ROZDZIAŁ
XXIX
Na
szczycie tej listy
Moje oczy zatrzepotały, gdy się
obudziłam. Ramiona Rena ścisnęły mnie.
„Mała, obudziłaś się?”
Uśmiechnęłam się do siebie i
przetoczyłam się do Rena, przytulając się przodem do przodu z moim mężczyzną.
Owinął dłoń wokół mojej szczęki,
odchylił mi głowę do tyłu i przysunął się, dając mi delikatny, słodki poranny
pocałunek.
O tak. To nasze wspólne życie było
najwspanialsze. I robiło się to w sposób, który będzie trwał wiecznie. Więc to
wstrząsnęło znacznie bardziej.
Odsunął się i powiedział swoim
słodkim głosem - „Dobry, mała.”
„Dobry” - odpowiedziałam, wtulając
się głębiej w jego ciepłe, twarde ciało. Następnie oświadczyłam - „Muszę
przeprosić”.
Powoli mrugnął i zapytał - „Za co?”
„Za niedopełnienie obietnicy, którą
złożyłam sobie w zeszłą niedzielę, że będę robiła ci śniadanie do łóżka w każdą
niedzielę rano, aż do dnia, w którym moje artretyczne dłonie nie będą w stanie
rozbić jajka” - patrzyłam, jak jego twarz staje się miękka (bardziej), a przez
to gorąca (bardziej) i kontynuowałam rozmowę - „Ale muszę porozmawiać z Lee i
muszę dostać się do Fortnum, żeby się zameldować.” - przytuliłam się jeszcze
bliżej i skończyłam szeptem - „Ale wybierz dzień w tym tygodniu, nadrobię to.”
„Nie musisz tego nadrabiać, Ally” -
odpowiedział.
„Tak, muszę.”
„Mała, nie musisz.”
„Kochanie, podobało ci się” -
stwierdziłam - „A mi podobało się, że tobie się podobało. I lubię robić dla
ciebie rzeczy, które ci się podobają. Więc daj mi to i pomyśl o dniu, w którym
weźmiesz moje innym razem”.
To on przyciągnął mnie bliżej, kiedy
powiedział - „W porządku, Słonko.”
Trzymałam go blisko siebie, gdy
przeszłam do najtrudniejszej części - „Jest jeszcze coś, co muszę ci
powiedzieć, kiedy jesteś w słodkim, porannym, niedzielnym nastroju tuż po obudzeniu
się.”
Jego oczy stały się czujne i mruknął
- „O cholera”.
O tak, o cholera.
„Okej, nie było dobrego czasu, żeby
ci to powiedzieć, ponieważ nie ma dobrego czasu, aby ci to powiedzieć, ale też
byłam trochę zajęta, więc wybieram teraz, ponieważ musisz wiedzieć” - wyjaśniłam.
„Po prostu mi powiedz, Ally” - zażądał
Ren.
„Wiem, kto napisał tę książkę. Jest
członkiem rodziny Fortnum. Ma na imię Jane” - powiedziałam szybko.
„Kurwa” - warknął - „Poważnie?”
„Nie wiem, czy ją poznałeś, ale…”
„Czy twój brat wie?” - przerwał mi, by
zapytać.
„Który?” - zapytałam z powrotem.
„Którykolwiek, Ally” - uciął
niecierpliwie.
„Um… cóż, tak. Obaj.”
„I co oni robią z tym gównem?”
„Nic.”
Ren wpatrywał się we mnie przez
chwilę, zanim zapytał - „Nic?”
„Ona jest członkiem rodziny, kochanie”
- powiedziałam cicho.
„Który handluje życiem prywatnym tej
rodziny” - odpowiedział Ren
„Który snuje bajki” - odparłam i
przesunęłam się w górę, więc byliśmy oko w oko - „Chciała tego przez całe życie”.
„Nie obchodzi mnie to.”
„Jest piękne, Ren. Wszystko. Dlaczego
świat nie miałby o tym wiedzieć?”
Jego głowa szarpnęła się po poduszce
i zacisnął usta.
„Nie jestem zła” - powiedziałam mu -
„Żadna z dziewcząt nie jest zła. Ani Hank, ani Lee nie przejęli się tym. I
chcę, żebyś spróbował zagłębić się w tobie, aby znaleźć to, co możesz dać Jane,
ponieważ mi na niej zależy. Wierzę w to, co robi.” - posłałam mu uśmiech -
„Każdy powinien wiedzieć, jacy jesteśmy najwspanialsi.”
„Czy ma dla ciebie znaczenie, że ja nie
chcę, aby wszyscy wiedzieli, jaki jestem najwspanialszy?” - zapytał.
„Tak” - odpowiedziałam - „A jeśli
sięgniesz głębiej i stwierdzisz, że nie możesz zrozumieć, powiedz mi. Zrobię co
w mojej mocy. W międzyczasie myślę, że oboje musimy przeczytać książkę Indy i
Lee, żebyśmy dokładnie wiedzieli, z czym mamy do czynienia.”
Wciągnął powietrze, zanim wymamrotał
- „To mogę zrobić”.
Moje usta znów zaczęły się podnosić
do uśmiechu, ale jego ramiona mnie ścisnęły - „Nie chcę tego robić, mała. Nie
lubię tego rodzaju książek, a są rzeczy o twoim bracie i jego kobiecie, o
których nie chcę wiedzieć…” - przerwał - „Jak wszystko.”
Znowu musiałam walczyć z
podniesieniem ust, gdy kontynuował.
„Ale zanim podejmę decyzję,
powinienem wiedzieć, jak źle jest”.
„Albo jakie to jest dobre” - dałam mu
alternatywną opcję.
„Cokolwiek” - wymamrotał.
Uwolniłam uśmiech.
Ren to złapał. Irytacja wypłynęła z
jego oczu i westchnął.
Kochałam mojego mężczyznę.
„Muszę zadzwonić do Lee, kochanie” -
przypomniałam mu.
„Racja” - odpowiedział i przewrócił
się na plecy, zabierając mnie ze sobą. Sięgnął do moich dżinsów na podłodze,
wyciągnął telefon, położył się z powrotem na łóżku i podał mi go.
„Dzięki” - mruknęłam i zaczęłam wybierać
Lee.
Po dwóch sygnałach mój brat
odpowiedział - „Ally.”
„Yo, bracie” - odpowiedziałam - „Znajdziesz
dziś rano dla mnie trochę czasu? To ważne.”
„Też muszę z tobą porozmawiać” -
stwierdził.
Ciekawe.
Moja ciekawość zapikowała, więc zapytałam
- „O czym?”
„O Indy” - odpowiedział - „W ciągu
ostatnich kilku dni zwiększyły się poranne mdłości. To nie jest dobre. Będzie
jej ciężko być w kawiarni. Wiem, że pracujesz nad sprawą, ale kiedy Indy jest w
tym stanie i Jet zbliża się do punktu, w którym nie powinna być na nogach przez
wiele godzin, ona cię potrzebuje. Indy czuje gówno, że nie może wspierać Jet,
ale kiedy rzyga przez połowę czasu, nie może tego zrobić. Ona nie poprosi, ale
ja to zrobię. Potrzebuje cię.”
„Oczywiście” - powiedziałam
natychmiast - „I tak idę do Fortnum. Ale muszę z tobą porozmawiać.”
„O czym?” - powtórzył moje pytanie.
„Twarzą w twarz, bracie.”
„Cholera” - mruknął.
„Nie jest źle.” - przemyślałam to
stwierdzenie i zmieniłam melodię - „Cóż, to niedobre. Właściwie jest źle, ale
mam nadzieję, że da się to naprawić.”
Przerwał, zanim zapytał - „Chcesz, żebym
przyszedł do ciebie, czy ty do mnie?”
„Jesteś blisko kawiarni, a ja i tak
tam idę, więc przyjdę do ciebie”.
„Napisz do mnie, kiedy będziesz w
drodze, a spotkamy się w kawiarni.”
„Rozumiem.”
„Później Ally”.
„Dobrze, Lee.”
Rozłączyliśmy się i spojrzałam na
Rena - „Indy dostała porannych mdłości, więc będę potrzebowała więcej być w kawiarni.”
„Rozumiem, że oznacza to, że nie ma
czasu na szybki numerek” - zauważył Ren.
Niestety, właśnie to oznaczało. Zmarszczyłam
się z rozczarowaniem. Uśmiechnął się do mnie, zwinął i dał mi lekki pocałunek.
Kiedy skończył, szepnął - „Idź bierz
ich, mała”.
Schyliłam szyję, pocałowałam jego
szyję, uśmiechnęłam się do niego, po czym wyskoczyłam z łóżka, żeby zrobić to,
co miałam do zrobienia.
To było idź i bierz ich.
*****
Lee przestudiował notatkę od Meeny.
Byliśmy na tyłach Fortnum w sekcji
religii. Byliśmy tam, ponieważ potrzebowaliśmy optymalnej prywatności Fortnum,
a to była najlepsza z możliwych. Sekcja religii, dobrze lub źle, nie widziała
zbyt wiele działań.
Lee spojrzał na mnie z notatki.
„To niedobrze” - stwierdził.
„Wiem” - odpowiedziałem.
„Ally …”
Oparłam się o niego - „Potrzebuję
twojej pomocy.”
Wgapił się we mnie.
Mówiłam dalej - „Tam jest źle, Lee.
Klimat jest totalnie gówniany. Dziewczyny są przerażone. Roam widział, jak
Steiner zabierał pieniądze tancerkom i kelnerkom. Nie widziałam nikogo innego w
klubie, który dawałby mi dreszcze, ale przypuszczam, że, kiedy Meena
powiedziała, że wokół patrzą, nie miała na myśli tylko Steinera i jego
partnera. Trzeba coś z tym zrobić i to szybko. Smithie jest w
niebezpieczeństwie, a co za tym idzie, to jest większe ode mnie.”
Lee tylko się na mnie gapił.
Więc mówiłam dalej.
„Jeśli nie chcesz brać sprawy,
potrzebuję kilku twoich ludzi. Potrzebuję więcej czasu Brody’ego. Zapłacę im i
…”
Lee przerwał mi - „Tu nie chodzi o
sprawę”.
„Więc dlaczego się wahasz?” -
zapytałam - „To jest Smithie.”
Spojrzał na mnie po kolejnym
uderzeniu i, tuż przed tym, jak straciłam cierpliwość, stwierdził - „O tym dlaczego później. W tej chwili wykonam kilka
telefonów i wezmę chłopców w teren, skupię się na Brody’m. Zadzwonię, kiedy coś
znajdziemy i umówimy się na spotkanie. Tak?”
Mamy spotkanie?
My?
Ja, mój brat i jego zespół?
Nie pytałam. Nie fikałam fikołków.
Nie złapałam go i nie przytuliłam jak dziewczyna.
Po prostu skinęłam głową i powiedziałam
- „Tak”.
„Roam i Sniff sprawdzają coś?” -
zapytał.
„Darius odwołał ich, kiedy na scenie
pojawił się Gibbons” - odpowiedziałam.
„Dobrze” - mruknął, ponownie spojrzał
na notatkę i z powrotem na mnie - „Mam gówno do zrobienia. Miej telefon przy
sobie.”
Przytaknęłam.
Nic mi nie dał; ani spojrzenia, ani
uśmiechu, nic i już go nie było.
Wyszłam spomiędzy książek, dotarłam na
front i zobaczyłam Daisy z jej tyłkiem pokrytym Juicy Couture na kanapie z
laptopem na kolanach, otoczoną Jet, Roxie, Stella i Sadie (nie w Juicy Couture,
a niesamowita rockowa koszulka Stelli sprawiła, że poczułam tęsknotę za moją
kolekcją, która została zniszczona przez eksplozję).
Czas na jakieś koncerty. Z drugiej
strony, zawsze był czas, na jakieś koncerty. Daisy podniosła wzrok i mnie
wypatrzyła.
„Cukiereczku, chodź tutaj!” -
zawołała podekscytowana - „Roxie zebrała kilka pomysłów na witrynę i
wprowadziła je.”
„One wszystkie są bombą” -
powiedziała Stella, gdy poruszałam się w tę stronę, ciekawa, by je zobaczyć, a
także czując to uczucie, które poznawałam - i och, tak zdecydowanie kochałam -
jak przepływało przeze mnie.
„Nie wiem, jak wybierzesz” -
powiedziała mi Jet.
Sadie podeszła do fotela, bym mogła
się wcisnąć między Daisy i Stellę.
„Oto jedna” - stwierdziła Daisy, po
czym kliknęła - „I następna” - Kolejne kliknięcie.
„I trzecia” - powiedziała - „Czy nie
są one niesamowite?”
Były.
Wszystkie.
Całkowicie.
Spojrzałam przez Daisy na Roxie - „One
są najwspanialsze”.
Roxie uśmiechnęła się - „Jestem z
nich całkiem zadowolona” - Jej oczy przeniosły się na ekran - „Chociaż
potrzebujesz nazwy. Avie i mnie trudno jest wymyślić wygląd i schematy kolorów,
jeśli nie masz nazwy firmy.”
„Rock Chick Investigations” -
oznajmiłam i poczułam na sobie wszystkie spojrzenia.
„Kolory: gorący róż i czerń.”
„Asy” - westchnęła Sadie.
Spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się
- „Wiem. Prawda?”
„To jest idealne” - powiedział Jet.
„Gorący róż i czerń - jak książka” -
zauważyła Roxie.
Przeniosłam na nią oczy i skinęłam głową.
Jakby na zawołanie Tex zagrzmiał zza
lady espresso - „Świrusko! ZT! Macie ochotę pracować, czy będziecie całować się
przez cały dzień?” - spojrzał na Duke’a, który był obok niego - „A gdzie jest
Jane? Indy rzyga w domu. Świruska jest cały czas w łazience. Potrzebujemy
pieprzonej pomocy.”
Przestał huczeć wystarczająco długo,
by wycelować we mnie, zanim znowu zaczął - „Ty! ZT! Masz teraz mężczyznę w
łóżku, jak zajdziesz w ciążę, ja odchodzę.”
Klientka czekająca na końcu kontuaru
na kawę odwróciła się do mnie i natychmiast błagała - „Proszę nie zachodzić w
ciążę. Moje życie jest do dupy. Jedyne, na co czekam każdego dnia, to kawa tego
wariata. Jeśli on zrezygnuje, co ja zrobię?”
„Nie zajdę w ciążę” - zapewniłam ją,
a ona wyglądała na wyraźnie uspokojoną.
Potem zwróciłam uwagę na Texa - „Masz
tylko dwóch klientów. Ty i Duke możecie sobie z tym poradzić.”
„Mam dwóch klientów, ale mam mało
kubków. Chcesz, żebym je napełnił, myjesz je. Ja nie zmywam. Wypełniam. Taka
jest umowa” - odparł Tex (głośno) - „Więc zabierz się do mycia i wycierania.”
To była prawda. Mimo to coś robiłam.
Byłam też zaciekawiona.
„O co chodzi z tym gównem ZT?” - zapytałam.
„Zła” - Tex wskazał na mnie - „Twardzielka.”
O kurczę!
Bardzo mi się to podobało!
Byłam własnym Mr T Fortnum, z wyjątkiem
że białą kobietą i bez irokeza.
Najwspanialsze!
„Wiesz” - wtrąciła Jet - „To, że Indy
tu nie ma, nie oznacza to, że jesteś szefem. Jeśli ktoś jest szefem, to Duke.”
Tex zwrócił się do Duke’a i
oświadczył (ponownie głośno) - „Nie zmywam.”
„Człowieku, pracowałem obok ciebie
przez dwa lata. Wiem, że się nie zmywasz. Nie obchodzi mnie, że nie zmywasz.
Zależy mi na tym, żebyś na mnie nie krzyczał, kiedy jestem dwie stopy dalej. I
nie krzycz też na dziewczyny. Dotrą do pustych kubków.” - Duke potrząsnął głową
„Jezus. Pobraliście się kilka dni temu.
Można by pomyśleć, że nakłonienie dobrej kobiety do przyjęcia twojego nazwiska
sprawi, że ostygniesz.”
„Ożeniłeś się?” - klientka, której Duke
wręczał kawę, zapytała Texa i nie czekała na odpowiedź, zanim powiedziała -
„Gratulacje”.
„Zamknij się” - zagrzmiał Tex.
„Tex!” - warknęła Jet.
„Co?” - warknął.
Jet zrezygnowała z Texa i spojrzał na
klientkę - „Przepraszam.”
„Kazał mi zamknąć się trzy razy w tym
tygodniu” - odpowiedziała kobieta, po czym wzięła łyk kawy, uniosła papierowy
kubek i on pozwolił jej powiedzieć to, czego potrzebowała (i tak powiedziała), zanim
wyszła z kawiarni.
Tex machnął kolbą, a ja zwróciłam
uwagę na Sadie, kiedy zapytała - „Gdzie w ogóle jest Jane?”
Wymieniły się spojrzeniami i nikt nic
nie powiedział, więc weszłam w to - „Czy wszyscy wiecie?”
„O książce?” - zapytała Jet, a ja
skinęłam głową.
„Tak” - powiedziała Stella.
„Mm-hmmm” - wymamrotała Roxie.
„Hector powiedział mi dziś rano” -
dodała Sadie.
„Marcus powiedział mi zeszłej nocy.
Na początku zaszokowało mnie to jak gówno, a potem zrozumiałam” - powiedziała
Daisy.
Przetestowałam wody - „Czy któraś z
was jest zła?”
„Do diabła, nie” - odpowiedziała od
razu Stella - „Moja wytwórnia jest ponad to. Mówią, że te książki sprzedadzą
gównianą tonę płyt. Jednak Mace wciąż jest wkurzony. Najpierw był wkurzony,
ponieważ książki istniały. Teraz jest wkurzony, ponieważ nie może nic
powiedzieć. Z drugiej strony Mace ma krótki lont i bardzo łatwo się wkurza.”
To była prawda, ale zmysłowy uśmiech
na jej twarzy mówił, że przynajmniej dla niej nie było to nic złego.
„Wiem” - wtrąciła Jet - „Gdyby to był
każdy oprócz Jane, ci faceci straciliby rozum. Jane jednak nie skrzywdziłaby
muchy. Więc co robić?”
„Hectora to nie obchodzi” - dodała
Sadie - „Z drugiej strony bardziej się o mnie martwił” - jej oczy powędrowały
po pomieszczeniu i kontynuowała cicho, jak to robiła - „Ale w tym miejscu
spełniają się marzenia” - spojrzała na nas - „Więc dlaczego nie miałaby się
spełnić Jane?”
„Masz rację, siostro” - odpowiedziałam,
a Sadie się uśmiechnęła.
Rozległ się dzwonek nad drzwiami i
weszło kilku klientów.
Tex uznał to za powód do krzyku -
„Hello! Puste kubki?”
Jet podskoczyła.
Sięgnęłam do środka, zarekwirowałam
touchpad laptopa, kliknęłam i spojrzałam na Roxie - „Czy możemy z tym
pracować?”
Uśmiechnęła się - „Absolutnie.”
Odpowiedziałam uśmiechem, wstałam i
zabrałam się do pracy.
Żeby nie opuszczać Texa, czekałam na
swój czas i zahaczyłam Duke’a, kiedy Tex miał mnóstwo czystych kubków do
napełnienia, Jet nie było w łazience i byliśmy w rzadkiej chwili ciszy.
Podeszłam do Duke’a za ladą z książkami.
„Dwa słowa?” - zapytałam.
„Mam tyle słów, ile potrzebujesz,
kochanie” - odpowiedział.
Uśmiechnęłam się, zbliżyłam i odwróciłam
się plecami do sali - „Nie chcę cię wyprowadzać z tej przestrzeni i wzbudzać ciekawość
nikogo, zaglądającego do książek, ale potrzebuję twojej mądrości. Potrzebuję
również twojej obietnicy, że nie udostępnisz niczego, co powiem, dopóki nie
zdecydujemy, że trzeba to udostępnić.”
„Nie powiem ani słowa, Ally.”
Skinąłam głową i podeszłam trochę
bliżej. Następnie tak cicho, jak tylko mogłam, tak szybko, jak tylko mogłam,
ale tak dokładnie, jak tylko mogłam, podzieliłam się sytuacją z Dariusem, Malią
i Liamem Edwardem Clarkiem.
Kiedy przestałam mówić, jego oczy
rozszerzyły się, a usta ułożyły się w szorstkie słowa - „Pieprzone piekło”.
„Wiem” - zgodziłam się.
„Pieprzone piekło” - powtórzył.
„Wiem, Duke” - odpowiedziałam - „Co
teraz robimy?”
Z jakiegoś powodu odwrócił głowę i
spojrzał na frontowe drzwi. To, czego nie zrobił, to spojrzał na mnie.
„Duke?" - wołałam.
Wtedy spojrzał na mnie i powiedział -
„Jest gorzej niż myślałem”.
„Mm-hmmm” - wymamrotałam.
„Potrzebuję czasu” - powiedział mi.
Zrozumiałam to, więc skinęłam głową.
„Pieprzone piekło” - powtórzył Duke.
„Duke …”
Przerwał mi - „Sprzedałbym swoją
duszę, żeby odzyskać Joshuę. A on ma chłopca w tym mieście, którego nie widuje?”
Ocho.
Podeszłam bliżej - „Duke …”
„Nie, Ally” - potrząsnął głową - „nie
jestem zły. Po prostu muszę pomyśleć. Potrzebuję czasu, żeby pomyśleć więcej.”
„Okej, czuję cię” - powiedziałam -
„Ale czy mogę prosić, żebyś nie brał za dużo? Jesteśmy już daleko poza strefą,
w której udane spotkanie będzie dla nich po prostu trudne. Nie musimy być poza
tą strefą tak, że będzie to niemożliwe.”
Jego spojrzenie stało się intensywne
- „Nie ma mowy, żebym tak o tym myślał, Ally. W życiu jest wiele cennych
rzeczy. Twoje dziecko jest na szczycie tej listy.”
Zacisnęłam usta i skinęłam głową.
Duke zaczął odchodzić, ale zanim
zdążył mnie minąć, wyciągnęłam rękę, złapałam go za rękę i ścisnęłam.
Pozwoliłam mu odejść równie szybko,
jak go złapałam i poszedł dalej.
Wróciłam do pracy, ale znalazłam
czas, żeby znowu wejść między półki, żeby zadzwonić do Jane i powiedzieć jej,
że przynajmniej dziewczyny są spoko, żeby mogła wyjść z ukrycia. Ale odezwała
się poczta głosowa, więc zostawiłam wiadomość.
Kiedy wychodziłam, chowając telefon z
powrotem do kieszeni, brzęczał.
Spojrzałam na to i zobaczyłam SMS-a
od Lee. Nie musiałam go otwierać, ponieważ był krótki, a całość mieściła się w
powiadomieniu.
Spotkanie zespołu. Biuro. Dwie godziny.
Miał coś.
Już.
Boże, mój brat był dobry.
Spotkanie zespołu.
To uczucie znów mnie przeniknęło.
Dlatego uśmiechałam się, kiedy znowu
zbierałam puste kubki.
Eh. Ciekawe co z tego wyniknie? 😐 Dziękuję ❤️
OdpowiedzUsuńKochane, nie ma lekko. 33 rozdziały i epilog. Jeszcze ciekawe rzeczy przed nami (nie zdradzę - czytałam)
OdpowiedzUsuńOch, Już się nie mogę doczekać, ale w sumie czekam na inne twoje tłumaczenia.
UsuńDziękuję za kolejny rozdział
Alez jestem ciekawa! 😍😍 Dziękuję!
UsuńDziękuję. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję
OdpowiedzUsuń