ROZDZIAŁ XXX
Dla mnie
REN
Ren Zano podrzucił pasek swojej torby
treningowej na ramieniu, gdy szedł z siłowni do swojego Jaguara, wyciągając
dzwoniący telefon.
Na wyświetlaczu było Santo Dzwoni.
Odebrał i przyłożył do ucha -
„Santo”.
„Szefie, musisz tu dotrzeć”.
Ren zatrzymał się przy drzwiach
swojego samochodu i spojrzał na swoje buty, jego wnętrzności zacisnęły się. To
dlatego, że tego ranka dał Santo pracę. A ta praca polegała na dostaniu się do
mieszkania Snookie Riversa, żeby się rozejrzeć.
„Co?” - zapytał Ren.
„Musisz to zobaczyć” - odparł Santo.
Ren zacisnął zęby i zapiszczał
pilotem w zamki. Otwierając drzwi i wsiadając, zapytał - „Wyszedł na chwilę?”
„Lucky pilnuje. Jak będzie wracał do
domu, Lucky mnie ostrzeże.”
„Będę za dziesięć minut” - stwierdził
Ren.
Rozłączył się i włączył zapłon.
Kiedy dotarł do starego kompleksu
mieszkalnego Ally, zobaczył, że odbudowa jej wysadzonej jednostki już się
rozpoczęła. Wystąpiły pewne uszkodzenia strukturalne; niewiele, przeważnie
wybite okna i zniszczenia od ognia, ale nie tracili czasu na naprawianie tego.
Zaparkował, wysiadł, trzymał telefon
w dłoni i pobiegł do budynku, wchodząc po schodach i w górę. Postukał kostką palca
w drzwi Riversa i Santo natychmiast je otworzył.
Renowi nie podobał się wyraz jego
twarzy.
„Pokaż mi” - rozkazał.
Santo usunął się z drogi. Ren wszedł
do mieszkania, odsunął się i pozwolił Santo prowadzić. Santo ruszył korytarzem
do jednej z sypialni, ale zatrzymał się przy drzwiach i zwrócił się do Rena.
„Szefie, to jest popieprzone” -
ostrzegł.
Ren spojrzał mu w oczy, po czym
wyszedł poza niego i wszedł do pokoju.
Po wejściu zatrzymał się jak martwy.
Trzy uderzenia serca później szepnął
- „Pieprzyć mnie”.
„Chcesz, żeby Lucky go złapał?” -
zapytał Santo.
Oczy Rena poruszały się po pokoju,
jego wnętrzności już się nie skręcały. Były zawiązane w bolesne supły i miał
wrażenie, jakby coś ciężkiego uciskało jego klatkę piersiową.
To dlatego, że w całym pokoju ściany
były zaśmiecone zdjęciami Ally. Jak wchodzi do jej mieszkania. Opuszcza jej
mieszkanie. Idzie korytarzem. Na parkingu, idąc do swojego Mustanga. Wsiadając
i wychodząc z niego.
I więcej.
Ally w Fortnum. Ally się na
koncertach Stelli. Ally jako barmanka w Brother’s. Ally w centrum handlowym z
jedną lub więcej Rockowych Lasek. I Ally wchodząca i wychodząca z jego domu. Niektóre sprzed miesięcy.
Niektóre sprzed kilku dni.
Cały pokój był pokryty Ally.
Każdy centymetr.
Było tak wiele zdjęć, że były
głębokie na kilka warstw.
„Szefie? Lucky?” - Santo
podpowiedział, a Ren spojrzał na mężczyznę.
„Tak, kurwa, chcę, żeby Lucky go
złapał” - warknął. - „I zadzwoń do Doma.”
„Teraz.” - wyciągnął rękę - „I zrób
zdjęcia tego gówna. Szczegółowe.”
Po wydaniu rozkazów nie spędzał
więcej czasu w tej przestrzeni.
Wyszedł od razu.
Jego jelita nadal były mocno
zaciśnięte.
Jego pierś płonęła.
*****
ALLY
Weszłam do dolnego pokoju w
Nightingale Investigations, żeby zobaczyć cały tamtejszy gang.
Wszystkich.
Byli to między innymi Lee, Eddie,
Hank, Vance, Mace, Hector, Darius, Matt, Bobby, Monty, Ike, Jack, Brody, a
nawet Luke, który właśnie wrócił z miesiąca miodowego z Avą tego ranka.
Był tam również Jimmy Marker.
To oznaczało, że nie było tak źle,
jak myślałam.
Było gorzej.
Nie powiedziałam do Luke’a powitania
cieszę się, że przeżyłeś to-oficjalne-bzykanko.
Po prostu przecięłam oczy przez
mężczyzn, podniosłam brodę (serio?), przeniosłam się na ławkę treningową i
posadziłam na niej swój tyłek.
Lee patrzył, jak to robię, i zwrócił
się do zespołu.
„Skrót” - zaczął zwięzłym głosem,
wskazując, że nie było gorzej, było gorzej
- „Wszyscy znacie sprawę Ally, która się toczy i wszyscy wiecie o rozgrywkach,
graczach już odkrytych i notatce, którą Meena dała Ally zeszłej nocy.”
Nikt nie przytaknął. Wszyscy po
prostu patrzyli na Lee.
Rozejrzawszy się, poszłam za ich
przykładam.
„Brody znalazł ślad” - ciągnął Lee -
„Kolega z celi Cyrusa Gibbonsa w Nebrasce ma powiązania ze Steinerem i jego
załogą. Tego ranka Darius śledził Steinera, a Bobby śledził Gibbonsa na
spotkaniu załogi. Jest ich pięciu. Darius był w stanie zająć pozycję, nie będąc
widzianym, by ich podsłuchiwać. Ich występ polega na tym, że mają mężczyznę na
każdej z kobiet Smithiego, a tym samym na jego dzieciach.”
O mój Boże.
Zamknęłam oczy.
