wtorek, 20 kwietnia 2021

30 - Dla mnie

 

ROZDZIAŁ XXX

Dla mnie

REN

 

 

Ren Zano podrzucił pasek swojej torby treningowej na ramieniu, gdy szedł z siłowni do swojego Jaguara, wyciągając dzwoniący telefon.

Na wyświetlaczu było Santo Dzwoni.

Odebrał i przyłożył do ucha - „Santo”.

„Szefie, musisz tu dotrzeć”.

Ren zatrzymał się przy drzwiach swojego samochodu i spojrzał na swoje buty, jego wnętrzności zacisnęły się. To dlatego, że tego ranka dał Santo pracę. A ta praca polegała na dostaniu się do mieszkania Snookie Riversa, żeby się rozejrzeć.

„Co?” - zapytał Ren.

„Musisz to zobaczyć” - odparł Santo.

Ren zacisnął zęby i zapiszczał pilotem w zamki. Otwierając drzwi i wsiadając, zapytał - „Wyszedł na chwilę?”

„Lucky pilnuje. Jak będzie wracał do domu, Lucky mnie ostrzeże.”

„Będę za dziesięć minut” - stwierdził Ren.

Rozłączył się i włączył zapłon.

Kiedy dotarł do starego kompleksu mieszkalnego Ally, zobaczył, że odbudowa jej wysadzonej jednostki już się rozpoczęła. Wystąpiły pewne uszkodzenia strukturalne; niewiele, przeważnie wybite okna i zniszczenia od ognia, ale nie tracili czasu na naprawianie tego.

Zaparkował, wysiadł, trzymał telefon w dłoni i pobiegł do budynku, wchodząc po schodach i w górę. Postukał kostką palca w drzwi Riversa i Santo natychmiast je otworzył.

Renowi nie podobał się wyraz jego twarzy.

„Pokaż mi” - rozkazał.

Santo usunął się z drogi. Ren wszedł do mieszkania, odsunął się i pozwolił Santo prowadzić. Santo ruszył korytarzem do jednej z sypialni, ale zatrzymał się przy drzwiach i zwrócił się do Rena.

„Szefie, to jest popieprzone” - ostrzegł.

Ren spojrzał mu w oczy, po czym wyszedł poza niego i wszedł do pokoju.

Po wejściu zatrzymał się jak martwy.

Trzy uderzenia serca później szepnął - „Pieprzyć mnie”.

„Chcesz, żeby Lucky go złapał?” - zapytał Santo.

Oczy Rena poruszały się po pokoju, jego wnętrzności już się nie skręcały. Były zawiązane w bolesne supły i miał wrażenie, jakby coś ciężkiego uciskało jego klatkę piersiową.

To dlatego, że w całym pokoju ściany były zaśmiecone zdjęciami Ally. Jak wchodzi do jej mieszkania. Opuszcza jej mieszkanie. Idzie korytarzem. Na parkingu, idąc do swojego Mustanga. Wsiadając i wychodząc z niego.

I więcej.

Ally w Fortnum. Ally się na koncertach Stelli. Ally jako barmanka w Brother’s. Ally w centrum handlowym z jedną lub więcej Rockowych Lasek. I Ally wchodząca i wychodząca z jego domu. Niektóre sprzed miesięcy. Niektóre sprzed kilku dni.

Cały pokój był pokryty Ally.

Każdy centymetr.

Było tak wiele zdjęć, że były głębokie na kilka warstw.

„Szefie? Lucky?” - Santo podpowiedział, a Ren spojrzał na mężczyznę.

„Tak, kurwa, chcę, żeby Lucky go złapał” - warknął. - „I zadzwoń do Doma.”

„Teraz.” - wyciągnął rękę - „I zrób zdjęcia tego gówna. Szczegółowe.”

Po wydaniu rozkazów nie spędzał więcej czasu w tej przestrzeni.

Wyszedł od razu.

Jego jelita nadal były mocno zaciśnięte.

Jego pierś płonęła.

*****

ALLY

Weszłam do dolnego pokoju w Nightingale Investigations, żeby zobaczyć cały tamtejszy gang.

Wszystkich.

Byli to między innymi Lee, Eddie, Hank, Vance, Mace, Hector, Darius, Matt, Bobby, Monty, Ike, Jack, Brody, a nawet Luke, który właśnie wrócił z miesiąca miodowego z Avą tego ranka.

Był tam również Jimmy Marker.

To oznaczało, że nie było tak źle, jak myślałam.

Było gorzej.

Nie powiedziałam do Luke’a powitania cieszę się, że przeżyłeś to-oficjalne-bzykanko.

Po prostu przecięłam oczy przez mężczyzn, podniosłam brodę (serio?), przeniosłam się na ławkę treningową i posadziłam na niej swój tyłek.

Lee patrzył, jak to robię, i zwrócił się do zespołu.

„Skrót” - zaczął zwięzłym głosem, wskazując, że nie było gorzej, było gorzej - „Wszyscy znacie sprawę Ally, która się toczy i wszyscy wiecie o rozgrywkach, graczach już odkrytych i notatce, którą Meena dała Ally zeszłej nocy.”

Nikt nie przytaknął. Wszyscy po prostu patrzyli na Lee.

Rozejrzawszy się, poszłam za ich przykładam.

„Brody znalazł ślad” - ciągnął Lee - „Kolega z celi Cyrusa Gibbonsa w Nebrasce ma powiązania ze Steinerem i jego załogą. Tego ranka Darius śledził Steinera, a Bobby śledził Gibbonsa na spotkaniu załogi. Jest ich pięciu. Darius był w stanie zająć pozycję, nie będąc widzianym, by ich podsłuchiwać. Ich występ polega na tym, że mają mężczyznę na każdej z kobiet Smithiego, a tym samym na jego dzieciach.”

O mój Boże.

Zamknęłam oczy.

„Gibbons jest na Smithiem” - kontynuował Lee, a ja otworzyłam oczy - „Dziewczyny nie płacą, dając napiwki, oni skrzywdzą całą rodzinę Smithiego. Mówią, skrzywdzą wszystkich. Nie dają Gibbonsowi tego, czego chce podczas jego prywatnych tańców, on zadaje ból Smithie’mu.”

Widząc, że moja głowa miała nagle eksplodować na słowa Lee, musiałam trochę wypuścić pary.

Dlatego nie mogłam powstrzymać się przed syczeniem - „Robisz ze mnie wała.”

Lee spojrzał na mnie - „Ally…”

„Gwałci je w Smithiem?” - warknęłam.

„Wymuszone robienie loda. To samo” - odpowiedział Lee napiętym głosem.

Zerwałam się z miejsca, krzycząc - „Robisz ze mnie wała!”

„Ally, uspokój się” - powiedział cicho Hank.

„Sam się uspokój. Nie spędzałeś nocy pracując z grupą dziewcząt, które są gwałcone!” - odpaliłam.

„To się nie wydarzy przez kolejny dzień, Ally” - stwierdził Lee - „Zabierzemy ich dzisiaj wieczorem, wszystkich tych skurwieli. Ty też masz w tym swój udział. Rozumiem, że jesteś wkurzona. Rozumiem dlaczego. Wszyscy jesteśmy wkurzeni. Ale mamy robotę do wykonania. Musisz opanować tę złość i skupić się, bo dziś wieczorem zdejmujesz.”

Zdejmuję?

Co to do cholery miało znaczyć?

„Co?” - zapytałam.

„Musimy zdjąć ich jednocześnie, aby nie mieli okazji porozmawiać, zobaczyć lub usłyszeć, że inni zostali zabrani i coś z tym zrobić, a mianowicie narazić jedną z kobiet lub dzieci Smithie na niebezpieczeństwo. Dziś wieczorem w klubie Steiner będzie Dariusa. Gibbons, twój.”

„Zdejmuję Gibbonsa” - stwierdził Darius i wiedziałam dlaczego. Był większym zagrożeniem.

Lee spojrzał na niego.

„Unikają Lottie ze względu na jej powiązania z Eddiem i prawdopodobnie z resztą z nas. Oznacza to, że znają połączenie, więc pozna ciebie. Wchodzisz, gdy Ally tańczy, a Gibbons ma ją na oku. Steiner albo będzie patrzył na nią, albo na tłum. Jedziesz po Steinera. Ally sprawia, że Gibbons staje się częścią występu, a ona idzie po niego.” - Lee spojrzał na mnie - „To jest do bani i sprawia, że mam ochotę zwymiotować, mówiąc to, ale ty tańczysz dla niego. Robisz to mądrze. Będziesz mieć wsparcie, Ally. Luke i Mace cię osłaniają. Ale musisz go rozbroić i nie dać się zastrzelić, robiąc to.”

Cholera jasna!

Lee wyglądał, jakby zjadł coś zepsutego, kiedy zapytał - „Czy możesz go tym zająć?”

Gapiłam się na niego. Spojrzałam na Hanka i zobaczyłam drganie mięśni na jego policzku. Przejrzałam mężczyzn. Wszyscy patrzyli na mnie.

Spojrzałam na Lee i ponownie usiadłam na tyłku, mówiąc - „Absolutnie”.

Lee skinął głową.

„Podczas gdy on patrzy na ciebie, Darius zabiera Steinera, Mace i Luke zajmą pozycje” - ciągnął - „Musisz tylko chwycić jego pistolet. Kabura na ramię. Jego lewy bok. Kiedy już to zrobisz, zejdź z drogi. Mace i Luke się wprowadzą.”

Skinęłam głową.

Jego głos zniżył się, kiedy powiedział - "Masz wyczucie, Ally. Pokazałeś to u Lincolna. Jeśli coś cię uderzy, będzie źle, będzie wyglądał, jakby szukał swojej broni, wypierdalaj. Mace i Luke wpadną do środka. Ale chcę, żeby to tancerka skopała mu tyłek. Chcę, żeby był rozbrojony i ubezwłasnowolniony przez kobietę i chcę, żeby miał publiczność. Jesteś ze mną?"

Och, kurwa, tak.

Byłam z nim.

Kiedy wtedy skinęłam głową, uśmiechałam się.

Lee przyjrzał mi się. Potem zwrócił się do chłopców - „Vance, Bobby jesteście pierwszym zespołem. Hector i Matt drużyna druga. Jack i Monty zespół trzeci. Brody poda wam szczegóły, których potrzebujecie. Jimmy, Hank i Eddie ich zgarną.”

Lee patrzył na mężczyzn, do których zwracał się, a potem wrócił do mnie.

„Po tym, jak zdejmiesz swojego, zamykamy lokal Smithiego, a ty pracujesz z dziewczynami. Sprawiłaś, że ci ufają. Spraw, żeby zaufali nam. Spraw, że zaufają gliniarzom. I zmuś ich do składania zeznań i oskarżeń.”

„Rozumiem” - odpowiedziałam.

Lee przyjrzał mi się ponownie, zanim spojrzał z powrotem na swoich ludzi - „Macie swoje zadania. Dzieje się to podczas pierwszego tańca Ally. Ósma pięćdziesiąt pięć. Śledźcie swoich ludzi. Znajdźcie ich. Zgłoście się. I jak nadejdzie czas, usuńcie ich.”

Więcej machnięć podbródka.

Jezu.

Gang rozpadł się w chwili, gdy zadzwonił telefon Dariusa.

Ale spojrzałam na Lee - „Potrzebuję sekundy. Prywatnie. Eddie też.”

Moje oczy powędrowały do Eddiego, aby zobaczyć, jak uważnie mi się przygląda.

„Ally, mam gówno do zrobienia” - powiedział Lee, brzmiąc na roztargnionego.

„Sekunda, Lee” - odpowiedziałam cicho.

To moja cisza sprawiła, że rzucił mi spojrzenie. Przeniósł wzrok na Eddiego, a potem skinął mi głową. Unikałam wszystkich oczu, kiedy wyszedł z pokoju i poszłam za nim, a Eddie podążał za mną.

Lee zabrał nas do swojego biura, ale stał przy drzwiach, dopóki Eddie i ja nie przeszliśmy. Następnie zamknął drzwi i odwrócił się do nich plecami, nie wchodząc dalej do pokoju.

Racja. Jego pozycja powtarzała się, że daje mi tylko sekundę, miał gówno do zrobienia. Ja też, więc przeszłam do tego. Wziąłem głęboki oddech i przypomniałam mu - „Wiesz, że martwię się o Dariusa”.

„Tak” - potwierdził Lee - „Ale czy teraz pora, żeby się tym zająć?”

„Wiem o Malii i Liamie.”

Patrzyłam, jak całe ciało Lee się napina i normalnie się nie bałam, ale to na pewno mnie przerażało.

„Zano ci powiedział?” - strzelał do mnie, jego słowa były jak kule.

„Nie” - odpowiedziałam, potrząsając głową dla podkreślenia - „Dowiedziałam się, jak dużo gówna. Znam wielu ludzi. Zadaję wiele pytań.” - Spojrzałam na Eddiego - „Zrobiłam po cichu, więc nie ma się czym martwić.”

„Mylisz się” - odparł Lee, a ja spojrzałam na niego.

„Wiem, że to informacja specjalnej rangi, a osoba, która mi o tym powiedziała, nie była dla mnie uprzejma, wiedząc o tym. Ale mam informacje i zamierzam coś z tym zrobić.”

Lee nachylił się do mnie, mrużąc oczy - „Nie będziesz robić gówna.”

„Zamierzam” - szepnąłem - „Jest chłopiec dorastający bez ojca”.

Lee odchylił się do tyłu - „To wybór Dariusa”.

„To zły” - odparłam.

„To nie twoja decyzja” - wtrącił Lee.

„Tak, jest. Tak, absolutnie tak” - odpaliłam, uniosłem rękę i potrząsnęłam głową - „Nie martw się, bracie. Nie chcesz być zaangażowany w to, na co zdecyduję się zrobić, nie bądź. To twoja decyzja. Chociaż zapewniam cię, nie będę tego przedstawiał. I nie wciągnę w to Rockowych Lasek. Zrobię duże ryzyko i pokażę kilka ważnych faktów mężczyźnie, którego kocham i kocham od dzieciństwa. Jeśli mnie odsunie, niech tak będzie. Ale jest niewielka szansa, że mnie wysłucha, może nie teraz, może w końcu, ale wtedy znajdzie drogę powrotną do swojej rodziny. I to jest wystarczająco ważne, nie tylko dla Dariusa, ale także dla Malii, a zwłaszcza dla Liama, jestem gotowa zaryzykować.”

Lee spojrzał na mnie.

Spojrzałam na Eddiego i gdy to zrobiłam, powiedział - „Nie spieprz tego”.

„Nie mogę tego zagwarantować” - powiedziałam mu szczerze - „Mogę zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby upewnić się, że to dotyczy mnie i Dariusa i nie przedostanie się do reszty grupy. I zrobię to.”

Ale Lee patrzył teraz gniewnie na Eddiego, a kiedy skończyłam mówić, powiedział - „Nie możesz być z tym spoko.”

„Nie jestem. Z drugiej strony, hermano, nie byłem spoko z tym gównem od siedemnastu pieprzonych lat” - odpowiedział Eddie.

Lee ponownie zamknął usta.

On też nie był z tym spoko.

Wzięłam oddech i wstrzymałam go.

Lee spojrzał na mnie - „Nie mieszaj mnie w to.”

To było rozczarowujące. Ale nie było to również zaskakujące. Nie pamiętałam czasu, kiedy nie było Lee, Eddiego i Dariusa. Nawet kiedy Lee i Eddie walczyli (co zdarzało się często) i kiedy Darius był po złej stronie prawa, a Eddie był policjantem.

Mieli więź. Byli braćmi.

A jeśli kochasz swojego brata, miałeś jego wsparcie i wspierałeś jego sztuki.

Więc skinęłam głową.

Ciało Lee rozluźniło się częściowo, kiedy poinformował mnie - „Nie wiesz tego, ale on się nimi opiekuje.”

„Wiem o tym. Nie chodzi jednak o pieniądze i ochronę” - odpowiedziałam - „To coś większego i dobrze o tym wiesz”.

„Robi, co może” - stwierdził Lee, a ja całkowicie przekonałam się, że broni swojego najlepszego przyjaciela.

Ale musiał się obudzić.

„Twoje dziecko rośnie w brzuchu mojej najlepszej przyjaciółki” - przypomniałam mu, a jego głowa drgnęła - „A jeśli, broń Boże, niech coś się stanie między tobą a Indy albo z tobą, żeby cię zmienić lub odciągnąć od nich w jakimkolwiek charakterze. Pomyśl o tym. Myślisz, że Indy będzie żyła sama, wychowując twoje dziecko. Bez wątpienia miałaby pieniądze. Ale wiesz, że to nie jest nawet połowa tego, czego potrzeba. I wreszcie, pomyśl o dorastaniu swojego dziecka, nie znającego całej wspaniałości, jaką jesteś ty. To byłaby tragedia. Więc pomyśl o tym, Lee. Potem wróć do mnie i powiedz, że robię źle. Nadal ci nie uwierzę i nadal będę robiła to, co zamierzam zrobić. Ale będę jeszcze bardziej rozczarowana” - spojrzałam na Eddiego i skończyłem - „Wami obydwoma.”

Pomyślałam, że to dobra linia na pożegnanie, więc ją zostawiłam, ruszyłam do przodu, przepchnęłam się obok Lee i wyszłam za drzwi.

*****

„Kochanie, będzie dobrze.”

Siedziałam z Renem przy jego stole w jadalni, obserwując, jak nie je linguini z owoców morza, które nam zrobił, a zamiast tego popija wino, wpatrując się w stół i zamartwiając się.

Powiedziałam mu wszystko. O tym, co działo się u Smithiego i o kołach, które wprawiłam w ruch w odniesieniu do Dariusa.

No, wiecie, nie spodziewałam się, że złoży na mnie gorący i ciężki uroczysty pocałunek po tym, jak krzyknie - „W porządku! Moja kobieta będzie dziś wieczorem na linii ognia!”

Więc dawałam mu przestrzeń i czas do przemyśleń, ale nadal chciałam go zapewnić, że wszystko będzie w porządku.

To znaczy, Mace i Luke ochraniali moje tyły. Nie było na co kręcić nosem. Na moje słowa odwrócił głowę do mnie, napił się więcej wina, a kiedy skończył, powiedział - „Będę tam dziś wieczorem”.

Z trudem powstrzymałam westchnienie, ale skinęłam głową.

Spodziewałam się tego. To było natrętne i być może błędne. Ale mój mężczyzna miał instynkt opiekuńczy i dopóki nie był całkowicie pogodzony z tym, co robię, musiałam dać mu trochę swobody.

Ponownie zasępił się.

Wyciągnęłam rękę i dotknęłam jego uda - „Kochanie, nic mi nie będzie."

Spojrzał na mnie i powiedział - „Santo wszedł dzisiaj do mieszkania Snookie Riversa. Ma pokój poświęcony twoim zdjęciom. Jest stalkerem i to nie oswojoną, nieszkodliwą odmianą. Chorą i pokręconą odmianą. Lucky śledził go i ten musiał go zobaczyć, ponieważ kiedy Lucky poszedł go złapać, zaskoczył go i uciekł.”

Odskoczyłam na swoim miejscu.

Cholera jasna!

„Tam jest nieznany dziwak, który robi mi zdjęcia?” - zapytałam.

„Tak. Wszędzie. Wszystko o tobie. W pracy. W domu. Obydwóch. Twoje mieszkanie i tutaj. Tylko ty. Setki, może tysiące.”

Setki były złe.

Ale tysiące?

„Ja… co…” - wyjąkałam, po czym wyrwałam się z szoku i zebrałam to w całość - „Co do cholery?”

„Nie wiem. Mój umysł tak nie działa. Wiem tylko, że kiedy o tym myślałem i czy mam ci powiedzieć, czy nie, nie zastanawiałem się, czy dać Dariusowi ostrzeżenie, czy nie. Więc to zrobiłem. I możesz być wkurzony, ale on często jest za twoimi plecami, więc musi mieć na to oko. Zostawiłem to jemu, a teraz tobie, jeśli podzielisz się z braćmi. Ale masz mój głos, żeby ktoś, nie obchodzi mnie kto, zamknął tego gościa.”

To mnie obrzydziło, ale nadal.

„Nie jestem pewna, czy robienie komuś zdjęć jest nielegalne, Ren.”

„W sposób, w jaki to robi?” - zapytał, ale nie chciał odpowiedzi, głównie dlatego, że już ją miał - „Tak, kurwa, jest. Potrzebujesz zakazu zbliżania się. Co nie wystarczy. To znaczy tylko, że on dostanie wiadomość. I chciałbym, żeby to ja mu to dał. Ale jeśli Darius, jeden z twoich braci lub jeden z jego ludzi, dotrze tam przede mną, nie będę się spierać.”

To nie sprawiło, że poczułam się ciepło i niewyraźnie.

„Było tak źle?” - zapytałam cicho.

„Tysiące zdjęć, Ally” - odpowiedział nie cicho.

Łał.

Tamtej nocy nie zamartwiał się moją pracą.

Był zamyślony, ponieważ miałam stalkera, robiącego mi zdjęcia.

„Czy mamy jego zdjęcie, żeby wiedzieć, kogo szukamy i inni też?” - zapytałam.

„Darius mówi, że wciągnął Brody’ego. Prawo jazdy, rejestracja. Cokolwiek. Brody coś znajdzie i mi to da.”

Przytaknęłam.

„Uważaj na siebie. Jedziesz też dziś ze mną do pracy.”

O rany.

„Ren …”

„Nie walcz z tym, Ally” - przerwał mi - „Będzie brzydko, zapewniam cię mała, a ty nie wygrasz. Mam mężczyznę zafiksowanego na mojej kobiecie i musisz mi na to pozwolić robić to, co muszę. Jesteś ze mną?”

Myślałam nad tym, ale nie na tyle długo, by włoski nerwus obudził się i zdecydował, że musi wyrazić swoją opinię.

Wtedy powiedziałam - „Jestem z tobą, kochanie”.

Wziął głęboki oddech i wypuścił go.

Ulga.

„Chociaż, powiem ci, że tęsknię za naszą walką” - kontynuowałam.

Jego podbródek odskoczył do tyłu, a brwi uniosły się, zanim zapytał - „Straciłaś rozum?”

„Nie. Bez walki nie ma seksu w złości.”

To go dopadło. Jego usta wykrzywiły się w uśmieszku. Odstawił kieliszek z winem i podniósł widelec, pytając - „Czy zawalam tę część pracy, mała?”

„Zwrócę uwagę, że nie uprawialiśmy dzisiaj seksu” - podzieliłam się, również zagłębiając się w moim linguini. Podnosiłam widelec do ust, kiedy poczułam na sobie jego wzrok. Więc spojrzałam na niego.

„Dzień się nie skończył” - odpowiedział.

Uśmiechnęłam się.

Potem przestałam się uśmiechać, żeby móc włożyć do ust pyszne linguini i krewetki.

*****

„Zgarniam go, schodzisz ze sceny. Zbierasz dziewczyny w szatni i trzymasz je tam. Trzymasz drzwi do garderoby zamknięte i zablokowane. Lenny będzie na zewnątrz. Trzymasz telefon w dłoni i słyszysz coś, co ci się nie podoba, dzwonisz pod numer 112. I uspokajasz dziewczyny.” - przekazywałam Lottie instrukcje, które Lee przekazał mi SMS-em.

Miałam zaraz wychodzić. A Lottie szła ze mną.

Podwójna rozrywka do oglądania, podwójne odwrócenie uwagi od tego, co dzieje się w klubie. Poinformowałam ją o tym i Lottie wiedziała, co się dzieje.

Wszystko.

A ona była zaangażowana.

Podeszłam bliżej i powiedziałam cicho - „To się dla nich kończy dziś wieczorem. Ale dzisiaj nasza praca nie zostanie skończona.”

Skinęła głową.

„Miał je wszystkie?” - zapytałam o coś, czego nie chciałam, ale niestety musiałam wiedzieć.

Ponownie skinęła głową, ale powiedziała - „Najbardziej lubił JoJo. Czasami upodobał sobie Meenę. Ale wypróbował je wszystkie.”

Podniosłam ręce po bokach jej głowy i przyciągnęłam ją do siebie, tak że nasze czoła się stykały - „Zajmiemy się nimi.”

Skinęła głową, ale powiedziała - „Smithie się rozpadnie”.

Smithie nic o tym nie wiedział.

To dlatego, że Smithie najpierw by popełnił morderstwo.

Potem by się rozsypał.

„My nim też się zajmiemy” - obiecałam.

Ponownie skinęła głową.

„Zróbcie to na scenie, a dam wam obu pięćdziesiąt dolców jako premię, a moje następne pierdolone dziecko nazwę waszym imieniem” - powiedział Smithie, podchodząc.

Lottie i ja rozdzieliłyśmy się i spojrzałyśmy w jego stronę.

„Już tańczymy duet” - przypomniałam mu.

„Tak. Wiem. To dlatego jesteś w moim pieprzonym testamencie.”- odpowiedział Smithie. Kiedy muzyka ucichła i dziewczyny zbiegły ze sceny.

Wzięłam głęboki oddech i złapałam Lottie za rękę.

Smithie wyszedł na scenę i przeszedł przez nią, aby wziąć mikrofon.

„Pamiętaj” - powiedziałam, patrząc przez szparę w zasłonie - „Kiedy go dostanę, ty bierzesz dziewczyny”.

„Pamiętam” - odpowiedziała Lottie, ściskając dłoń - „A jeśli kiedy zdobędziesz jego broń i przypadkowo naciśniesz spust, jestem twoim świadkiem, że to był przypadek.”

Wielkie umysły myślą podobnie.

„Więc złóżcie ręce do oklasków, skurwysyny!” - Smithie kończył swoje wprowadzenie - „Bo Rockowa Laska i Lottie Mac się bawią i to cię rozwali!”

Z pewnością tak.

Na wiele sposobów.

Klub zrobił się czarny, Smithie potknął się, a Lottie i ja wybiegłyśmy na scenę.

W ciemności w przestrzeń uderzały otwierające riffy Something in Your Mouth[1] Nickelbacka. Reszta zespołu włączyła się, jasne światła uderzyły na scenę, a Lottie i ja uderzyliśmy w siebie.

To był genialny plan. Żaden mężczyzna w tej sali nie spojrzałby nigdzie, jak tylko na Lottie i mnie, kiedy połączyłyśmy siły. Kucanie i zsuwanie się po swoich ciałach. Walenie sobie w tyłki. Okrążanie jeden słup jedna nisko, podczas gdy druga szła wysoko. Potrząsanie włosami drugiej. Wykop nogi nad drugą, która była w przysiadzie. Obie wyrzucałyśmy tyłki do publiczności w tandemie.

I często ssałyśmy kciuki.

I siebie nawzajem.

Gdyby to nie była część misji, chichotałabym przez całą sprawę. To był wybuch. Absolutnie. Światło w oczach Lottie powiedziało mi, że czuła to samo.

Obie musiałyśmy nosić tylko cekinowe staniki i majtki oraz buty striptizerki na platformie, kiedy się rozeszłyśmy. Lottie zwróciła na siebie uwagę, chwytając wysoko słup, wychylając się, staczając się i uderzając się w dłonie i kolana, czołgając się po scenie z wygiętymi plecami, wysoko podniesioną dupą, rozchylonymi ustami i włosami na twarzy.

Była kompletnym gównem.

Zeskoczyłam ze sceny i było to podczas jednej z szybkich, rapowych części piosenki, więc mogłam wykonać kilka ruchów na kilku mężczyznach w drodze do celu.

A gdy piosenka się załamała, zawirowałam, biczując włosy, powoli idąc, zanurzając tyłek na czyichś kolanach tylko po to, by się wyrwać, zanim ciało uderzyło w ciało i drgałam.

Znalazłam się przed Gibbonsem w chwili, gdy piosenka znów się ożywiła.

Spojrzałam mu w oczy. Patrzył na moje piersi.

Tak, kurwa.

Nie miało znaczenia, że nazywam się Nightingale.

Nie miało znaczenia, że mogłam być zagrożeniem.

Miałam cycki.

A to oznaczało, że mam go, dupka.

Pochyliłam się, opierając ręce na jego kolanach i obracając głową. Odwróciłam się i dałam mu osobisty, wyciągnięty tyłek, kiedy Chad Kroeger wykonał zajebiste wyciągnięte „wszystkich”.

Odwróciłam się i usiadłam na jego kolanach.

Jego ręce natychmiast powędrowały do moich bioder.

Ledwo opanowałam wykrzywienie warg pod jego dotykiem i ruszyłam na niego. Położyłam dłonie na jego ramionach, pulsując biodrami pod jego dłońmi, smagając włosami jego twarz, łapiąc jego oczy, by zobaczyć jego oczy na moim kroczu.

Tak.

Miałam go.

Więc go zabrałam.

Sięgając do jego kurtki, ruszyłam prosto po jego broń.

Wpił palce w moje biodra, a jego oczy przeskoczyły z mojego krocza do mojej twarzy.

Poszukałam zatrzasku, odpięłam go i wyszarpnęłam jego broń, gdy zeskoczyłam z jego kolan, jego ręce zsunęły się swobodnie, bo byłam naoliwiona (i to dobrze).

Odsunęłam się trzy kroki i wycelowałam pistolet w jego twarz.

Muzyka ucichła i zapalono światła. Słychać było brawa, ale wszyscy dookoła Gibbonsa i mnie widzieli, jak taniec się zmienił i odsuwali się, widząc striptizerkę z pistoletem.

Gibbons spojrzał mi w oczy i wiedziałam, że zaraz za mną pójdzie, kiedy wstał z krzesła i został uderzony twarzą w podłogę przez Mace’a.

Luke podszedł do mnie i wyjął mi broń z ręki.

„Muszę znaleźć sposób na wymazanie ostatnich trzech minut” - mruknął, brzmiąc na skrzywdzonego.

„Dlaczego?” - zapytałam.

„Właśnie patrzyłem, jak siostra mojego kumpla się rozbiera. Są przepisy przeciwko temu” - odparł, nie odrywając oczu od Mace’a, który zapinał kajdanki nie-szarpiącemu się Gibbonsowi, ale miałam przeczucie, że to, co robił Luke, to starannie unikanie patrzenia na mnie w cekinowej bieliźnie i butach do striptizu.

„Nie, nie ma” - powiedziałam do Luke’a, a on w końcu na mnie spojrzał.

„Mała, są. Zaufaj mi” - stwierdził.

Zaufałam mu, słysząc jego ton. Z drugiej strony był facetem. Co ja wiedziałam, według jakich zasad oni żyli?

Luke podszedł, by pomóc Mace’owi podnieść Gibbonsa na nogi. Nie zrobili tego ostrożnie i jego głowa gwałtownie się odchyliła i to nie trochę.

Mocno.

Zwalczyłam uśmiech.

„Co się dzieje? Co się kurwa dzieje?” - Smithie krzyknął, przepychając się łokciami.

„Nie wiem, jak go pokonałem, po tym jak oślepłem” - stwierdził Mace, ignorując Smithiego.

„Rozumiem cię, stary” - zgodził się Luke.

„Co się kurwa dzieje?” - wrzasnął Smithie.

Wtedy pojawił się Lee.

Mój brat.

Nie dał mi znać, ale też mnie chronił.

Czułam się lekko podniecona i bardzo podekscytowana, kiedy Lee powiedział - „Radiowóz czeka na zewnątrz. Wyciągnijcie go. Smithie, idziesz ze mną.”

„Powiesz mi, o co mu chodzi?” - zapytał Smithie.

„Tak” - odpowiedział Lee.

Smithie spojrzał na niego. Potem spojrzał na mnie.

Przechyliłam głowę na bok i skrzywiłam się. Lee albo nie zauważył spojrzenia Smithiego, albo nie obchodziło go to.

Spojrzał poza Smithiego i rozkazał - „Opróżnij to miejsce”.

Spojrzałam w tę stronę w samą porę, by zobaczyć, jak Lenny mówi - „Jasne”.

Lenny poszedł, a ja spojrzałam na Gibbonsa.

Nie wyglądał na zmartwionego. Wyglądał na zadowolonego z siebie.

„Uch… tak, żebyś wiedział, dupku o ogromnych proporcjach” - zawołałam. Jego oczy powędrowały do mnie i zauważyłam, kiedy to zrobiły - „Dobrze, że wiesz kim jesteś. Twoja załoga?” - zapytałam i potrząsnęłam głową - „W tej chwili są też w radiowozach.”

Gibbons przestał wyglądać na zadowolonego z siebie.

„Zabawne, myślenie kutasem doprowadziło cię do tego przejścia, skoro ty jesteś kutasem” - zauważyłam.

„Smithie” - wtrącił się Lee - „Twoje biuro.”

Smithie ruszył w stronę swojego biura, spoglądając na nas wszystkich przez długi czas.

Lee też się poruszył.

Przeniósł się do przestrzeni Gibbonsa i stanął nos w nos z dupkiem (lub w pewnym sensie; Lee był o jakieś pięć centymetrów wyższy).

„Po pobycie w zakładzie karnym wyjdź, wypierdalaj z miasta” - rozkazał - „Denver jest moje i nie podoba mi się tutaj twój gatunek. Teraz pomyśl o tym. Popytasz wokół. Nazywam się Lee Nightingale, ale podejrzewam, że o tym wiesz. I podejrzewam, że wiesz, jak wyciągnąć swój tyłek z mojego miasta. Jeśli ty nie i spotkamy się ponownie, nie będzie radiowozu.”

„Pieprz się” - splunął Gibbons.

„Dobrze” - szepnął Lee, zbliżając się - „Mam nadzieję, że nie jesteś bystry, bo nie mogę się doczekać ponownego spotkania z tobą”.

Gibbons spojrzał Lee w oczy. Lee nie dał mu zaszczytu gapienia się.

Odszedł.

„Spotkamy się znowu, suko” - obiecał mi Gibbons, a moje oczy powędrowały w jego stronę.

Złożyłam przed sobą ręce jak do oklasku i zawołałam przenikliwym dziewczęcym głosem - „O, skarbie! Nie udało mi się dziś wieczorem użyć mojego ruchu dokręcania kulek, a tak bardzo chciałam.”

Mace szarpnął Gibbonsa i zaczął prowadzić go do drzwi.

Luke uśmiechnął się do mnie, zanim poszedł za nim.

Patrzyłam przez chwilę, a potem spojrzałam przez przerzedzający się tłum, któremu bramkarze pokazywali do drzwi, aby zobaczyć Ren stojącego na boku, z rękami skrzyżowanymi na piersi, oczami na mnie, twarzą ostrożnie pustą, ale oczami płonącymi.

„Wciąż mam trochę pracy, kochanie” - powiedziałam mu - „Czy możesz na mnie poczekać?”

Potrząsnął głową, ale uśmiechnął się i odpowiedział - „Tak, mała.”

Uśmiechnęłam się do niego.

Potem wyskoczyłam z cekinowym tyłkiem do garderoby.

*****

Prowadzeni przez Eddiego i Jimmy’ego Markera detektywi i mundurowi siedzieli w garderobie, spisując zeznania od striptizerek, kelnerek i barmanki.

Po przebraniu się w koszulkę, buty i dżinsy namówiłam wszystkie dziewczyny do składania zeznań.

Chciałabym móc powiedzieć mojemu bratu, że moje wysiłki w tym zakresie były heroiczne. Ale kiedy wszystkie dowiedziały się, że Smithie’mu i jego rodzinie nie grozi już niebezpieczeństwo, skorzystały z okazji.

Opierałam się o ścianę z rękami skrzyżowanymi na piersi obok drzwi, gdy patrzyłam, jak Jimmy przytrzymując ramieniem JoJo kieruje się w stronę mojego stanowiska.

JoJo patrzyła na podłogę.

Ja patrzyłam na Jimmy’ego.

„Ja i panna Christensen musimy porozmawiać na osobności” - mruknął, kiedy mnie mijali.

Przytaknęłam.

Wiedziałam, co to oznacza. Nie miała do powiedzenia całkiem zabawnych rzeczy. Jimmy, dobry człowiek (najlepszy), zabierał ją w dogodne miejsce, by mogła to powiedzieć.

Jimmy szedł dalej, ale robił to patrząc na mnie.

Przechyliłam głowę na bok.

Uniósł brodę.

Potem mrugnął.

Uśmiechnęłam się.

Zniknął.

Podskoczyłam sekundę później, gdy głowa i ramiona Luke’a znalazły się tam, gdzie przed chwilą był Jimmy i warknął - „Ally. Jesteś potrzebna.”

Co?

Nie udało mi się zwerbalizować tego pytania.

Luke zniknął.

Odsunęłam się od ściany i poszłam za nim.

Usłyszałam to, kiedy weszłam do głównej części klubu.

Ktoś coś rozdzierał.

Hałas dochodził od strony biura Smithiego.

Wtedy zaczęłam biec.

Minęłam Luke’a i wbiegłam po schodach do biura Smithiego, które znajdowało się wysoko, gdzie miał okno, przez które mógł patrzeć na klub. Wbiegłam po schodach i przebiegłam obok Rena, Mace’a i Lee, którzy stali w środku, blisko drzwi, wszyscy czujni, ale zostawiając przestrzeń.

Kiedy dotarłam do biura, zobaczyłam, że miałam rację.

Biuro było katastrofą.

Całkowicie zdewastowane.

A Darius był blisko Smithiego, wyciągał rękę i szepnął - „Uspokój się, bracie”.

Smithie podniósł coś z biurka i rzucił przez pokój.

Uderzyło w drewnianą boazerię, wygięło się i utknęło tam.

Potem odwrócił się do Dariusa i krzyknął - „Pracowałeś nad tą sprawą z Ally przez wiele dni i nie zamknąłeś tego gówna?”

„Do dzisiaj nie wiedzieliśmy, jak źle jest” - odpowiedział Darius - „A teraz usiądź, weź głęboki oddech i drinka.”

„Nie potrzebuję pieprzonego drinka!” - wrzasnął Smithie - „Muszę komuś wpieprzyć”.

Zbliżyłam się do Lee, stanęłam na palcach i wyszeptałam - „Sprowadź LaTeesha’ę”.

Spojrzał na mnie - „Ally …”

„Zrób to, brachu.”

Patrzyłam w jego oczy.

Skinął głową, oderwał się od Rena i Mace’a i zniknął za drzwiami.

Podeszłam do Dariusa i Smithiego.

„Cofnij się, Ally” - rozkazał Darius.

„Smithie” - zawołałam, ignorując Dariusa, ale Smithie już patrzył na mnie - „Uspokój się na sekundę. Gliny będą musiały z tobą porozmawiać. Potem możesz dalej niszczyć swoje biuro”.

Wyrzucił ręce - „Co mam im powiedzieć? Że nie wiedziałem ni chuja?”

„Będą mieli pytania, kochanie. Po prostu powiedz im, co wiesz” - odpowiedziałam.

Pochylił się we mnie groźnie i zobaczyłam, że Darius podchodzi blisko i poczułam, jak mężczyźni za moimi plecami przesuwają się do przodu.

„Mogę im powiedzieć, co teraz, kurwa, wiem. Wiem, że ten skurwysyn - w moim własnym pieprzonym domu - wymuszał robienie loda od moich dziewczyn.” - Uderzył się w pierś na słowie „moim”.

„Smithie …”

„Zabierał ich pieniądze”.

„Smithie, proszę, posłuchaj …”

„A one dawały całe to gówno dla mnie.” - Kolejne uderzenie w pierś.

„Wiem, ale …”

Dla mnie!” - ryknął w taki sposób, że cały pokój ucichł.

Stał tam, wpatrując się we mnie, ciężko oddychając i wiedziałam, że to się stanie, zanim to się stało.

Więc szybko rozkazałam - „Wszyscy wyjść.”

Wtedy to się stało.

Zakrył ramionami twarz i głowę, a nogi mu się usunęły.

Podbiegłam do niego, spoglądając na Dariusa i mówiąc - „Wyjdź”.

Darius skinął głową i ruszył.

Uklękłam przy Smithiem i wzięłam w ramiona jego wielkie, trzęsące się ciało.

„Dla mnie” - szepnął łamiącym się głosem.

„Kochają cię” - szepnęłam w odpowiedzi.

„Dla mnie” - powtórzył.

Nic nie powiedziałam.

Po prostu trzymałam go w ramionach.

Trwało to długo, nie patrząc na mnie, wciąż skulony w moich ramionach, zaczął pytać - „Jak mam…?”

„Nie wiem” - przerwałam - „Po prostu wiem, że to zrobisz” - przyciągnęłam go bliżej. - „Pomogę.”

Opuścił ramiona i odwrócił głowę, żeby na mnie spojrzeć. Wstrzymałam oddech, a moje serce ścisnęło się na widok zniszczenia na jego twarzy, jego przekrwionych oczu, wilgoci na policzkach.

„Zrobiły to dla mnie” - powiedział i zabrzmiało to, jakby błagał.

Jakbym mogła wziąć jego słowa i sprawić, że odejdą, a fakt, że to wszystko się wydarzyło, zniknie.

„Kochają cię” - powtórzyłam i uniosłam ręce do jego policzków, przybliżając twarz - „A to, Smithie, piękna rzecz. Zajmujesz się nimi. Zaopiekowali się tobą. To było okropne, jak musiały to zrobić. Ale każda z nich to zrobiła. Tak bardzo cię kochają.”

Potrząsnął głową, biorąc mnie za ręce - „Nie dam rady tego naprawić” - powiedział.

„Wszystko można naprawić” - odparłam.

„Nie to” - szepnął.

„A Daisy? Ava? Sadie?” - podałam mu przykłady kobiet, które żyły dalej dzielne i wspaniałe, po tym, jak zostały zgwałcone. Potrząsnęłam głową, zanim się odsunęłam, pocałowałam go w czoło, a potem znów spojrzałam w oczy - „Wszystko można naprawić. Wszystko.”

Patrzył w moje oczy.

Potem skinął głową.

„Kochanie.” - usłyszeliśmy i puściłam Smithiego, żeby się odwrócił.

Widziałam wpadającą LaTeesha’ę.

Zeszłam jej z drogi i pomagając Smithiemu podnieść się z podłogi, dałam im prywatność.

Mace był na szczycie schodów.

Kiedy na niego spojrzałam, po raz pierwszy nie wyglądał na zamyślonego. Jego oczy były ciepłe, a twarz łagodna. To był dla niego dobry wygląd. Z drugiej strony, dla Mace’a wszystkie były.

„Dobra robota” - mruknął.

„Dzięki” - mruknęłam w odpowiedzi i odwróciłam się do schodów.

Byłam już w połowie, kiedy zawołał cicho - „Nie, Ally”.

Odwróciłam się i spojrzałam na niego.

„Wszystko” - powiedział, wskazał na biuro - „tam” - wskazał na klub - „i tam.”

Kurwa, ale to było świetne uczucie.

Nie powiedziałam tego.

Skinąłam głową i powtórzyłam - „Dzięki, Mace”.

Odwzajemnił skinienie głową.

Wróciłam do schodzenia po schodach.

Na dole byli Darius, Lee i Ren.

Spojrzałam na Lee - „Skończyłam?”

„Tak, Ally” - odpowiedział cicho Lee.

Jego oczy były ciepłe, a twarz też miał łagodną.

Kiwnęłam na niego brodą. Spojrzał na Rena.

Nie próbowałem rozszyfrować tego spojrzenia. Po prostu odwróciłam się do mojego mężczyzny, a on nie dał mi do powiedzieć ani słowa.

Po prostu złapał mnie za rękę i wyprowadził za drzwi.

*****

Leżeliśmy w łóżku.

Trzymałam twarz wtuloną w szyi Rena, moje nogi zaplątały się w jego nogi.

Owinął mnie ramieniem i podciągnął moją koszulę nocną. Rysował leniwe wzory na skórze nad moim tyłkiem. Palce jego drugiej dłoni były splecione z moimi i trzymał je nad swoim sercem.

Nie wprowadził się na mnie mnie. Ani ja na niego. Po prostu oboje po cichu przygotowaliśmy się do łóżka, a potem przyciągnął mnie do siebie i przytulił.

Podejrzewałam, że zrobił to, ponieważ wiedział, że to się stanie.

I stało się.

Przeciągając jego dłoń z moją do twarzy, przycisnęłam je do ust, gdy szloch rozerwał ścieżkę w moim gardle i wydobył się, a moje ciało gwałtownie szarpnęło się.

Ren puścił moją rękę i obrócił się w moją stronę, jego obydwa ramiona zamknęły się wokół mnie i mocno trzymały. Płakałam mu w szyję i robiłam to długo.

Kiedy moje szlochanie zaczęło zanikać, Ren przyciągnął mnie jeszcze bliżej, ściskając i szepcząc - „Kocham cię, mała.”

To było to.

Bez pieszczot. Bez ofert, żeby to omówić. Bez parcia. Nic.

Pozwolił mi być, dając mi w tym samym czasie dokładnie to, czego potrzebowałam.

„Też cię kocham, Ren” - szepnęłam w odpowiedzi.

I kochałam.

Coraz bardziej każdego dnia.

I właśnie bycie w tym łóżku z Renem - to był powód.

Dokładnie.

Ponieważ, kiedy przez cały dzień musiałam być twardzielką, a kiedy sprawy stawały się ciężkie, albo gdy życie było do niczego, albo gdy życie było wspaniałe, dobrze się układało, wracałam do domu i wiedziałam, że to właśnie da mi Ren Zano.

Zawsze.

Dokładnie to, czego potrzebowałam.

 

 

 



[1] https://www.youtube.com/watch?v=MQKqLGcoZmE

5 komentarzy: