coś, co musisz wiedzieć o mnie…”

Przestałam mówić, bo się uśmiechnął i to przykuło moją uwagę. Potem wciągnął mnie głęboko w swoje ciało i zanurzył twarz blisko mojej.

„Ciekawość to pierwszy stopień do piekła” - zauważył, wciąż się uśmiechając.

„Jest wiele takich stopni” - odpowiedziałam, a jego uśmiech natychmiast zgasł.

„Ile z nich przeszłaś?”

Ocho.

Trafialiśmy w niebezpieczną strefę konwersacji. Stało się tak, ponieważ licząc, że dzień wcześniej zostałam prawie wysadzona w powietrze, podejrzewałam, że zbliżam się do końca mojego limitu. Podejrzewałam też, że Ren o tym wiedział i nie lubił tego wszystkiego za bardzo.

Starając się, aby ta rozmowa nie stała się prelekcją, stwierdziłam - „Poczekam, aż będziemy mieli czas na wyjaśnienie”.

„Dobry wybór” - odpowiedział.

„A teraz pocałuj mnie i idź do pracy, abym mogła spotkać się z Indy” - rozkazałam i odzyskałam uśmiech.

Potem odzyskałam jego usta, kolejny uścisk i słodkie, miękkie - „Później, mała”, zanim mnie opuścił.

Patrzyłam, jak odchodzi.

A kiedy zniknął, dałam sobie chwilę, żeby skopać sobie tyłek (mentalnie) za to, że nie zainicjowałam tego bycia razem przed wiekami.

Potem przeszłam przez to, bo to się już wydarzyło, spieprzyłam to, to już koniec i nic nie mogłam na to poradzić. Z wyjątkiem życia w teraźniejszości i robienia tego teraz najlepiej jak może być dla mnie i dla Rena.

Zeskoczyłam z kontuaru, zmyłam naczynia i poszłam, aby zadośćuczynić mojej przyjaciółce.

Z ufnością.

*****

Siedziałam przed Starbuckiem w Północnym Cherry Creek.

Innymi słowy, brałam życie w swoje ręce.

Nie żartuję.

Nie dlatego, że mogli tu być snajperzy (nie myśl, że żartuję - byłam Rockową Laską; kiedy jesteś Rockową Laską, wszystko co jest straszne, jest tym bardziej możliwe).

To dlatego, że gdyby Tex wiedział, że jestem w Starbuck, oszalałby.

Tex czuł i swobodnie udostępniał tę filozofię, że lada z kawą w Fortnum była jak stół twojej mamy w jadalni na Święto Dziękczynienia. To znaczy, że w Święto Dziękczynienia twój tyłek był przy tym stole. Nie mówiłaś matce, że idziesz z przyjaciółmi do chińskiej restauracji, nie sugerowałaś, że przygotujesz jedzenie na Święto Dziękczynienia w swoim domu, ani nie wyjaśniałaś, że raz w życiu bierzesz tak upragnione wakacje w pięciogwiazdkowym kurorcie na Antigui.

Siedziałaś na tyłku przy stole swojej mamy.

A kawę dostawałaś od Texa. Nawet gdybyś musiała zejść ci z drogi, szłaś do Fortnum, a Tex wręczał ci swój kubek.

Żadne wymówki nie były przyjmowane.

Jeśli tego nie zrobisz, sprawy mogą stać się brzydkie.

Więc chociaż miałam dużo na głowie, również skanowałam okolicę na wypadek, gdyby radar Texa zadziałał i wysłał go z misją, by rozwiercić mój tyłek, wyrzucić moją latte i zaciągnąć mnie do Fortnum, żeby zrobić mi kawę.

Wiedziałam, że to dziwnie brzmiało. Ale taka była prawda.

Ale poza byciem niewierną kawom Texa i możliwymi konsekwencjami tego, nie myślałam o tym, że czekałam ponad godzinę, aż Indy się pokaże.

Nie chodziło też o to, że żaden z Gorącej Drużyny nie odbierał moich telefonów, więc mogłam zapytać, co się dzieje z Rosiem. Co więcej, nie chodziło o to, że ten informacyjny lokaut wkurzał mnie, biorąc pod uwagę, że mogłam nie być członkiem ich zespołu, ale to moje mieszkanie wyleciało w powietrze, ponieważ Rosie rzucił moje imię, więc miałam prawo wiedzieć.

