EPILOG
Najwspanialszy
Sześć lat później …
„Udaje” - wymamrotałam, ledwo
poruszając ustami.
„Zamknij się, Ally.” - usłyszałam
głos Sniffa dochodzący ze słuchawki w moim uchu.
„Całkowicie udaje” - powtarzałam mu,
nie uśmiechając się, ale robiłam to, ponieważ miałam dużo praktyki.
Rozmawialiśmy o życiu miłosnym
Sniffa. I drażniliśmy go z tego powodu.
Bardzo dużo praktyki.
Wystarczy powiedzieć, że Roam ani
Sniff znaleźli swoje odpowiedniki Rockowych Lasek.
Ale ćwiczyli do czasu, kiedy dokonali
tego odkrycia.
Suto.
„Sniff jest przekonany, że dobrze się
kocha” - wtrącił Roam.
„To dlatego, że tak” - ucichł głęboki,
wkurzony głos Sniffa - „Nie było skarg do tej pory.”
„A to dlatego, że udają” - powiedziałam.
„Przestańcie gadać na linii” -
wtrącił się Luke, kończąc naszą zabawę.
Zacisnęłam usta w kolejnej (udanej)
próbie walki z uśmiechem i przeskanowałam klub. Byłam w małej czarnej,
sandałach z paskami i miałam duże włosy.
Innymi słowy, byłam miodową pułapką,
która ostatecznie odmawiała miodu.
Kiedy go zobaczyłam, poczułam kłucie
na karku.
„Widzę go. Właśnie wszedł” -
mruknęłam, a mikrofon w moim dekolcie odebrał mój głos.
„Odbiór” - odezwał się Lee -
„Pozycje?”
„Zajęta” - powiedział Roam.
„Zajęta” - powiedział Sniff.
„Potwierdzam” - powiedział Luke.
„Zrozumiałem” - powiedział Lee -
„Brody, widzisz?”
„Czy ja kiedyś nie widziałem?” - zapytał obrażony Brody.
„Odpowiednie odpowiedzi są kontrolne,
twierdzące lub negatywne” - warknął Lee.
Po latach mój brat nadal uważał Brody’ego
za irytującego.
Ja, z drugiej strony, uznawałam go za
zabawnego.
„Olewka” - odpowiedział Brody - „Twierdzące.”
„Przyjąłem. Ally, idziesz” - powiedział
mi Lee.
„Odbiór. Idę” - powiedziałam.
Podniosłam rękę i wyciągnęłam
słuchawkę, wrzuciłam ją do torebki, zamknęłam ją i zsunęłam ze stołka barowego,
wpatrując się w mój cel.
Zabawa i gry wykonane.
Czas zabrać się do pracy.
*****
Otworzyłam drzwi frontowe do domu
Rena i mojego, wchodząc i widząc ciemną przestrzeń, z wyjątkiem migoczącego
światła telewizora.
Mój mąż.
Odkąd zostałam porwana, czekał na
mnie.
Zawsze.
Zamknęłam, zaryglowałam drzwi, weszłam,
zostałam zaatakowana przez naszego brązowo-białego boksera Paytona i zatrzymałam
się.
To dlatego, że musiałam okazać mojemu
psu trochę miłości. Było tak również dlatego, że było już późno, a mój
mężczyzna leżał płasko na plecach na kanapie, z głową odwróconą i oczami
skierowanymi na mnie, a nasza dwuletnia córka martwo spała, skulona na jego piersi.
„Wiesz, że ona śpi” - zauważyłam
cicho.
„To, co Katie i ja będziemy robić
podczas wieczorów córki ojca, zależy od nas, mała” - odpowiedział równie cicho
Ren.
Przewróciłam oczami na „cokolwiek” i
ruszyłam w ich stronę.
Pochyliłam się nisko, dotknęłam
ustami jego ust, a następnie przyłożyłam ręce do mojej dziewczynki.
Podnosząc ją i obracając, przytuliłam
ją do piersi, a ona wtuliła się głęboko.
Nawet śpiąc, wiedziała, że mama jest
w domu.
Kochałam moją dziewczynkę.
Całkowicie.
Spojrzałam na Rena - „Położę
ją."
Spojrzał na mnie i nawet w migoczącym
świetle widziałam, że jego oczy były ciepłe i słodkie. Często tak wyglądały,
ale teraz to było, kiedy patrzył na swoją żonę i córkę.
I kochałam mojego mężczyznę.
Całkowicie.
„Dobrze” - odpowiedział.
Podeszłam do schodów, Payton podążał
za mną, ponieważ zachwycał się swoją słodką Katie.
Byłam w połowie wysokości schodów,
kiedy migoczące światło zgasło.
Położyłam ją. Obróciła się w sekundę,
a ja stałam przy niej z ręką na jej pleckach, dopóki się nie ułożyła. Ale nie
zostawiłam jej, dopóki nie dotknęłam jej ucha, jej ciemnych włosów i miękkiego
zarostu na jej policzku.
Dopiero wtedy wyszłam, a Payton
osiadł z jękiem w jej pokoju. Zaczynał tam. Przychodził do Rena i mnie później.
Weszłam do pokoju Rena i mojego, przymykając
za sobą drzwi do połowy i zobaczyłam go wychodzącego z łazienki w
czekoladowo-brązowych spodniach od piżamy.
Pyszne.
„Obudziła się?” - zapytał.
„Niezupełnie” - odpowiedziałam,
podchodząc do łóżka i siadając na nim.
Pochyliłam się, żeby odpiąć sandały.
„Uh-hu."
To pochodziło od Rena.
Moje szczęśliwe miejsce drgnęło, gdy
odchyliłam głowę, żeby na niego spojrzeć.
„Co?”
„Wypieprzę cię jak będziesz je miała
na sobie” - powiedział i kontynuował - „Możesz jednak zgubić sukienkę.”
Patrząc cały czas na niego, wstałam i
podniosłam jedną rękę do bocznego suwaka.
Powoli go odsunęłam.
Oczy Rena śledziły to, podczas gdy
pytał o moje nocne zajęcia - „Złapałaś tamtego mężczyznę?”
„Tak” - odpowiedziałam.
Odpięłam suwak, podciągnęłam sukienkę
i ją odrzuciłam. Miałam na sobie koronkowy czarny biustonosz bez ramiączek,
wysokie koronkowe czarne majtki i szpilki.
Oczy Rena nie opuszczały mojego ciała,
kiedy jego usta zanotowały - „Zrobimy to dziś w nocy dwa razy, mała”.
Najwspanialszy.
Uśmiechnęłam się do swojego męża.
Mój mąż rzucił się na mnie.
*****
„Ren”
- westchnęłam.
Leżałam na plecach w naszym łóżku, z
rozstawionymi nogami i kolanami, z Renem nade mną. Trzymał moje dłonie w swoich
po bokach mojej głowy, wciśnięte w poduszkę, nasze palce splecione, ale odchylił się w górę, żeby mógł patrzeć, jak się we mnie wpycha.
Ale kiedy wymówiłam jego imię, jego
oczy powędrowały do moich.
„Owiń mnie nogami” - rozkazał.
Spełniłam polecenie.
Wciąż był apodyktyczny w taki sposób,
że mi nie przeszkadzało (w ogóle) - „Ruszaj się ze mną mała.”
Moje biodra były posłuszne.
„Tak, kurwa” - warknął,
przyspieszając i robiąc to głęboko - „Otóż to.”
Zdecydowanie tak.
„Wsuń się, Ally”.
Wdepnęłam pięty w sandały, zyskując
oparcie, aby przechylić biodra.
Wbił się głębiej.
„Kochanie” - wydyszałam.
Jego głowa opadła, żeby znów mógł
patrzeć i jęknął - „Cholernie piękne”.
O tak.
To było całkowicie.
Ale byłam blisko.
Moje dłonie zacisnęły się w jego -
„Ren.”
Wjechał szybciej, mocniej.
„Ren”
- wyszeptałam i nagle miałam na sobie jego ciężar, usta, język i to
wystarczyło.
Doszłam. Ściskanie ud, wbijanie pięt,
zaciskanie palców, jęczenie na języku, mocno.
Trochę to trwało, ale kiedy mnie
opuścił, przewrócił się, więc usiadłam na nim okrakiem i podniosłam się, zabierając
nas z misjonarza do lotosu.
Mój numer jeden.
Najwspanialsze.
Jedna z jego rąk znalazła się między
moimi nogami, podczas gdy jego druga zachęcająco chwyciła mnie za biodro - „Ujeżdżaj
mnie, Słonko.”
Nie trzeba było mnie dwukrotnie prosić.
Przesuwając ramiona wokół jego ramion, ujeżdżałam go i robiłam to szybko,
biorąc go głęboko, moje usta do jego ust, oczy skrzyżowane, oddech mieszał się.
Jego kciuk wcisnął się i zaczął
krążyć.
Jęknęłam.
„Znowu dojdziesz” - zażądał.
Miałam taką nadzieję.
„Okej” - odetchnęłam, poruszając się
szybciej.
„Kurwa” - mruknął, jego ręka
wślizgnęła się po moim biodrze, z boku, po moich żebrach, by objąć moją pierś,
jego kciuk przeciągnął po moim twardym jak kamień sutku - „Jedź tam, Ally.”
Za późno.
Już tam byłam.
Moja głowa poleciała do tyłu, ale Ren
wbił rękę w moje włosy i przechylił ją do przodu.
Sapnęłam. Rzuciłam się. Dałam mu
pokaz, który lubił i wiedziałam o tym, kiedy jego ramię owinęło się wokół i
zmiażdżyło mnie. Wsunął moją twarz w swoją szyję, a ja wzięłam jego jęk w swoją.
Całe moje ciało zadrżało.
Słodki, Boże, mój mężczyzna, taki
słodki, kiedy doszedł, jego usta i język poruszały się po mojej szyi, gdy jego
dłonie zsunęły się lekko po mojej skórze. Jego usta dotarły do wisiorka z
gitarą, wiszącym u podstawy mojego gardła i poczułam, jak jego język wciąga go
do środka. Wiedziałam, że wciągnął go głębiej, kiedy poczułam delikatne
szarpnięcie za łańcuszek na mojej szyi.
Kolejny dreszcz całego ciała.
Kiedy to zrobił i po tym, jak poczułam,
jak wypuszcza wisiorek, odwzajemniłam przysługę ustami, językiem i rękami
(oczywiście bez części wisiorka) i robiliśmy to przez chwilę.
W końcu podniosłam głowę, położyłam
ręce po obu stronach jego szyi i oznajmiłam - „Jeśli to chłopiec, to on i ja będziemy
mieli czas dla matki i syna”.
Ren zamarł.
„I nazwiemy go Darius”.
Ren spojrzał na mnie.
„On lub ona, zobaczymy, będzie tutaj
za siedem i pół miesiąca, plus minus kilka dni.”
Ren nie poruszył się ani nie odezwał.
„Zajmę się tylko niektórymi sprawami.
Powiem Daisy, że musi odsyłać teraz nieodpowiednie. Porozmawiam z Lee o
uzgodnionych ograniczeniach. Ale po Katie znają ćwiczenie.”
Ren wciąż się na mnie gapił.
Nawiasem mówiąc, nie byłam
zaniepokojona jego reakcją. Kiedy powiedziałam mu, że noszę Katie, zachowywał
się w ten sam sposób.
Podobała mu się wiadomość, że
zostanie tatusiem (nawet drugiej w części) i lubił ją tak bardzo, że
zaniemówił.
