niedziela, 11 kwietnia 2021

12 - Czy wspomniałam o garniturach?

 

ROZDZIAŁ XII

Czy wspomniałam o garniturach?

 

 

 

„O mój Boże.”

„O kurczę.”

„Nie wierzę w to.”

„Do jasnej cholery. Czy to się naprawdę wydarzyło?”

„Ten różowy kolor to bomba”.

Rockowe Laski zareagowały na książkę.

Byliśmy w Fortnum i mieliśmy zaimprowizowaną Naradę Plemienną Rockowych Lasek, którą Indy histerycznie zwołała, jadąc ze mną w drodze do sklepu. Była zbyt przerażona, żeby prowadzić. Zresztą miała surowe zasady dotyczące prowadzenia pojazdów i wybierania numerów, a często to właśnie robiła.

Jak zwykle nikt nie marnował czasu na ciągnięcie tyłka do Fortnum.

Teraz na niskim stoliku w części wypoczynkowej przed dużym, szklanym oknem, w którym się zebraliśmy, leżały stosy różowych książek, które kupiłyśmy w Cherry Creek.

Dobrą wiadomością było to, że opublikowana (rzekomo) fabularyzowana relacja o zalotach Indy i Lee miała pierwszeństwo przed kimkolwiek, kto dawałby mi gówno za to, że byłam tajemnicza w mojej działalności niezwiązanej z Rockowymi Laskami, a także za to, że nie dzieliłam się szczegółami, ponieważ utrzymywałam związek kumpli do pieprzenia z Renem Zano przez rok.

Zła wiadomość była taka, że (rzekomo) fikcyjna relacja o zalotach Indy i Lee została cholernie opublikowana.

„O mój Boże” - zachichotał Tod i wszyscy spojrzeli na niego, aby zobaczyć, jak jego książka jest otwarta, jego oczy skierowane ku niej, ogromny uśmiech na jego twarzy - „Pamiętam to. To było zabawne!” - spojrzał na grupę. - „I to jest super… Jestem sławny!”

„Tod, to nie jest wspaniałe” - warknął Indy.

„Tak, jest” - nie zgodził się Tod.

„Nieprawda” - odparła Indy.

„Ty też jesteś sławna” - zauważył Tod - „Albo jesteś już sławna dzięki tym artykułom w gazetach, ale dzięki tej książce staniesz się bardziej sławna”.

„Nie chcę być bardziej sławna” - odparła Indy.

Tod patrzył na Indy, jakby właśnie oznajmiła, że błyszcząca szydełkowa sukienka z frędzlami, którą Tina Turner miała na sobie podczas występu „Proud Mary” w Beat Club w 1971 roku, była w złym guście.

Potem zapytał wysokim głosem - „Dlaczego nie, u licha?”

Indy machnęła się na niego różową książką i wrzasnęła - „Tod! Mają w tym scenę kuchenną! Nie potrzebuję, aby świat wiedział o scenie kuchennej.”

„Która to za strona?” - Shirleen mruknęła do Sadie, gorączkowo przeglądając książkę.

„Szukam” - wymamrotała Sadie, robiąc to samo.

„Ta scena była gorąca” - powiedział Tod do Indy.

„To nie była scena, Tod” - odpowiedziała Indy - „To było moje życie!”

„Pamiętam, że słyszałam tę historię” - szepnęła Roxie do Avy - „Tod ma rację. To było gorące.”

Spojrzałem na Roxie, zaciskając brzuch, gdy Daisy zapytała - „Kim jest ta Kristen Ashley?”

„Zgaduję…” - Tod odwrócił swoją uwagę od Indy i spojrzał na Daisy - „…że to zmyślone imię. Uznanie dla tego, kto to wybrał, imię wielkiego romantyka. Ale całkowicie fałszywe. Nikt nie nazywa się Kristen Ashley.”

„To nie jest dziwne imię, Tod” - zauważyła Stella.

„Ile znasz osób o nazwiskach z powieści romantycznych?” - zapytał Tod Stellę.

„Ava Barlow” - odpowiedziała Stella.

„Hmmm” - wymamrotał Tod.

„India Savage. Allyson Nightingale. Roxanne Logan. Juliet Lawler. Sadie Townsend” - ciągnęła Stella.