„Gibbons jest na Smithiem” -
kontynuował Lee, a ja otworzyłam oczy - „Dziewczyny nie płacą, dając napiwki, oni
skrzywdzą całą rodzinę Smithiego. Mówią, skrzywdzą wszystkich. Nie dają
Gibbonsowi tego, czego chce podczas jego prywatnych tańców, on zadaje ból
Smithie’mu.”
Widząc, że moja głowa miała nagle
eksplodować na słowa Lee, musiałam trochę wypuścić pary.
Dlatego nie mogłam powstrzymać się
przed syczeniem - „Robisz ze mnie wała.”
Lee spojrzał na mnie - „Ally…”
„Gwałci je w Smithiem?” - warknęłam.
„Wymuszone robienie loda. To samo” -
odpowiedział Lee napiętym głosem.
Zerwałam się z miejsca, krzycząc -
„Robisz ze mnie wała!”
„Ally, uspokój się” - powiedział
cicho Hank.
„Sam się uspokój. Nie spędzałeś nocy
pracując z grupą dziewcząt, które są gwałcone!” - odpaliłam.
„To się nie wydarzy przez kolejny
dzień, Ally” - stwierdził Lee - „Zabierzemy ich dzisiaj wieczorem, wszystkich tych
skurwieli. Ty też masz w tym swój udział. Rozumiem, że jesteś wkurzona.
Rozumiem dlaczego. Wszyscy jesteśmy wkurzeni. Ale mamy robotę do wykonania.
Musisz opanować tę złość i skupić się, bo dziś wieczorem zdejmujesz.”
Zdejmuję?
Co to do cholery miało znaczyć?
„Co?” - zapytałam.
„Musimy zdjąć ich jednocześnie, aby
nie mieli okazji porozmawiać, zobaczyć lub usłyszeć, że inni zostali zabrani i
coś z tym zrobić, a mianowicie narazić jedną z kobiet lub dzieci Smithie na
niebezpieczeństwo. Dziś wieczorem w klubie Steiner będzie Dariusa. Gibbons,
twój.”
„Zdejmuję Gibbonsa” - stwierdził
Darius i wiedziałam dlaczego. Był większym zagrożeniem.
Lee spojrzał na niego.
„Unikają Lottie ze względu na jej
powiązania z Eddiem i prawdopodobnie z resztą z nas. Oznacza to, że znają
połączenie, więc pozna ciebie. Wchodzisz, gdy Ally tańczy, a Gibbons ma ją na
oku. Steiner albo będzie patrzył na nią, albo na tłum. Jedziesz po Steinera.
Ally sprawia, że Gibbons staje się częścią występu, a ona idzie po niego.” -
Lee spojrzał na mnie - „To jest do bani i sprawia, że mam ochotę zwymiotować,
mówiąc to, ale ty tańczysz dla niego. Robisz to mądrze. Będziesz mieć wsparcie,
Ally. Luke i Mace cię osłaniają. Ale musisz go rozbroić i nie dać się
zastrzelić, robiąc to.”
Cholera jasna!
Lee wyglądał, jakby zjadł coś
zepsutego, kiedy zapytał - „Czy możesz go tym zająć?”
Gapiłam się na niego. Spojrzałam na
Hanka i zobaczyłam drganie mięśni na jego policzku. Przejrzałam mężczyzn. Wszyscy
patrzyli na mnie.
Spojrzałam na Lee i ponownie usiadłam
na tyłku, mówiąc - „Absolutnie”.
Lee skinął głową.
„Podczas gdy on patrzy na ciebie,
Darius zabiera Steinera, Mace i Luke zajmą pozycje” - ciągnął - „Musisz tylko
chwycić jego pistolet. Kabura na ramię. Jego lewy bok. Kiedy już to zrobisz,
zejdź z drogi. Mace i Luke się wprowadzą.”
Skinęłam głową.
Jego głos zniżył się, kiedy
powiedział - "Masz wyczucie, Ally. Pokazałeś to u Lincolna. Jeśli coś cię
uderzy, będzie źle, będzie wyglądał, jakby szukał swojej broni, wypierdalaj.
Mace i Luke wpadną do środka. Ale chcę, żeby to tancerka skopała mu tyłek. Chcę,
żeby był rozbrojony i ubezwłasnowolniony przez kobietę i chcę, żeby miał
publiczność. Jesteś ze mną?"
Och, kurwa, tak.
Byłam z nim.
Kiedy wtedy skinęłam głową, uśmiechałam
się.
Lee przyjrzał mi się. Potem zwrócił
się do chłopców - „Vance, Bobby jesteście pierwszym zespołem. Hector i Matt
drużyna druga. Jack i Monty zespół trzeci. Brody poda wam szczegóły, których
potrzebujecie. Jimmy, Hank i Eddie ich zgarną.”
Lee patrzył na mężczyzn, do których zwracał
się, a potem wrócił do mnie.
„Po tym, jak zdejmiesz swojego,
zamykamy lokal Smithiego, a ty pracujesz z dziewczynami. Sprawiłaś, że ci
ufają. Spraw, żeby zaufali nam. Spraw, że zaufają gliniarzom. I zmuś ich
do składania zeznań i oskarżeń.”
„Rozumiem” - odpowiedziałam.
Lee przyjrzał mi się ponownie, zanim
spojrzał z powrotem na swoich ludzi - „Macie swoje zadania. Dzieje się to
podczas pierwszego tańca Ally. Ósma pięćdziesiąt pięć. Śledźcie swoich ludzi.
Znajdźcie ich. Zgłoście się. I jak nadejdzie czas, usuńcie ich.”
Więcej machnięć podbródka.
Jezu.
Gang rozpadł się w chwili, gdy
zadzwonił telefon Dariusa.
Ale spojrzałam na Lee - „Potrzebuję
sekundy. Prywatnie. Eddie też.”
Moje oczy powędrowały do Eddiego, aby
zobaczyć, jak uważnie mi się przygląda.
„Ally, mam gówno do zrobienia” -
powiedział Lee, brzmiąc na roztargnionego.
„Sekunda, Lee” - odpowiedziałam
cicho.
To moja cisza sprawiła, że rzucił mi
spojrzenie. Przeniósł wzrok na Eddiego, a potem skinął mi głową. Unikałam
wszystkich oczu, kiedy wyszedł z pokoju i poszłam za nim, a Eddie podążał za
mną.
Lee zabrał nas do swojego biura, ale
stał przy drzwiach, dopóki Eddie i ja nie przeszliśmy. Następnie zamknął drzwi
i odwrócił się do nich plecami, nie wchodząc dalej do pokoju.
Racja. Jego pozycja powtarzała się,
że daje mi tylko sekundę, miał gówno do zrobienia. Ja też, więc przeszłam do
tego. Wziąłem głęboki oddech i przypomniałam mu - „Wiesz, że martwię się o
Dariusa”.
„Tak” - potwierdził Lee - „Ale czy
teraz pora, żeby się tym zająć?”
„Wiem o Malii i Liamie.”
Patrzyłam, jak całe ciało Lee się
napina i normalnie się nie bałam, ale to na pewno mnie przerażało.
„Zano ci powiedział?” - strzelał do
mnie, jego słowa były jak kule.
„Nie” - odpowiedziałam, potrząsając
głową dla podkreślenia - „Dowiedziałam się, jak dużo gówna. Znam wielu ludzi.
Zadaję wiele pytań.” - Spojrzałam na Eddiego - „Zrobiłam po cichu, więc nie ma
się czym martwić.”
„Mylisz się” - odparł Lee, a ja
spojrzałam na niego.
„Wiem, że to informacja specjalnej
rangi, a osoba, która mi o tym powiedziała, nie była dla mnie uprzejma, wiedząc
o tym. Ale mam informacje i zamierzam coś z tym zrobić.”
Lee nachylił się do mnie, mrużąc oczy
- „Nie będziesz robić gówna.”
„Zamierzam” - szepnąłem - „Jest
chłopiec dorastający bez ojca”.
Lee odchylił się do tyłu - „To wybór
Dariusa”.
„To zły” - odparłam.
„To nie twoja decyzja” - wtrącił Lee.
„Tak, jest. Tak, absolutnie tak” -
odpaliłam, uniosłem rękę i potrząsnęłam głową - „Nie martw się, bracie. Nie
chcesz być zaangażowany w to, na co zdecyduję się zrobić, nie bądź. To twoja
decyzja. Chociaż zapewniam cię, nie będę tego przedstawiał. I nie wciągnę w to
Rockowych Lasek. Zrobię duże ryzyko i pokażę kilka ważnych faktów mężczyźnie,
którego kocham i kocham od dzieciństwa. Jeśli mnie odsunie, niech tak będzie.
Ale jest niewielka szansa, że mnie wysłucha, może nie teraz, może w końcu, ale
wtedy znajdzie drogę powrotną do swojej rodziny. I to jest wystarczająco ważne,
nie tylko dla Dariusa, ale także dla Malii, a zwłaszcza dla Liama, jestem gotowa
zaryzykować.”
Lee spojrzał na mnie.
Spojrzałam na Eddiego i gdy to zrobiłam,
powiedział - „Nie spieprz tego”.
„Nie mogę tego zagwarantować” -
powiedziałam mu szczerze - „Mogę zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby upewnić
się, że to dotyczy mnie i Dariusa i nie przedostanie się do reszty grupy. I
zrobię to.”
Ale Lee patrzył teraz gniewnie na
Eddiego, a kiedy skończyłam mówić, powiedział - „Nie możesz być z tym spoko.”
„Nie jestem. Z drugiej strony, hermano, nie byłem spoko z tym gównem od
siedemnastu pieprzonych lat” - odpowiedział Eddie.
Lee ponownie zamknął usta.
On też nie był z tym spoko.
Wzięłam oddech i wstrzymałam go.
Lee spojrzał na mnie - „Nie mieszaj
mnie w to.”
To było rozczarowujące. Ale nie było
to również zaskakujące. Nie pamiętałam czasu, kiedy nie było Lee, Eddiego i
Dariusa. Nawet kiedy Lee i Eddie walczyli (co zdarzało się często) i kiedy
Darius był po złej stronie prawa, a Eddie był policjantem.
Mieli więź. Byli braćmi.
A jeśli kochasz swojego brata, miałeś
jego wsparcie i wspierałeś jego sztuki.
Więc skinęłam głową.
Ciało Lee rozluźniło się częściowo,
kiedy poinformował mnie - „Nie wiesz tego, ale on się nimi opiekuje.”
„Wiem o tym. Nie chodzi jednak o
pieniądze i ochronę” - odpowiedziałam - „To coś większego i dobrze o tym
wiesz”.
„Robi, co może” - stwierdził Lee, a
ja całkowicie przekonałam się, że broni swojego najlepszego przyjaciela.
Ale musiał się obudzić.
„Twoje dziecko rośnie w brzuchu mojej
najlepszej przyjaciółki” - przypomniałam mu, a jego głowa drgnęła - „A jeśli,
broń Boże, niech coś się stanie między tobą a Indy albo z tobą, żeby cię
zmienić lub odciągnąć od nich w jakimkolwiek charakterze. Pomyśl o tym.
Myślisz, że Indy będzie żyła sama, wychowując twoje dziecko. Bez wątpienia
miałaby pieniądze. Ale wiesz, że to nie jest nawet połowa tego, czego potrzeba.
I wreszcie, pomyśl o dorastaniu swojego dziecka, nie znającego całej wspaniałości,
jaką jesteś ty. To byłaby tragedia. Więc pomyśl o tym, Lee. Potem wróć do mnie
i powiedz, że robię źle. Nadal ci nie uwierzę i nadal będę robiła to, co zamierzam
zrobić. Ale będę jeszcze bardziej rozczarowana” - spojrzałam na Eddiego i
skończyłem - „Wami obydwoma.”
Pomyślałam, że to dobra linia na
pożegnanie, więc ją zostawiłam, ruszyłam do przodu, przepchnęłam się obok Lee i
wyszłam za drzwi.
*****
„Kochanie, będzie dobrze.”
Siedziałam z Renem przy jego stole w
jadalni, obserwując, jak nie je linguini z owoców morza, które nam zrobił, a
zamiast tego popija wino, wpatrując się w stół i zamartwiając się.
Powiedziałam mu wszystko. O tym, co
działo się u Smithiego i o kołach, które wprawiłam w ruch w odniesieniu do
Dariusa.
No, wiecie, nie spodziewałam się, że
złoży na mnie gorący i ciężki uroczysty pocałunek po tym, jak krzyknie - „W
porządku! Moja kobieta będzie dziś wieczorem na linii ognia!”
Więc dawałam mu przestrzeń i czas do
przemyśleń, ale nadal chciałam go zapewnić, że wszystko będzie w porządku.
To znaczy, Mace i Luke ochraniali
moje tyły. Nie było na co kręcić nosem. Na moje słowa odwrócił głowę do mnie,
napił się więcej wina, a kiedy skończył, powiedział - „Będę tam dziś wieczorem”.
Z trudem powstrzymałam westchnienie,
ale skinęłam głową.
Spodziewałam się tego. To było
natrętne i być może błędne. Ale mój mężczyzna miał instynkt opiekuńczy i dopóki
nie był całkowicie pogodzony z tym, co robię, musiałam dać mu trochę swobody.
Ponownie zasępił się.
Wyciągnęłam rękę i dotknęłam jego uda
- „Kochanie, nic mi nie będzie."
Spojrzał na mnie i powiedział -
„Santo wszedł dzisiaj do mieszkania Snookie Riversa. Ma pokój poświęcony twoim
zdjęciom. Jest stalkerem i to nie oswojoną, nieszkodliwą odmianą. Chorą i
pokręconą odmianą. Lucky śledził go i ten musiał go zobaczyć, ponieważ kiedy
Lucky poszedł go złapać, zaskoczył go i uciekł.”
Odskoczyłam na swoim miejscu.
Cholera jasna!
„Tam jest nieznany dziwak, który robi
mi zdjęcia?” - zapytałam.
„Tak. Wszędzie. Wszystko o tobie. W
pracy. W domu. Obydwóch. Twoje mieszkanie i tutaj. Tylko ty. Setki, może
tysiące.”
Setki były złe.
Ale tysiące?
„Ja… co…” - wyjąkałam, po czym wyrwałam
się z szoku i zebrałam to w całość - „Co do cholery?”
„Nie wiem. Mój umysł tak nie działa.
Wiem tylko, że kiedy o tym myślałem i czy mam ci powiedzieć, czy nie, nie
zastanawiałem się, czy dać Dariusowi ostrzeżenie, czy nie. Więc to zrobiłem. I
możesz być wkurzony, ale on często jest za twoimi plecami, więc musi mieć na to
oko. Zostawiłem to jemu, a teraz tobie, jeśli podzielisz się z braćmi. Ale masz
mój głos, żeby ktoś, nie obchodzi mnie kto, zamknął tego gościa.”
To mnie obrzydziło, ale nadal.
„Nie jestem pewna, czy robienie komuś
zdjęć jest nielegalne, Ren.”
„W sposób, w jaki to robi?” -
zapytał, ale nie chciał odpowiedzi, głównie dlatego, że już ją miał - „Tak,
kurwa, jest. Potrzebujesz zakazu zbliżania się. Co nie wystarczy. To znaczy
tylko, że on dostanie wiadomość. I chciałbym, żeby to ja mu to dał. Ale jeśli
Darius, jeden z twoich braci lub jeden z jego ludzi, dotrze tam przede mną, nie
będę się spierać.”
To nie sprawiło, że poczułam się
ciepło i niewyraźnie.
„Było tak źle?” - zapytałam cicho.
„Tysiące zdjęć, Ally” - odpowiedział
nie cicho.
Łał.
Tamtej nocy nie zamartwiał się moją
pracą.
Był zamyślony, ponieważ miałam stalkera,
robiącego mi zdjęcia.
„Czy mamy jego zdjęcie, żeby
wiedzieć, kogo szukamy i inni też?” - zapytałam.
„Darius mówi, że wciągnął Brody’ego. Prawo
jazdy, rejestracja. Cokolwiek. Brody coś znajdzie i mi to da.”
Przytaknęłam.
„Uważaj na siebie. Jedziesz też dziś
ze mną do pracy.”
O rany.
„Ren …”
„Nie walcz z tym, Ally” - przerwał mi
- „Będzie brzydko, zapewniam cię mała, a ty nie wygrasz. Mam mężczyznę
zafiksowanego na mojej kobiecie i musisz mi na to pozwolić robić to, co muszę.
Jesteś ze mną?”
Myślałam nad tym, ale nie na tyle
długo, by włoski nerwus obudził się i zdecydował, że musi wyrazić swoją opinię.
Wtedy powiedziałam - „Jestem z tobą,
kochanie”.
Wziął głęboki oddech i wypuścił go.
Ulga.
„Chociaż, powiem ci, że tęsknię za
naszą walką” - kontynuowałam.
Jego podbródek odskoczył do tyłu, a
brwi uniosły się, zanim zapytał - „Straciłaś rozum?”
„Nie. Bez walki nie ma seksu w
złości.”
To go dopadło. Jego usta wykrzywiły
się w uśmieszku. Odstawił kieliszek z winem i podniósł widelec, pytając - „Czy zawalam
tę część pracy, mała?”
„Zwrócę uwagę, że nie uprawialiśmy
dzisiaj seksu” - podzieliłam się, również zagłębiając się w moim linguini. Podnosiłam
widelec do ust, kiedy poczułam na sobie jego wzrok. Więc spojrzałam na niego.
„Dzień się nie skończył” -
odpowiedział.
Uśmiechnęłam się.
Potem przestałam się uśmiechać, żeby
móc włożyć do ust pyszne linguini i krewetki.
*****
„Zgarniam go, schodzisz ze sceny. Zbierasz
dziewczyny w szatni i trzymasz je tam. Trzymasz drzwi do garderoby zamknięte i zablokowane.
Lenny będzie na zewnątrz. Trzymasz telefon w dłoni i słyszysz coś, co ci się
nie podoba, dzwonisz pod numer 112. I uspokajasz dziewczyny.” - przekazywałam
Lottie instrukcje, które Lee przekazał mi SMS-em.
Miałam zaraz wychodzić. A Lottie szła
ze mną.
Podwójna rozrywka do oglądania, podwójne
odwrócenie uwagi od tego, co dzieje się w klubie. Poinformowałam ją o tym i
Lottie wiedziała, co się dzieje.
Wszystko.
A ona była zaangażowana.
Podeszłam bliżej i powiedziałam cicho
- „To się dla nich kończy dziś wieczorem. Ale dzisiaj nasza praca nie zostanie
skończona.”
Skinęła głową.
„Miał je wszystkie?” - zapytałam o
coś, czego nie chciałam, ale niestety musiałam wiedzieć.
Ponownie skinęła głową, ale
powiedziała - „Najbardziej lubił JoJo. Czasami upodobał sobie Meenę. Ale
wypróbował je wszystkie.”
Podniosłam ręce po bokach jej głowy i
przyciągnęłam ją do siebie, tak że nasze czoła się stykały - „Zajmiemy się
nimi.”
Skinęła głową, ale powiedziała -
„Smithie się rozpadnie”.
Smithie nic o tym nie wiedział.
To dlatego, że Smithie najpierw by popełnił
morderstwo.
Potem by się rozsypał.
„My nim też się zajmiemy” - obiecałam.
Ponownie skinęła głową.
„Zróbcie to na scenie, a dam wam obu
pięćdziesiąt dolców jako premię, a moje następne pierdolone dziecko nazwę
waszym imieniem” - powiedział Smithie, podchodząc.
Lottie i ja rozdzieliłyśmy się i
spojrzałyśmy w jego stronę.
„Już tańczymy duet” - przypomniałam
mu.
„Tak. Wiem. To dlatego jesteś w moim
pieprzonym testamencie.”- odpowiedział Smithie. Kiedy muzyka ucichła i
dziewczyny zbiegły ze sceny.
Wzięłam głęboki oddech i złapałam
Lottie za rękę.
Smithie wyszedł na scenę i przeszedł
przez nią, aby wziąć mikrofon.
„Pamiętaj” - powiedziałam, patrząc
przez szparę w zasłonie - „Kiedy go dostanę, ty bierzesz dziewczyny”.
„Pamiętam” - odpowiedziała Lottie,
ściskając dłoń - „A jeśli kiedy zdobędziesz jego broń i przypadkowo naciśniesz spust,
jestem twoim świadkiem, że to był przypadek.”
Wielkie umysły myślą podobnie.
„Więc złóżcie ręce do oklasków,
skurwysyny!” - Smithie kończył swoje wprowadzenie - „Bo Rockowa Laska i Lottie
Mac się bawią i to cię rozwali!”
Z pewnością tak.
Na wiele sposobów.
Klub zrobił się czarny, Smithie
potknął się, a Lottie i ja wybiegłyśmy na scenę.
W ciemności w przestrzeń uderzały
otwierające riffy Something in Your Mouth[1]
Nickelbacka. Reszta zespołu włączyła się, jasne światła uderzyły na scenę, a
Lottie i ja uderzyliśmy w siebie.
To był genialny plan. Żaden mężczyzna
w tej sali nie spojrzałby nigdzie, jak tylko na Lottie i mnie, kiedy połączyłyśmy
siły. Kucanie i zsuwanie się po swoich ciałach. Walenie sobie w tyłki. Okrążanie
jeden słup jedna nisko, podczas gdy druga szła wysoko. Potrząsanie włosami
drugiej. Wykop nogi nad drugą, która była w przysiadzie. Obie wyrzucałyśmy
tyłki do publiczności w tandemie.
I często ssałyśmy kciuki.
I siebie nawzajem.
Gdyby to nie była część misji, chichotałabym
przez całą sprawę. To był wybuch. Absolutnie. Światło w oczach Lottie
powiedziało mi, że czuła to samo.
Obie musiałyśmy nosić tylko cekinowe
staniki i majtki oraz buty striptizerki na platformie, kiedy się rozeszłyśmy.
Lottie zwróciła na siebie uwagę, chwytając wysoko słup, wychylając się,
staczając się i uderzając się w dłonie i kolana, czołgając się po scenie z
wygiętymi plecami, wysoko podniesioną dupą, rozchylonymi ustami i włosami na
twarzy.
Była kompletnym gównem.
Zeskoczyłam ze sceny i było to
podczas jednej z szybkich, rapowych części piosenki, więc mogłam wykonać kilka
ruchów na kilku mężczyznach w drodze do celu.
A gdy piosenka się załamała,
zawirowałam, biczując włosy, powoli idąc, zanurzając tyłek na czyichś kolanach
tylko po to, by się wyrwać, zanim ciało uderzyło w ciało i drgałam.
Znalazłam się przed Gibbonsem w
chwili, gdy piosenka znów się ożywiła.
Spojrzałam mu w oczy. Patrzył na moje
piersi.
Tak, kurwa.
Nie miało znaczenia, że nazywam się
Nightingale.
Nie miało znaczenia, że mogłam być
zagrożeniem.
Miałam cycki.
A to oznaczało, że mam go, dupka.
Pochyliłam się, opierając ręce na
jego kolanach i obracając głową. Odwróciłam się i dałam mu osobisty,
wyciągnięty tyłek, kiedy Chad Kroeger wykonał zajebiste wyciągnięte
„wszystkich”.
Odwróciłam się i usiadłam na jego
kolanach.
Jego ręce natychmiast powędrowały do
moich bioder.
Ledwo opanowałam wykrzywienie warg
pod jego dotykiem i ruszyłam na niego. Położyłam dłonie na jego ramionach,
pulsując biodrami pod jego dłońmi, smagając włosami jego twarz, łapiąc jego
oczy, by zobaczyć jego oczy na moim kroczu.
Tak.
Miałam go.
Więc go zabrałam.
Sięgając do jego kurtki, ruszyłam
prosto po jego broń.
Wpił palce w moje biodra, a jego oczy
przeskoczyły z mojego krocza do mojej twarzy.
Poszukałam zatrzasku, odpięłam go i wyszarpnęłam
jego broń, gdy zeskoczyłam z jego kolan, jego ręce zsunęły się swobodnie, bo
byłam naoliwiona (i to dobrze).
Odsunęłam się trzy kroki i wycelowałam
pistolet w jego twarz.
Muzyka ucichła i zapalono światła.
Słychać było brawa, ale wszyscy dookoła Gibbonsa i mnie widzieli, jak taniec
się zmienił i odsuwali się, widząc striptizerkę z pistoletem.
Gibbons spojrzał mi w oczy i wiedziałam,
że zaraz za mną pójdzie, kiedy wstał z krzesła i został uderzony twarzą w
podłogę przez Mace’a.
Luke podszedł do mnie i wyjął mi broń
z ręki.
„Muszę znaleźć sposób na wymazanie
ostatnich trzech minut” - mruknął, brzmiąc na skrzywdzonego.
„Dlaczego?” - zapytałam.
„Właśnie patrzyłem, jak siostra
mojego kumpla się rozbiera. Są przepisy przeciwko temu” - odparł, nie odrywając
oczu od Mace’a, który zapinał kajdanki nie-szarpiącemu się Gibbonsowi, ale miałam
przeczucie, że to, co robił Luke, to starannie unikanie patrzenia na mnie w
cekinowej bieliźnie i butach do striptizu.
„Nie, nie ma” - powiedziałam do Luke’a,
a on w końcu na mnie spojrzał.
„Mała, są. Zaufaj mi” - stwierdził.
Zaufałam mu, słysząc jego ton. Z
drugiej strony był facetem. Co ja wiedziałam, według jakich zasad oni żyli?
Luke podszedł, by pomóc Mace’owi
podnieść Gibbonsa na nogi. Nie zrobili tego ostrożnie i jego głowa gwałtownie
się odchyliła i to nie trochę.
Mocno.
Zwalczyłam uśmiech.
„Co się dzieje? Co się kurwa dzieje?”
- Smithie krzyknął, przepychając się łokciami.
„Nie wiem, jak go pokonałem, po tym
jak oślepłem” - stwierdził Mace, ignorując Smithiego.
„Rozumiem cię, stary” - zgodził się
Luke.
„Co się kurwa dzieje?” - wrzasnął Smithie.
Wtedy pojawił się Lee.
Mój brat.
Nie dał mi znać, ale też mnie chronił.
Czułam się lekko podniecona i bardzo
podekscytowana, kiedy Lee powiedział - „Radiowóz czeka na zewnątrz. Wyciągnijcie
go. Smithie, idziesz ze mną.”
„Powiesz mi, o co mu chodzi?” -
zapytał Smithie.
„Tak” - odpowiedział Lee.
Smithie spojrzał na niego. Potem
spojrzał na mnie.
Przechyliłam głowę na bok i skrzywiłam
się. Lee albo nie zauważył spojrzenia Smithiego, albo nie obchodziło go to.
Spojrzał poza Smithiego i rozkazał -
„Opróżnij to miejsce”.
Spojrzałam w tę stronę w samą porę,
by zobaczyć, jak Lenny mówi - „Jasne”.
Lenny poszedł, a ja spojrzałam na
Gibbonsa.
Nie wyglądał na zmartwionego. Wyglądał
na zadowolonego z siebie.
„Uch… tak, żebyś wiedział, dupku o
ogromnych proporcjach” - zawołałam. Jego oczy powędrowały do mnie i zauważyłam,
kiedy to zrobiły - „Dobrze, że wiesz kim jesteś. Twoja załoga?” - zapytałam i
potrząsnęłam głową - „W tej chwili są też w radiowozach.”
Gibbons przestał wyglądać na
zadowolonego z siebie.
„Zabawne, myślenie kutasem
doprowadziło cię do tego przejścia, skoro ty jesteś kutasem” - zauważyłam.
„Smithie” - wtrącił się Lee - „Twoje
biuro.”
Smithie ruszył w stronę swojego
biura, spoglądając na nas wszystkich przez długi czas.
Lee też się poruszył.
Przeniósł się do przestrzeni Gibbonsa
i stanął nos w nos z dupkiem (lub w pewnym sensie; Lee był o jakieś pięć centymetrów
wyższy).
„Po pobycie w zakładzie karnym wyjdź,
wypierdalaj z miasta” - rozkazał - „Denver jest moje i nie podoba mi się tutaj
twój gatunek. Teraz pomyśl o tym. Popytasz wokół. Nazywam się Lee Nightingale,
ale podejrzewam, że o tym wiesz. I podejrzewam, że wiesz, jak wyciągnąć swój
tyłek z mojego miasta. Jeśli ty nie i spotkamy się ponownie, nie będzie radiowozu.”
„Pieprz się” - splunął Gibbons.
„Dobrze” - szepnął Lee, zbliżając się
- „Mam nadzieję, że nie jesteś bystry, bo nie mogę się doczekać ponownego
spotkania z tobą”.
Gibbons spojrzał Lee w oczy. Lee nie
dał mu zaszczytu gapienia się.
Odszedł.
„Spotkamy się znowu, suko” - obiecał
mi Gibbons, a moje oczy powędrowały w jego stronę.
Złożyłam przed sobą ręce jak do
oklasku i zawołałam przenikliwym dziewczęcym głosem - „O, skarbie! Nie udało mi
się dziś wieczorem użyć mojego ruchu dokręcania kulek, a tak bardzo chciałam.”
Mace szarpnął Gibbonsa i zaczął
prowadzić go do drzwi.
Luke uśmiechnął się do mnie, zanim
poszedł za nim.
Patrzyłam przez chwilę, a potem
spojrzałam przez przerzedzający się tłum, któremu bramkarze pokazywali do
drzwi, aby zobaczyć Ren stojącego na boku, z rękami skrzyżowanymi na piersi,
oczami na mnie, twarzą ostrożnie pustą, ale oczami płonącymi.
„Wciąż mam trochę pracy, kochanie” -
powiedziałam mu - „Czy możesz na mnie poczekać?”
Potrząsnął głową, ale uśmiechnął się
i odpowiedział - „Tak, mała.”
Uśmiechnęłam się do niego.
Potem wyskoczyłam z cekinowym tyłkiem
do garderoby.
*****
Prowadzeni przez Eddiego i Jimmy’ego
Markera detektywi i mundurowi siedzieli w garderobie, spisując zeznania od
striptizerek, kelnerek i barmanki.
Po przebraniu się w koszulkę, buty i
dżinsy namówiłam wszystkie dziewczyny do składania zeznań.
Chciałabym móc powiedzieć mojemu
bratu, że moje wysiłki w tym zakresie były heroiczne. Ale kiedy wszystkie
dowiedziały się, że Smithie’mu i jego rodzinie nie grozi już niebezpieczeństwo,
skorzystały z okazji.
Opierałam się o ścianę z rękami
skrzyżowanymi na piersi obok drzwi, gdy patrzyłam, jak Jimmy przytrzymując
ramieniem JoJo kieruje się w stronę mojego stanowiska.
JoJo patrzyła na podłogę.
Ja patrzyłam na Jimmy’ego.
„Ja i panna Christensen musimy
porozmawiać na osobności” - mruknął, kiedy mnie mijali.
Przytaknęłam.
Wiedziałam, co to oznacza. Nie miała
do powiedzenia całkiem zabawnych rzeczy. Jimmy, dobry człowiek (najlepszy), zabierał
ją w dogodne miejsce, by mogła to powiedzieć.
Jimmy szedł dalej, ale robił to
patrząc na mnie.
Przechyliłam głowę na bok.
Uniósł brodę.
Potem mrugnął.
Uśmiechnęłam się.
Zniknął.
Podskoczyłam sekundę później, gdy głowa
i ramiona Luke’a znalazły się tam, gdzie przed chwilą był Jimmy i warknął -
„Ally. Jesteś potrzebna.”
Co?
Nie udało mi się zwerbalizować tego
pytania.
Luke zniknął.
Odsunęłam się od ściany i poszłam za
nim.
Usłyszałam to, kiedy weszłam do
głównej części klubu.
Ktoś coś rozdzierał.
Hałas dochodził od strony biura
Smithiego.
Wtedy zaczęłam biec.
Minęłam Luke’a i wbiegłam po schodach
do biura Smithiego, które znajdowało się wysoko, gdzie miał okno, przez które
mógł patrzeć na klub. Wbiegłam po schodach i przebiegłam obok Rena, Mace’a i
Lee, którzy stali w środku, blisko drzwi, wszyscy czujni, ale zostawiając przestrzeń.
Kiedy dotarłam do biura, zobaczyłam,
że miałam rację.
Biuro było katastrofą.
Całkowicie zdewastowane.
A Darius był blisko Smithiego, wyciągał
rękę i szepnął - „Uspokój się, bracie”.
Smithie podniósł coś z biurka i
rzucił przez pokój.
Uderzyło w drewnianą boazerię, wygięło
się i utknęło tam.
Potem odwrócił się do Dariusa i
krzyknął - „Pracowałeś nad tą sprawą z Ally przez wiele dni i nie zamknąłeś
tego gówna?”
„Do dzisiaj nie wiedzieliśmy, jak źle
jest” - odpowiedział Darius - „A teraz usiądź, weź głęboki oddech i drinka.”
„Nie potrzebuję pieprzonego drinka!”
- wrzasnął Smithie - „Muszę komuś wpieprzyć”.
Zbliżyłam się do Lee, stanęłam na
palcach i wyszeptałam - „Sprowadź LaTeesha’ę”.
Spojrzał na mnie - „Ally …”
„Zrób to, brachu.”
Patrzyłam w jego oczy.
Skinął głową, oderwał się od Rena i
Mace’a i zniknął za drzwiami.
Podeszłam do Dariusa i Smithiego.
„Cofnij się, Ally” - rozkazał Darius.
„Smithie” - zawołałam, ignorując
Dariusa, ale Smithie już patrzył na mnie - „Uspokój się na sekundę. Gliny będą
musiały z tobą porozmawiać. Potem możesz dalej niszczyć swoje biuro”.
Wyrzucił ręce - „Co mam im
powiedzieć? Że nie wiedziałem ni chuja?”
„Będą mieli pytania, kochanie. Po
prostu powiedz im, co wiesz” - odpowiedziałam.
Pochylił się we mnie groźnie i
zobaczyłam, że Darius podchodzi blisko i poczułam, jak mężczyźni za moimi
plecami przesuwają się do przodu.
„Mogę im powiedzieć, co teraz, kurwa,
wiem. Wiem, że ten skurwysyn - w moim własnym pieprzonym domu - wymuszał
robienie loda od moich dziewczyn.” - Uderzył się w pierś na słowie „moim”.
„Smithie …”
„Zabierał ich pieniądze”.
„Smithie, proszę, posłuchaj …”
„A one dawały całe to gówno dla mnie.” - Kolejne uderzenie w pierś.
„Wiem, ale …”
„Dla
mnie!” - ryknął w taki sposób, że cały pokój ucichł.
Stał tam, wpatrując się we mnie,
ciężko oddychając i wiedziałam, że to się stanie, zanim to się stało.
Więc szybko rozkazałam - „Wszyscy wyjść.”
Wtedy to się stało.
Zakrył ramionami twarz i głowę, a
nogi mu się usunęły.
Podbiegłam do niego, spoglądając na
Dariusa i mówiąc - „Wyjdź”.
Darius skinął głową i ruszył.
Uklękłam przy Smithiem i wzięłam w
ramiona jego wielkie, trzęsące się ciało.
„Dla mnie” - szepnął łamiącym się
głosem.
„Kochają cię” - szepnęłam w
odpowiedzi.
„Dla mnie” - powtórzył.
Nic nie powiedziałam.
Po prostu trzymałam go w ramionach.
Trwało to długo, nie patrząc na mnie,
wciąż skulony w moich ramionach, zaczął pytać - „Jak mam…?”
„Nie wiem” - przerwałam - „Po prostu
wiem, że to zrobisz” - przyciągnęłam go bliżej. - „Pomogę.”
Opuścił ramiona i odwrócił głowę,
żeby na mnie spojrzeć. Wstrzymałam oddech, a moje serce ścisnęło się na widok
zniszczenia na jego twarzy, jego przekrwionych oczu, wilgoci na policzkach.
„Zrobiły to dla mnie” - powiedział i
zabrzmiało to, jakby błagał.
Jakbym mogła wziąć jego słowa i
sprawić, że odejdą, a fakt, że to wszystko się wydarzyło, zniknie.
„Kochają cię” - powtórzyłam i
uniosłam ręce do jego policzków, przybliżając twarz - „A to, Smithie, piękna
rzecz. Zajmujesz się nimi. Zaopiekowali się tobą. To było okropne, jak musiały
to zrobić. Ale każda z nich to zrobiła. Tak bardzo cię kochają.”
Potrząsnął głową, biorąc mnie za ręce
- „Nie dam rady tego naprawić” - powiedział.
„Wszystko można naprawić” - odparłam.
„Nie to” - szepnął.
„A Daisy? Ava? Sadie?” - podałam mu
przykłady kobiet, które żyły dalej dzielne i wspaniałe, po tym, jak zostały
zgwałcone. Potrząsnęłam głową, zanim się odsunęłam, pocałowałam go w czoło, a
potem znów spojrzałam w oczy - „Wszystko można naprawić. Wszystko.”
Patrzył w moje oczy.
Potem skinął głową.
„Kochanie.” - usłyszeliśmy i puściłam
Smithiego, żeby się odwrócił.
Widziałam wpadającą LaTeesha’ę.
Zeszłam jej z drogi i pomagając
Smithiemu podnieść się z podłogi, dałam im prywatność.
Mace był na szczycie schodów.
Kiedy na niego spojrzałam, po raz
pierwszy nie wyglądał na zamyślonego. Jego oczy były ciepłe, a twarz łagodna. To
był dla niego dobry wygląd. Z drugiej strony, dla Mace’a wszystkie były.
„Dobra robota” - mruknął.
„Dzięki” - mruknęłam w odpowiedzi i
odwróciłam się do schodów.
Byłam już w połowie, kiedy zawołał
cicho - „Nie, Ally”.
Odwróciłam się i spojrzałam na niego.
„Wszystko” - powiedział, wskazał na
biuro - „tam” - wskazał na klub - „i tam.”
Kurwa, ale to było świetne uczucie.
Nie powiedziałam tego.
Skinąłam głową i powtórzyłam -
„Dzięki, Mace”.
Odwzajemnił skinienie głową.
Wróciłam do schodzenia po schodach.
Na dole byli Darius, Lee i Ren.
Spojrzałam na Lee - „Skończyłam?”
„Tak, Ally” - odpowiedział cicho Lee.
Jego oczy były ciepłe, a twarz też miał
łagodną.
Kiwnęłam na niego brodą. Spojrzał na
Rena.
Nie próbowałem rozszyfrować tego
spojrzenia. Po prostu odwróciłam się do mojego mężczyzny, a on nie dał mi do
powiedzieć ani słowa.
Po prostu złapał mnie za rękę i
wyprowadził za drzwi.
*****
Leżeliśmy w łóżku.
Trzymałam twarz wtuloną w szyi Rena,
moje nogi zaplątały się w jego nogi.
Owinął mnie ramieniem i podciągnął
moją koszulę nocną. Rysował leniwe wzory na skórze nad moim tyłkiem. Palce jego
drugiej dłoni były splecione z moimi i trzymał je nad swoim sercem.
Nie wprowadził się na mnie mnie. Ani
ja na niego. Po prostu oboje po cichu przygotowaliśmy się do łóżka, a potem
przyciągnął mnie do siebie i przytulił.
Podejrzewałam, że zrobił to, ponieważ
wiedział, że to się stanie.
I stało się.
Przeciągając jego dłoń z moją do
twarzy, przycisnęłam je do ust, gdy szloch rozerwał ścieżkę w moim gardle i wydobył
się, a moje ciało gwałtownie szarpnęło się.
Ren puścił moją rękę i obrócił się w
moją stronę, jego obydwa ramiona zamknęły się wokół mnie i mocno trzymały. Płakałam
mu w szyję i robiłam to długo.
Kiedy moje szlochanie zaczęło
zanikać, Ren przyciągnął mnie jeszcze bliżej, ściskając i szepcząc - „Kocham
cię, mała.”
To było to.
Bez pieszczot. Bez ofert, żeby to
omówić. Bez parcia. Nic.
Pozwolił mi być, dając mi w tym samym
czasie dokładnie to, czego potrzebowałam.
„Też cię kocham, Ren” - szepnęłam w
odpowiedzi.
I kochałam.
Coraz bardziej każdego dnia.
I właśnie bycie w tym łóżku z Renem -
to był powód.
Dokładnie.
Ponieważ, kiedy przez cały dzień
musiałam być twardzielką, a kiedy sprawy stawały się ciężkie, albo gdy życie
było do niczego, albo gdy życie było wspaniałe, dobrze się układało, wracałam
do domu i wiedziałam, że to właśnie
da mi Ren Zano.
Zawsze.
Dokładnie to, czego potrzebowałam.
Bardzo dziękuję za kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńNo i popłakałam sobie. Dziękuję ❤️😘
OdpowiedzUsuńDziękuję...nie mogę uwierzyć że nie długo koniec😭😭
OdpowiedzUsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńZa dużo 😢 Dziękuję! ❤
OdpowiedzUsuń