„Lubię myśleć, że stało się to w tym
czasie na schodach. Ale według lekarzy myślę, że to ten czas w saunie.” - moje
oczy oddalały się - „Albo na podeście” - przechyliłam głowę na bok. „Albo stół
w jadalni.”
„Mała, spójrz na mnie.”
Spojrzałam na męża.
„Jesteś najlepszą rzeczą, jaka mi się
kiedykolwiek przytrafiła.”
O mój Boże.
Przestałam oddychać.
Nie skończył.
„A ty sprawiasz, że jest coraz lepiej.”
Boże.
Poważnie?
Ja.
Kocham.
Mojego.
Mężczyznę.
Kochałam go z wielu powodów. Jednym z
nich było to, że mówił to gówno do mnie cały czas.
I nigdy nie przyzwyczaiłam się do
tego, że Ren Zano zapiera mi dech w piersiach.
Pochyliłam głowę tak, że moje usta były
przy jego ustach i dopiero wtedy uśmiechnęłam się i wyszeptałam - „Jesteś
szczęśliwy?”
Ren nie odpowiedział szeptem - „Tak,
kurwa, jestem szczęśliwy.”
Wtedy się uśmiechnęłam i, zanim go
pocałowałam, powiedziałam cicho - „Najwspanialszy”.
*****
Następnego ranka Ren wszedł do
sypialni w chwili, gdy obok niego przeleciał tater tots.
Katie była w nastroju „karmić
Paytona”, co zdarzało się codziennie, tak ze trzy razy i, jak podejrzewałam,
było powodem, dla którego Payton lubił Katie.
Położyłam się obok mojej córki w
naszym łóżku, z telefonem przy uchu, z ustami wykrzywionymi uśmiechem, patrząc,
jak mój mąż patrzy, jak ziemniak leci i ląduje na podłodze na podeście.
Następnie zignorował to, a Payton
gonił za tym i wszedł do pokoju z dwoma świeżymi kubkami kawy.
Stłumiłam śmiech, gdy Indy zapytała -
„Więc możesz to odebrać?”
„Tak” - odpowiedziałam.
„Ciasto jest dość ważne” -
powiedziała mi.
„Mmmm… hmmm” - powiedziałam jej.
„Zapominasz o różnych rzeczach” -
poinformowała mnie.
Moje plecy się wyprostowały.
„Absolutnie nie zapominam o rzeczach”
- poinformowałam ją.
„W tamtym roku urodziny Lee” -
powiedziała.
„Uch… byłam w trakcie wypychania
mojego dziecka na świat dwa dni przed urodzinami Lee w tamtym roku” - przypomniałam jej - „Myślę, że Lee rozumie, że
myślałam o innych sprawach”.
Nie odstraszyła się - „Balony, które
miałaś odebrać dla Sama.”
„Nie zapomniałam. Po prostu tego nie
zrobiłam, ponieważ Vance powiedział mi, żebym tego nie robiła. Powiedział, że w
sprawie Maxa, Jules miała tyle balonów, że wpadał na nie przez wiele dni i
nadeptywał na nie przez kilka dni.”
„Ally, jesteś Rockową Laską” - warknęła Indy - „Nie robisz tego, co mówi Gorąca
Drużyna.”
„Indy, pracuję z Vancem. Byłam w pobliżu, kiedy był marudny przez balony.
Nie chcesz być w pobliżu, kiedy ma noworodka, dwa piekła, inaczej znane jako
małe dzieci płci męskiej i balony w całym domu. Zaufaj mi.”
„Zawsze wybierasz Gorącą Drużynę
zamiast Rockowe Laski” - narzekała.
„To dlatego, że chronią mnie przed
ostrzałem” - odparłam.
Poczułam na sobie wzrok i spojrzałam
na Rena, który teraz leżał na boku na dole naszego łóżka, obserwując Katie
karmiącą Paytona. Złapałam jego minę i zrobiłam poważną minę Kłamię, aby wskazać swój punkt
widzenia,
potrząsając głową, mimo że tak nie było i zamiast tego po cichu okłamywałam
Rena.
Westchnął i zwrócił się do Katie.
Wiedział, że kłamię.
Zwróciłam swoją uwagę na Indy, kiedy
mruknęła - „Cholera, Tod i Stevie są tutaj. Są wcześniej, a ja się nie
uczesałam.”
Byli wcześniej, ponieważ Tod i Stevie
całkowicie zafascynowali się dziećmi Indy i Lee, Callumem i Suki (nie bój się,
to tylko było przezwisko mojej bratanicy, używane, żebyśmy nie mieli
zamieszania; mój wielki brat i naj- najlepsza przyjaciółka nazwali swoją córkę
po mnie, co … było… najwspanialsze).
Indy nie powinna być zaskoczona. Tod
i Stevie wykorzystali każdą okazję, aby „wpaść” lub „przyjść wcześniej” i
zwykle kończyło się na porywaniu dzieci, dopóki Indy nie musiała dzwonić i
błagać ich o przyprowadzenie z powrotem (lub Lee musiał zadzwonić i grozić;
taktyka Lee działała lepiej).
Niezrażeni, robili to dalej.
„Jakby ich to obchodziło” -
odpowiedziałam - „W każdym razie poproś Toda, żeby cię uczesał. On by to
kochał.”
„Już zajął Suki” - powiedziała szybko
- „A ja chcę, żeby dzieciaki były tutaj dzisiaj, a Tod ma to spojrzenie, które
mówi: lody, centrum handlowe, ekstremalne
zepsucie i ja z dwójką dzieci, które nie rozumieją, dlaczego wszystko, na co
wskażą, nie jest na ich rozkaz.”
To była prawda. Byłam tego świadkiem.
Wielokrotnie.
„Są gorsze rzeczy” - zauważyłam.
Zapadła cisza, po czym cicho - „Tak,
są”.
Uśmiechnęłam się i powiedziałam -
„Ciasto”.
„Nie zapomnij” - powtórzyła.
„Ciasto i walka kocic, jeśli będziesz
to powtarzać” - odparłam.
„Cokolwiek” - mruknęła wtedy -
„Później”.
„Później, laseczko” - odpowiedziałam
i rozłączyliśmy się.
„Więc rozumiem, że odbieramy ciasto”
- zapytał Ren, a ja spojrzałam na niego.
„Tak” - odpowiedziałam.
Katie rzuciła kolejną tater tots. Ren
spojrzał na swoją dziewczynkę i delikatnie szturchnął ją w zaokrąglony brzuszek.
„Ty
powinnaś je zjeść, kochanie” - powiedział jej.
Zachichotała.
Również rzuciła kolejną.
Wtedy ja zachichotałam.
Ren tylko się uśmiechnął.
Potem pochylił się i pocałował swoją
córkę.
Potem pochylił się bardziej i
pocałował mnie.
To było niedzielne śniadanie w łóżku
w domu Zano.
Tak.
Zgadliście.
Najwspanialszy.
*****
„Yo!” - to był Lee.
Byliśmy w kuchni w Indy i ich domu:
Lee, Indy, Tex, Nancy, Jet (z jej najnowszym synem, Cesarem lub synem numer
trzy, przyczepionym do jej biodra), Eddie, Ada i ja.
Kevster i Leo, basista Stelli, szli,
kierując się w stronę tylnych drzwi.
Lee patrzył groźnie na Leo i Kevina.
„Co?” - zapytał Kevster.
„Trzymaj to w kieszeni albo oddaj mi”
- rozkazał Lee.
„Co?” - powtórzył Kevster, starając
się wyglądać niewinnie.
I zawodząc.
„Powiesz jeszcze raz co, a oklepię cię, skonfiskuję i trafi
na śmietnik” - ostrzegł Lee.
Kevin zrezygnował z ducha i zawołał -
„Ale to impreza!”
„Nie pal tego gówna w moim domu” -
poinformował go Lee.
„Nie zamierzaliśmy” - odpowiedział
Kevster - „Mieliśmy to zapalić na twoim podwórku.”
Mógłbym przysiąc, że słyszałem
warczenie Lee.
„Kevin, po prostu wstrzymaj się,
dobrze?” - wkroczyła Indy.
Kevster spojrzał na Indy, a potem na
Leo - „Jesteś sławny, prawda?” - zapytał.
„Tak” - odpowiedział Leo i był.
The Blue Moon Gypsies osiągnęli
wielki sukces. Absolutnie. Czerwone dywany. Ich częste bójki rozlały się po
brukowcach. Pong miał nawet seks taśmę, która wciąż krążyła w Internecie.
Całkowicie rock’n’roll.
„Więc masz limuzynę czy coś takiego?”
- zapytał Kevin.
„Jeździmy w Escalade’ach” -
powiedział Leo - „To nie oznacza rock’n’rolla. Ale są przestronne.”
„Czy masz tu jednego?” - zapytał
Kevin.
„Tak - odpowiedział Leo.
„Chodźmy” - powiedział Kevster i
zamienili kierunek, ale zrobili tylko kilka kroków, zanim była przy nich Ada.
„Czy jesteście dwoma młodymi
mężczyznami, którzy palą maryśkę?” - zapytała.
Leo tylko się na nią gapił.
Kevster przechylił głowę na bok i
zabezpieczył się - „Może”.
„Nigdy nie paliłam marihuany” -
poinformowała ich podekscytowana, a znaczenie tego było dla wszystkich jasne. W
tym Kevina i Leo, którzy nie mieli pewności co do większości wszystkiego.
„Jezu. Niech ktoś mnie zastrzeli” -
mruknął Lee.
„Żyj na dużą skalę, mamuśka” -
powiedział Leo do Ady, a zaproszenie połączone z wyciągniętą ręką prowadziło do
przodu.
Ada posłała Nancy radosny uśmiech i
wyszła, a za nią jeden sławny i jeden niesławny debil. Wymieniłam się uśmiechem
z Indy i Jet, zanim spojrzałam na Texa, ponieważ był w rozkwicie.
„Myliłem się” - stwierdził - „Gówno
nigdy się nie nudzi. Po prostu robi się coraz bardziej dziwaczne.”
Nie mylił się.
„A przed chwilą ta stara kobieta poszła
zapalić największym z palaczem nad wszystkich palaczy i gwiazdą rocka, po
prostu szalona” - ciągnął.
Co do tego też się nie mylił. A Tex,
będąc wszelkiego rodzaju wariatem, nazywając coś szalonym, dużo mówił. Ale
byliśmy przyzwyczajeni do szaleństwa.
I nikt z nas, ani jeden (ok, może Gorąca
Drużyna była zwolniona), nie chciałby tego zrobić w żaden inny sposób.
„Masz w brodzie okruchy czekolady,
kochanie” - powiedziała mu Nancy, podnosząc rękę i strzepując okruchy, a Tex
(tak, Tex) pozwolił jej - „A co to
jest?” - zapytała - „Karmel?”
„Brownie Świruski” - podzielił się.
„Tex, nie powinno się nic jeść,
dopóki nie przyjdą goście specjalni” - warknęła Indy.
Jego brwi uniosły się - „Kobieto,
myślisz, że będę czekać na brownie?”
„Tak” - odpowiedziała Indy.
„Cóż, mylisz się” - stwierdził Tex.
Weszła moja mama z Katie na biodrze, jej
oczy skierowane były na Lee - „Kochanie, czy wiesz, gdzie są Luke lub Ava?
Ralphie ma Maisie i mówi, że musi ją przebrać, ale nie możemy znaleźć ani ich,
ani ich torby na pieluchy.”
Lee spojrzał na swoje buty. Oznaczało to, że prawdopodobnie w którejś z pięciu sypialni domu Indy i Lee Luke robił to z Avią.