„Dobra, przyjąłem” - mruknął Tod.

Ale ja słuchałam na pół ucha.

Reszta skupiła się na Fortnum.

Widziałam wiele twarzy, które znałam. To dlatego, że kawa Texa była szanowana, więc praktycznie wszyscy wracali po więcej. Działo się tak również dlatego, że dzięki artykułom prasowym, jak zauważył Tod, Fortnum, Rockowe Laski i Gorąca Drużyna były już znane w Denver.

Dlatego mieliśmy wielu stałych bywalców, a ci stali nie zawsze wpadali po prostu na kawę. Fortnum było na fali już od jakiegoś czasu. Miało się wrażenie, że było prawdziwe. To uczucie, które zapraszało cię do pozostania. To uczucie, które zapewniało, że jesteś mile widziany. To uczucie, któremu wielu poddawało się i spędzało tu czas.

Czasami godziny.

W tej chwili miejsce nie było wypełnione, ale miejsce do siedzenia przed ladą z espresso było pełne, a ludzie byli w kolejce po kawę. A Jane, inna pracownica Indy poza Duke'm, Tex'em, Jet i mną, nawet sprzedawała książki.

W tej przestrzeni więcej niż raz mówiono o historii z kuchni.

Oczywiście nie miałam czasu na przeczytanie książki, chociaż przejrzałam fragmenty, ale można było bezpiecznie powiedzieć, że większość jej treści została omówiona wielokrotnie i szczegółowo w tej przestrzeni.

I łatwo było podsłuchać. W Rockowych Laskach nie chodziło o ciszę. Nawet nie blisko.

To oznaczało, że mógł to być każdy regularny, który tam spędzał czas.

Dlaczego nie pomyślałam o tym, zastanawiając się, kto rozlał się do gazet, nie wiedziałam.

Ale teraz o tym myślałam.

Moje jelita zacisnęły się jeszcze bardziej, gdy coś sobie przypomniałam.

Podczas Dramatu Indy Lee umieścił podsłuch i kamery w Fortnum. Te trafiły do pokoju monitoringu Lee w jego biurze w LoDo. Po dramacie Indy nie usunął ich. To dlatego, że pokój nadzoru Lee był obsadzony 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, a te kanały zapewniały chłopcom komiczną ulgę.

A Brody Dunne nie był jedynym specem od komputerów, który potrafił włamać się do czegokolwiek.

Ktoś mógł włamać się do tych kanałów.

Ktoś może nas teraz obserwować.

Wyskoczyłam z fotela, sięgnąłem do tylnej kieszeni w poszukiwaniu telefonu i skierowałam się do drzwi.

„Gdzie idziesz?” - Tex wybuchnął.

„Muszę zadzwonić” - odkrzyknęłam.

„Chodnik, kobieto. Patrzę na ciebie cały czas!” - Tex wciąż huczał.

Podniosłam rękę i machnęłam na zgodę, opuściłam głowę i podniosłam telefon. Pchnęłam drzwi i zatrzymałam się na chodniku, ale zanim mogłam zadzwonić do Brody’ego i powiedzieć mu, żeby sprawdził, czy został zhakowany, zadzwonił, a wyświetlacz powiedział mi, że dzwoni Ren.

Przyłożyłam to do ucha, ale nie powiedziałam „hej”, ponieważ Ren mówił, kiedy to odebrałam. Nie mówił do mnie, ale był wkurzony.

„Nie obchodzi mnie to. Zrób to. Teraz.”

Ocho.

„Ren, co słychać?” - zapytałam ostrożnie.

Jego uwaga zwróciła się do mnie - „Ally?”

„Tak, kochanie. Czy coś jest nie tak?”

„Santo cię pilnuje” - stwierdził dziwnie.

„Okej” - odpowiedziałam.

„Zadzwonił do Lucky’ego, wymienił się i teraz mam tę różową pieprzoną książkę na biurku”.

Hmmm. Wydawał się tak zły jak Indy. Chodziło o to, że uprawiała seks z Lee na kuchennym blacie i myśl o tym, że wszyscy o tym czytali, była (być może) powodem do złości.

Ale dlaczego Ren był zły?

