poniedziałek, 19 kwietnia 2021

29 - Na szczycie listy

 

ROZDZIAŁ XXIX

Na szczycie tej listy

 

 

 

Moje oczy zatrzepotały, gdy się obudziłam. Ramiona Rena ścisnęły mnie.

„Mała, obudziłaś się?”

Uśmiechnęłam się do siebie i przetoczyłam się do Rena, przytulając się przodem do przodu z moim mężczyzną.

Owinął dłoń wokół mojej szczęki, odchylił mi głowę do tyłu i przysunął się, dając mi delikatny, słodki poranny pocałunek.

O tak. To nasze wspólne życie było najwspanialsze. I robiło się to w sposób, który będzie trwał wiecznie. Więc to wstrząsnęło znacznie bardziej.

Odsunął się i powiedział swoim słodkim głosem - „Dobry, mała.”

„Dobry” - odpowiedziałam, wtulając się głębiej w jego ciepłe, twarde ciało. Następnie oświadczyłam - „Muszę przeprosić”.

Powoli mrugnął i zapytał - „Za co?”

„Za niedopełnienie obietnicy, którą złożyłam sobie w zeszłą niedzielę, że będę robiła ci śniadanie do łóżka w każdą niedzielę rano, aż do dnia, w którym moje artretyczne dłonie nie będą w stanie rozbić jajka” - patrzyłam, jak jego twarz staje się miękka (bardziej), a przez to gorąca (bardziej) i kontynuowałam rozmowę - „Ale muszę porozmawiać z Lee i muszę dostać się do Fortnum, żeby się zameldować.” - przytuliłam się jeszcze bliżej i skończyłam szeptem - „Ale wybierz dzień w tym tygodniu, nadrobię to.”

„Nie musisz tego nadrabiać, Ally” - odpowiedział.

„Tak, muszę.”

„Mała, nie musisz.”

„Kochanie, podobało ci się” - stwierdziłam - „A mi podobało się, że tobie się podobało. I lubię robić dla ciebie rzeczy, które ci się podobają. Więc daj mi to i pomyśl o dniu, w którym weźmiesz moje innym razem”.

To on przyciągnął mnie bliżej, kiedy powiedział - „W porządku, Słonko.”

Trzymałam go blisko siebie, gdy przeszłam do najtrudniejszej części - „Jest jeszcze coś, co muszę ci powiedzieć, kiedy jesteś w słodkim, porannym, niedzielnym nastroju tuż po obudzeniu się.”

Jego oczy stały się czujne i mruknął - „O cholera”.

O tak, o cholera.

„Okej, nie było dobrego czasu, żeby ci to powiedzieć, ponieważ nie ma dobrego czasu, aby ci to powiedzieć, ale też byłam trochę zajęta, więc wybieram teraz, ponieważ musisz wiedzieć” - wyjaśniłam.

„Po prostu mi powiedz, Ally” - zażądał Ren.

„Wiem, kto napisał tę książkę. Jest członkiem rodziny Fortnum. Ma na imię Jane” - powiedziałam szybko.

„Kurwa” - warknął - „Poważnie?”

„Nie wiem, czy ją poznałeś, ale…”

„Czy twój brat wie?” - przerwał mi, by zapytać.

„Który?” - zapytałam z powrotem.

„Którykolwiek, Ally” - uciął niecierpliwie.

„Um… cóż, tak. Obaj.”

„I co oni robią z tym gównem?”

„Nic.”

Ren wpatrywał się we mnie przez chwilę, zanim zapytał - „Nic?”

„Ona jest członkiem rodziny, kochanie” - powiedziałam cicho.

„Który handluje życiem prywatnym tej rodziny” - odpowiedział Ren  

„Który snuje bajki” - odparłam i przesunęłam się w górę, więc byliśmy oko w oko - „Chciała tego przez całe życie”.

„Nie obchodzi mnie to.”

„Jest piękne, Ren. Wszystko. Dlaczego świat nie miałby o tym wiedzieć?”

