ROZDZIAŁ
XXXIII
Wrzód na
moim tyłku
Gdy lek przestał działać i moje funkcje
wróciły w większości do normy, siedziałam w szpitalnej poczekalni z resztą
załogi, Ren trzymał mnie blisko siebie jedną ręką, a moją dłoń trzymał na jego
klatce piersiowej w drugiej.
Położyłam głowę na jego ramieniu.
Swoją drogą, czy szpitalna
poczekalnia jest częścią Przejażdżek Rockowych Lasek?
Nie moją ulubioną.
Nigdy.
A szczególnie ta.
Zbadali mnie, kiedy mnie przywieźli.
Nic mi nie było, tylko wciąż byłam odurzona, ale straciłam kontrolę, kiedy
próbowali zmyć ze mnie krew Dariusa.
Szamotałam się, plułam, drapałam i
nikt nie mógł mnie uspokoić. Nie Ren, który próbował pierwszy. Nie Hank, który
wszedł tam z Renem. Nie Indy, kiedy Lee odciągnął Rena i Hanka, żeby mogła
wejść, bo myślał, że to zrobi.
Nie mogła.
Osobą, która to zrobiła, była moja
mama. A zrobiła to, kładąc rękę na ramieniu pielęgniarki i mówiąc - „Ona tego
potrzebuje. Pozwól jej to zatrzymać. Zajmiemy się z nią w czasie odpowiednim dla
Ally.”
Pielęgniarce się to nie podobało, ale
odsunęła się.
Przestałam walczyć.
Więc nadal miałam na sobie jego krew,
tam, w poczekalni.
Ponieważ mama miała rację.
Potrzebowałam tego. Potrzebowałam jego części przy sobie.
Wiedziałam, że to dziwnie brzmiało. Ale
mnie to nie obchodziło.
Ren, będąc Renem, nie powiedział nic
o krwi, chociaż teraz była na nim.
A my czekaliśmy.
Wszyscy.
Indy i Lee. Eddie i Jet.
Hank i Roxie. Jules i Vance. Ava i Luke. Stella i Mace. Hector i Sadie. Tex i Nancy. Marcus i
Daisy. Roam i Sniff. Mama i tata. Tata Indy, Tom i jego dziewczyna Lana
(nawiasem mówiąc, Lana była mamą Mace’a, więc tak, byliśmy kazirodczy -
nieważne, to zadziałało). Tod i Stevie. Buddy i Ralphie. Smithie i LaTeesha.
Annette i Jason. Wujek Jules, Nick i jej przyjaciółka May. Jimmy Marker. Brody,
Monty, Matt, Ike, Jack i Bobby. Blanca, Rosa, Carlos, Elena i Gloria. Dom i
Sissy. Vito i Angela. Willie Moses. Brian Bond. Mama Dariusza, Dorothea. Żona Duke’a
Dolores. Pojawił się nawet zespół Stelli, Floyd, Buzz, Pong, Hugo i Leo.
Pstrokata ekipa gliniarzy i oszustów,
łowców nagród i baristów, PI i gwiazdy rocka, Gorących Facetów i Rockowych
Lasek.
Ludzie Dariusza.
Rodzina Dariusza.
Wreszcie Shirleen siedziała obok
mnie.
Blisko.
Złapałam jakiś ruch i moje oczy
powędrowały do drzwi, mając nadzieję, że to lekarz z dobrą wiadomością. Ale zobaczyłam,
jak wchodziła Jane.
Była w pobliżu, nie dużo i jej zwykłą ciszą. Wiedziałam, że rozmawiało z
nią kilka Rockowych Lasek i Gorącej Drużyny. Ponieważ nie odpowiadała na moje
telefony ani nie dała mi czasu, żebym mogła do niej podejść, a od tego czasu
(chociaż raz) nie naciskałam, więc nie wiedziałam, co powiedzieli ani jak
zareagowała.
Wiedziałam wtedy tylko, że przyszła
prosto do mnie, a jej oczy nie opuszczały moich.
Zatrzymała się przed nami. Uścisk
Rena wzmocnił się i spojrzałam na nią.
„W bajce nie dzieje się nic złego,
Ally” - szepnęła, a jej oczy wpatrzone we mnie błyszczały od łez.
I nadziei.
„Mam nadzieję, że masz rację, laseczko”
- szepnęłam w odpowiedzi.
„Ja też” - powiedziała. Jej oczy
przesunęły się na Rena, potem na Shirleen, której posłała mały uśmiech, zanim
się odsunęła.