Aby dać mu możliwość wyjaśnienia swoich emocji, powtórzyłam - „Okej”.

„A ta suka ma stronę internetową” - powiedział mi.

„Jaka suka?”  - zapytałam.

„Kristen Ashley.”

Podniosłam głowę i zamrugałam na Broadwayu.

„Co?” - wyszeptałam.

Nie powtórzył. Zamiast tego powiedział coś o wiele bardziej przerażającego.

„Już niedługo…” - mówił, jakby czytał - „…Rock Chick Rescue, historia Eddiego i Jet”.

O cholera.

Niestety kontynuował.

„… Rock Chick Redemption, historia Hanka i Roxie.”

O cholera!

Kontynuował - „Przejdę do sedna, kochanie. Ostatnim na tej liście jest Rock Chick Revolution, historia Ally i Rena.”

Kurwa!

Dreszcze przeszły mi po kręgosłupie i wyszeptałam - „Nasza historia nie została napisana”.

„Mała, nasza historia nie jest historią” - wyciął Ren.

To była prawda.

„Mają je wszystkie?” - zapytałam.

„Co do ostatniej” - odpowiedział.

„To niedobrze, Ren” - powiedziałam cicho.

„Nie, mała. To jest cholernie nie dobre. To naprawdę jest cholernie nie dobre. Ty i twoje dziewczyny jesteście na czyimś celowniku i nie potrzebuję, żeby moja kobieta była na celowniku. Nie potrzebuję też celownika na sobie. Zwłaszcza nie teraz.”

Zwłaszcza teraz. Co miał przez to na myśli?

Otworzyłam usta, żeby zapytać, ale on zapytał przede mną.

„Twój brat to wie?” - zapytał.

„Który?” - zapytałam z powrotem.

„Nie obchodzi mnie to. Jeden, drugi, ale najlepiej byłyby obaj”- powiedział w odpowiedzi.

„Cóż, byliśmy trochę zajęci świrowaniem, więc nie jestem pewna, czy informacje zostały przefiltrowane. Chociaż Fortnum jest okablowane i podłączone do biur Lee, więc spodziewam się rychłego nadejścia Gorącej Drużyny.”

Ren milczał.

„Zano?” - zawołałam.

„To miejsce jest okablowane?” - zapytał przerażająco miękkim głosem.

O rany.

„Cóż…” - przerwałam - „Tak.”

„Jak długo?”

O stary!

„Uch… odkąd były te rzeczy Indy.”

Słuchawka nie była przy jego ustach, kiedy odgryzł - „Kurwa, pierdolić mnie.” - ale nadal to słyszałam.

Wrócił do mnie i zapytał zjadliwie - „Myślisz, że mogłabyś zechcieć o tym wspomnieć?”

„Zano, prawie nigdy tu nie byłeś” - zauważyłem.

„Myślisz, że twoje dziewczyny nie rozmawiały o moim gównie, twoim gównie, naszym gównie, moim gównie z Avą i czymkolwiek pomiędzy?” - wrócił.

Hmmm.

Miał rację.

Usłyszałam ryk motocykla, spojrzałam w tę stronę i zobaczyłam Vance’a zbliżającego się na swoim harleyu.

Oglądałam Vance’a (Vance był bardzo widoczny), ale do telefonu powiedziałam -  „Muszę zadzwonić do Brody’ego, załatwić go, sprawdzić, czy kanały zostały zhakowane” -  Wpatrując się w Vance’a, a zwłaszcza z nieszczęśliwym wyrazem twarzy, jaki miał na sobie, powiedziałam Renowi - „Vance właśnie tu przyjechał i mam wrażenie, że to nie przypadek. Zadzwonię do Lee i Hanka po Brody’m, ale podejrzewam, że już rozmawiali z nim i prawdopodobnie obaj zmierzają w tę stronę.”

„Ja też się tym zajmuję” - powiedział Ren - „To gówno musi zostać zamknięte. Jak zobaczysz swojego brata, Ally, powiedz mu, że przede mną musi znaleźć źródło. Jesteś ze mną, mała?”

Miałam wrażenie, że tak, chociaż pomyślałam, że rozsądnie byłoby uzyskać szczegółowe informacje.

„Może porozmawiamy o tym dziś wieczorem przy kolacji” - zasugerowałam.

Vance był w księgarni, a ja skierowałam oczy w dół Broadwayu, gdzie zauważyłam zbliżające się czarne porsche.

Luke.

„Nie jestem w nastroju do gotowania” - odpowiedział Ren - „Podniosę chińszczyznę.”

„Dla mnie okej. Ale potrafię to przynieść”- zaproponowałam.

„Dla mnie okej” - zgodził się Ren - „Wiesz co lubię.”

Czułam się dziwnie: przerażona, coś gryzło mnie w brzuchu, ale kiedy Ren wskazał mi, że wiedziałam jakie są jego preferencje co do chińszczyzny, wciąż rozgrzewało to moje wnętrzności.

„Tak, wiem, co lubisz, kochanie” - mruknęłam.

„Muszę iść. Gówno do zrobienia” - stwierdził Ren.

„Okej, ale tylko do twojej wiadomości, zostałam dzisiaj zwolniona, więc mamy czas na dzisiejszą rozmowę”.

Dało to mi ciszę.

Więc zawołałam - „Zano?”

„Zostałaś zwolniona?” - zapytał.

„Tak.”

„Z Brother’s?” - zażądał dalszych szczegółów.

„Cóż, Indy mnie nie zwolni” - zauważyłam.

„Mała, twoje mieszkanie właśnie eksplodowało” - przypomniał mi.

„Zano, to nie jest coś, o czym zapomnę.”

„Rozumiem. Ścigają cię nowi meksykańscy wariaci. Nie znamy skutków twojej aktywności w górach. Twoje mieszkanie jest zrujnowane. A ty mówisz mi, że właśnie straciłaś pracę, tylko do mojej wiadomości?”

„To nie tak, że nie mam innej” - powiedziałam.

Lub dwóch.

„Kurwa, czy coś tobą wstrząsa?” - zapytał.

„Niezupełnie” - odpowiedziałam.

Cisza, zanim powiedział - „W tej chwili nie wiem, co z tym zrobić”.

„Podziwiać to?” - zasugerowałam.

Wtedy jego głos stał się słodki.

„Mała, naprawdę to podziwiam. I to nie jest kłamstwo. To jedna z wielu rzeczy, które w tobie kocham. Ale to nie znaczy, że nie musisz być bystra, a nic nie sprawia, że jesteś bystrzejsza niż bycie na tyle sprytną, by dać się przestraszyć.”

„Nie powiedziałam, że nie się przestraszyłam” - powiedziałam - „Tylko powiedziałam, że nic mną nie wstrząsa.”

„Wejdziemy w niuanse tego, czym, kurwa, jest różnica między tymi dwoma rzeczami podczas jedzenia chińszczyzny” - powiedział Ren i chociaż było to długie zdanie, całość brzmiała tak, jakby została wypowiedziana z westchnieniem - „Teraz muszę już iść”.

„W porządku, ale chcę, żebyś obiecał, że wymienisz wiele innych rzeczy, które we mnie kochasz, oprócz chińszczyzny” - powiedziałam.

„Tylko jeśli odwzajemnisz przysługę” - odpowiedział.

Nie pytaj mnie natychmiast, dlaczego, zaczęłam.

„Twoje włosy. Twoje oczy. Nawiasem mówiąc, twoje ciało w całości. Chociaż, jeśli bym została przyciśnięta, mogłabym wskazać dziesiątkę najlepszych z twojej anatomii. Sposób noszenia garnituru. Właściwie to sposób, w jaki się ubierasz w całości. Sposób, w jaki gotujesz. Sposób, w jaki starasz się ugotować dla mnie wystarczająco dużo. To, że robisz tater tots na śniadanie. To, kiedy twój głos jest normalny, ale bardziej, gdy robi się słodki. Rzeczy, które robisz mi w łóżku. Fakt, że moje koszulki nocne są doceniane. Fakt, że śpisz ze mną w maksymalnym kontakcie. Twoja zdolność do dawania doskonałych prezentów. Dałeś mi tylko jeden, ale był to najdoskonalszy prezent, jaki kiedykolwiek otrzymałam. To, że jesteś wyższy ode mnie. Myślisz, że jestem zabawna. Podziwiasz mnie, że jestem niewzruszona. Kochasz swoją rodzinę. Kocham to jak mówisz, że jestem twardzielką i uparciuchą, i podoba mi się, że w ogóle myślisz tak o mnie. To, że uważasz. I nigdy się ze mnie nie zrezygnowałeś” - wzięłam głęboki oddech i zapytałam - „Czy wspomniałam o garniturach?”