Jego głowa szarpnęła się po poduszce i zacisnął usta.

„Nie jestem zła” - powiedziałam mu - „Żadna z dziewcząt nie jest zła. Ani Hank, ani Lee nie przejęli się tym. I chcę, żebyś spróbował zagłębić się w tobie, aby znaleźć to, co możesz dać Jane, ponieważ mi na niej zależy. Wierzę w to, co robi.” - posłałam mu uśmiech - „Każdy powinien wiedzieć, jacy jesteśmy najwspanialsi.”

„Czy ma dla ciebie znaczenie, że ja nie chcę, aby wszyscy wiedzieli, jaki jestem najwspanialszy?” - zapytał.

„Tak” - odpowiedziałam - „A jeśli sięgniesz głębiej i stwierdzisz, że nie możesz zrozumieć, powiedz mi. Zrobię co w mojej mocy. W międzyczasie myślę, że oboje musimy przeczytać książkę Indy i Lee, żebyśmy dokładnie wiedzieli, z czym mamy do czynienia.”

Wciągnął powietrze, zanim wymamrotał - „To mogę zrobić”.

Moje usta znów zaczęły się podnosić do uśmiechu, ale jego ramiona mnie ścisnęły - „Nie chcę tego robić, mała. Nie lubię tego rodzaju książek, a są rzeczy o twoim bracie i jego kobiecie, o których nie chcę wiedzieć…” - przerwał - „Jak wszystko.”

Znowu musiałam walczyć z podniesieniem ust, gdy kontynuował.

„Ale zanim podejmę decyzję, powinienem wiedzieć, jak źle jest”.

„Albo jakie to jest dobre” - dałam mu alternatywną opcję.

„Cokolwiek” - wymamrotał.

Uwolniłam uśmiech.

Ren to złapał. Irytacja wypłynęła z jego oczu i westchnął.

Kochałam mojego mężczyznę.

„Muszę zadzwonić do Lee, kochanie” - przypomniałam mu.

„Racja” - odpowiedział i przewrócił się na plecy, zabierając mnie ze sobą. Sięgnął do moich dżinsów na podłodze, wyciągnął telefon, położył się z powrotem na łóżku i podał mi go.

„Dzięki” - mruknęłam i zaczęłam wybierać Lee.

Po dwóch sygnałach mój brat odpowiedział - „Ally.”

„Yo, bracie” - odpowiedziałam - „Znajdziesz dziś rano dla mnie trochę czasu? To ważne.”

„Też muszę z tobą porozmawiać” - stwierdził.

Ciekawe.

Moja ciekawość zapikowała, więc zapytałam - „O czym?”

„O Indy” - odpowiedział - „W ciągu ostatnich kilku dni zwiększyły się poranne mdłości. To nie jest dobre. Będzie jej ciężko być w kawiarni. Wiem, że pracujesz nad sprawą, ale kiedy Indy jest w tym stanie i Jet zbliża się do punktu, w którym nie powinna być na nogach przez wiele godzin, ona cię potrzebuje. Indy czuje gówno, że nie może wspierać Jet, ale kiedy rzyga przez połowę czasu, nie może tego zrobić. Ona nie poprosi, ale ja to zrobię. Potrzebuje cię.”

„Oczywiście” - powiedziałam natychmiast - „I tak idę do Fortnum. Ale muszę z tobą porozmawiać.”

„O czym?” - powtórzył moje pytanie.

„Twarzą w twarz, bracie.”

„Cholera” - mruknął.

„Nie jest źle.” - przemyślałam to stwierdzenie i zmieniłam melodię - „Cóż, to niedobre. Właściwie jest źle, ale mam nadzieję, że da się to naprawić.”

Przerwał, zanim zapytał - „Chcesz, żebym przyszedł do ciebie, czy ty do mnie?”

„Jesteś blisko kawiarni, a ja i tak tam idę, więc przyjdę do ciebie”.

„Napisz do mnie, kiedy będziesz w drodze, a spotkamy się w kawiarni.”

„Rozumiem.”