Spojrzałam na Jet robiąc duże oczy. Zrobiła
to samo do mnie.
Indy poradziła - „Porozmawiaj z Sadie
lub Jules. Mogą mieć zapasowe.”
„Dobrze” - mruknęła mama i
wyprowadziła się.
Shirleen weszła zaraz po zniknięciu
mamy.
„Odebrałam” - podniosła telefon, jej
oczy były wesołe i tańczyły - „są blisko.”
Potem zniknęła.
Indy podała mi miskę orzechów
nerkowca i zapytała - „Czy możesz to postawić na stole?”
„Jasne” - mruknęłam, kiedy Indy zaczęła
pędzić po kuchni.
Podeszłam do drzwi i przechodząc
przez nie, usłyszałam - „Liam Nightingale! Wracaj tutaj i zabierz te miski z
chipsami.”
Ha, ha, ha.
Lee dostał od Indy.
Tak, więc byłam
trzydziestoośmioletnią kobietą w ciąży z mężem i córką.
Nadal byłam Rockową Laską. I młodszą
siostrą.
Niektóre rzeczy nigdy się nie
zmieniają.
To oznaczało, że uśmiechałam się,
wchodząc do salonu.
Postawiłam orzechy nerkowca na stole
pokrytym jedzeniem i natychmiast zostałam zaatakowana przez moją trzyletnią
bratanicę Leah. Pierworodną Roxie i Hanka.
Pochyliłam się, uniosłam ją,
podrzuciłam w powietrze i przyciągnęłam do siebie.
„Hej, piękna” - wyszeptałam, gdy jej
oczy, oczy Hanka, moje oczy, spojrzały na mnie.
„Hejciocially” - odpowiedziała jednym
słowem i zabrzmiało to jak piosenka.
„Dobrze się bawisz?” - zapytałam.
Skinęła głową.
„Jesteś miła dla swojego brata i
kuzynów?” -zapytałam, a jej oczy
wędrowały.
To znaczyło nie.
Całkowita Rockowa-Laska-w-przygotowaniu,
nawet w wieku trzech lat.
Roxie to uwielbiała. Myślała, że to odjazd.
Hank miał przerąbane. I wiedział o
tym. Ale też to kochał. Wiedziałam to.
Z drugiej strony uwielbiał swoją małą
córeczkę.
May, bliska przyjaciółka, którą
poznaliśmy podczas Jules Przejażdżki Rockowej Laski, podeszła do mnie z Harrym,
najmłodszym Jules i Vance’a u jej biodra.
„Czy możemy już jeść?” - zapytała
kącikiem ust.
„Już prawie są” - odpowiedziałam z
boku - „Ale jeśli masz zemdleć, kilka orzechów nerkowca prawdopodobnie nie
zostanie zauważonych.”
Nie odpowiedziała. Poszła po kilka
orzechów nerkowca, wzięła garść i zniknęła w tłumie.
Zamierzałem wrócić do kuchni, żeby
pomóc Indy, ale złapała mnie Daisy, przytulająca śpiącą Tallulah, pierwsza
Stelli i Mace’a (i jak dotąd jedyną).
Nawiasem mówiąc, Stella i Mace
pobrali się na plaży na Hawajach. Jak zdecydował Tod, miała na sobie białe
szydełkowe bikini, sarong, lei i wiązankę kwiatów wokół czoła (Mace miał na sobie
dżinsy i białą koszulę). Wyglądała niesamowicie. Mace wyglądał gorąco. Cały
ślub był bombą, nawet jeśli nad przyjęciem krążył helikopter.
Dodatkiem do niesamowitości ich
zaślubin, było opublikowanie tego w magazynie US.
Ren i ja, jeśli jesteście ciekawi,
otrzymaliśmy błogosławieństwo Papieża (miałam nadzieję), ponieważ się
nawróciłam.
Ale nadal mam swój czerwono-czarny
ślub. Tod zrobił to jak to on. To było niesamowite.
Miałam też trzytygodniowy miesiąc
miodowy, który rozpoczął się w Vegas, a zakończył na Bahamach.
Wszystko, czego kiedykolwiek chciałam.
Zwłaszcza mąż.
„Chciałaś porozmawiać, skarbie?” -
zapytała Daisy, sięgając po kilka orzechów nerkowca i nie zawracając sobie głowy
robieniem tego ukradkiem.
„Nieco później, są już prawie tutaj”
- powiedziałam.
Spojrzała na mnie - „Czy wszystko w
porządku?”
Uśmiechnęłam się do niej - „Tak,
całkowicie”.
Wykrzywiła twarz i przyglądała mi się
przez dwie sekundy, po czym jej oczy rozszerzyły się, twarz rozjaśniła się i
otworzyła usta.
Rozgryzła to.
Poruszyłam się szybko i zakryłam jej
usta dłonią. Aby nie zostać w tyle, Leah pochyliła się i zakryła moją dłoń swoją
dłonią na ustach Daisy. Tallulah, myśląc, że to gra, zrobiła to samo, ale
zrobiła to uderzając i chichocząc.
„Nic nie mów” - szepnęłam - „Indy nie
wie”.
Zagłuszony dzwonkowy chichot wyrwał
się z trzech rąk (dwie z nich były malutkie, ale wciąż), a Daisy, której oczy
teraz tańczyły, skinęła głową.
Zabrałam rękę, zabierając ze sobą rączki
dziewczynek.
„Po wielkim wydarzeniu podzielimy się
wielką rzeczą Rena i moją, ale po cichu” - powiedziałam jej.
Daisy, przez kolejne dzwoniące
chichoty, skinęła głową.
Przechyliłam głowę, przyjrzałam się
jej i domyśliłam się - „Nie możesz mówić, bo jeśli otworzysz usta, będziesz
krzyczeć. Prawda?”
Ponownie skinęła głową.
Pokręciłam głową, ale uśmiechnęłam
się i wpadłam na nią ramieniem.
Tallulah ponownie położyła dłoń na
ustach Daisy.
Daisy dała jej całuska.
Wypatrzyłam uciekającego malucha, a
za nim kolejnego, obie kobiety. Za nimi szedł ociężały Murzyn, prawie zgięty na
pół.
Dogonił, chwycił obie rękami za
brzuchy i wyprostował się jako Smithie z Suki pod jednym ramieniem, a Lolą,
pierworodną Sadie i Hectora pod drugim.
Dziewczyny chichotały i wiły się.
Smithie się nachmurzył.
„Jezu. Wy, suki, rozmnażacie się jak
króliki” - jęknął, po czym całkowicie wbrew temu wszystkiemu pochylił się,
unosząc Lolę i wciskając twarz w jej szyję.
Pisnęła z radości, gdy Smithie
odwrócił się i odszedł.
„Smithie” - mruknęła Jet, mijając
nas, kładąc coś na stole i kończąc - „Całkowicie wymiękł.”
To była cholerna prawda.
Moje oczy przesunęły się po tłumie i
zobaczyłam, że Amalea ma teraz Katie. To dlatego, że mija mama goniła Calluma.
Jezu.
Robiliśmy to.
Mnożyliśmy się jak króliki.
Ciągle patrzyłam przez tłum i
zatrzymałam się, gdy zobaczyłam Rena, Doma i Sissy stojących z Vito i Angelą.
Powiemy tylko, że po tym, jak zostałam
porwana i prawie straciliśmy Dariusa, miałam rację. Vito się przebudził. Jego
„ekskomunika” Rena trwała około ośmiu godzin. Potem wrócił do rodziny.
Wiedziałam, że nie będzie w stanie
tego utrzymać.
I uwielbiałam mieć rację.
Szczególnie tym razem.
To nie znaczyło, że Ren do niego
wrócił. Zobowiązał się wobec Marcusa. Zrezygnował ze swojej rezygnacji i
spędziliśmy dwa tygodnie na plaży, gdzie nie robiliśmy nic oprócz picia rumu i
pieprzenia się na plaży pod gwiazdami (i gdzie indziej). Kiedy wróciliśmy, Ren
nawiązał współpracę z Marcusem.
Dom poszedł z nim.
Vito postanowił wcześniej przejść na
emeryturę, przekazując stery imperium przestępczego Zano Santo i Lucky’emu.
Wieści z ulicy głosiły, że dobrze
sobie radzili, co było zarówno dobrą wiadomością (bo ich lubiłam), jak i złą
(ponieważ zarządzali przestępczym imperium).
To oznaczało, że Dawn straciła pracę
(pierwszym zleceniem Santo i Lucky’ego było wylanie jej; i na szczęście pozwolili
mi to obejrzeć, było niesamowite). Sprawdziłam ją tylko dlatego, że byłam
wścibska. Dowiedziałam się, że mieszka w Alabamie. Ciągle sama. Wciąż
recepcjonistka. Ale robi to daleko, daleko. Co działało dla mnie.
Oznaczało to również, że Marcus i Ren
przejęli biura Zano Holdings. Więc kiedy mogliśmy, mój mężczyzna i ja dojeżdżaliśmy
razem do pracy.
„Ich samochód zbliża się do
krawężnika” - usłyszałam gardłowy głos Stelli, wzywający z przodu domu.
Wszyscy poruszali się w tę stronę.
Ustawiliśmy się na pozycjach i czekaliśmy.
Drzwi się otworzyły i wszedł Darius,
trzymając do biodra cudowną małą dziewczynkę z uroczymi małymi pomponowymi
warkoczykami wystającymi z czubków głowy.
Za nim podążyła Dorothea.
Za Dorotheą podążyła Malia.
Z tyłu zbliżał się Liam.
„Teraz!” - krzyknęła Shirleen i
wszyscy zaczęliśmy robić to, do ćwiczenia czego namawiała nas przez ostatni
tydzień.
Zaśpiewaliśmy
Ten Thousand Men of Harvard[1].
I zrobiliśmy to fatalnie.
Na szczęście Tex wpadł w euforię i
jego dudniący baryton zagłuszył resztę.
Ale to nie miało znaczenia.
Ponieważ przez to Liam stał tam,
uśmiechając się.
Z drugiej strony, co jeszcze innego
mógł zrobić, kiedy rodzina ci śpiewała na przyjęciu z okazji ukończenia
studiów?
To.
Było.
Najwspanialsze.
*****
Nawiasem mówiąc, Darius mieszkał
teraz w LA. Pracował w agencji ochrony Mace’a.
Na prośbę Mace’a od czasu do czasu leciałam
tam, żeby z nimi pracować, a jeśli uważasz, że Gorąca Drużyna jest gorąca…
Tylko mówię…
Poważnie.
*****
Malia zamieszkała w Los Angeles z
Dariusem.
Nie pytaj, to niesamowita historia.
Ale, jak widać, zakończyło się to
szczęśliwie.
*****
Liam mieszkał w Cambridge w stanie
Massachusetts.
Tak było do niedawna.
*****
Godzinę później stałam, spędzając
trochę czasu sam na sam z Gracie, pierworodną małą dziewczynką Luke’a i Avy.
Trzymałem ją blisko przodu. Była zafascynowana moim wisiorkiem w kształcie
gitary, a ja wiedziałam, że to fascynujące. Nosiłam go codziennie od lat i
nadal byłam nim zafascynowana.
Ale wtedy byłam zafascynowana tą małą
dziewczynką.
Poczułam, że ktoś się zbliża i
spojrzałam w bok, by zobaczyć podchodzącego Dariusa.
„Yo” - przywitałam się.
Uśmiechnął się - „Ally.”
Spojrzałam przez pokój na Liama
stojącego z Dorotheą i Shirleen.
On i jego babcia uśmiechali się do
Shirleen. Mówiła coś, co naprawdę miała na myśli, ponieważ trzęsła się jej
głowa, a jej afro się kołysało.
Spojrzałam z powrotem na Dariusa, aby
zobaczyć patrzy na to samo.
„Dzięki, że go tu przywiozłeś,
żebyśmy mogli z nim świętować” - powiedziałam.
Jego spojrzenie powędrowało do mnie -
„Żaden problem.”
Uśmiechnęłam się do niego - „Więc
nadal jestem wrzodem na twoim tyłku?”
Odpowiedział uśmiechem i odpowiedział
- „Tak”.
Zmarszczyłam brwi - „Jak mogę nadal
być wrzodem na twoim tyłku? Mieszkasz setki mil stąd. -
„Twój rodzaj bólu mądrującejdupy
sięga ogromnie daleko. Może nawet przenikać wymiary.”
Przewróciłam oczami i odwracając się
do Dariusa, oświadczyłam - „mądrującejdupy
nie jest słowem, Darius.”
„Twardziele mogą wymyślać słowa,
Ally”.
To była prawda. Mogli robić, do
diabła, co chcieli.
Darius sięgnął i skonfiskował mi
Gracie. Chciałam zaprotestować, ale kiedy uśmiechnęła się do niego, położyła
dłoń na jego policzku i patrzyłam, jak odwraca głowę, by pocałować ją w dłoń,
zdecydowałam się nie robić tego.
Spojrzałam przez pokój, kiedy usłyszałam
śmiech Liama i Dorothei, zobaczyłam Liama teraz trzymający swoją babcię blisko
siebie i obejmującego ją ramieniem.
Potem poczułam, jak ogarnia mnie
ciepło, kiedy Darius pocałował mnie w bok włosów.
Szepnął mi do ucha - „Kocham cię, Ally”.
To?
Czyste piękno.
Odwróciłam głowę, złapałam jego oczy,
podczas gdy moje były gorące i odpowiedziałam - „Wiem”.
*****
Ren i ja byliśmy na jednej z kanap
Indy i Lee. Katie czołgała się po swoim tacie i robiła to z Gusem, najmłodszym
Sadie i Hectora.
Alex i Dante, najstarsi i średni
chłopcy Jet i Eddiego, siedzieli obok mnie, jedząc tort i lody. Albo miażdżąc
to na ich twarzach i na koszulkach.
Ale to były małe dzieci. Tak bywało.
Nieważne.
Miałam obserwować Alexa i Dantego.
To, co robiłam, to przeglądanie
pokoju.
Pstrokata ekipa gliniarzy i oszustów,
łowców nagród i baristów, PI i gwiazd rocka, Gorących Facetów i Rockowych Lasek.
Moi ludzie.
Moja rodzina.
Wszyscy razem bezpieczni i
szczęśliwi.
Odwróciłam się, by spojrzeć na mojego
mężczyznę w samą porę, by zobaczyć, jak mocno przyciska swoją małą dziewczynkę
do piersi i sprawia, że piszczy, gdy ją łaskotał.
Mój Mężczyzna.
Moja dziewczynka.
Moja rodzina.
Katie udawała, że próbuje uciec, a
Ren udawał, że jej na to pozwala, idąc za Gusem, żeby prawdopodobnie też go
łaskotać, kiedy poczuł na sobie mój wzrok i spojrzał na mnie.
„Co” - zapytał.
„Zrobiliśmy to” - powiedziałam mu.
Jego głowa przechyliła się na bok, a
jego oczy nabrały skupienia, prawdopodobnie dlatego, że czytał wyraz mojej
twarzy.
Kiedy to zrobił, jego głos stał się
słodki i cicho zapytał - „Co zrobiliśmy?”
„Tej nocy, kiedy dowiedzieliśmy się,
że Indy nosi Calluma i zawarliśmy pakt, że będziemy pracować nad tym, by być
tak szczęśliwymi przez resztę naszego życia?” - przypomniałam mu.
Zrozumiał mnie.
Wiedziałam o tym, kiedy jego twarz
nabrała tego wyrazu.
„Zrobiliśmy to” - szepnęłam.
Nie odpowiedział.
Przyciągnął Katie i Gusa do siebie,
żeby ich nie zgubić, kiedy pochylił się do mnie.
Jego pocałunek nie był długi, ale
zawierał dotyk języków, więc był najwspanialszy.
Z drugiej strony wszystkie były.
„Czy mogę ją ukraść?”
Ren i ja rozdzieliliśmy się i
spojrzeliśmy w górę, aby zobaczyć Indy stojącą nad nami, z oczami skierowanymi
na Rena.
„Jasne” - odpowiedział.
Studiowałam moją naj- najlepszą
przyjaciółkę.
Potem zwróciłam się do Alexa i
Dantego i powiedziałam - „Hej, kumple. Zróbcie mi przysługę i zbliżcie się do
wujka Rena podczas jedzenia, tak?”
Spojrzeli na mnie, obaj z dużymi,
czarnymi oczami, czekoladową posypką i kremem waniliowym na twarzach i skinęli
głowami.
Odwróciłam się do męża, pochyliłam
się i dotknęłam ust, a potem zrobiłam to samo na mokrych ustach córeczki.
Kiedy skończyłam, wsunęła twarz w
szyję taty i zachichotała.
To dlatego, że jej tatuś znowu ją
łaskotał.
Jeśli chodzi o mnie, po prostu
uśmiechnęłam się do jej taty.
Potem poszłam za Indy przez pokój do
schodów.
Zaprowadziła nas do swojej sypialni.
Były w nim Jet, Roxie, Jules, Ava, Stella, Sadie, Daisy i Shirleen.
O rany.
„Co się dzieje?” - zapytałam.
„Nie wiem” - odpowiedziała Ava.
„O Boże, proszę, powiedzcie mi, że
nikt nie jest w ciąży. Już nie potrafię uporządkować kalendarza urodzin” -
jęknęła Roxie.
Daisy spojrzała na mnie.
Zignorowałam to.
Indy weszła do swojej garderoby,
mówiąc - „Zaraz wracam”.
„Czy ktoś wie, co się dzieje?” - zapytała
Sadie.
„Nie ja” - odpowiedziała Stella.
Wszystkie oczy skierowały się na
mnie.
Wzruszyłam ramionami.
Wszystkie oczy nabrały wątpliwości.
Rozłożyłam ręce - „Poważnie” -
warknęłam - „Nie wiem.”
Na szczęście w tym momencie Indy wyszła
z łazienki niosąc bąbelkową kopertę.
„Mam nadzieję, że nie jest to tajna
misja, którą wszyscy musimy wykonać, ponieważ podoba mi się ten styl życia
wolny od porywaczy, paralizatorów i eksplozji samochodów” - powiedziała Jules -
„I już od jakiegoś czasu dobrze się bawiliśmy”.
„To dlatego, że nie mieszkasz w LA” -
mruknęła Stella.
Wszyscy spojrzeliśmy na Stellę i
skinęliśmy głowami.
Rozumieliśmy ją.
Wystarczy powiedzieć, że mężczyźni
Mace’a w LA mieli taki sam gust do kobiet jak mężczyźni Lee w Denver.
Ale w LA można było dostać się do wszelkiego
rodzaju szaleństw.
„Um… tylko po to, żeby powiedzieć,
trochę tęsknię za używaniem paralizatora” - przyznała Jet
Wtedy wszyscy spojrzałyśmy na nią i
skinęłyśmy głowami.
Rozumiałyśmy ją.
Chociaż nie powiedziałam im, że
ogłuszyłam kogoś w zeszłym tygodniu.
„To nie jest misja” - powiedziała
Indy do Jules i wręczyła mi kopertę, kiedy spojrzała mi w oczy - „To od Jane” -
popatrzyła po dziewczynach - „Chciała, żebyśmy wszyscy byli razem i chciała,
żeby Ally je otworzyła.”
Miałam wrażenie, że wiedziałam, co się
zbliża.
Ponieważ po różu i poprzez zielony,
liliowy, niebieski, brzoskwiniowy, łososiowy i lodowy błękit, Jane prosiła nas,
abyśmy kolejno robiły to samo.
Nie wiedziałam, dlaczego Jane nie
brała udziału w uroczystościach, ale wiedziałam, że to jej sposób. Ponownie wszyscy
spoglądali na mnie, kiedy otworzyłam kopertę i wyciągnęłam to, co było w
środku.
Była to książka w kolorze jagód, z
paskiem filmu i białym tytułem Rock
Chick.
U góry z boku był czarny pasek z
napisem Rewolucja.
To była moja kolej.
Najwspanialsze.
Jedno wiedziałam. Ta książka miała
być interesująca.
I jeszcze jedno, co wiedziałam. Włoski
nerwus nie będzie zbyt szczęśliwy.
Nie martwiłam się. Przejdzie przez
to. Ponieważ już wtedy był do tego przyzwyczajony. Ale głównie dlatego, że
zrobi to tak, jak robili to wszyscy mężczyźni. W jego przypadku: dla mnie. (I
nie oszukał mnie. Widziałam, jak się uśmiechał, kiedy czytał pozostałe).
Przejrzałam okładkę i zobaczyłam na
spodzie, przyklejoną z boku karteczkę samoprzylepną. Znajdowała się na niej
strzałka wskazująca na nazwisko „Kristen Ashley”, napisane pod nią, autorka bestsellerów New York Timesa.
A obok napisano:
Widzisz?
Mówiłam Ci.
Bajki się spełniają.
Nie mogłam nic na to poradzić i nie
próbowałam. Rozpłakałam się. W tym samym czasie wybuchłam śmiechem. Potem
odwróciłam książkę, aby wszyscy mogli ją zobaczyć.
To oznaczało, że wszystkie zebrane
wokół mnie Rockowe Laski zrobiły dokładnie to samo. Poprzez śmiech i łzy uniosłam
rękę prosto w górę, wskazując palec i mały palec uniesiony w diabelskie rogi.
Rockowe Laski zrobiły to samo co ja. A
ponieważ byliśmy Rockowymi Laskami, jednocześnie wykrzyczałyśmy dwa słowa. Zrobiłyśmy
to głośno. I zrobiłyśmy to dumne.
„Rock
on!”
Z wyjątkiem Shirleen. Potrząsnęła głową,
rozejrzała się i mruknęła - „Białe kobiety”.
Co oczywiście oznaczało, że przestałyśmy
płakać. Ale śmiałyśmy się dalej.
#####
Książka kończy się
tekstem:
Bądźcie czujni.
Jedziemy za Mace'em i Stellą do Los
Angeles.
Ponieważ można tam dostać się do wszelkiego rodzaju
szaleństw.
(Książka ma mój tytuł „Porachunki” i jest dostępna na doci.pl)
Zaczynam kolejne tłumaczenie - będzie to historia Daisy z Rock
Chick 0.5. „Przebudzenie”.
Możecie ją śledzić na https://monique-romans-5.blogspot.com/
Historia Dariusa i Malii dostępna na https://monique-romans-33.blogspot.com/
i na https://www.wattpad.com/story/364179773-druga-szansa-pojednanie
Do zobaczenia.
Monika
Bardzo dziękuję za całość tłumaczenia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za to tłumaczenie :-). Wszystko co dobre szybko się kończy, będę tęsknić za Rockowymi Laskami. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana za tą cudowną pracę. ❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńCzytałem i mialem łzy w oczach ..bardzo dziękuję
OdpowiedzUsuńDziękuje❤️😭szkoda ze już koniec
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! Jesteś cudowna! ❤
OdpowiedzUsuńDziękuję 😃
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję 😘
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za całokształt 💖
OdpowiedzUsuń