Myślałam o tym, że mój szef zadzwonił do mnie i powiedział, żebym nie szła tej nocy do pracy. To dlatego, że zostałam zwolniona. Obszedł się ze mną miło i prawdę mówiąc, spodziewałam się tego. Tolerował mnie o wiele dłużej, niż ja bym to zniosła, to było pewne.

Wystarczy powiedzieć, że nie byłam wybitnym pracownikiem. Gówno spadało z Rockowymi Laskami, nie wspominając o moich przypadkach, a ile razy mogłaś znieść, że ktoś dzwoni, gdy twoi przyjaciele zostali porwani lub gdy ścigałaś się z dużą prędkością i zlikwidowałaś swój samochód lub musiałaś znaleźć coś na oszusta męża.

To gówno już nie leciało, nawet jeśli moja przyjaciółka została pochowana żywcem, a ja byłam kluczowym graczem w jej ratowaniu, a następnego dnia moje mieszkanie eksplodowało. Należało podawać napoje. Rozumiałam to. I trzeba było powiedzieć, że te wymówki, choć uczciwe, były częste. Zrozumiałam więc, że byłoby to trochę niepokojące dla każdego pracodawcy.

Miałam więc teraz dużo do zrobienia, łącznie z poważnymi zakupami, co ułatwiłyby karty podarunkowe w moim bloczku, które prawdopodobnie się spaliły. Moje ubezpieczenie niewątpliwie nie pokryłoby wszystkiego, a moje dochody znacznie się zmniejszyły. Fortnum sprzedawało mnóstwo kawy, a słoik na napiwki nigdy nie był lekki. Z drugiej strony, napiwki w Brother’s były o wiele lepsze, więc to miał być cios.

Musiałam też podjąć decyzję, ponieważ od jakiegoś czasu wiedziałam, że kariera barmana / baristy nie jest dla mnie.

Teraz miałam pretekst, żeby zrobić wszystko oficjalnie.

Ale, chociaż licencjonowanie było dobrowolne dla detektywów w Kolorado, aby traktować to poważnie i być traktowaną w ten sposób, potrzebowałam licencji. A to mógł być problem. Bez wątpienia zapisywałam godziny śledztwa, żeby to zdobyć. Po prostu nie miałam tych godzin na żadnym oficjalnym stanowisku. Lee, Hank, Eddie lub mój tata musieliby poręczyć za mnie, a perspektywa tego wydarzenia nie była różowa.

Miałam też teraz chłopaka i zawsze miałam rodzinę, która nie byłaby zadowolona z tej zmiany w karierze. A mówiąc „nie zadowolona” miałam na myśli, że ich reakcje będą niestabilne.

Ale to było to, co chciałam zrobić, a nie kaprys. Robiłam to od dawna i uwielbiałam to, a teraz miałam okazję i czas, żeby to robić poważnie.

Po prostu musiałam zarządzać reakcjami ludzi wokół mnie.

Myśląc o tym, aktywowałam telefon, sprawdziłam godzinę, a następnie przeskanowałam okolicę.

Wciąż nie było Indy.

Kurwa.

To nie było tak, że się nie zgadzałyśmy, a nawet nie walczyłyśmy.

Ale ten rodzaj cichej złości nie był w jej stylu i wytrącił mnie z równowagi.

Już miałam wcisnąć przyciski, żeby zadzwonić do niej ponownie, kiedy zadzwonił mój telefon, a wyświetlacz powiedział - „Zano Dzwoni”.

Odebrałam telefon i przyłożyłam do ucha - „Hej.”

„Hej, mała. Pokazała się?”

Moje wnętrzności rozgrzały się. Meldował się, bo martwił się o mnie.

Całkowicie słodkie.

„Jeszcze nie” - odpowiedziałam.

„Przyjdzie.” - Całkowicie wspierający, co też było słodkie.

Myśląc o tym, zobaczyłam przejeżdżającego obok niebieskiego garbusa z rudowłosą Indy za kierownicą.

Wypuściłam oddech i powiedziałam - „Właśnie przejechała”.

„Dobrze” - mruknął.

„Zajmie jej pół godziny, zanim znajdzie miejsce parkingowe, co jest dla mnie wystarczającą ilością czasu, abym przyniosła jej kawę” - powiedziałam mu, opuszczając stolik i wchodząc do środka - „Więc idę.”

„Wszystko będzie dobrze, Ally”.

Jezu. To razem gówno z Renem było takie łatwe.

I super.

„Dzięki, kochanie” - szepnęłam.

„Do zobaczenia wieczorem.”