„Później Ally”.

„Dobrze, Lee.”

Rozłączyliśmy się i spojrzałam na Rena - „Indy dostała porannych mdłości, więc będę potrzebowała więcej być w kawiarni.”

„Rozumiem, że oznacza to, że nie ma czasu na szybki numerek” - zauważył Ren.

Niestety, właśnie to oznaczało. Zmarszczyłam się z rozczarowaniem. Uśmiechnął się do mnie, zwinął i dał mi lekki pocałunek.

Kiedy skończył, szepnął - „Idź bierz ich, mała”.

Schyliłam szyję, pocałowałam jego szyję, uśmiechnęłam się do niego, po czym wyskoczyłam z łóżka, żeby zrobić to, co miałam do zrobienia.

To było idź i bierz ich.

*****

Lee przestudiował notatkę od Meeny.

Byliśmy na tyłach Fortnum w sekcji religii. Byliśmy tam, ponieważ potrzebowaliśmy optymalnej prywatności Fortnum, a to była najlepsza z możliwych. Sekcja religii, dobrze lub źle, nie widziała zbyt wiele działań.

Lee spojrzał na mnie z notatki.

„To niedobrze” - stwierdził.

„Wiem” - odpowiedziałem.

„Ally …”

Oparłam się o niego - „Potrzebuję twojej pomocy.”

Wgapił się we mnie.

Mówiłam dalej - „Tam jest źle, Lee. Klimat jest totalnie gówniany. Dziewczyny są przerażone. Roam widział, jak Steiner zabierał pieniądze tancerkom i kelnerkom. Nie widziałam nikogo innego w klubie, który dawałby mi dreszcze, ale przypuszczam, że, kiedy Meena powiedziała, że wokół patrzą, nie miała na myśli tylko Steinera i jego partnera. Trzeba coś z tym zrobić i to szybko. Smithie jest w niebezpieczeństwie, a co za tym idzie, to jest większe ode mnie.”

Lee tylko się na mnie gapił.

Więc mówiłam dalej.

„Jeśli nie chcesz brać sprawy, potrzebuję kilku twoich ludzi. Potrzebuję więcej czasu Brody’ego. Zapłacę im i …”

Lee przerwał mi - „Tu nie chodzi o sprawę”.

„Więc dlaczego się wahasz?” - zapytałam - „To jest Smithie.”

Spojrzał na mnie po kolejnym uderzeniu i, tuż przed tym, jak straciłam cierpliwość, stwierdził - „O tym dlaczego później. W tej chwili wykonam kilka telefonów i wezmę chłopców w teren, skupię się na Brody’m. Zadzwonię, kiedy coś znajdziemy i umówimy się na spotkanie. Tak?”

Mamy spotkanie?

My?

Ja, mój brat i jego zespół?

Nie pytałam. Nie fikałam fikołków. Nie złapałam go i nie przytuliłam jak dziewczyna.

Po prostu skinęłam głową i powiedziałam - „Tak”.

„Roam i Sniff sprawdzają coś?” - zapytał.

„Darius odwołał ich, kiedy na scenie pojawił się Gibbons” - odpowiedziałam.

„Dobrze” - mruknął, ponownie spojrzał na notatkę i z powrotem na mnie - „Mam gówno do zrobienia. Miej telefon przy sobie.”

Przytaknęłam.

Nic mi nie dał; ani spojrzenia, ani uśmiechu, nic i już go nie było.

Wyszłam spomiędzy książek, dotarłam na front i zobaczyłam Daisy z jej tyłkiem pokrytym Juicy Couture na kanapie z laptopem na kolanach, otoczoną Jet, Roxie, Stella i Sadie (nie w Juicy Couture, a niesamowita rockowa koszulka Stelli sprawiła, że poczułam tęsknotę za moją kolekcją, która została zniszczona przez eksplozję).

Czas na jakieś koncerty. Z drugiej strony, zawsze był czas, na jakieś koncerty. Daisy podniosła wzrok i mnie wypatrzyła.

„Cukiereczku, chodź tutaj!” - zawołała podekscytowana - „Roxie zebrała kilka pomysłów na witrynę i wprowadziła je.”

„One wszystkie są bombą” - powiedziała Stella, gdy poruszałam się w tę stronę, ciekawa, by je zobaczyć, a także czując to uczucie, które poznawałam - i och, tak zdecydowanie kochałam - jak przepływało przeze mnie.

„Nie wiem, jak wybierzesz” - powiedziała mi Jet.

Sadie podeszła do fotela, bym mogła się wcisnąć między Daisy i Stellę.

„Oto jedna” - stwierdziła Daisy, po czym kliknęła - „I następna” - Kolejne kliknięcie.

„I trzecia” - powiedziała - „Czy nie są one niesamowite?”

Były.

Wszystkie.

Całkowicie.

Spojrzałam przez Daisy na Roxie - „One są najwspanialsze”.

Roxie uśmiechnęła się - „Jestem z nich całkiem zadowolona” - Jej oczy przeniosły się na ekran - „Chociaż potrzebujesz nazwy. Avie i mnie trudno jest wymyślić wygląd i schematy kolorów, jeśli nie masz nazwy firmy.”

„Rock Chick Investigations” - oznajmiłam i poczułam na sobie wszystkie spojrzenia.

„Kolory: gorący róż i czerń.”

„Asy” - westchnęła Sadie.

Spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się - „Wiem. Prawda?”

„To jest idealne” - powiedział Jet.

„Gorący róż i czerń - jak książka” - zauważyła Roxie.

Przeniosłam na nią oczy i skinęłam głową.

Jakby na zawołanie Tex zagrzmiał zza lady espresso - „Świrusko! ZT! Macie ochotę pracować, czy będziecie całować się przez cały dzień?” - spojrzał na Duke’a, który był obok niego - „A gdzie jest Jane? Indy rzyga w domu. Świruska jest cały czas w łazience. Potrzebujemy pieprzonej pomocy.”

Przestał huczeć wystarczająco długo, by wycelować we mnie, zanim znowu zaczął - „Ty! ZT! Masz teraz mężczyznę w łóżku, jak zajdziesz w ciążę, ja odchodzę.”

Klientka czekająca na końcu kontuaru na kawę odwróciła się do mnie i natychmiast błagała - „Proszę nie zachodzić w ciążę. Moje życie jest do dupy. Jedyne, na co czekam każdego dnia, to kawa tego wariata. Jeśli on zrezygnuje, co ja zrobię?”

„Nie zajdę w ciążę” - zapewniłam ją, a ona wyglądała na wyraźnie uspokojoną.

Potem zwróciłam uwagę na Texa - „Masz tylko dwóch klientów. Ty i Duke możecie sobie z tym poradzić.”

„Mam dwóch klientów, ale mam mało kubków. Chcesz, żebym je napełnił, myjesz je. Ja nie zmywam. Wypełniam. Taka jest umowa” - odparł Tex (głośno) - „Więc zabierz się do mycia i wycierania.”

To była prawda. Mimo to coś robiłam.

Byłam też zaciekawiona.

„O co chodzi z tym gównem ZT?” - zapytałam.

„Zła” - Tex wskazał na mnie - „Twardzielka.”

O kurczę!

Bardzo mi się to podobało!

Byłam własnym Mr T Fortnum, z wyjątkiem że białą kobietą i bez irokeza.

Najwspanialsze!

„Wiesz” - wtrąciła Jet - „To, że Indy tu nie ma, nie oznacza to, że jesteś szefem. Jeśli ktoś jest szefem, to Duke.”

Tex zwrócił się do Duke’a i oświadczył (ponownie głośno) - „Nie zmywam.”

„Człowieku, pracowałem obok ciebie przez dwa lata. Wiem, że się nie zmywasz. Nie obchodzi mnie, że nie zmywasz. Zależy mi na tym, żebyś na mnie nie krzyczał, kiedy jestem dwie stopy dalej. I nie krzycz też na dziewczyny. Dotrą do pustych kubków.” - Duke potrząsnął głową  „Jezus. Pobraliście się kilka dni temu. Można by pomyśleć, że nakłonienie dobrej kobiety do przyjęcia twojego nazwiska sprawi, że ostygniesz.”

„Ożeniłeś się?” - klientka, której Duke wręczał kawę, zapytała Texa i nie czekała na odpowiedź, zanim powiedziała - „Gratulacje”.

„Zamknij się” - zagrzmiał Tex.

„Tex!” - warknęła Jet.

„Co?” - warknął.

Jet zrezygnowała z Texa i spojrzał na klientkę - „Przepraszam.”

„Kazał mi zamknąć się trzy razy w tym tygodniu” - odpowiedziała kobieta, po czym wzięła łyk kawy, uniosła papierowy kubek i on pozwolił jej powiedzieć to, czego potrzebowała (i tak powiedziała), zanim wyszła z kawiarni.

Tex machnął kolbą, a ja zwróciłam uwagę na Sadie, kiedy zapytała - „Gdzie w ogóle jest Jane?”

Wymieniły się spojrzeniami i nikt nic nie powiedział, więc weszłam w to - „Czy wszyscy wiecie?”

„O książce?” - zapytała Jet, a ja skinęłam głową.

„Tak” - powiedziała Stella.

„Mm-hmmm” - wymamrotała Roxie.

„Hector powiedział mi dziś rano” - dodała Sadie.

„Marcus powiedział mi zeszłej nocy. Na początku zaszokowało mnie to jak gówno, a potem zrozumiałam” - powiedziała Daisy.

Przetestowałam wody - „Czy któraś z was jest zła?”

„Do diabła, nie” - odpowiedziała od razu Stella - „Moja wytwórnia jest ponad to. Mówią, że te książki sprzedadzą gównianą tonę płyt. Jednak Mace wciąż jest wkurzony. Najpierw był wkurzony, ponieważ książki istniały. Teraz jest wkurzony, ponieważ nie może nic powiedzieć. Z drugiej strony Mace ma krótki lont i bardzo łatwo się wkurza.”

To była prawda, ale zmysłowy uśmiech na jej twarzy mówił, że przynajmniej dla niej nie było to nic złego.

„Wiem” - wtrąciła Jet - „Gdyby to był każdy oprócz Jane, ci faceci straciliby rozum. Jane jednak nie skrzywdziłaby muchy. Więc co robić?”

„Hectora to nie obchodzi” - dodała Sadie - „Z drugiej strony bardziej się o mnie martwił” - jej oczy powędrowały po pomieszczeniu i kontynuowała cicho, jak to robiła - „Ale w tym miejscu spełniają się marzenia” - spojrzała na nas - „Więc dlaczego nie miałaby się spełnić Jane?”

„Masz rację, siostro” - odpowiedziałam, a Sadie się uśmiechnęła.

Rozległ się dzwonek nad drzwiami i weszło kilku klientów.

Tex uznał to za powód do krzyku - „Hello! Puste kubki?”

Jet podskoczyła.

Sięgnęłam do środka, zarekwirowałam touchpad laptopa, kliknęłam i spojrzałam na Roxie - „Czy możemy z tym pracować?”

Uśmiechnęła się - „Absolutnie.”

Odpowiedziałam uśmiechem, wstałam i zabrałam się do pracy.

Żeby nie opuszczać Texa, czekałam na swój czas i zahaczyłam Duke’a, kiedy Tex miał mnóstwo czystych kubków do napełnienia, Jet nie było w łazience i byliśmy w rzadkiej chwili ciszy. Podeszłam do Duke’a za ladą z książkami.

„Dwa słowa?” - zapytałam.

„Mam tyle słów, ile potrzebujesz, kochanie” - odpowiedział.

Uśmiechnęłam się, zbliżyłam i odwróciłam się plecami do sali - „Nie chcę cię wyprowadzać z tej przestrzeni i wzbudzać ciekawość nikogo, zaglądającego do książek, ale potrzebuję twojej mądrości. Potrzebuję również twojej obietnicy, że nie udostępnisz niczego, co powiem, dopóki nie zdecydujemy, że trzeba to udostępnić.”

„Nie powiem ani słowa, Ally.”

Skinąłam głową i podeszłam trochę bliżej. Następnie tak cicho, jak tylko mogłam, tak szybko, jak tylko mogłam, ale tak dokładnie, jak tylko mogłam, podzieliłam się sytuacją z Dariusem, Malią i Liamem Edwardem Clarkiem.

Kiedy przestałam mówić, jego oczy rozszerzyły się, a usta ułożyły się w szorstkie słowa - „Pieprzone piekło”.

„Wiem” - zgodziłam się.

„Pieprzone piekło” - powtórzył.

„Wiem, Duke” - odpowiedziałam - „Co teraz robimy?”

Z jakiegoś powodu odwrócił głowę i spojrzał na frontowe drzwi. To, czego nie zrobił, to spojrzał na mnie.

„Duke?" - wołałam.

Wtedy spojrzał na mnie i powiedział - „Jest gorzej niż myślałem”.

„Mm-hmmm” - wymamrotałam.

„Potrzebuję czasu” - powiedział mi.

Zrozumiałam to, więc skinęłam głową.

„Pieprzone piekło” - powtórzył Duke.

„Duke …”

Przerwał mi - „Sprzedałbym swoją duszę, żeby odzyskać Joshuę. A on ma chłopca w tym mieście, którego nie widuje?”

Ocho.

Podeszłam bliżej - „Duke …”

„Nie, Ally” - potrząsnął głową - „nie jestem zły. Po prostu muszę pomyśleć. Potrzebuję czasu, żeby pomyśleć więcej.”

„Okej, czuję cię” - powiedziałam - „Ale czy mogę prosić, żebyś nie brał za dużo? Jesteśmy już daleko poza strefą, w której udane spotkanie będzie dla nich po prostu trudne. Nie musimy być poza tą strefą tak, że będzie to niemożliwe.”

Jego spojrzenie stało się intensywne - „Nie ma mowy, żebym tak o tym myślał, Ally. W życiu jest wiele cennych rzeczy. Twoje dziecko jest na szczycie tej listy.”

Zacisnęłam usta i skinęłam głową.

Duke zaczął odchodzić, ale zanim zdążył mnie minąć, wyciągnęłam rękę, złapałam go za rękę i ścisnęłam.

Pozwoliłam mu odejść równie szybko, jak go złapałam i poszedł dalej.

Wróciłam do pracy, ale znalazłam czas, żeby znowu wejść między półki, żeby zadzwonić do Jane i powiedzieć jej, że przynajmniej dziewczyny są spoko, żeby mogła wyjść z ukrycia. Ale odezwała się poczta głosowa, więc zostawiłam wiadomość.

Kiedy wychodziłam, chowając telefon z powrotem do kieszeni, brzęczał.

Spojrzałam na to i zobaczyłam SMS-a od Lee. Nie musiałam go otwierać, ponieważ był krótki, a całość mieściła się w powiadomieniu.

Spotkanie zespołu. Biuro. Dwie godziny.

Miał coś.

Już.

Boże, mój brat był dobry.

Spotkanie zespołu.

To uczucie znów mnie przeniknęło.

Dlatego uśmiechałam się, kiedy znowu zbierałam puste kubki.

 

 

6 komentarzy:

  1. Eh. Ciekawe co z tego wyniknie? 😐 Dziękuję ❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochane, nie ma lekko. 33 rozdziały i epilog. Jeszcze ciekawe rzeczy przed nami (nie zdradzę - czytałam)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, Już się nie mogę doczekać, ale w sumie czekam na inne twoje tłumaczenia.
      Dziękuję za kolejny rozdział

      Usuń
    2. Alez jestem ciekawa! 😍😍 Dziękuję!

      Usuń
  3. Dziękuję. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń