poniedziałek, 12 kwietnia 2021

15 - Jestem dobra w tym co robię

 

ROZDZIAŁ XV

Jestem dobra w tym co robię

 

 

 

Ren podszedł do zlewu, wrzucił do niego swój talerz i podszedł do mnie siedzącej na blacie.

Wyciągnął kubek z mojej ręki i postawił go na blacie. Potem rozsunął moje nogi i wsunął się między nie. Z ręką na moim tyłku, przyciągnął mnie do siebie.

Jego twarz opadła na moją, a jego głos był słodki, kiedy zauważył - „Masz dużo toreb na górze, mała.”

„Tak” - zgodziłam się.

„Masz dla mnie sukienkę?” - zapytał.

„Tak” - powtórzyłam i to była prawda. Roxie, Tod i Stevie kupili mi cztery i wszystkie były cholernie gorące.

„Dobrze. Wieczorna randka.”

Uśmiechnęłam się.

Ren mnie pocałował. Potem pocałował mnie w szyję.

Potem opuścił mnie, powiedział - „Później Słonko” i przeszedł przez frontowe drzwi.

Oglądałam to.

Uśmiechnięta.

*****

Było południe, kiedy zadzwonił dzwonek nad drzwiami.

Byłam w Fortnum z Indy, Jet, Tex’em i Jane. Stella i Mace też tam byli, oboje stali przy ladzie. Stella kręciła gówno i popijała latte. Mace milczał i był hardkorowy, gdy trzymał swoją kobietę w swobodnym, ale serdecznym uścisku u boku.

Duke się nie pokazał. Powiedziałam sobie, że to nie dlatego, że mnie unika, ale dlatego, że wskoczył na swojego Harleya z żoną Dolores na zaimprowizowaną przejażdżkę na Górach Skalistych.

Jednak nawet gdy to sobie powtarzałam, nie byłam zbyt przekonująca.

Wszyscy spojrzeli w stronę drzwi i zobaczyli wchodzącego Toda niosącego dwa duże grube albumy z wycinkami.

Jeden był wypchany dużymi kawałkami papieru i wystającymi z boków próbkami tkanin. Drugi wyglądał na nowy.

Pierwszym był organizer ślubu Avy.

Drugim, biorąc pod uwagę fakt, że była zaręczona dopiero nieco ponad trzy tygodnie, należał do Sadie.

Tod był drag queen i stewardem. Był także nieoficjalnym organizatorem ślubów dla wszystkich Rockowych Lasek. Oznaczało to wiele bólów głowy, kłótni, zastraszania i niepotrzebnych potworów pokropionych kilkoma napadami wściekłości.

Oznaczało to również, że każda Rock Chick miała ślub swoich marzeń, który przebiegał bez żadnych problemów.

Niemniej jednak Tod z organizerami nie wróżył dobrych rzeczy.

Drzwi zamknęły się za nim i jego oczy powędrowały do mnie.

„Dobrze widzieć cię żywą, dziewczyno” - zawołał.

„Dobrze jest żyć, Tod” - zawołałam.

„Zrób mi przysługę …” - mówił głośno - „… zostań przy życiu do soboty. I przydałoby się wezwanie do plutonu bombowego, aby przeszukał kościół i salę konferencyjną.”

„To nie jest zły pomysł” - Usłyszałem mamrotanie Mace’a i spojrzałam na niego, żeby zobaczyć, że ma poważny wyraz twarzy.

Z drugiej strony, tak było, on i Tod mieli rację.

„Myślałam, że po raz ostatni przeczytaliśmy imprezkę Avy w zeszły weekend, Tod” - zauważyła Indy, przesuwając się w tamtą stronę.

Tod rzucił albumy na stół i spojrzał na nią - „To była ostatnia lektura. Teraz mamy ostateczne sprawdzenie. A jutro, przed próbą, kończymy ostateczny odczyt. Ale także teraz decydujemy o kolorach ślubu Sadie.”

Indy rozejrzała się po kawiarni, a potem spojrzała z powrotem na Toda, aby wskazać oczywiste - „Sadie tu nie ma”.

„Wiem, jest zajęta w galerii” - odpowiedział Tod, otwierając mniejszy album i zobaczyłam mnóstwo kolorów na stronie. Ale nic więcej nie powiedział.

Mając doświadczenie z etapami planowania organizacji ślubu przez Toda, było zrozumiałe, że ton Indy był ostrożny, kiedy powiedziała - „Kochanie, nie możemy wybrać kolorów ślubu Sadie bez Sadie tutaj”.

Tod spojrzał na Indy i poczułam, że wszyscy się przygotowują (z wyjątkiem Mace’a, który westchnął).

Ale uśmiechnęłam się.

„Ani słowa” - ostrzegł Tod.

Indy otworzyła usta, żeby dać mu kolejne słowo.

Dał jej Rękę - „Nie. Sadie jest milionerką. Nie mam budżetu. Wcale. Wyciągam wszystko co się da. Powiedziała mi, że mogę. Poza tym Stella i Mace pobiorą się na plaży na Hawajach.”

„Bierzemy?” - Mace mruknął do Stelli i usłyszałam gardłowy śmiech Stelli. Tod chyba nic z tego nie słyszał, bo szedł dalej - „I wszyscy wiedzą, że Ally zrobi coś takiego, jak ucieczka do Vegas. Więc to jest moja ostatnia szansa na osiągnięcie wielkości. Nie to, żebym nie kopnął twojego ślubu” - powiedział do Indy, po czym zwrócił swoją uwagę na Jet. - „I twojego też, dziewczyno.”

Rzeczywiście, skopał tyłek obydwoma ich ślubami. Wydawało się, że jego trening był doskonały, ponieważ Indy był niesamowity, Jet był fantastyczny, a Roxie i Hanka był bombą. Nie wspominając o tym, że plany Avy były dalekie od kiepskich. Więc bez ograniczeń  budżetu ze ślubem Sadie bez wątpienia szaleje.

Należy również zauważyć, że wyjazd do Vegas był tym, co zawsze chciałam zrobić.

Nie byłam jednak pewna, jak katolicy myślą o Vegas.

Dodałam to do mojej mentalnej listy, aby omówić z zakonnicą lub księdzem, z którymi Ren umówił mnie na moje dosłowne spotkanie z Jezusem (i Marią, Bogiem i Duchem Świętym) i powiedziałam - „Myślę, że mój to może być pełna masa.”

Głowa Toda podskoczyła do mnie, jego oczy płonęły.

„Nie powinnaś była tego robić” - powiedziała do mnie Jet, głos doświadczenia.

„Poważnie?” - płakał Tod.

„Chyba że jest katolicki ksiądz, który ubiera się jak Elvis i ma kaplicę weselną w Sin City, tak” - odpowiedziałam.

„Och, dziewczyno” - oczy Toda pojaśniały - „uszczęśliwiłaś mnie.”

Nie myśl, że zwariowałam. Byłam Rockową Laską. Jak dasz palec, dajesz całą rękę.

Tod uniósł ręce do boków głowy i poruszył palcami, oznajmiając - „Czuję to! To mnie nachodzi! Ty!” - Nagle wskazał na mnie - „Maślano-żółty, najbardziej kremowy z kremów i jasnozielona trawa.”

„Ty” - wskazał na Stellę - „białe bikini, myślę, że szydełka, lei, może wiązanka kwiatów wokół czoła i wspaniały sarong.”

Znowu z mamrotaniem Mace’a, tym razem z uśmiechem - „To mi się podoba.”

„Tropikalny raj na wyspie będzie twoim tematem” - kontynuował Tod i spojrzał na Indy. „I Sadie, lodowo niebieska i lśniąca, błyszcząca zimowa biel.”

To nie było złe dla Sadie. W rzeczywistości idealnie.

Ale nie ma mowy, żebym ja była to na żółto i zielono.

Czerwony i może czarny.

Jeśli Papież by zaaprobował.

Nie udostępniłam tego Todowi. Głównie dlatego, że drzwi się otworzyły, Ava wskoczyła przez nie, a Luke deptał jej po piętach z pół uśmiechem.

Ava nie uśmiechała się nawet lekko. Wściekała się.

„Tod” - warknęła - „Jestem tutaj, ale nie przed końcowym-końcowym-przeczytaniem-poprzedzającym-zakończenie-ostatecznym-przeczytaniem”.

Najwyraźniej dostała notatkę.

„Jestem tutaj, ponieważ ślub jest odwołany!” - skończyła.

„Nie!” - wykrzyknął Tod, po czym przestał reagować na straszne wieści, że wyglądało na to, że Ava i Luke się kłócą (z drugiej strony, zdarzało się to czasami; ona często się na niego wściekała, a Luke, mając stalowe nerwy, wsiadał na to), ale na coś jeszcze dodał - „Jest już za późno, aby odzyskać którykolwiek z depozytów!”

„Uspokój się, stary, ślub nie jest odwołany” - oznajmił Luke.

„Jest” - odparła gniewnie Ava, obracając się do swojego mężczyzny.

„Nieprawda” - odparł Luke spokojnie, spoglądając z góry na swoją kobietę.

„Zamierzasz ze mną zatańczyć?” - zapytała.

„W pionie?” - zapytał, a ja zacisnęłam usta, żeby się nie śmiać.

„Tak!” - warknęła.

„Tak, mała” - powiedział - „Będę tańczyć z tobą w pionie, w łazience w samolocie w drodze na Bermudy.”

To nie była odpowiedź, której szukała, dlatego odwróciła się do Toda i rozkazała - „Zacznij dzwonić. To koniec.”

„Nie… nie mogę… to…” - wyjąkał Tod z ręką na gardle, oczami szeroko otwartymi i wypełnionymi paniką. Potem wrzasnął - „M & M’sy na zamówienie w kolorach baby blue, aqua i turkusowe już dotarły Jest ich już dziewięć funtów już spakowanych i przewiązanych wstążkami na prezenty ślubne!! Co mam zrobić z dziewięcioma funtami M & M’sów w kolorze baby blue, aqua i turkusowym?

„Daj mi je” - odparła Ava - „Zamierzam zjeść je wszystkie za jednym posiedzeniem.”

„Nie dzwoń, Tod” - Luke zaprzeczył rozkazowi Avy, ignorując również jej odpowiedź do Toda.

Ava ponownie odwróciła się do Luke’a - „Nie wyjdę za mężczyznę, który nie może odstawić twardziela na trzy minuty, aby zatańczyć na naszym ślubie.”

„Tak, wyjdziesz” - odparł Luke.

Właśnie na tym Ava miała dość.

Wiedziałam o tym, kiedy krzyczała - „Kocham cię, odkąd skończyłam osiem lat! I marzyłam, żeby zatańczyć z tobą na naszym weselu” - pochyliła się w jego stronę - „odkąd skończyłam osiem lat! A jeśli nie możesz dać mi trzech minut tego ma…”

Nie skończyła.

A to dlatego, że dłoń Luke’a mignęła, złapała ją za szyję i przyciągnęła do siebie, tak że najpierw wylądowała twarzą w jego klatce piersiowej. Potem zgiął szyję i jego twarz zniknęła z mojego widoku, gdy mówił Avie do ucha.

Ale widziałam, jak twarz Avy złagodniała. Następnie bardziej złagodniała. Potem ręce, które zwinęła w jego koszulce po bokach, rozluźniły się, żeby mogła go objąć ramionami.

Luke podniósł głowę.

Szyja Avy wykręciła się, żeby mogła spojrzeć na Toda - „Nie dzwoń, kochanie”.

Tod odetchnął z ulgą, po czym opadł na krzesło obok swoich albumów.

Nie wiedziałam, czy to oznaczało, że Luke zatańczy z Avą na ich ślubie, czy nie. Po prostu wiedziałam, że cokolwiek powiedział, to uszczęśliwiło Avę.

Widząc to, myśląc o tym, jak Eddie był ze swoją ciężarną żoną i wiedząc, że Mace stoi ze Stellą zaledwie kilka kroków dalej, a ona wypadła z jego ramienia przez piętnaście minut, kiedy byli ledwo na chwilkę i co powiedział Ren w ten pokój w motelu dwa dni wcześniej, to mnie uderzyło.

Uderzenie to sprawiło, że sięgnęłam do tylnej kieszeni i wyciągnęłam telefon. Uruchomiłam, dotknęłam przycisku, aby wysłać SMS-a i wpisałam - Dziś w nocy. Aktualizacja. Jeździec, lotos, piesek. Następnie kliknęłam wyślij.

Kiedy ostatni kryzys w Fortnum został przekierowany, włożyłam telefon z powrotem do kieszeni i wyszłam zza kontuaru, aby przetrzeć stoły, aby zebrać puste kubki, kiedy usłyszałam, że telefon w sklepie dzwoni w momencie, gdy mój telefon wibruje mi na tyłku.

Wyszarpnęłam go i zobaczyłam, że mam dwa SMS-y od Rena.

Pierwszy: nie pozycje. Lokalizacje. Schody. Ściana. Łóżko.

Jego plan był o wiele lepszy niż mój.

Drugi: kocham cię, mała.

Uśmiechnęłam się i odesłałam: Ja ciebie też, kiedy Jane zawołała - „Telefon do ciebie, Ally”.

Moje brwi złączyły się, gdy na nią spojrzałam.

Nikt mnie tam nie wezwał. Zdecydowanie nie przyjaciele. A wszyscy moi informatorzy i „klienci” wiedzieli, że moja komórka jest jedyną akceptowalną formą komunikacji.

Podeszłam do lady z książkami, wzięłam słuchawkę i przyłożyłam do ucha - „Yo.”

„Chcesz, żeby Rosie przeżył, wchodzisz w układ” - powiedział do mnie jękliwy, zdecydowanie dziwaczny głos mężczyzny, a moje plecy wyprostowały się - „Chcemy, żeby Rosie żył, bo chcemy, żeby dla nas uprawiał. Chcemy porozmawiać o tym, co trzeba zrobić, żeby wykupić go z twojej ochrony. Nie przyjmujesz układu twarzą w twarz, nie przychodzisz sama, to znajdujemy farmera, który może przejąć uprawy, a ten ból w dupie umrze. Słyszysz mnie?”

Z bijącym sercem i pulsującą krwią, podjęłam decyzję w ułamku sekundy. Uniosłam głowę i rękę i pstryknęłam palcami, moje oczy przesunęły się od Luke’a do Mace’a.

Obaj już mnie obserwowali i natychmiast ruszyli w moją stronę, ich ręce powędrowały do tylnych kieszeni dżinsów.

„Rozumiesz, że nie przepadam za spotkaniem, skoro twoim ostatnim podejściem było zdetonowanie bomby w moim mieszkaniu” - odpowiedziałem, patrząc na Luke’a.

„To było, zanim poznaliśmy twoje powiązania” - odparł głos - „Nie chcemy z tobą nic robić. Chcemy tylko Rosie’go.”

Przeniosłam wzrok na Mace’a i powiedziałam do telefonu - „Mogłam źle zrozumieć. Czy masz obecnie Rosie’go?”

„Jeszcze nie. Ale jeśli pytasz, to znaczy, że ty też nie. Co, muszę powiedzieć, nie rozumiem, dlaczego twoja załoga go szuka, skoro ma twoją ochronę.”

Postanowiłam nie dzielić się z Lee, że ci idioci myśleli, że jego załoga to moja załoga i stwierdziłam (głównie kłamiąc) - „Rosie wie, że nie jestem wielką fanką eksplozji. Strzelaniny w porządku. Pościgi samochodowe, może być. Ratownictwo, specjalność. Roztrzaskane rzepki, nie mój występ, ale mam faceta, który to robi. Jak wszystko, co jest moje lub osoby pod moją opieką, spala się na popiół, nie tak bardzo. Sprowadził to na mnie, to wie, że ma mnie unikać przez kilka dni.”

„Przepraszamy za ten błąd i możesz zlecić nam zwrot kosztów wykupując twoją ochronę Rosie’go” - zaproponował.

Myśląc o czeku, który wypisałam dla Roxie dzień wcześniej, aby zwrócić jej za torby z ubraniami, które obecnie leżą na podłodze w sypialni Rena, pomyślałam, że to naprawdę nie byłby zły interes.

Usłyszałam trzask. Skupiłam się na Luke’u, zobaczyłam, że trzyma telefon przy uchu i wskazał głową do Mace’a.

Mace pochylił się nad ladą, z telefonem przy uchu, drugą ręką bazgrał. Wyprostował się i odwrócił do mnie blok papieru.

Na nim było napisane - „Spotkaj się. Powiedz im, że wysyłasz pośrednika.”

Potrząsnęłam głową. Mace wskazał na mnie palcem, a potem w dół, by stuknąć w podkładkę.

Odwróciłam oczy i powiedziałam do telefonu - „Zajazd Lincoln. Dzisiaj. Trzecia.”

„Kurwa” - usłyszałam, jak cicho rzucił Luke.

„Nigdzie publicznie” - odezwał się głos w moim uchu.

„Publicznie albo nie się zdarzy. Jeśli tak się nie stanie, mam więcej czasu, aby skupić się na wzięciu Rosie pod moje skrzydła, uwolnieniu psów, by się z tobą rozprawiły i przeniesieniu jego operacji z powrotem do Denver, gdzie będę mogła mieć go na oku.”

Było to oczywiście częściowe kłamstwo. Pierwsze dwa już się wydarzyły.

Ostatni, nigdy się nie wydarzy.

Szłam dalej - „Jesteś na moim terenie i nie brzmisz głupio, więc musisz wiedzieć, że nie masz nadziei na zlokalizowanie Rosie przede mną. Ale z czasem Rosie zrozumie, że uspokoję swoje gówno i przyjdzie do mnie. Wtedy będę mogła skupić na tobie całą moją energię. A ja miałam w tym mieszkaniu dużo seksownej bielizny i wszystko to z miłymi wspomnieniami. Czuję się trochę zrzędliwa, że muszę zacząć od zera.”

„Kurwa” - usłyszałam, jak Luke znowu warczy, tym razem mniej cicho i spojrzałam na niego, by zobaczyć, jak się na mnie nachmurzył.

Spojrzałam mu w oczy, kiedy powiedziałem do telefonu - „Lincoln. Przynieś swoją książeczkę czekową. Rosie jest wrzodem na moim tyłku, ale on jest mój. Składasz motywującą ofertę i wynagradzasz mnie za swój błąd, to będzie należał do ciebie.”

Potem się rozłączyłam.

W chwili, gdy to zrobiłam, Luke też się rozłączył. Mace odszedł z telefonem wciąż przy uchu. Luke natychmiast ruszył do środka, pochylając się w moją stronę i warcząc - „Jezu, Ally. Co się z tobą kurwa dzieje? Mówisz o swojej bieliźnie? Chryste. Nigdy nie seksualizujesz się z takimi facetami.”

„Robisz to, kiedy myślą, że jesteś twardzielem, który się ich nie boi, a ja się nie boję, bo ty, Lee ani nikt z was nie pozwoliłby, żeby coś mi się stało” - odpaliłam - „Tracisz przewagę, jeśli zachowujesz się tak, jakby wszystko, co oni mogą zrobić, wzbudzało w tobie bojaźń Bożą. I nowina, Luke. Wiedzieli, gdzie mieszkam, wiedzą, gdzie pracuję. Możliwe, że mieli mnie na oku. Dlatego jeśli nie są ślepi, wiedzą, że jestem dziewczyną. Nie potrzebują seksualizować mnie. To są faceci. Już to zrobili.”

Usta Luke’a zacisnęły się, co było cichym znakiem macho zrozumiałem.

„Musimy przygotować się do spotkania w Lincoln” - rozkazałam.