„Później, Zano”.

„Później, Słonko”.

Rozłączyliśmy się i zanim wyszłam z kawą i wróciłam na swoje miejsce, Indy znalazła miejsce parkingowe i podeszła do mojego stolika.

Dotarła do mnie i zatrzymała się.

Spojrzałam na nią przez moje eleganckie, oprawione w złoto, pomarańczowe okulary Ray Bans, które były zapłatą za „pracę” i na szczęście znajdowały się w mojej torebce, kiedy moje rzeczy eksplodowały. Spojrzała na mnie przez swoje prawe, ogromne okulary przeciwsłoneczne Hollywood Starlet z czarnymi oprawkami i czarnymi soczewkami.

Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale ona zaczęła przede mną.

„Jak Tex się dowie, że tu jesteśmy, wybuchnie”.

To był obiecujący początek.

„To jest tajne, ponieważ potrzebujemy prywatności, a to dlatego, że muszę wiedzieć, że jest między nami w porządku, zanim zmierzę się z Rockowymi Laskami” - wyjaśniłam.

Nic nie powiedziała i się nie poruszyła.

To nie było obiecujące.

Posunęłam jej kubek w jej stronę - „Kupiłam ci chudą waniliową latte”.

Jej okulary opadły na kubek, a potem wróciły do mnie. Poza tym nic nie powiedziała i się nie poruszyła.

To zdecydowanie nie było obiecujące. India Nightingale była Królową Kawy. Nie sądziłam, żebym kiedykolwiek widziała, jak odstawia kubek. Zdecydowanie nie jeśli to była waniliowa latte. W rzeczywistości podczas wycieczek samochodowych ja upewniłam się, że mamy butelkę tequili, kiedy dotarliśmy do celu. Indy upewniała się, że mamy kubki podróżne wypełnione javą.

Zamknęłam oczy.

Następnie otworzyłam je i stwierdziłam - „Tej nocy, kiedy Ren walczył z Lukiem, usiłując go uspokoić, zasugerowałam, żebyśmy poszli na drinka. Przyjął ode mnie tę ofertę. Poszliśmy do Brother’s, ale kiedy tam dotarliśmy, nie chodziło o Rena, Luke’a i Avę. Chodziło o mnie i Rena. I było dobrze. Tak dobrze, że zabrał mnie do swojego domu. Tam było lepiej. Znacznie lepiej. Ponad stratosferę.”

Indy milczała, kolejny zły znak. Rozumiała mnie. Mówiłam o seksie. A Rockowe Laski żyły na diecie konwersacyjnej, opartej na rozmowach o seksie, złośliwościach do Gorącej Drużyny i wskazówkach dotyczących pielęgnacji skóry.

Czas wyciągnąć wielkie działa.

„Zakochałam się w nim, laseczko” - wyszeptałam i patrzyłam, jak jej usta się rozchylają. To było, dzięki Bogu. Właśnie tam wchodziłam.

Więc trzymałam się tego.

„W ciągu jednej nocy zakochałam się”.

Przygryzła wargę.

Tak. Dostać się tam.

„Obudziłam się w jego ramionach w jego łóżku i byłam szczęśliwa. Całkowicie szczęśliwa, kochanie. Tak szczęśliwa, że leżałam i uśmiechałam się. Przyciągnął mnie bliżej, wepchnął twarz w moje włosy i powiedział imię Avy.”

To zadziałało.

Jej ciało podskoczyło, zanim wyszarpnęła krzesło, posadziła na nim swój tyłek i nachyliła się do mnie, krzycząc z przerażeniem - „O mój Boże! Poważnie?”

Przytaknęłam - „Poważnie.”

„Jasna cholera” - szepnęła.

„To zabijało” - przyznałam.

„Tak” - zgodziła się.

„Ren spał, kiedy to robił” - wyjaśniłam - „Wymknęłam się. Wkurzył się, że to zrobiłam, przyszedł tam tej nocy i nie poszło dobrze. Nie powiedziałam, dlaczego odeszłam, więc nie wiedział aż do wczoraj, dlaczego ustaliłam rygorystyczne granice dla kumpli do pieprzenia. Dodam, że granice, których tak naprawdę nie przestrzegał i, patrząc wstecz, ja też nie. Ponieważ spał, nie wiedział, że to zrobił i był dość zdenerwowany, kiedy rzuciłam mu to w twarz. Wyjaśnił, wypracowaliśmy to. Kocham go, on kocha mnie i wszystko jest w porządku.”