Ręka Rena ścisnęła moją.
Oddałam mu uścisk i przesunęłam się. Ale
nie daleko. Tylko po to, żeby wyciągnąć rękę i znaleźć dłoń Shirleen.
Kiedy to zrobiłam, jej szczelnie się
zamknęła na mojej.
Spojrzałam na Lee, który trzymał
Indy, z jej policzkiem na jego piersi, a jego podbródek był na czubku jej głowy
i wpatrywał się w drzwi, z zaciśniętą szczęką. Jednak moja najlepsza
przyjaciółka patrzyła na mnie.
Uśmiechnęła się.
To było fałszywe, ale odwzajemniłam
uśmiech.
Potem spojrzałam na Eddiego, który
miał Jet w czymś, co Jet nazwała Uściskiem Kobiety Eddiego. To było jego ramię
owinięte wokół jej szyi, trzymając ją wciśniętą głęboko w jego bok.
Jego oczy również były skierowane na
drzwi.
Policzek Jet był przy jego ramieniu,
a jej oczy były na profilu męża.
Następnie ponownie spojrzałam na
drzwi, gdy był tam ruch. Wciągnęłam powietrze i złapałam oddech, kiedy
zobaczyłam, kto przez nie przechodzi.
Nie lekarz.
Duke.
A Duke nie był sam.
Podążali za nim Malia i Liam Clark.
Cholera jasna!
Usiadłam prosto.
„Co do cholery?” - usłyszałam
warczenie Lee.
Ale moje oczy były przyszpilone do
Malii, która rozglądała się dookoła, ale robiąc to wyglądała na przerażoną i
Liama, który trzymał się blisko swojej mamy, rozglądał się i robił to,
wyglądając na ostrożnego, ale zdezorientowanego.
Eddie oderwał się od Jet, Lee od
Indy. Ruszyli w jej stronę, a ja się ruszyłam.
„Ally” - zawołał Ren, ale
zignorowałam go.
Nikt mnie nie powstrzyma.
Nikt do cholery.
Lee złapał mnie ręką w brzuch, zanim
do nich dotarłam, ostrzegając - „Nie czas, Ally”.
Ale jego też zignorowałam.
Spojrzałam na Malię, przeniosłam się
Liama i uniosłam dłoń pokrytą zaschniętą krwią.
„To twojego ojca” - oznajmiłam, a
Malia podeszła blisko Liama, gdy oczy Liama zrobiły się wielkie i przykleiły do
mojej dłoni.
Usłyszałam jęk i podejrzewałam, że to
Dorothea.
Ciekawe.
Najwyraźniej Dorothea nie wiedziała o
swoim wnuku.
Nie miałam czasu się nad tym
zastanawiać z różnych powodów.
Jednym z nich był Eddie, odgryzający
się z bliska „Nie Ally”.
„Wyłóż prawdę, kochanie” -
Zachrypnięty głos Duke’a zachęcił mnie i moje oczy powędrowały na niego.
Pokiwał głową - „Nadszedł czas”.
„To nie jest kurwa czas” - wycedził
Lee, odsuwając dłoń od mojego brzucha, żeby mógł zwrócić się do Duke’a.
Zanim zdążyli się do tego zabrać, nie
przestałam.
Spojrzałam na Liama - „Dotykał mnie
zły facet. Twój ojciec był już postrzelony w obie nogi i uderzony w głowę łyżką
do opon, ale nadal go zdjął. Ledwo tamten mnie złapał, a twój ojciec podleciał
do mnie i odciągnął go. Byłam odurzona. Nie mogłam się bronić ani mu pomóc. Ale
trzymał go z dala ode mnie, nawet gdy ten dupek go dźgnął nożem. Trzymał go z
daleka, dopóki nie nadeszła pomoc. Wylewała się z niego krew, a on trzymał go z
dala ode mnie.”
„Ally…” - wyszeptała Malia, jej głos
był pełen bólu, ale nie odrywałam wzroku od Liama.
„Rozejrzyj się dookoła” - rozkazałam
- „Wszyscy ci ludzie, to” - szarpnęłam zakrwawioną ręką w górę - „to twój
ojciec.” - Spojrzałam na Malię - „Nie wiem, co się stało z Eddiem i Lee. Wiem
tylko, że jeśli Darius przez to przejdzie, będzie trzymał się z daleka. Od ciebie.
Od swojego syna” - wyciągnęłam rękę za siebie - „Od wszystkich”.