Ren nic nie powiedział.

„Zano?”

Znowu nic.

Na wypadek, gdyby nie wystarczyło mi, poinformowałam go - „To nie była wyczerpująca lista. Powiedziałeś, że musisz iść. To były tylko najważniejsze informacje.”

„Zamknij się, mała.”

Całe moje ciało zamarło, słysząc jego ton. To był taki, którego nigdy nie słyszałam. Taki,  który prześliznął się przeze mnie i jeśli myślałam, że sprawił, że poczułam ciepło swoim słodkim tonem, to ten ton, nawet jeśli użył go do wypowiedzenia tych słów, dał mi nowy rodzaj ciepła.

Rodzaj ciepła, które zadomowiło się i sprawiło, że poczułam się odnaleziona, bezpieczna i kochana w sposób, w jaki wiedziałam, że nigdy nie stracę żadnej z tych rzeczy.

Nigdy.

Przez resztę mojego życia.

„Ren” - szepnęłam.

„Nie wiem, co zrobiłem, by zasłużyć na szeptane Ren, Słonko, ale możesz mi to wyjaśnić później. Zadzwoń do mnie, kiedy będziesz wracać do domu, a ja zrobię, co w mojej mocy, żeby załatwić sprawę i dotrzeć tam, kiedy to zrobisz.”

„Dobra” - odpowiedziałam w chwili, gdy cień zasłonił słońce i spojrzałam w górę, by zobaczyć stojącego tam Hanka, krzywiącego się na mnie.

Kolejny nieszczęśliwy członek Gorącej Drużyny, ale taki, który był w mojej przestrzeni.

„Muszę iść” - powiedziałam do Rena.

„Później, mała”.

„Cześć, Zano”.

Nie odebrałam tego jako dobrego znaku, że szczęka Hanka zacisnęła się, kiedy wymówiłam nazwisko Rena.

Wepchnęłam telefon do kieszeni i patrzyłam na brata.

„Co?” - zapytałam, kiedy nic nie powiedział.

„Myślisz, że to dobry pomysł, stoisz tutaj na chodniku?”

Wskazałam na drugą stronę ulicy, gdzie Santo patrzył na mnie i trzymał rękę na ustach, wycierając zęby wykałaczką.

„Kurwa, Zano wystawił na ciebie swoją drużynę zbirów?” - zapytał Hank, przyglądając się Santo z wyrazem twarzy, który wyrażał to, co myślałam wcześniej o Santo i Lucky’m, czyli, że nie był do końca pewien, czy byli idiotami, czy genialnymi w ich graniu.

„Najwyraźniej” - odpowiedziałam.

Oczy Hanka spoczęły na mnie - „A może wyświadczysz bratu przysługę i włożysz dupę do środka?”

„Zrobię ci tę przysługę, ale tylko dlatego, że poprosiłeś” - odpowiedziałam wielkodusznie.

Hank spojrzał w niebo.

Rzuciłam się do drzwi.

Zostałem złapany w środku, kiedy palce Hanka zacisnęły się na moim bicepsie, żeby mnie zatrzymać. Ale zanim się zatrzymałam, zobaczyłam, że nie tylko Vance i Luke dołączyli do imprezy, ale także Hector i Marcus.

Nikt nie wyglądał na szczęśliwego.

Z wyjątkiem Toda i Shirleen. Wyglądało na to, że Roxie walczy z uśmiechem. I nie mogłam tego stwierdzić, ponieważ widziałam jej profil, ale wyglądało na to, że Ava chichotała za ręką.

Zastanawiałam się, co by pomyśleli, gdyby wiedzieli, że „wkrótce się pojawią”.

Ta myśl opuściła moją głowę, kiedy mój brat powiedział mi do ucha - „Tata chce spotkania rodzinnego.”