Coś poruszyło się po jej twarzy, co mogłem przeczytać nawet za jej okularami.

Zaskoczenie.

I ciepło.

„Kochasz go?” - zapytała cicho i poczułam, jak moje usta się unoszą.

„Tak” - odpowiedziałam równie cicho.

Jej głowa przechyliła się na bok - „On ciebie kocha?”

Skinęłam głową i uśmiechnęłam się - „O tak.”

Bez zaskoczenia tym razem. Tylko ciepło.

„Jest dla ciebie dobry?”

Mój uśmiech stał się większy, gdy moja ręka uniosła się, by dotknąć wisiorka na mojej szyi - „Zdecydowanie.”

Jej okulary opadły mi do gardła. Jej usta zrobiły się miękkie, ale nic nie powiedziała. Wiedziałam, że polubiła wisiorek. Wiedziałam, że wiedziała, że to od Rena. I wiedziałam, że wie, patrząc tylko na jego niesamowitość, że był przemyślany i hojny i że mówił wszystko.

Wzięła oddech, spojrzała na mnie i zapytała - „Dlaczego mi nie powiedziałaś? Ani trochę?”

Racja. Najtrudniejsza część.

„Wypowiedział imię Avy” - powiedziałam jej.

„I?” - podpowiedziała, kiedy nie powiedziałam nic więcej.

„I to bolało” - odpowiedziałam. Mój głos był cichy, ale było w nim drżenie, którego nigdy u mnie nie słyszała. A Indy mnie znała. Wiedziała, co oznacza to drżenie. Wiedziała dokładnie, jak bardzo to bolało.

To dlatego jej ręka wystrzeliła w poprzek stołu i chwyciła moją, mrucząc - „Och, Ally”.

„Nie chciałam się dzielić. Nie chciałam tego przeżywać ponownie. I tak mnie to wystarczająco prześladowało. I nie chciałam, żeby Ava się zorientowała” - powiedziałam jej.

„Rozumiem, ale wiesz, że nigdy bym …”

Przerwałam jej.

„Wiem. I wiem, że to nie to samo. Zakochałaś się w nim odkąd skończyłaś pięć lat, ale nadal tak jest, więc co byś zrobiła, gdyby Lee trzymał cię w ramionach w łóżku po wspaniałej nocy, najlepszej, jaką kiedykolwiek miałaś, a on powiedziałby w twoich włosach imię innej kobiety?”

Jej dłoń ścisnęła moją. Nie odpowiedziała, ale nie musiała.

Jej twarz, nawet w cieniach, mówiła wszystko.

Puściła mnie, złapała swoją kawę, wciągnęła trochę i postawiła ją na stole, a jej okulary ponownie zablokowały się z moimi.

Rozumiała mnie.

„A wszystkie inne rzeczy?” - zapytała.

Tym razem ją miałam. Rozmowa o Renie została zakończona. Szłyśmy dalej. Chciała wiedzieć o moich działaniach.

Kolejna trudna część.

Choroba.

Pochyliłam się do przodu.

„Jestem w tym dobra” - powiedziałam jej.

„Wiem, że tak” - odpowiedziała i bez wątpienia, słysząc, jak to mówi i że to robi, od razu poczułam się wspaniale.

Ale nie spodziewałam się niczego mniej. To była czysta Indy.

„Nie, Indy, jestem w tym dobry” - podkreśliłam - „To jest w mojej krwi. To jest to, kim jestem. Myślę, że musiałam to sobie udowodnić, a zeszłej nocy w górach to zrobiłam. To, co się tam wydarzyło, było ekstremalne, a Darius, Brody i ja skopaliśmy temu tyłek. To było niesamowite. Więc teraz muszę udowodnić Hankowi, Lee, tacie i prawdopodobnie najtrudniejsze - Renowi, że to moja sprawa. Jestem w tym dobra. I zamierzam to robić dalej.” - Wzięłam oddech i przedstawiłam swój punkt widzenia - „Czy myślisz, że miałbym szansę to zrobić, gdybym robiła swoje z Rockowymi Laskami?”

Zrozumiała mądrość tego stwierdzenia, a ja wiedziałam o tym, ponieważ usiadła i wypiła więcej kawy.

„Racja. Nie miałabym.” - odpowiedziałam za nią.

„Też bym zachowała ten sekret”, powiedziała mi coś, co już wiedziałam.

„Jestem pewna” - odpowiedziałam - „Ale szczerze, pomyśl o tym. Gdybym podzieliła się - ty, ja, z naszą historią, jacy jesteśmy - czy możesz usiąść i powiedzieć mi, że nie znalazłabyś sposobu, żeby się w to zaangażować, albo przynajmniej nie zabrałabyś gdzieś dla mnie wsparcia w ciągu ostatnich dwóch lat?”

Ona również dostrzegła mądrość tego stwierdzenia i wiedziałam o tym, kiedy nie odpowiedziała.

Ciche porozumienie.

„Racja, znalazłabyś” - powtórzyłam. - „A gdybyś to zrobiła, Lee by się wściekł, wściekłabyś się na Lee za to, że się wściekł i za wszystko to co mnie spotkało. Miałam wybór. Przestać robić to, co kocham, coś, w czym jestem dobra, coś, co jest we mnie lub być odpowiedzialną za tarcia między dwiema najważniejszymi osobami w moim życiu. Indy, ja nie zamierzam przestać. Musiałam więc poradzić sobie z tą sytuacją w inny sposób. I wybrałam tajemnicę.”

Skinęła głową. To też zrozumiała.

Dzięki Bogu.

Następnie zapytała - „Więc co zamierzasz zrobić?”

„Mam zamiar uzyskać licencję i założyć agencję.”

Szarpnęła głową - „Poważnie?”

„Całkowicie poważnie.”

Jej usta rozchyliły się w szerokim uśmiechu - „To cholernie niesamowite, kochanie.”

Znowu czysta Indy.

Nie bez powodu była moją najlepszą przyjaciółką i to nie dlatego, że byliśmy razem jako dzieci, ponieważ nasi rodzice byli najlepszymi przyjaciółmi i nie mieliśmy wyboru.

To dlatego, że była absolutnym gównem. Kliknęliśmy. Nie była yin do mojego yang. Nie była Laverne dla mojej Shirley.

Zostaliśmy wycięci z tego samego materiału. Ona może być rudowłosą, a ja brunetką. Mogła mieć krzywe tam, gdzie ja miałam płaskie. I może być odrobinę mniej szalona niż ja (odrobinę).

Ale poza tym byłyśmy siostrami.

Do szpiku kości.

Nie dzieliłam się z nią żadną z tych głębokich bzdur.

Nie musiałam.

Ona już to wiedziała.

Zamiast tego skierowałam dyskusję na coś (innego), co było ważne.

To było ostrzeżenie - „Żadnego zaangażowania Rockowych Lasek. Nie mówię Roxie, jak projektować strony internetowe. Nie mówię Jules, jak doradzać uciekinierom. I musisz mnie w tym poprzeć.”

Uniosła rękę i skierowała otwartą dłoń w moją stronę.

Obietnica Rockowych Lasek.

„Masz to. Zależy mi na tym, żeby cię w tym poprzeć.”

„To dotyczy też ciebie” - dodałam. Opuściła rękę i wiedziałam, co się zbliża, więc zaczęłam - „Indy…”

„A jeśli będziesz potrzebowała wabika czy czegoś takiego?” - zapytała.

Tak. Wiedziałam, że to nadchodzi i właśnie dlatego ta rozmowa spóźniła się dwa lata.

Kurwa.

„Jeśli to zrobię, tym wabikiem nie będziesz ty.”

Jej głowa drgnęła. Była obrażona.

„To zawsze byłam ja”.

To też była prawda, ale teraz nie może.

Pochyliłam się bardziej, żeby to wyjaśnić - „Taka jest umowa i dobrze o tym wiesz. Mój brat, a twój mąż, zarządza tym miastem. To, czego on nie robi, robią Marcus lub Vito. A Hank i Eddie go chronią. W tej mieszance są lojalności i sojusze. Niektóre z nich są bezbożne, ale z jakiegoś powodu wszystkie działają. A jeśli myślisz, że przyjedziesz z Daisy, Jet, Roxie, Jules i my moglibyśmy kontynuować, a ci mężczyźni nie zechcą mnie zamknąć, bo to zrobisz, to się mylisz.”

Położyłam rękę płasko na stole między nami i kontynuowałam przemowę.

„Szczerze mówiąc, Indy, po raz pierwszy rozumiem, co chcę zrobić ze swoim życiem. I jeśli mam być traktowana poważnie, robiąc to, muszę to tak zrobić. Muszę podejść do tego profesjonalnie. Muszę być mądra. Muszę zawrzeć własne sojusze, a najważniejsze sojusze, jakie mogę zawrzeć, to Lee Nightingale, Marcus Sloan i Vito Zano. Jeśli wejdziecie w to, Indy, każda z was, skończę. Lee się tym zajmie, a nawet gdyby tego nie zrobił, każdy członek Gorącej Drużyny ma wystarczające zaufanie na ulicach, aby to się stało, i żaden z nich nie zawahałby się. Nie chcę tego robić i muszę zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby tego uniknąć. Jesteś ze mną?”

„Jestem z tobą” - powiedziała cicho.

„Muszę w to wierzyć” - powiedziałam jej, po czym szczerze kontynuowałam - „Kocham cię, ale nie mogę robić swoich gier w tej grze, skupiać się na tym i radzić sobie z tobą lub którąkolwiek z Rockowych Lasek w tym samym czasie.”

Znów wysunęła rękę i owinęła palce wokół mojej - „Jestem z tobą. Rozumiem cię. Rozumiem. I możesz w to uwierzyć” - stwierdziła stanowczo.

Tak. Mogłam w to uwierzyć. Indy by mnie nie okłamywała.

Albo (powiedziałam ci, że zostaliśmy wycięci z tego samego materiału), ale nie o czymś takim.

Wciągnęłam oddech i wypuściłam, mówiąc - „Dziękuję”.

Uśmiechnęła się i odpowiedziała - „Nasz następny przyjdź do Jezusa, gdyby był taki, którego, mam nadzieję, nie będzie, ale jeśli będzie i czujesz potrzebę ściągania gniewu Texa, zróbmy to w Paryżu na Platte, gdzie mogę dostać Cafe Fantasia i sprawić, że będzie to tego warte.”

Gówno. Powinnam była o tym pomyśleć. Paryż miał drugie najlepsze kawy w Denver.

Odpowiedziałam uśmiechem - „Zgoda.”

Jej dłoń zacisnęła się na mojej - „Kocham cię skarbie.”

Znowu walczyłam z oddechem, ten wchodził głęboko i wychodził głębiej.

„Zaraz z powrotem w grze, siostro.”

Puściła mnie, odpuściła trudną część i wiedziałam o tym, ponieważ znów usiadła i zmieniła temat.

„Więc. Ren Zano. On jest gorący. Ty jesteś gorąca. Świetnie razem wyglądacie. I premia, wydaje się, że nie przeszkadza mu to, że rzucasz się na niego z pięścią na weselu, co jest dla ciebie dobrą wiadomością.”

Śmiałam się, bo to była prawda.

Kontynuowała, gdy przestałam się śmiać, a zrobiła to z uśmiechem - „Więc go kochasz. On cię kocha. Czy w twojej przyszłości są klasy katolickie?”

Moje brwi się złączyły. Nie nadążałam.

„Co?”

„Oni są Włochami. Są katolikami. Ty nie jesteś. Jesteś prezbiterianką i ostatnim razem, gdy byłeś w kościele, wielebny musiał przerwać nabożeństwa, by krzyczeć na ciebie, żebyś wyłączyła słuchawki, ponieważ You Shook Me All Night Long AC / DC zepsuło jego przesłanie.”

To była prawda.

Nauczyłam się po tym siadać z tyłu.

„Innymi słowy, nie jestem pewna, czy uda ci się ich przekonać, że twój występ jest ważniejszy niż ich. Co na ten temat mówi Ren?” - zapytała.

Nie wiedziałam, co Ren o tym mówił. Ren i ja byliśmy zbyt zajęci łamaniem przykazań, żeby rozmawiać o religii.

Albo prawie o czymkolwiek.

„Nie zaszliśmy tak daleko” - odpowiedziałam i zobaczyłam, jak jej brwi ściągnęły się za jej okularami.

„Okej” - powiedziała powoli - „A co z rodzinami? Jak sobie z tym poradzisz?”

Przynajmniej miałam to załatwione.

„Po prostu będą musieli sobie poradzić” - oznajmiłam, a Indy spojrzała na mnie.

Następnie powtórzyła, ale zadając pytanie - „Po prostu będą musieli sobie poradzić?”

„Tak” - odpowiedziałam nonszalancko.

„Ally, kochanie, poznałaś swojego ojca, prawda?” - zapytała.

Pomachałam ręką między nami - „Indy, będzie spoko.”

Zignorowała mnie.

„I Hank”.

„Hank chce, żebym była szczęśliwa” - przypomniałem jej.

„Tak. Z policjantem, strażakiem lub żołnierzem piechoty morskiej.”

To też była prawda.

„Cóż, on nie dostanie żadnego z nich” - zauważyłam.

„Więc mówisz, że mówisz im, że wchodzisz do rodzinnego interesu, a jednocześnie łączysz swoją gwiazdę z mężczyzną, który już jest w tym rodzinnym biznesie, ale jego rodzinny biznes jest biznesem rodzinnym i myślisz, że wszystko będzie spoko?”

„Nie od razu” - przyznałam - „Ostatecznie.”

„Myślę, że być może będziesz musiała dodać niuanse do swojego planu” - zasugerowała.

„I myślę, że jestem sobą. Wszyscy mnie znają i mają całe moje życie. Wiedzą, że robię, co chcę i znajduję sposób, aby dostać to, czego chcę. Chcę Rena. Jeśli kochają mnie, poradzą sobie. Dadzą mi gówno, poradzę sobie… przez chwilę. Kontynuują, dokonują wyboru. Ale ja już dokonałam swojego.”

„Lee był zasępiony zeszłej nocy, jego zasępienie jest na wielu poziomach kwoczenia, a to zasępienie mieszkanie-mojej-siostry-eksplodowało znajdowało się poza szczytem skali. Myślę, że to trochę przerażające”- powiedziała, a poznała jego wiele poziomów zasępienia. Wielokrotnie przeżyła je wszystkie.

Ale zrozumiałam, co mówi.

Ren i ja uczyniliśmy to oficjalnym. Oznaczało to, że nie był to romans, który ludzie wokół nas mogli udawać, że się nie dzieje i czekać, aż to się skończy. Oznaczało to, że musieli się z tym uporać. Byłam młodszą siostrą dwóch braci samców-alfa. Znalezienie mężczyzny było czymś, z czym normalnie by sobie nie radzili.

Ponieważ Ren był Zano nie polepszało sprawy.

„Nie chcę być suką, ale to nie jest mój problem. To problem Lee” - odpowiedziałam.

„Jest jego, a co jego jest moje” - odpowiedziała.

Uderzałam w kolejną konwersacyjną strefę zagrożenia. Czułam to.

Więc ruszyłam, aby tego uniknąć - „Indy, kochanie, powiedziałam Renowi, że martwię się, że jesteś na mnie zła. Zadzwonił do mnie tuż przed tym, jak się zgłosiłaś, żeby się zameldować. Martwił się o mnie i nie wahał się, żeby to pokazać. To słodkie. Taki jest Ren. Robił takie rzeczy cały czas, nawet kiedy myślałam, że jesteśmy kumplami do pieprzenia. Przyznam się, że on i ja mamy sprawy do omówienia. Byłam zamknięta od roku, więc niewiele z tego zrobiliśmy. Teraz to zrobimy. Z rodzinami: rozumiem, że ta droga będzie kamienista. Chodzi mi o to, że kiedy zobaczą, jaki on jest ze mną” - pochyliłam się - „ Obiecuję ci, poradzą sobie” - odchyliłam się i dokończyłam - „Pomogłoby, gdybyś ty też się o to postarała.”

„Ostatnim razem, kiedy widziałam cię z Renem, uderzyłaś go pięścią” - przypomniała mi.

Gówno.

„Więc” - ciągnęła - „myślę, że muszę odłożyć odpowiedź, dopóki nie zobaczę go z tobą.”

Mogłabym jej to dać.

Całkowicie.

„Umowa” - zgodziłam się.

Potrząsnęła głową, ale mruknęła - „Umowa”.

Wciągnęłam trochę kawy i zapytałam - „Z jak dużym gównem muszę się zmierzyć z Rockowymi Laskami?”

„Miały całą noc, żeby rozerwać to na strzępy, więc w większości to wypalili. Poradzą sobie z tym” - odpowiedziała. - „Jednak Tex nie ma sobie równych. Szaleje bez eksplozji i porwań. Lubi być pomocnikiem i ma niewykorzystane granaty i gaz łzawiący. Nie musi ich używać, ale woli żyć życiem, w którym może być taka możliwość.”

Nie myliła się.

Szła dalej.

„Duke milczy, więc uważaj. Myślę, że jest zraniony. Smithie jest wkurzony, ponieważ wie, że nigdy nie zmusi cię do tańca, jeśli połączysz się z Zano. A ty byłaś jego ostatnią nadzieją.”

I tak nie było mowy, żeby Smithie zmusił mnie do tańca dla niego, mimo że często o to prosił, więc to ostatnie przyniosło ulgę.

Podsumowałam - „Więc nieźle. Z wyjątkiem Duke’a.”

„Musisz znaleźć czas, żeby się z nim skontaktować” - poradziła.

Mogłabym to zrobić. Duke był tak ważną częścią mojego życia, że nie pamiętałam czasu, kiedy go tam nie było. Bardzo też o mnie dbał, okazywał to, a ja odwzajemniałam przysługę (na swój sposób).

Skinęłam głową, po czym oświadczyłam - „Brother’s też mnie wypuścił, więc musimy dostać się do Fortnum. Słoik na napiwki właśnie stał się moim źródłem utrzymania.”

Uniosła brwi - „Zostałaś zwolniona?”

„To, że wytrzymali tak długo, było cudem.”

Nie zgodziła się ustnie, ale jej uśmiech zrobił to za nią.

Potem to zniknęło, a ona zapytała - „Będziesz okej?”

„W tej chwili wszystkie moje rzeczy zmieściłyby się w torbie i jeszcze miałbym wolne miejsce. Mimo to mam wszystko, czego potrzebuje dziewczyna. Więc tak, wszystko będzie okej”.

„Tak, będzie” - powiedziała cicho.

Była jednym z powodów, dla których było okej, więc powinna wiedzieć.

„To nie znaczy, że nie muszę uderzać w Fortnum, ale wcześniej musimy pędzić przez centrum handlowe. Mam dwie zmiany ubrań. Muszę się zaopatrzyć, a potem musimy odbić.”

Ponownie skinęła głową, wstając i biorąc kawę. Poszłam z nią, robiąc to samo. Zostawiliśmy samochody na miejscu i ruszyliśmy chodnikiem, kierując się z Północnego Cherry Creek w stronę centrum handlowego.

„Wiesz, z tymi trzema rozwiązaniami wiele by się przydało, gdybyś wysłała Roxie, Toda i Steviego do centrum handlowego, żeby zajęli się twoją garderobą” - zauważyła Indy.

Zatrzymałam się na chodniku i odwróciłam do niej.

Miała rację. A ja byłam Rockowa Laską, co oznaczało, że byłam kupującą. Ale musiałam sobie poradzić z gównem i choć to zabijało, czas na kupowanie nowych dżinsów i T-shirtów był do dupy, którego nie potrzebowałem.

„Dlaczego o tym nie pomyślałam?” - zapytałam.

„Nie wiem” - odpowiedziała, uśmiechając się. - „Może dlatego, że martwiłaś się o mnie, twoje mieszkanie eksplodowało i zostałaś zwolniona.”

Odpowiedziałam uśmiechem - „O tak. To zajęło trochę miejsca.”

„Rozumiem” - odpowiedziała, kiedy zawracaliśmy.

Ale kiedy to zrobiłyśmy, mój wzrok padł na coś przez okno sklepowe i znowu zamarłam.

Potem się gapiłam.

Potem szepnęłam - „Jasna cholera”.

„Co?” - zapytała Indy.

„Cholera” - powtórzyłam, nie odpowiadając, wciąż się gapiąc i nie wierząc własnym oczom.

„Co?” - Indy również powtórzyła, ale wiedziałam, że zobaczyła to, kiedy wyszeptała - „O cholera”.

A nanosekundę później krzyknęła - „O cholera!”

Równolegle pobiegłyśmy do drzwi sklepu, a następnie biegłyśmy przez sklep do witryny.

A bez oddzielającego nas okna, które sprawiało, że słońce grało naszym wzrokiem, udowodniłyśmy sobie, że nie mamy wspólnej halucynacji słonecznej.

Napis na witrynie, na szczycie którego znajdował się znak z gwiazdą, który zapowiadał Nową Serię Lokalnego Autora.

A pod nim znajdowały się dziesiątki gorących różowych książek, które zawierały panoramę Denver, pasek filmowy wypełniony zdjęciami i biały tytuł (co musiałam przyznać) wyśmienitą czcionką:

Rock Chick.

 

 


 

3 komentarze:

  1. Wow 😁 fajne. Zwłaszcza ta seria na wystawie 😁 no i Ally zostanie PI. Dziękuję za kolejny rozdział ❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za nowy rozdział
    W sumie ta cala Ally jest w sumie najbardziej logiczna ze wszystkich tych dziewczyn :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję! Indy❤ tęskniłam

    OdpowiedzUsuń