„Lee już się tym zajął” - stwierdził Mace, wracając do nas - „I lepiej się przygotuj, kobieto, bo też jest w drodze i nie jest naprawdę szczęśliwy.”

No, pewnie.

Lee nie był zbyt szczęśliwy, kiedy Indy i ja przeskoczyłyśmy na podwórko Niny Evans, kiedy rozniosła plotki, że mam opryszczkę, jej brat się zdenerwował i musiał wkroczyć.

I nie był naprawdę szczęśliwy, gdy wiele razy wracałam trochę pijana i przerywałam mu wieczór przejażdżką.

Mogłabym kontynuować.

Zawsze się z tym godził. Z tym też by sobie poradzi.

„Pójdę zobaczyć, czy mój paralizator jest naładowany” - powiedziałam Mace i Luke’owi.

Luke zmarszczył brwi.

Mace zmarszczył brwi, patrząc na swoje buty.

Zrobiłam trzy kroki zaledwie, zanim Tex mnie dopadł.

„Wchodzę” - oświadczył.

„To gra zespołowa” - odmówił Luke.

„Wchodzę” - powtórzył Tex.

„To zajmie trzy sekundy, nie musimy zajmować się dziką kartą” - odpowiedział Luke.

Wchodzę” - Tex pochylił się do nas.

Luke spojrzał mu w oczy. Potem wymamrotał - „Kurwa”.

Nawiasem mówiąc, to był werbalny przekaz twardziela macho, który oznaczał, że Luke się poddaje. Sekundę później rozległ się dzwonek nad drzwiami i spojrzałam w tę stronę, by zobaczyć wchodzącego Lee, wpatrzonego we mnie.

Tak.

Nieszczęśliwy.

O rany.

*****

„Tex i Brian są już na miejscu” - powiedział do mnie Lee.

Byliśmy w dziale biografii między półkami z książkami.

Zbliżał się czas Operacji Zniszczyć Bandziorów Z Nowego Meksyku.

Texa, znasz. Brian był Brianem Bondem. Był mundurowym policjantem, który był debiutantem, kiedy Indy miała swój dramat Rockowej Laski, ale teraz miał już za sobą pewne doświadczenie. Był także partnerem Williego Mosesa, który oprócz tego, że był naprawdę dobrym czarnym mężczyzną, był przyjacielem rodziny i bardzo dobrym policjantem.

„Wiem” - odpowiedziałam Lee.

„Wchodzisz, patrzysz na co innego. Nie patrzysz na Texa czy Briana, nawet na rzut oka. Dla ciebie nie istnieją” - rozkazał Lee.

Walczyłam z przewracaniem oczami i mówieniem Pfff.

„Musisz zająć tego faceta lub facetów przez pięć minut, górna dziesięć. Zdjęcia z kartoteki, które na nich zdobyliśmy, mają lata, więc nie polegaj na tych, które ci pokazałem, a nawet policja w Nowym Meksyku nie zna liczebności ich załogi, więc bądź czujna. Brian i Tex będą siedzieć w środku, sprawdzając, czy są sami, czy też przybędą z wartownikami. Moja załoga będzie pracować na zewnątrz. Nie dostaniesz znaku wyjścia. Jeśli wewnątrz i na zewnątrz będzie wolna droga, Willie wejdzie i on i Brian dokonają zatrzymania. Nie będzie, zneutralizujemy zagrożenie na zewnątrz. Zobaczysz, jak Ike, Bobby i Matt pracują w środku z Williem. Siedzisz przy stoliku naprzeciwko baru. Brody jest w furgonetce i będzie miał oczy na tym rzędzie. Masz dwa zajęcia. Zajmij ich, podczas gdy my będziemy sprawdzać, kto jest w grze, a potem wypierdalaj stamtąd, gdy rozpocznie się eliminacja. Zrozumiałaś? ” - zapytał.

„Tak, przyjacielu” - odpowiedziałam, a jego oczy zwęziły się.

„To nie jest żart, Ally” - wycedził.

„Bez gówna, Lee.”

Jego twarz pociemniała i po godzinach planowania tego gówna doszedł do tego, co go naprawdę denerwowało.

„Nie powinnaś była umawiać się na spotkanie”.

„I czekać, jak długo to zajmie, na rozwiązanie tej sytuacji?” - zapytałam - „Luke i Ava pobierają się za dwa dni. Nie chcę tracić czasu, aby wezwać oddział bombowy i poprosić ich o przeszukanie. Idę na spotkanie, będzie za nami i wszystko, co muszę zrobić, to zastanawiać się z innymi, czy Luke zatańczy z Avą na przyjęciu.”

Zacisnął usta.

Chociaż wiedziałam, że oznacza to, że nie będzie mnie dalej gnoił, co zwykle było dla mnie okazją, aby dać mu trochę (lub więcej) powodów, pominęłam okazję, aby to zrobić.

„Czy jest jeszcze coś, zanim się wyprowadzimy?” - zapytałam.

„Tak” - odpowiedział - „Jeśli dadzą ci jakąkolwiek wskazówkę, że wycelowali w ciebie broń w sposób, którego nie widzimy, na przykład pod stołem, przeczesujesz dłonią włosy zaczynając od góry i cofasz się. Tak?”