To nie była niespodzianka. Kiedy Ren i ja ogłosiliśmy to oficjalnie, nie sądziłam, że tata się zwlekał.

Odsunęłam się, ale niezbyt daleko, i powiedziałam Hankowi - „Zadzwonię do niego. Ustawię to.”

„Nie będzie chciał tam Zano” - powiedział mi Hank.

„To może nie być jego wybór” - stwierdziłam.

„Ally, chcesz tego, musisz grać mądrze” - ostrzegł.

„Hank” - pochyliłam się i powiedziałam cicho - „Chcę tego i nie muszę w nic grać. Nie prędzej poprosiłbyś o aprobatę kobiety, którą wybrałeś do łóżka, niż Lee. Albo tato. I nie będę szczęśliwa, jeśli tego się ode mnie oczekuje. Rozumiem wasze obawy. Całkowicie. Czego nie zrozumiem to, jeśli podejmiecie decyzję, zanim dacie Renowi szansę.”

„Znamy tego faceta, Ally, znamy jego rodzinę” - odparł Hank.

„Nie wiesz, jaki on jest ze mną” - odpowiedziałam - „A wszyscy znaliście Dariusa i Shirleen. A kiedy przeszli na ciemną stronę, żaden z was nie odwrócił się do nich plecami. W głębi duszy zrozumiałeś, kim byli i zaakceptowałeś, jacy musieli być. Nie podobało ci się to. Wiem o tym, Hank. Zwłaszcza tobie. Ale nie umywałeś rąk od ludzi, którzy byli ważni, ponieważ nie osądzałeś ich. Możesz wiedzieć o Renie, ale go nie znasz, a wszystko, o co poproszę ciebie i wszystkich innych, to żebyście dali mu szansę na poznanie go. Jeśli to się nie zmieni, niech tak będzie. Wtedy poproszę cię, abyś zaufał temu, że ja znam go lepiej od ciebie i wiem, że jest ważny.”

Hank wytrzymał moje spojrzenie, zanim poddał się (w sposób macho alfa), kiwając brodą.

Następnie oświadczył - „Jest więcej do omówienia”.

„Jest” - zgodziłam się.

„Martwimy się” - stwierdził.

Mówił o moim niedługo legalnym interesie.

„Nie musicie” - zapewniłam go.

„Ally …”

Pochyliłam się bardziej i wspięłam się na palce, aby spojrzeć (w pewnym sensie) mu w oczy (mój brat był naprawdę wysoki; z drugiej strony wszyscy tacy byli w naszej rodzinie).

„Hank, skarbie, kocham cię, wiesz o tym. I kocham to, że się martwisz. Dużo mówi. Ale porozmawiamy o tym później. W porządku?”

Kolejne szarpnięcie podbródkiem w stylu macho alfa, co oznaczało w porządku.

Jezu. Ci faceci.

„Teraz…” - kontynuowałam, decydując się odpuścić i z powrotem zakołysać się na piętach - „…powiedz mi, co się dzieje z Rosiem”.

To sprawiło, że zacisnął szczękę, a mięśnie w jego policzku skoczyły.

Niedobrze.

„Hank?” - podpowiedziałam.

„Zanim Mace dotarł do Kevina, Rosie spłynął” - podzielił się Hank.

Poczułam, jak ściskają mi się jelita.

Nie znowu.

„Robisz ze mnie jaja” - warknęłam.

„Wydaliśmy nakaz poszukiwania na niego i Ally …” - zbliżył się - „… leżałaś nisko. Zadzwoniliśmy też do Nowego Meksyku. Ci faceci, którzy chcą jego działania, nie są dobrymi facetami.”

„W pewnym sensie to poskładałam, brachu” - odpowiedziałam.

„Nie, mam na myśli, że ci faceci nie są twoimi dupkami z ogrodnictwa” - odpowiedział Hank.

„Podłączenie bomby do detonatora, aby zabić kobietę, która jest nieokreślonym zagrożeniem, już mi to powiedziało”.

Hank skinął głową, po czym poinformował mnie - „Darius się tym zajmuje. A ty pozwalasz mu pracować bez twojej pomocy. Zajmujesz się wszystkim innym gównem, które się dzieje.”

Apodyktyczny.

To mnie osaczało.

Zanim zdążyłam go wezwać, zauważyliśmy ruch i odwróciliśmy się, by zobaczyć zbliżającego się Lee o kamiennej twarzy, szarpiącego za drzwi. Zadzwonił dzwonek nad nim i wiedziałam, że zwrócił na uwagę wszystkich, ale nie oderwałam oczu od Lee.

„Wszystko okej?" - zapytałam, a on oderwał wzrok od wskazanego miejsca w sklepie i nie odwracając się, żeby sprawdzić, czy mam rację, wiedziałam, że patrzył na Indy, zanim spojrzał na mnie.

„Kurwa, nie.”

Cóż, to nie pozostawiło miejsca na interpretację.

„Więc nie jestem w nastroju, żebyś mnie wkurzała…” - ciągnął, po czym zakończył - „…bardziej”.

Podniosłam ręce dłońmi na zewnątrz - „Stary, ja tu tylko stoję”.

Skrzywił się na mnie. Potem spojrzał na Hanka.

Potem rozejrzał się po kawiarni.

Hank i ja obserwowaliśmy go, a potem ponownie zwróciłam na siebie jego uwagę - „Wiesz, że ty i Roxie jesteście w trzecim tomie.”

„Wiem. Brody znalazł witrynę i wysłał wiadomość.”

„Czy szuka hackera kanałów?” - zapytałam.

„Teraz jak mówimy” - odpowiedział Hank.

Studiowałam go. Nie wyglądał na szczęśliwego. Nie podobało mi się, że moi bracia byli nieszczęśliwi, więc oparłam się o niego, uderzając jego ramieniem o moje ramię i pozostając blisko.

„Wiesz” - powiedziałem cicho - „Dobrym pomysłem może być przyjęcie postawy Toda. Uważa, że to zabawne.”

„Nie jestem pewien, czy dam radę się tam dostać, kochanie” - odpowiedział cicho Hank.

Przytaknęłam. Rozumiałam go.

„O mój Boże!" - wrzasnął Tod, a Hank i ja spojrzeliśmy w jego stronę - „Cherry i chińska restauracja!” - wrzeszczał, z otwartą książką przed sobą, twarzą rozjaśnioną humorem, uśmiechniętymi ustami i spojrzeniem na Indy - „Twój strój tej nocy, dziewczyno… luksusowy. Szkoda, że został pokryty gorącą słodko-kwaśną zupą i smażonym ryżem.”

Spojrzałam na Lee, który się nie uśmiechał. Potem do Indy, który wpatrywała się w Toda.

Ale myślałam o Nocnym Wypadzie Dziewczyn dwa lata temu, kiedy Indy wdała się w bójkę kocic z byłą Lee, Cherry.

Jej strój był luksusowy (Indy, nie Cherry; Nienawidziłam Cherry, była kłamliwą, wredną suką, chociaż było trochę niemiło, że prawie wysadzili ją bombą samochodową - karma, była totalnie suką).

Strój Indy pokrył się zupą.

To była dobra noc.

Najlepsza.

Lub, jak to bywało z Rockowymi Laskami, jedna z wielu najlepszych. A teraz została rozłożona na stronach do przeczytania przez cały świat. I nie mogłam powstrzymać tej małej części mnie przed myśleniem, że to nie jest takie złe.

Ponieważ to nie była doskonałe, nic z tego.

Ale to była bajka.

A ludzie musieli wierzyć w bajki. Nawet wadliwe.

Może szczególnie wadliwe.

I zawsze musieli wierzyć.

 


 

4 komentarze:

  1. Hehehe nie no popłynęła autorka. Serio stała się bohaterką własnej powieści? Leżę i kwiczę. Fajny trochę bzdurny rozdział, typu zapchaj dziurę. Dziękuję za tłumaczenie ❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję ❤ Kristen rządzi! 😂😂😂😂😂😂😂😂 zbyt dobre 😂😂😂😂 podziwiam mocno

    OdpowiedzUsuń
  3. No, zdecydowanie, ta książka jest najbardziej męcząca z serii. Szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  4. Już chyba książka została przekombinowana

    OdpowiedzUsuń