Zrobiłam krok w jej stronę. Liam
objął ją ramieniem w talii i przyciągnął do siebie, kiedy Lee objął mnie
ramieniem i zatrzymał.
Czas na podsumowanie.
Więc wyszeptałam moje błaganie - „Nie
pozwól mu, proszę”.
„Zano, mała pomoc” - powiedział Lee
około dwie sekundy przed tym, jak mnie puścił i natychmiast objęły mnie dwa
ramiona Rena. Jedno na piersi. Jedno na moim brzuchu.
Ren z ustami przy moim uchu, powiedział
swoim słodkim głosem - „W porządku, mała, koniec, powiedziałaś. A teraz chodź,
usiądź ze mną.”
Wciągnęłam oddech.
To mnie nie uspokoiło.
Ale to wyłożyłam. To było wszystko,
co mogłam zrobić. Nic mi nie zostało.
„Nie pozwól mu” - powtórzyłam do
Malii.
Zanim mogłam wrócić na swoje miejsce,
Malia ruszyła do przodu i złapała mnie za ręce.
Mimo, że były zakrwawione.
„Rozmawiałam z Liamem dziś rano i
chce poznać swojego tatę” - szepnęła.
O.
Dobrze.
Gówno.
Najwyraźniej moje dramatyczne
przemówienie było niepotrzebne.
Nieważne.
„No cóż… to dobrze” - mruknęłam.
Jej głowa przechyliła się na bok, a
na jej ustach pojawił się cień prawdziwego uśmiechu, nawet gdy jej ręce
ścisnęły moje - „Widzę, że się nie zmieniłaś”.
„Nie” - zgodziłam się i mój wzrok
powędrował do Liama - „Chociaż zwykle nie jestem taka szalona”.
Liam wyglądał, jakby mi nie wierzył.
„Owszem jest” - powiedział Eddie.
Spojrzałam na Eddiego. Ren odciągnął
mnie, ale przycisnęłam się z powrotem do Malii, zanim ją puściłam. Wziął mnie
za rękę, a ja, idąc sztywno, wróciłam na nasze miejsca z moim mężczyzną. Kiedy
usiadłam, spojrzałam na Duke’a.
Machnął na mnie brodą.
Jezu.
Nawet Duke machał brodą.
Cóż, znowu, nieważne.
Oddałam mu to i patrzyłam, jak jego
twarz łagodnieje.
Shirleen złapała mnie za rękę. Spojrzałam
na jej profil. Nie spojrzała na mnie. Ale widziałam, jak łza spływa po jej
policzku. I zobaczyłam, jak drżą jej usta.
Więc trzymałam mojego mężczyznę za
rękę i moją przyjaciółkę.
Ale to na ramieniu Shirleen położyłam
głowę.
A ona oparła swoją na mojej.
*****
Pół godziny później…
Po raz pięćdziesiąty (może z
przesadą) przyłapałam Vito na patrzeniu na Rena. I po raz pięćdziesiąty (okej,
więc może dwudziesty siódmy) zobaczyłam, jak Ren unikał wzroku wuja.
Więc zwróciłam się do mojego
mężczyzny.
Znalazłam jego ucho ustami - „Idź do
niego.”
Potrząsnął głową, a ja lekko się
odsunęłam, żeby na niego spojrzeć.
„To nie jest odpowiedni moment” -
powiedział mi.
„Teraz jest idealny czas” -
zaprzeczyłam.
Zanurzył się blisko - „Ally, mała, to
już zrobione.”
„Część tego została wykonana. Ale
część rodzinna nigdy się nie skończy.”
Szczęka Rena stała się twarda.
„Idź do niego” - zachęciłam.
„Słonko …”
Podniosłam dłoń do jego policzka -
„Masz okno okazji. Popieprzone jest, dlaczego to masz, ale masz to. Czuje to,
co się teraz dzieje. Chce przyjść do ciebie, ale jest zbyt uparty. Musisz więc
skorzystać z okazji i udać się do niego.”
„Mała …”
Nagle szepnęłam - „Życie jest za
krótkie”.
Jego piękne oczy przesunęły się po
mojej twarzy. Następnie skinął głową, pochylił się, by szybko mnie pocałować i
wstał z siedzenia.
Patrzyłam, jak szedł do wuja. Twarz
Angeli rozjaśniła się nadzieją i Dom podprowadził Sissy bliżej.
Pięć minut później, Vito przyciągnął
Rena i mocno go przytulił.
Odwróciłam wzrok i złapałam wzrok
Hanka.
Uśmiechnął się do mnie.
Mój brat miał piękny uśmiech.
Odpowiedziałam uśmiechem.
Był mały, ale tym razem nie był
fałszywy.
*****
Godzinę później …
Po tym, jak Lavonne i Niedźwiedź,
przyjaciele Jet i Nancy, przynieśli pięć pizz, których dotknęli tylko Roam i
Sniff (a także Tex, Dom i Smithie)…
Po tym, jak pokazała się dziewczyna
Sniffa (a ona była słodka i bardzo się w niego wtulała), zbliżyła się do
swojego chłopaka, utknęła tam i sprawiła, że prawie się uśmiechnęłam (prawie),
kiedy przyłapałam Shirleen na gapieniu się na nich. Przyłapała mnie na gapieniu
się na nią i przewróciła oczami…
Po tym, jak cztery dziewczyny Roama się
pokazały (tak, cztery), a on w jakiś sposób zebrał i wyciągnął je stamtąd, więc
jeśli był dramat, to nie wydarzyło się blisko…
Po nieco wzniosłej rozmowie między
Stellą, Hugo i Pongiem, kiedy najwyraźniej dowiedzieli się, że się rozbierałam
i poczuli się skrzywdzeni tym, że Stella nie podzieliła się z nimi tymi
informacjami…
Po tym wszystkim przez drzwi wszedł
mężczyzna w białym fartuchu.
„Wyjaśniono mi, że jesteście tu
wszyscy dla Dariusa Tuckera” - oznajmił - „Czy jest najbliższa rodzina?”
„Ja” - wtrąciła Dorothea, ale jej
głos brzmiał chrapliwie. Więc odchrząknęła, idąc w jego stronę, choć raz nie
wpatrując się tęsknie w Liama Clarka, do którego z jakiegoś powodu się nie
zbliżyła. Z drugiej strony, Malia i Liam również odsuwali się od niej. Odchrząknęła,
powtórzyła mocniej - „Ja. Jestem jego matką ”.
Shirleen wstała i stanęła za siostrą.
I Ren trzymał mnie mocniej, gdy
Malia, która stała z boku z Liamem, Indy, Lee, Jet i Eddiem, wyrwała się i
zbliżyła.
Wstrzymałam oddech.
„Przeszedł operację” - powiedział
lekarz Dorothei, a ja wypuściłam oddech. Znowu się złapał, kiedy kontynuował -
„Jednak nastąpiła znaczna utrata krwi i sporo obrażeń, w tym uraz głowy. Jest
pod intensywną opieką.”
Zacisnęłam zęby, kiedy lekarz podniósł
rękę i zacisnął ją na ramieniu Dorothei.
To nie był dobry znak.
Jego głos opadł cicho (kolejny zły
znak), kiedy mówił - „Przepraszam, pani Tucker. Chociaż przeżył operację, nadal
mamy obawy. Nie jest przytomny, ale byłoby dobrze, gdybyś nie zwlekała z wizytą
u niego.”
Zdecydowanie
nie jest to dobry znak.
Słyszałam szloch (prawdopodobnie
jedna z nich był Roxie; cały czas płakała) i poczułam, jak wibracja - już cicha
- spada, gdy wszystko wyciekło ze mnie i upadłam w bok Rena.
Dorothea skinęła głową, unosząc
podbródek, by ją przytrzymać, a jej ciało zesztywniało.
„Czy mogę… czy możemy…?” - Malia
drgnęła, wyciągając rękę do Liama. Zrobiła dwa kroki do przodu, wpatrując się w
Dorotheę - „Czy Liam i ja możemy go odwiedzić?”
Dorothea natychmiast uniosła rękę w
stronę Malii.
Malia podeszła do niej, wzięła ją i
wróciła do Liama - „Kochanie?”
Z oczami, które nigdy nie opuszczały
matki, prawdopodobnie wiedząc, że wszystkie oczy są skierowane na niego, bez
wahania Liam podszedł do niej.
Dobry dzieciak.
Dzieciak Dariusa.
Wszyscy patrzyliśmy, jak podążają za
lekarzem.
Nie rozumiałam i nie próbowałam
przetworzyć z jakiego powodu, przeszukałam pokój, dopóki nie znalazłam Jane.
Już na mnie patrzyła.
Uśmiechnęła się i potrząsnęła głową.
Nawet po tym nadal wierzyła w bajki.
Chciałam wierzyć.
Rany, jak ja chciałam wierzyć.
Ale musiałam przyznać, że traciłam
wiarę.
*****
„Mała.”
Moje oczy zatrzepotały.
„Ally, Słonko, obudź się.”
Uniosłam głowę znad tego, co, jak
zauważyłam rozglądając się, było udem Hanka. Minęło trochę czasu, w końcu
wyczyściłam krew Dariusa z rąk i skuliłam się na krzesłach w szpitalnej
poczekalni, a Hank zapewnił mi poduszkę. Ren przykucnął przede mną.
Otrząsnęłam się ze snu, podniosłam
rękę i skupiłam się na moim mężczyźnie - „Co?”
„Darius się ocknął, Słonko. I prosi o
ciebie.”
Nie będąc już nawet lekko senną,
zerwałam się na równe nogi.
Lee i Eddie stali przy drzwiach. Lee
wyciągnął do mnie rękę. Podbiegłam do niego i wzięłam ją. Szybko, obaj po
bokach mnie, ja trzymając się za rękę brata, weszliśmy do holu i zatrzymaliśmy
się przy windzie.
„Czy nastąpiła zmiana w jego stanie?”
- zapytałam, patrząc na Lee.
Spojrzał na mnie - „Nie Słonko.
Właśnie się obudził.”
„Czy to nie jest dobrze?” - zapytałam.
„Nie mam pojęcia, Ally” -
odpowiedział Lee, zaciskając dłoń w mojej.
Spojrzałam na Eddiego.
Uśmiechnął się do mnie, ale wiedziałam,
że to całkowicie fałszywe.
Wiedziałam o tym, ponieważ nie było
dołeczka.
Drzwi windy otworzyły się i nikt się
nie odezwał, gdy jechaliśmy na oddział intensywnej terapii. Zostaliśmy
wyrzuceni do sali, a Lee zaprowadził mnie do miejsca, w którym Dorothea,
Shirleen, Malia i Liam byli stłoczeni z Indy i Jet.
Zanim zdążyłam powiedzieć słowo lub
poczuć atmosferę, pojawiła się pielęgniarka i zapytała mnie - „Jesteś Ally?”
Skinęłam głową.
„Pójdź za mną” - powiedziała.
Wydawało się, że się spieszy. Nie podobało
mi się to. Mimo to poszłam za nią i zrobiłam to szybko.
Poleciła mi umyć ręce. Z
niecierpliwością zrobiłam. Potem dała mi fartuch. Bardziej niecierpliwie wciągnęłam
go.
Potem zaprowadziła mnie do Dariusa w
jego szpitalnym łóżku.
Oczy miał zamknięte, jakby spał. Ale
poza tym i wszystkie rurki i gówno wystające z niego i oczywiście bandaż
owinięty wokół jego głowy - nie wspominając, że Darius miał szpitalny fartuch (kochałam
go, ale to nie dawało dobrego wyglądu nikomu) - wyglądał jak zwykły Darius.
Podeszłam do jego łóżka, schyliłam
się i złapałam go za rękę.
„Darius?” - zawołałam cicho - „To Ally.
Jestem tutaj.”
Otworzył oczy i skupił się na mnie.
Zmusiłam się do uśmiechu, ale choć
walczyłam z tym, czułam, że drży.
„Jak się masz, brachu?” - zapytałam.
Wtedy przemówił. I zrobił to, żeby zazgrzytać
- „Jezu, Ally. Jesteś wrzodem na moim tyłku.”
*****
Lee
Stojąc w holu z Indy, Eddiem, Jet i
rodziną Dariusa, Lee Nightingale drgnął całym ciałem i wykręcił głowę, kiedy
jego siostra wybuchnęła śmiechem.
Oj. Jesteś wrzodem na moim tyłku. ❤️❤️❤️ Kocham tą ich przyjaźń. Jest piękna ❤️😊
OdpowiedzUsuńTen rozdział zabija !😢😢 co za Polsat 😣 Dziękuję bardzo! ❤
OdpowiedzUsuńDziękuję, aż szkoda że zbliżamy się do końca. Ale może będzie seria rock chick drugie pokolenie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję 🥰🥰🥰
OdpowiedzUsuńDziękuję, historia Ally jest naprawdę inna niż pozostałych Rockowych Lasek,bo też sama Ally jest inna,bardziej stonowana.Czy będziesz tłumaczyć serię Colorado Mountain?
OdpowiedzUsuńByć może. Na razie wzięłam się za historię Daisy. Mam na oku jeszcze Shirleen i Lottie. Śledź, nie rezygnuję.
Usuń