Skinąłam głową, nie lubiąc tej części, ale wiedząc, że skoro wysadzili moje mieszkanie, mogą przyjść i nie mieć problemu z przejściem od negocjacji do gróźb - i innych, znacznie mniej przyjemnych możliwości - aby dostać to, czego chcieli.

Lee stał się dużo mniej intensywny i odsunął się kilka cali ode mnie.

Ale zrobił to, mówiąc - „Tato chce dziś wieczorem spotkanie rodzinne”.

W tym momencie pokręciłam głową - „Ren i ja mamy randkę”.

Jego podbródek cofnął się - „Miałaś randkę dwa dni temu”.

„To się nie wydarzyło, skoro zostaliśmy wytropieni” - podzieliłam się tym i tym razem Lee potrząsnął głową.

„Nie ciągnij tego” - rozkazał. Nie zamierzałam, więc zastosowałam się.

„Kiedy to zrobimy, Willie i Brian zabierają każdego, kogo złapiemy na komisariat, są przesłuchiwani, przetwarzani, Hank zostaje poinformowany, jest wolny, rodzina siada” - zadekretował Lee.

„Powiedziałam tylko, że nie mogę tego zrobić dziś wieczorem, ponieważ Ren i ja mamy randkę” - przypomniałam mu o czymś, czego nie mógł zapomnieć w ciągu trzech sekund, odkąd to powiedziałam.

Znowu był blisko - „Ally, nie zdziwi cię, że tata - i dodam, mama - są zdenerwowani i zmartwieni. Potrzebują usiąść z tobą i musisz okazać im szacunek, poświęcając im ten czas i słuchając.”

Miał rację, więc nie miałam innego wyboru, jak tylko skinąć głową, ale zapytałam - „Czy mogę zapytać, dlaczego to spotkanie jest zwoływane przez ciebie i Hanka?”

„Ponieważ przez zmartwienie i zdenerwowanie miałem na myśli zranieni i wkurzeni.”

O stary.

To nie było dobre.

Kochałam moją mamę i mojego tatę. Oni byli wszystkim.

Malcolm i Kitty Sue Nightingale nie byli doskonałymi istotami ludzkimi ani rodzicami.

Ale byli naprawdę, bardzo blisko.

Część mnie była nonszalancka w stosunku do wszystkiego, co się ze mną działo i tego, jak to wpłynie na moich rodziców, ponieważ chociaż byłam tak szalony jak byłam, nie tylko zawsze mnie kochali, ale oczekiwali, że, kiedy doszło do ważnego gówna, zrobiłabym tę właściwą rzecz. Oprócz kłamstwa, picia przez okres nieletniości i kilku innych rzeczy (ok, może nie kilka, ale nic, co było ważne), robiłam to.

Więc wiedziałam dwie rzeczy. Po pierwsze, niezależnie od decyzji, którą podjęłam, jeśli nie była głupia, to (w końcu) ją popierali. Po drugie, wiedzieli, że wychowali kobietę, która nie byłaby głupia.

Ale słuchanie tego, co powiedział Lee, było do dupy. I bolało mnie to. Ponieważ nie chciałam zranić ani wkurzyć moich rodziców. A zrobiłam jedno i drugie.

Musiałam więc wziąć udział w tym spotkaniu i zająć się tym.

Wciągnęłam oddech.

Potem wypuściłam to i ponownie skinęłam głową, planując w myślach wysłać Renowi SMS-a, który będzie o wiele mniej zabawny niż poprzednie, aby wyjaśnić zmianę planów na nasz wieczór.

Teraz jednak miałam robotę do wykonania.

Dlatego zapytałam Lee - „Gotowi?”

Odsunął się na bok, abym wyprzedziła go, odpowiadając - „Zaczynamy”.

Poszłam za Lee spomiędzy książek na przód. Lee poszedł do Indy. Podeszłam do drzwi.

Ale kiedy to zrobiłam, spojrzałam na moją najlepszą przyjaciółkę.

Ona też patrzyła na mnie i szeptała: „Bądź bezpieczna”.

Odpowiedziałam bezgłośnie, Zawsze.

Potem wyszłam za drzwi.

*****

Źle wybrałem lokalizacje.

To dlatego, że Lincoln miało dwa rzędy stacjonarnych stolików w swoim frontowym pokoju, na końcu był bar, wejście od frontu, a drzwi do palarni z tyłu. To oznaczało, że nie można usiąść bez wsparcia do drzwi.

Wybrałam twarzą do przodu, ale odwróciłam się plecami do ściany, więc tak czy inaczej widziałam wszystko. Zarejestrowałem też Texa siedzącego przy barze z butelką bud przed nim.

Nie patrzyłam na niego, ale namierzyłam go. Z drugiej strony, przy jego masie, trudno byłoby tego nie zrobić.

Briana nie widziałam i nie patrzyłam. Znałam Briana wystarczająco dużo, więc wiedziałam, że jeśli powiedział Lee, że będzie na miejscu, to był.

Zamówiłam butelkę Fat Tire i czekałam z telefonem na stole przy piwie, a gazem pieprzowym w tylnej kieszeni.

Była trzecia siedemnaście i zaczynałam się denerwować. Wtedy właśnie otworzyły się frontowe drzwi i weszli.

Od razu wiedziałam, że to oni. Wiedziałam o tym nie dlatego, że wyglądali jak na zdjęciach (nie wyglądali), ale dlatego, że było ich dwóch, a jeden był szczupły, żylasty i wyglądał tak marnie i jękliwie, jak brzmiał przez telefon. Ale drugi był duży, krzepki i od razu wiedziałam, że to nie tylko mięśnie, ale także mózg.

I nie można było z nim zadzierać. To też poczułam. Kłucie na karku i przypływ adrenaliny.

Nie przyszli tutaj, aby negocjować. Nie miałam pojęcia, co zaplanowali, ale zaoferowali szacunek, próbując przechytrzyć mnie i doprowadzić mój tyłek dokładnie tam, gdzie był. Oznaczało to, że niezależnie od wszelkich powiązań, które stworzyli, nie traktowali mnie poważnie.

Oznaczało to również, że mieli coś w zanadrzu.

I wreszcie, oznaczało to, że było bardzo mało prawdopodobne, żebym miała pięć do dziesięciu minut, aby dać je Lee.

Odwróciłam się twarzą w ich stronę na moim stołku, jednocześnie od niechcenia przeczesałem dłonią włosy od góry do tyłu, po czym opuściłam dłoń na stół. Owinęłam palce drugiej ręki wokół butelki piwa, która po rozbiciu o ścianę stołu mogłaby posłużyć jako broń.

I nie spuszczałam z nich oczu.

Gdy tylko położyli tyłki na stołkach, poczułam obecność za moimi plecami, blisko i coś, czego nie można było pomylić, mocno przycisnęło się do moich żeber.

Mieli w środku żołnierza, który nie tracił czasu, ruszając na mnie i wbijając lufę pistoletu w moje ciało.

Nie.

Dobrze.

Nie zastanawiałam się, co to może oznaczać - ten żołnierz może wykonać swój ruch - jeśli Brian lub Tex nie namierzyli go lub jeśli to zrobili i mieli jakiś plan.

Musiałam zachować trzeźwość i spokój.

Musiałam też pozostać przy życiu, aby móc mieć mój czerwono-czarny ślub zaaprobowany przez papieża, a następnie urodzić dzieci Rena.

W mojej głowie zmniejszyłam długość maratonu pieprzenia Rena i mojego do dwóch lat przed zrobieniem dzieci i szepnęłam do mężczyzn przy moim stole - „Nie marnujecie czasu.”

 

„Żadna kobieta się ze mną nie pieprzy” - warknął na mnie grubas z załogi.

„Uh, tylko mówię, że nie pieprzyłam się z tobą. Ty pieprzyłeś się ze mną” - zauważyłam.

„No dobra, nie tracę czasu na pierdolenie się z kobietami, chyba że faktycznie je pieprzę” - poprawił się.

Cóż, udowodnił to.

„Teraz przyjdziesz łatwo. Zostaw swój telefon” - rozkazał Biały Facet.

„A jeśli myślisz, że twoje wsparcie zajmie się wszystkim” - dodał Brązowy Facet - „Czarny koleś z tatuażem na zewnątrz nie jest dostępny.”

Kurwa!

Kurwa!

To był Ike, jeden z ludzi Lee. I nie lubiłam myśleć o zimnych trupach, które widziałam w oczach Brązowego Faceta, jakie mogły być jego definicją „nie dostępny”.

Kurwa!

Puściłam piwo i zsunęłam się ze stołka.

Obecność za mną poruszała się wraz ze mną.

Spokojnie wysunęłam się zza stołu i skierowałam się do drzwi, gdy obok mnie Biały Facet i Brązowy Facet.

Nagle obecność za mną zniknęła. Uznałam to za to, na co liczyłam czyli, że Tex lub Brian zainicjowali swój plan i ruszyłam do działania.

Kiedy Tex walnął pięścią w twarz faceta, który był za mną i ten poleciał do stołu, tracąc dostęp do swojej broni, zwróciłam się do głównego zagrożenia, Brązowego Faceta. Położyłam rękę na jego jajkach. Tam przekręciłam, ścisnęłam i zrobiłam to bez litości.

Wydał wysoki dźwięk, który sprawił, że zabolały mnie zęby, zanim jego kolana ugięły się i upadł. Pochyliłam się nad nim, puściłam go, a potem podeszłam, jednocześnie szarpiąc za kolano i chwytając go mocno pod szczękę.

Poleciał na plecy, a ja kopnęłam go butem w kość policzkową. To wtedy odleciał w bok i po tym, jaki sposób jego twarz uderzyła o podłogę, wiedziałam, że nie próbował powstrzymać upadku.

Zanim mogłam zwrócić na niego uwagę, Biały Facet złapał mnie za włosy. Bolało jak diabli, ale wyszarpnęłam je, odwróciłam się i wycelowałam mocny cios w jego gardło.

Upadł też na kolana, z rękami przy gardle, charcząc.

Zanim cofnęłam się o trzy kroki, zobaczyłam Texa z kolanem w klatce piersiowej dużego faceta na plecach leżącego na podłodze. Brian tam był, wycelowany między trójkę, wyciągając odznakę z tylnej kieszeni i wsuwając ją za pasek.

„Policja. Jesteś aresztowany” - oznajmił.

Mieliśmy gapiów i towarzystwo, ponieważ dołączyli do nas Lee, Hank, Eddie, Mace, Luke, Willie, Matt, Bobby i Jimmy Marker.

Moje oczy powędrowały do Lee - „Ike?” - zapytałam.

„Kamizelka” - odpowiedział - „Odzyskuje oddech, wszystko będzie dobrze.”

Uścisk na moich wnętrznościach zmniejszył się.

„Czy jest ich więcej?” - zapytał Tex.

„Tylko tych trzech” - odpowiedział Lee.

„Więc to wszystko?” - zapytał Tex, brzmiąc na zirytowanego.

Lee tylko się na niego gapił.

Tex spojrzał na mnie.

„Mówiłem ci, kobieto. Nudy.”

Cokolwiek.

Poczułam palce owinięte wokół mojego ramienia i zobaczyłam, że Lee mnie trzyma. Popchnął mnie do frontowych drzwi i wyszedł z nich, a Hank za nim.

Zatrzymaliśmy się na chodniku. Puścił mnie, a ja spojrzałam na niego.

„Brakuje mi tej przyjemnej części zakładania kajdanek i słuchania, jak dostają swoje Mirandy” - narzekałam.

„Skąd wiedziałaś?” - zapytał Lee dziwnie.

„Co?”  - zapytałam zmieszana.

Hank zbliżył się i powtórzył pytanie Lee - „Skąd wiedziałaś?”

Spojrzałam na Hanka - „Wiedziałam co?”

„Przeczesałeś dłonią włosy, zanim usiedli. Brody przesłał wiadomość, że sytuacja pogorszyła się około dwóch sekund po ich wejściu. Ostatni raport, który był pięć sekund wcześniej, ich człowieka w środku nie było nigdzie w pobliżu” - wyjaśnił Lee, a ja spojrzałam na niego - „Skąd wiedziałaś?”

O. Rozumiem.

Skąd wiedziałam, że stanowią zagrożenie.

Wzruszyłam ramionami - „Poczułam to”.

„Poczułaś to” - powiedział Hank.

Skinąłam głową do Hanka, ale Lee znowu mówił.

„Nie mieliby świadków na zewnątrz, więc myślę, że zamierzali cię tu załatwić albo zabrać do samochodu, a załatwić gdzie indziej. Dopóki byłaś w środku, byłaś bezpieczna, a Tex miał element zaskoczenia. Dałaś mu znak. Poruszył się, spadł na nich. Mieli jeszcze pięć sekund, żeby mogli doprowadzić cię do miejsca, w którym Tex by nie mógłby się do ciebie dostać wystarczająco szybko, w tym na zewnątrz, gdzie mieli przewagę.”- powiedział Lee.

Wiedziałam, co to oznacza.

Wiedziałam dokładnie, co to oznacza.

Więc wytrzymałam jego spojrzenie i powiedziałam cicho - „Jestem dobra w tym, co robię”.

Lee spojrzał na Hanka.

Hank zaczął - „Ally…”

Moje oczy powędrowały do niego - „Wiedziałam, że są tym, kim są, w chwili, gdy ich zobaczyłam i wiedziałam, że nie ma ich tam, aby negocjować. Nie marnowałam czasu. Również…” - spojrzałam na Lee - „… zdjęłam dwóch. Wiem, że miałam zaskoczenie po swojej stronie, ale nadal trzymałam się i nie pieprzyłam się i nie robiłam tego jak dziewczyna. Zrobiłam to tak, jak chciałam, i obezwładniłam ich obu bez wahania.”

Moje oczy powróciły do Hanka i powtórzyłam - „Jestem dobra w tym, co robię. A to, co się tam wydarzyło, jest tylko częścią tego.” - Ponownie spojrzałam na Lee - „A gdybyś słuchał Dariusa i Brody’ego - nie jak brat, ale jak kolega - wiedziałbyś dokładnie, jak dobra potrafię być.”

Zostawiłam ich z tym. Byli macho alfa.

Dramat działał na nich tylko wtedy, gdy kończył się dawaniem i otrzymywaniem orgazmu.

Miało to być moje źródło utrzymania, a ci dwaj mężczyźni, którzy byli moimi braćmi, byli integralną częścią mnie, tez to robiąc.

Tak więc, jak twardziel alfa, pozwoliłam, by moje czyny przemówiły za mnie, okrążyłam Hanka i wróciłam do Lincoln, aby złożyć zeznania Jimmy’emu.

 

 

4 komentarze: