czwartek, 22 kwietnia 2021

32 - Zbawienie

 

ROZDZIAŁ XXXII

Zbawienie

 

 

 

Tydzień później …

Wjechałam moim Mustangiem na podziemny parking przy moim biurze. Było prawie południe, a ja nadal pracowałam w Fortnum, ponieważ Indy wciąż cierpiała z powodu porannych mdłości i według jej lekarzy miała na to chwilę potrwać.

Chociaż to było obrzydliwe, miała teraz dużo praktyki wymiotów, szybkie: „chwila…”, pędzenie do łazienki, powrót - „zaraz wrócę…” zdarzało się często.

Moja naj- najlepsza przyjaciółka.

Nic jej nie ruszało.

Wszystko osiedliło się w Krainie Rockowych Lasek / Gorącej Drużyny, co oznaczało również w Krainie Rena i Ally.

Dla mnie były to poranki w Fortnum, praca nad moimi sprawami, wieczory z Renem.

Dla Rena była to praca znoszenia zmrożenia od Vito, a tym samym praca nad zawinięciem rzeczy, aby odejść, a potem wieczory ze mną, podczas których próbowałam sprawić, by poczuł się lepiej.

Ukrywał, ale nosił to w sobie.

Zrobiłam, co mogłam zrobić z Vito.

Reszta należała do Rena, który zdecydował.

To było, oczywiście, jeśli bym się nie wściekła, zrobiła atak na biura Vito i wbiła mu trochę nowego. Chociaż podejrzewałam, że to by nie pomogło.

I miałam sprawy. Dwie. Pierwszą podesłała mi Shirleen (a tym samym Lee). Inna była od przyjaciółki, który miał przyjaciółkę, która potrzebowała pomocy.

O dziwo, kiedy powiedziałem, że nie akceptuję już kart podarunkowych ani rabatów jako płatności; powiedziała, że porozmawia ze swoim przyjaciółką i podzieli się tymi informacjami. Potem przyszła jej przyjaciółka i porozmawiała z Daisy. Potem mnie zatrudniła.

Obydwa przypadki były domowe i pracowałam nad nimi z Mattem. Z doświadczenia wynikało, że żaden przypadek nie trwałby długo. Tak przy okazji, ciekawie było mieć partnera.

Ciekawie w dobry sposób.

Matt był czymś w rodzaju Nieznanego Chłopaka Gorącej Drużyny. Spędzałam z nim czas. Imprezowałam z nim. Strzelałam gówno z nim. Znałam jego dziewczynę, Daphne. Wiedziałam, że jest gorący w typie chłopca z sąsiedztwa. Ale poza tym niewiele.

Teraz wiedziałam, że jest dobry w swojej pracy.

Aha, a ponieważ pracowaliśmy razem, a to wymagało komunikacji, wiedziałam też, że kupił Daphne pierścionek. Wiedziałam ponadto, że dzień Wielkiej Zapytania przypada w nadchodzącą sobotę.

„A jeśli powiesz choćby jednej Rockowej Lasce, Ally, zastrzelę cię” - ostrzegł mnie z niezbyt chłopięcym wyrazem twarzy z sąsiedztwa.

Więc Matt potrafił być twardzielem.

Dobrze wiedzieć.

Zapięłam usta na suwak. Potrząsnął głową. Ale nie powiedziałam ani jednej Rockowej Lasce.

Byłam jedną z dziewcząt.

Ale teraz byłam też jednym z chłopaków.

Jak bardzo, kurwa, było to wspaniałe?

Jedyną przeszkodą, która wisiała nad wszystkim, był fakt, że ani Lee i jego chłopcy, ani Ren wypuszczający Lucky’ego i Santo nie osiągnęli sukcesu w znalezieniu Snookie Riversa.

Próbowałam sobie wmówić, że zdał sobie sprawę, że został rozpoznany i znalazł kogoś innego do prześladowania. Kiedy to robiłam, nie wierzyłem sobie, ani nie podobał mi się pomysł, że prześladuje kogoś innego. Więc to mnie niepokoiło i bardzo chciałam załatwić tę sytuację.

Ale Brody namierzał mój telefon. Miałam urządzenia śledzące w samochodzie i torebce i cały czas obserwowali mnie w pokoju monitoringu w Nightingale Investigations. Nie wspominając o tym, że często widziałam Lucky’ego lub Santo wiszących blisko.

Więc byłam objęta ochroną.

Nadal chciałam, żeby ktoś znalazł stalkera.

Kiedy szłam do windy, napisałam do Rena W budynku.

W windzie w drodze na nasze piętro mój telefon brzęczał Dobra, Słonko.

Uśmiechnęłam się, nie przejmując się tym, że muszę się meldować (i to często) Renowi. Jeśli to by powodowało, że łatwiej by oddychał, robiłabym to. Gdybym mogła zrobić cokolwiek, by ułatwić mu oddychanie, zrobiłabym to (głównie).

Wyszłam z windy, poszłam korytarzem, otworzyłam drzwi do swojego biura i stanęłam twarzą w twarz z III Wojną Światową.

Mianowicie Daisy i Shirleen stały twarzą w twarz.

„Sprawiasz, że źle wyglądam!” - Shirleen krzyknęła, opierając ręce na biodrach, pochylając się nad biurkiem Daisy w kierunku Daisy.

„Więc zrób opiłowanie i to nie takie, jakie robisz na paznokciach!” - Daisy odkrzyknęła w odpowiedzi, również z rękami opartymi na biodrach, wykonując coś pochylonego.

Ocho.

Weszłam, upewniając się, że drzwi się zamknęły, mając nadzieję, że zagłuszy to hałas.

„Panie…” - zaczęłam.

Daisy spojrzała na mnie - „Tak, żebyś wiedziała, skarbie, mam umówione spotkanie, robię to w porze lunchu”.

„Lizuska” - warknęła Shirleen.

„Nie jestem lizuską!” - Daisy warknęła.

Shirleen odchyliła się do tyłu - „Shirleen przynajmniej się nie podlizuje”.

Daisy uderzyła dłonią w biurko, jej długie paznokcie (białe z zielonymi, brokatowymi końcówkami) zaklikały i krzyknęła - „Nie jestem lizuską!”

Hmmm.

To przenikałoby do holu.

Zdecydowanie.

Czas to zakończyć.

„Yo!” - krzyknęłam i obie spojrzały na mnie.

W porządku. Więc. Nie przestraszyłam się.

Shirleen i Daisy wkurzały się oczami?

Musiałam przyznać. Czułam to.

„Daisy nie jest lizuską. Nie musi podlizywać się. Jesteśmy zespołem” - powiedziałam Shirleen.

„Widzisz” - powiedziała złośliwie Daisy.

„Tak jak” - wtrąciłam szybko, kiedy Shirleen otworzyła usta - „Ty jesteś członkiem zespołu Lee. Masz tam swój sposób na robienie rzeczy.” - Wyciągnęłam rękę. - „My mamy tutaj swój sposób na robienie rzeczy” - Wskazałem na podłogę.

„Pracujesz z chłopakami” - powiedziała do mnie Shirleen - „Zobaczą Daisy w akcji i wpadną na pomysły”.

Czy była naćpana?

Nie byłam pewna, czy chłopcy Lee wiedzieli, że Daisy dla mnie pracuje. A jeśli tak, to mimochodem i nie obchodziło ich to.

„Czy Lee obchodzi, czy zakładasz akta?” - zapytałam.

„Słowa akta nie ma nawet w słowniku Lee” - odpowiedziała Shirleen.

Pomyślałam, że to prawda.

„Czy chłopcy w ogóle zwracają uwagę na administrację w biurach Lee?” - trzymałam się tego.

„Do diabła, nie” - odpowiedziała Shirleen.

Znowu wyciągnęłam rękę. - „W takim razie dlaczego mieliby tutaj?”

Jej głowa przechyliła się na bok.

„Rozumiem” - mruknęła.

Jezu.

„W porządku. Więc skończyliśmy z tą absurdalną walką?” - zapytałam.

„Tak” - oświadczyła Daisy, siadając na tyłku, owiniętym w obcisłą zieloną spódnicę, na swoim krześle biurowym. To dało nam widok tylko na białą bluzkę, która była rozpięta daleko poza profesjonalnym poziomem, która miała dodatkową atrakcję, że była prawie przezroczysta, więc zobaczyliśmy kilometry koronki, która była jej stanikiem. Nie wspominając o włosach, które potrzebowały własnego numeru kierunkowego.

Shirleen zmrużyła oczy, patrząc na Daisy, a ja ostrożnie podeszłam do biurka.

„O czym naprawdę myślisz?” - zapytałam Shirleen, a ona spojrzała na mnie.

„Gówno jest nudne” - zadekretowała.

O rany.

Tex w formie czarnej kobiety.

Nie wiedziałam, co było gorsze, ale w tym momencie, kiedy Shirleen była blisko i była w wkurzonym nastroju, ona była.

„Wszyscy się sparowali, byłaś ostatnia i byłaś nudna” - narzekała. - „Jasne, rozbierałaś się. I było gorąco. La-di-da. Ale teraz nie ma już wybuchających mieszkań. Nikt nie został porwany. Nic. Chłopcy zajmują się interesami. Odbieram telefony. Wysyłam faktury. Prowadzę listę płac. Potem idę do domu i oglądam telewizję. Nie pisałam się na to gówno.”

„Więc przyszłaś i wybrałaś bójkę z Daisy?” - zapytałam.

„Co jeszcze, do diabła, mam zrobić?” - zapytała Shirleen, po czym pochyliła się - „Akta?”

Moja odpowiedź brzmiałaby: tak.

Gdybym była na tyle szalona, żeby to zwerbalizować.

Nie byłam, więc zamiast tego przyjrzałam się jej i zbliżyłam się.

Mój głos również był cichszy, kiedy nacisnęłam - „Dobra, Shirleen, teraz powiedz nam, o czym naprawdę myślisz.”

Wciągnęła powietrze, spojrzała na Daisy, spojrzała na mnie, po czym oświadczyła - „Sniff ma dziewczynę.”

O cholera.

„Są blisko. Nigdy go nie ma w domu” - ciągnęła.

Szlag.

„Nigdy go nie widzę” - mówiła dalej - „A kiedy jest w domu, rozmawia przez telefon…” przerwała - „… z nią”.

Hmmm.

Mamie nie podobało się, że jej młode wyprowadzały się z legowiska.

Shirleen jeszcze nie skończyła, a najstraszniejsze zostawiła na koniec.

„I musimy porozmawiać i nie tylko nie chcę mówić, ale nie wiem, jak to zrobić”.

Pomyślałam, że z Roam’em i Sniffem (głównie Roam’em, ale może też być ze Sniffem) było trochę za późno na rozmowę, taką jak rozmowa o seksie. Obaj od jakiegoś czasu byli seryjnymi randkowiczami, a Roam bił rekord świata.

Tym też się nie podzieliłam.

Ale Daisy (jak zawsze) miała ochotę się podzielić.

Machnęła nadgarstkiem i poradziła - „Po prostu kup mu paczkę prezerwatyw i połóż na jego poduszce”.

„Co mówisz?” - zapytała Shirleen z wielkimi oczami.

„To mówi wszystko” - odpowiedziała Daisy.

„Mówi się, że się godzę z tym, że uprawiają seks, a ja się nie godzę” - odparła Shirleen.

„To chłopiec. Ma siedemnaście lat. To się stanie, jeśli już nie stało, Cukiereczku” - zauważyła Daisy.

„Jest moim chłopcem i nie stanie się to, dopóki nie zrozumie, co to znaczy” - Shirleen odparła i zakończyła - „I to się jeszcze nie wydarzyło.”

Hmmm.

Wyparcie matki.

Zmieniłam temat, pytając - „Co to znaczy?”

Spojrzała na mnie i skutecznie powstrzymałam się przed cofnięciem się o krok.

„Nie wiesz?”

„Wiem, co to dla mnie znaczy. Po prostu nie wiem, czego chcesz, żeby Sniff wiedział, co to znaczy - odpowiedziałem.

„Robisz to z Zano. Co to znaczy?" - odparła.

"Powiedziałam, że wiem, co to dla mnie znaczy” - powtórzyłam, starając się wykazać cierpliwość - „Chcę wiedzieć, czym chcesz się podzielić z Sniffem”.

„Że powinien znaleźć dziewczynę, która coś dla niego znaczy, więc będzie to znaczyć, co to znaczy, kiedy robisz to z Zano. Albo Indy z Lee. Mace ze Stellą…”

Daisy przerwała Shirleen - „Rozumiemy”.

Shirleen spojrzała na nią - „Ty z Marcusem”.

„O kochanie” - Daisy machnęła ręką, wyciągając dłoń - „aby dostać się do Marcusa, musi być w siodle i ujeżdżać, zanim znajdzie Jedyną. I robić to dużo. Comprende?”

„A może po drodze wpadnie jakaś głupia biała dziewczyna?” - Shirleen potrząsnęła głową - „Nie ma mowy”.

Daisy nachyliła się do Shirleen i położyła dłoń na biurku, powtarzając z nadwyrężoną cierpliwością - „Dlatego kupujesz mu paczkę prezerwatyw i kładziesz je na jego cholernej poduszce”.

„Uch… tylko mówię” - wtrąciłam się i obie spojrzały na mnie - „Nie chcesz mówić. Nie wiesz, jak rozmawiać. Ale znasz co najmniej ośmiu facetów, do których możesz zadzwonić, którzy są blisko Sniffa i znaleźli kobietę, z którą seks oznacza to, co chcesz, aby oznaczał dla Sniffa, a który może z nim porozmawiać.”

Brwi Shirleen prawie sięgały krawędzi jej ogromnego afro - „Panie, czy mówisz, że myślisz, że jeden z Gorącej Drużyny powinien porozmawiać o seksie z moim chłopakiem?”

„To właśnie mówię” - potwierdziłam.

„Oszalałaś?” - zapytała.

„Nie” - odpowiedziałem.

„No cóż, po prostu powiem wracając do tematu, wszyscy ci chłopcy byli w siodle tak często, zanim dostali swoją Rockową Laskę, że to dziwne, że żaden z nich nie ma łukowatych nóg” - zauważyła Shirleen.

„Robienie tego nie wymaga od mężczyzny rozwierania nóg” - mruknęła Daisy, a Shirleen skierowała na nią swoje spojrzenie.

„Minęło trochę czasu dla Shirleen, ale pamiętam tę część” - warknęła.

Wydawało się, że nadszedł czas, żebyśmy podłączyli Shirleen.

„Osobiście uważam, że powinniśmy zapytać jednego z Hot Bunch” - stwierdziła Daisy, sięgając ręką do telefonu na biurku. - „I nagrywaj to. To chciałbym zobaczyć.”

O cholera.

Ja też.

Całkowicie.

„Zadzwoń do Mace’a” - rozkazałam, natychmiast tracąc zainteresowanie naszym wcześniejszym tematem - „To byłoby niesamowite.”

Daisy skinęła głową, jej włosy kiwały się razem z nią, i zaczęła wbijać guziki w telefon czubkiem pazura.

„Daisy dziewczyno, odłóż ten telefon” - zażądała Shirleen.

Daisy odsunęła słuchawkę i spojrzała na mnie - „Zmieniłam zdanie. Luke.”

Pokręciłam głową i uśmiechnęłam się - „Hector. Całkowicie Hector.”

Shirleen wyciągnęła rękę, wyszarpnęła słuchawkę z ręki Daisy i wbiła ją w podstawę, podczas gdy głowa Daisy odskoczyła do tyłu, a ona krzyknęła - „Hej!”

„Pieprzyć to” - mruknęła Shirleen, tupiąc do drzwi - „Zrobię to.”

„Shirleen” - zawołałam.

Odwróciła się z ręką na klamce i odgryzła się - „Co?”

„Hank” - powiedziałem cicho. - „A skoro już to robi, niech też porozmawia z Roam’em.”

Jej twarz złagodniała.

Rozumiała mnie.

Hank byłby idealny do rozmowy i obje o tym wiedziałyśmy.

„Hank” - powiedziała.

„A tak, żebyś wiedziała na przyszłość, jak będziesz miała jakiekolwiek inne problemy z Gorącą Drużyną, czy twoją Gorącą-Drużyną-w-przygotowaniu w domu, czy cokolwiek, o czym chcesz przyjść i pogadać. Zrób to. Ale następnym razem przynieś kawę zamiast jakiegoś powodu do kłótni” - powiedziałam.

Przewróciła oczami, odwróciła się i poszła.

Odwróciłam się do Daisy - „Dobrze. Kryzys się skończył. Coś, co muszę wiedzieć?”

Skinęła głową - „Roxie ma już beta wersję witryny, więc musisz się jej przyjrzeć. Ava wysłała finały papieru firmowego i wizytówek, które musisz zatwierdzić, abyśmy mogli przystąpić do druku. Wysłałam ci całe to gówno, jest w twoim e-mailu.”

„Fajnie” - odpowiedziałam.

„I zadzwonił Smithie. Chce, żebym dziś po południu usiadła z JoJo, więc zaczynam to robić. A jutro położą naszą tablicę na ścianie w przedpokoju.”

Jutro zawieszali naszą tablicę na ścianie w przedpokoju.

Uśmiechnęłam się do niej.

Uśmiechnęła się do mnie.

Potem zaciągnęłam tyłek do biura i uruchomiłam komputer.

Przeglądałem witrynę, którą zaprojektowała dla mnie Roxie, kiedy Daisy zawołała z moich drzwi - „Idę po kanapkę, kochanie. Chcesz, żebym ci załatwiła?”

Potrząsnęłam głową - „Nie będę tu długo. Muszę spotkać się z Mattem i omówić naszą strategię na dzisiejszy wieczór. Po drodze coś wezmę.”

„Rozumiem” - mruknęła i pomachała, a potem - „Później”.

Patrzyłam, jak zamykają się za nią drzwi.

Potem pomyślałam o mojej tablicy w holu i spotkaniu z Mattem później.

To skłoniło mnie do myślenia o Hanku i Lee.

To wysłało moją rękę do mojego telefonu.

Zadzwoniłam do Shirleen.

„Dziewczyno, właśnie skończyłam z tobą rapować” - brzmiało jej powitanie.

„Wiesz” - powiedziałam jej, dochodząc do tego, co ją naprawdę denerwowało - „dorosną, a kiedy to zrobią, odejdą”.

Nic nie powiedziała, ale czułam te wibracje i nie były dobre. Nie złe, po prostu nieszczęśliwe. Więc mówiłam dalej - „Ale musisz wiedzieć i nigdy nie zapomnieć, że miłość i stabilność, którą im dałaś, odkąd ich masz, jest najcenniejszą rzeczą, jaką mieli w swoim życiu. I tego też nigdy nie zapomną. Więc dorosną i będą żyć swoim życiem. A ponieważ im to dałaś, nigdy ich nie stracisz” - wzięłam oddech i użyłam słów Duke’a - „Ale teraz musisz dać im swobodę latania.”

Znowu nic nie powiedziała, a ja czekałam.

Potem coś powiedziała - „Masz rację, dziecko.”

„Wiem, Shirleen.”

„Mimo wszystko skopię mu tyłek, jeśli zapłodni jakąś chudą białą dziewczynę.”

Zaśmiałam się i powiedziałam - „Pomogę”.

„Dobrze wiedzieć” - mruknęła - „Później.”

Rozłączyła się.

Położyłam telefon na biurku i spojrzałam w komputer. Patrzyłam około trzech sekund przed otwarciem drzwi do biura.

Wchodził Ren. Spodnie. Koszula.

Pyszne.

„Hej” - zawołałam, wstając z fotela i poruszając się dookoła biurka.

Jego usta drgały, kiedy powiedział - „Wiesz, nie musisz wstawać, mała.”

Dotarłam do niego, stanęłam na palcach, położyłam dłoń na jego brzuchu i dotknęłam ustami jego, zanim odpowiedziałam - „Tak, muszę.”

Potrząsnął głową, usta nadal drgały i zapytał - „Masz chwilę?”

„Jasne” - odpowiedziałam.

Wskazał głową na moje biurko, gdy dotarło do mnie, że jeszcze tego nie ochrzciliśmy i zanotowałam sobie w pamięci, żeby zaplanować to na najbliższą przyszłość.

Usiadłam w fotelu. Przysunął się bliżej i oparł się o moje biurko, z rękami skrzyżowanymi na piersi, opuszczoną brodą i oczami na mnie.

„Vito i ja właśnie  pokłóciliśmy się” - oświadczył.

Gówno.

Ren szedł dalej.

„To było brzydkie i skończyłam. Zrezygnowałem.”

Kurwa!

Ren nie skończył.

„Mam gówno do rozwiązania, a Marcus nie jest jeszcze gotowy. Vito ma mnie miesiąc na przejście. Wtedy myślę, że ty i ja możemy spędzić kilka tygodni na plaży. To da Marcusowi czas, więc kiedy wrócimy, będę mógł się do tego zabrać.”

Miło.

Ja. Ren. I kilka tygodni na plaży.

Nie można powiedzieć, że podobało mi się, dlaczego miał czas na wakacje. Ale nie zamierzałam się z tym kłócić.

Dlatego zgodziłam się - „Okej”.

„Czy potrafisz to tak zaaranżować, żebyś nie miała pracy i mogła uciec?” - zapytał.

„Oczywiście” - odpowiedziałam.

„Dobrze” - mruknął, ale wyraz jego twarzy mówił, że nic nie jest dobre.

Wyciągnęłam rękę i przesunęłam palcem po jego udzie - „Wszystko w porządku?”

„Cały czas miałem nadzieję” - powiedział.

Ludzie zawsze to robili, kiedy gówno spadało z rodzin.

„Ma jeszcze miesiąc” - przypomniałam mu.

Ren potrząsnął głową - „Nie. Zobowiązałem się u Marcusa. Zrobione.”

Wstałam z fotela i zbliżyłam się. Rozłożył swoje ramiona i owinął je wokół mnie, ściągając mnie z nóg, więc oparłam się na nim. Odwzajemniłam przysługę i usadowiłam się, obejmując go ramionami.

„Jest uparty. Jego strata” - powiedziałam łagodnie.

„Wciąż to jest do bani.”

Całkowicie było. Ren ekskomunikowany przez Vito i my nie jesteśmy w stanie jeździć razem. Nie żebyśmy dużo jeździli razem do pracy.

Ale nadal.

Przycisnęłam się bliżej i ścisnęłam go - „Cóż, dobrą wiadomością jest to, że będziesz mieć kolejne biurko, które możemy ochrzcić.”

Jego oczy się rozgrzały i uśmiechnął się do mnie.

Przycisnęłam się jeszcze bliżej i szepnęłam - „Przykro mi kochanie”.

„Mnie też” - szepnął z powrotem, ściskając mnie.

„A może wyjdziemy dziś wieczorem? Może do Brother’s. Ponownie przeżyć naszą pierwszą randkę tym razem z jedzeniem. I oczywiście seks na schodach w domu” - zasugerowałam.

Jego oczy poważnie się rozgrzały i odpowiedział - „Jak dla mnie działa.”

Uśmiechnęłam się - „Spoko.”

Pochylił się i szybko mnie pocałował, po czym odsunął się i powiedział - „Muszę wracać”.

„Tak. Muszę iść na lunch i spotkać się z Mattem. Ponieważ jedziemy oddzielnymi samochodami, spotkamy się w domu. Powiedzmy piąta trzydzieści?”

„Tak małą.”

Pochylił się i pocałował mnie w czubek włosów, po czym odsunął mnie do tyłu i odszedł.

„Później, Ally” - zawołał, odchodząc, gdy patrzyłam na jego szerokie ramiona w koszuli.

„Później kochanie” - odpowiedziałam.

Spojrzał na mnie przez ramię i pomachał cicho, zanim zamknęły się przed nim drzwi.

Zastanowiłam się, jak zamierzam odebrać Renowi zły dzień tej nocy, co sprawiło, że w moim szczęśliwym miejscu pojawiło się mrowienie. Potem zwróciłam uwagę na komputer.

Wysłałam Roxie kilka zmian, wysłałam akceptację logo do Avy i wyłączyłam komputer.

Chwyciłam telefon, włożyłam go do tylnej kieszeni i złapałam torebkę. Wystartowałam, zamknęłam drzwi i rozmyślałam o tym, gdzie wejść, żeby dostać lunch.

Zjechałam windą na parking, wysyłając SMS-a do Rena - W drodze na lunch i Matta.

Wiedziałem, że nie dostanę jego SMS-a zwrotnego, dopóki nie wyjeżdżam, ponieważ sygnał został utracony pod budynkiem. Wiedziałem też, że dostanę to, kiedy wyjeżdżam, ponieważ zawsze zwracał moje SMS-y.

Wyjęłam kluczyki i byłam blisko samochodu, kiedy to poczułam.

Nie byłam sama.

Założyłam się i odwróciłam, by zobaczyć, jak Darius na mnie łypie.

Nie wyglądał na szczęśliwego.

O rany.

„Hej” - przywitałam się.

„Pieprzyć, hej, Ally, i” - podniósł palec i dźgnął go w moją twarz, kiedy zbliżył się i zatrzymał - „pieprzyć cię”.

Co do cholery?

„Darius, dlaczego jesteś…?”

Przerwał mi, a jego przystojna twarz wykrzywiła wściekłość - „Wiem, że to byłaś ty”.

Ocho.

„Ja co?” - zapytałam z wahaniem.

Ale miałem wrażenie, że wiem co.

„Wiem, że to byłaś ty. Ally, zawsze w gównie wszystkich, mówiąc mi, że będziesz w moim. Więc w to byłaś wpieprzona.” - ponownie dźgnął mnie palcem w twarz - „… to postawiło Lee i Eddiego na Malii.”

Rozmawiali.

Nie powiedzieli mi, ale Darius z pewnością się dowiedział.

„Darius …”

Zbliżył do mnie twarz i zatrzasnęłam usta.

„Ty głupia, wścibska, pieprzona suko.”

Moje plecy wyprostowały się, ale Darius nie powiedział wszystkiego.

„Skończyliśmy” - uciął - „Ty i ja. I przez ciebie ja, Lee i Eddiego. Skończyliśmy. Wszyscy skończyliśmy. Jego…”

Wciąż strzelał do mnie gniewnymi słowami, ale poczułem inną obecność. Moje oczy powędrowały wokół niego i zrobiły się ogromne.

Kurwa!

Darius!” - krzyknęłam, chwytając go za rękę.

Ale było za późno.

Snookie Rivers, a przynajmniej człowiek ze zdjęcia z kartoteki, które wydostał Brody, był tam i był gotowy. Gdy Darius się odwrócił, Rivers wbił łyżkę do opon w bok głowy Dariusa.

Widziałam, jak krew zaczęła płynąć, kiedy upadł.

Nie.

Nie.

Nie, nie, nie, nie, nie.

Krzyknęłam, sięgając do torebki po gaz pieprzowy, gdy Rivers zwrócił się do mnie.

Zaczęłam się szybko cofać, wciąż krzycząc.

Był przy mnie, zanim znalazłam gaz pieprzowy, ale złapałam go za rękę i odciągnęłam, kiedy wepchnął mnie na bok mojego samochodu. Szybko uniósł rękę i poczułam ostre ukłucie w szyję, gdy tylko wydostałam gaz pieprzowy i znalazłam się między nami. Psiknęłam mu go w twarz, a on zatoczył się, krztusząc się.

Chciałam iść do Dariusa, ale żeby mu pomóc, musiałam uciec i kogoś znaleźć.

Więc uciekałam.

Problem polegał na tym, że zrobiłam pięć kroków, a przy szóstym moja noga dziwnie się pode mną ugięła. Uderzyłam o cement na czworaka, wciąż krzycząc, ale teraz słabiej, gdy dziwny letarg ogarnął moje kończyny.

Czołgałam się dalej, upadłam na brzuch i zaczęłam się przeciągać, zanim mój policzek wbił się w cement i wszystko stało się czarne.

*****

Usłyszałam strzały.

Jeden.

Potem drugi.

Wymagało to wysiłku, ale zmusiłam się do otwarcia oczu.

Udało mi się to, ale nie mogłam się rozeznać swojego położenia. Wirowało mi w głowie i nie mogłam się na niczym skupić.

Starałam się to zebrać i wyczułam ruch.

Wtedy z trudem mogłam się skupić i zobaczyłam coś nade mną.

„Postrzeliłem go w obie nogi” - słyszałam - „Jak się obudzi, może patrzeć, ale nie będzie mógł się ruszyć” - potem głos mówił dalej w zadumie - „Jeśli najpierw nie wykrwawi”.

Nie miałam pojęcia, o kim mówił i nie miałam w sobie siły, żeby to poskładać. Miałem tyle siły, że poczułem, że na czymkolwiek leżałam, poruszyło się i to, co było nade mną, zbliżyło się.

Więc mogłam się skupić.

Rivers.

To wszystko wróciło do mnie.

Kurwa!

Jego palce dotknęły mojej twarzy - „Teraz jesteśmy tylko ty i ja, Ally. Tylko ty i ja. Wreszcie.”

Kurwa, cholera, kurwa.

Zdałam sobie sprawę, że byłam odurzona, ale to nie znaczyło, że nie próbowałam się odsunąć, kiedy pochylił się nade mną.

Nie udało mi się i poczułam, jak jego usta zwilżają moją szyję, przesuwając się do mojego ucha.

Żołądek mi się zacisnął.

„Kiedy skończymy, pozbędę się go. Twój facet. Czarny. Potem znajdę tego drugiego, Włocha i też się go pozbędę. A potem naprawdę będziemy tylko ty i ja” - szepnął mi do ucha.

Widział mnie z Renem i Dariusem.

Tak bardzo mnie obserwował.

Chory.

„Odejdź ode mnie” - wypchnęłam między usta.

Jego usta odsunęły się od mojego ucha, a jego twarz zbliżyła się do mojej. - „Nigdy, Ally. Nigdy.”

Dużo mnie to kosztowało, ale skupiłam się na jego oczach.

Płonęły światłem, które przestraszyło nawet mnie.

Nie trochę.

Bardzo.

Byłam przerażona.

Boże, musiałam się pozbierać.

Szybko.

Zrobiłam bilans.

Leżałam na łóżku. I nadal czułam telefon przy tyłku.

To było dobre. Nie wiedziałam, gdzie jest moja torebka, ale Brody namierzał mój telefon. Nie miałam pojęcia, ile czasu minęło, odkąd zabrał mnie Rivers, ale kiedy nie spotkałam się z Mattem, a nawet wcześniej, kiedy nie napisałam do Rena, że jestem z Mattem, zmobilizowaliby się.

Musiałam zyskać na czasie

„Czy jest tu Darius?” - zapytałam.

Przechylił głowę na bok i jego oczy przesunęły się po mojej twarzy. Potem przycisnął się we mnie, owinął swoje ramiona wokół mnie i podniósł tak, że mój tułów był przyciśnięty do jego, a moja broda była na jego ramieniu.

Zerknęłam, a potem przełknęłam, wirowało mi w głowie, serce mi się ścisnęło, widziałam Dariusa leżącego na podłodze około dziesięciu stóp dalej. Krwawił z dwóch ran postrzałowych na udach i nikczemnej rany na głowie.

Boże.

Proszę.

Boże.

Proszę.

Niech Darius wyzdrowieje i niech Ren zmobilizuje Lee.

Odwróciłam się od tej myśli, kiedy ręce Riversa weszły w moją koszulkę i podniosły ją. Nie mogłam zrobić nic więcej, moje ciało nie wykonywało moich komend, moje ramiona uniosły się i koszulki nie było.

To się nie poprawiało.

Położył mnie delikatnie i z obrzydliwą miłością na łóżku, wciąż pochylony do mnie.

„Czekałem na to od dawna” - powiedział, przesuwając dłonią po skórze mojego boku, głaszcząc mnie.

Spróbowałam podnieść rękę. Podniosłam ją słabo i położyłam na jego przedramieniu.

Uznałam to za dobre.

„Musimy porozmawiać” - powiedziałam.

„Podoba mi się to” - odpowiedział i miałam nadzieję, że to potwierdza naszą rozmowę. Chociaż to, o czym chciał porozmawiać, kiedy znów się odezwał, nie podobało mi się wcale - „Nie spodziewałam się, że tu będzie, ale podoba mi się to. Miał tak dużo twojego czasu. Uśmiechałaś się do niego. Śmiałaś się z nim. Drażniłaś go. Więc teraz, jeśli się obudzi, będzie mógł obserwować mnie razem z tobą.”

Uniosłam drugą rękę i spróbowałam przycisnąć ją do jego klatki piersiowej, ale nie miałam w sobie dość, by zrobić cokolwiek, tylko dać jej odpocząć na tym miejscu.

„Snookie, proszę” - powiedziałam cicho - „Czuję się dziwnie.”

Jego dłoń przesunęła się po żebrach w kierunku mojej piersi, jego usta wykrzywiły się w przerażającym uśmiechu - „Znasz moje imię.”

„Tak. Teraz proszę …”

„Podoba mi się, że znasz moje imię” - powiedział mi.

Ohyda!

„Snookie …”

Pochylił się bliżej.

„Sprawię, że poczujesz się dobrze, Ally” - obiecał.

O Boże.

Gówno!

„Tylko pięć minut. Proszę. Tylko pięć…”

Jego usta zbliżyły się do moich i potarł je tam, w tę i z powrotem, i jeszcze raz, zanim odpowiedział - „Nie, Ally. Ja też czekałem…”

Przestał mówić, a moje ciało drgnęło z zaskoczenia, gdy dwie skute ręce znalazły się między nami. Szarpnęły do tyłu za gardło Riversa i już go nie było.

Z trudem usiadłam i zobaczyłam Riversa leżącego na Dariusie, plecami do przodu Dariusa. Skute w kajdanki dłonie Dariusa odciągały mocno kark Riversa, a po chore odgłosy, które wydawał, było jasne, że Darius go dusi.

Przetoczyłam się na bok. Wydawało się, że minęły lata, kiedy Rivers bulgotał, a on i Darius mocowali się na podłodze, gdy sięgnęłam po telefon. Zaczęłam szarpać się, wyciągając go z tylnej kieszeni, przeklinając siebie i nie spuszczając wzroku z mężczyzn na podłodze.

Wtedy Rivers wziął jedną rękę od ciągnięcia za ściągnięte kajdanki nadgarstki Dariusa na jego szyi i powędrowała do jego paska.

Moje oczy powędrowały do jego paska.

Miał tam nóż.

„Darius” - wyszeptałam, przełknęłam i znowu zaczęłam, próbując głośniej - „Darius! On ma nóż!”

Darius rzucił Riversem, ale Rivers walczył o życie. Nie marnował czasu.

Nie tracąc czasu, wyciągną nóż myśliwski o ogromnym ostrzu, obrócił go i zatopił w boku Dariusza.

I szarpał się zaciekle.

Darius stęknął, ale jakimś cudem nie puścił uścisku na szyi Riversa.

Szok i przerażenie pulsujące we mnie, wraz z adrenaliną (na szczęście),

Wrzasnęłam - „Nie!” - i ruszyłam, by chwycić się krawędzi łóżka.

Zerwałam się i uniosłam na rękach i kolanach, pędząc w ich stronę, moje ręce ześlizgnęły się na krew Dariusa zalewającą podłogę.

„Kurwa!” - krzyknęłam, docierając do nich, gdy toczyli się w tę i tamtą stronę.

Twarz Riversa była teraz sina, nogi kopały w panice i podnieceniu. Darius chrząknął, a odgłosy były pełne wysiłku i bólu. Położyłam ręce na nożu, który wciąż był w boku Dariusa, aby użyć go na Riversie i wydostać go z Dariusa, ale one ześlizgnęły się z ciepłej krwi - „Nie” - szepnąłem, robiąc to ponownie, gdy na scenę uderzyło światło słoneczne.

Spojrzałam w górę i zobaczyłam, że Ren wkracza do środka, za nim Lee i Hank, Eddie i Luke.

Dzięki Bogu.

Dzięki ci, Boże.

Dzięki ci, Boże.

„Karetka!” - krzyknęłam - „Darius. Postrzelony i dźgnięty.”

Ren odciągnął Riversa od Dariusa i odciągnął go.

Nie patrzyłam, żeby zobaczyć, co robi Ren, chociaż z roztargnieniem usłyszałam pięść wbijającą się w ciało, a następnie ciało wbijające się w ścianę (lub podłogę).

Zamiast tego, poruszając się szybko, ześlizgnęłam się po krwi, aby zbliżyć się do Dariusa, który był na plecach i się nie ruszał.

Był ospały i dyszący, a moje serce biło tak mocno, że było to bolesne, nie potrzebowałam noża, żeby wbić go w Riversa i pomóc Dariusowi, więc zostawiłam go tam, gdzie był, ale przycisnąłem dłoń do jego rany. Podniosłam drugą rękę do jego klatki piersiowej i zbliżyłam się twarzą do jego twarzy.

„Są tutaj. Są tutaj. Wyzdrowiejesz” - powiedziałam mu.

Darius patrzył na mnie i słyszałam, jak Luke mówi - „Rany postrzałowe. Rany kłute. Rana głowy. Jest źle. Potrzebujemy natychmiast karetki.”

Poczułam na sobie ręce i usłyszałam, jak Lee mówi - „Ally, pozwól mi się do niego dostać.”

Wyciągnęłam rękę i złapałam za rękę Dariusa. Z wysiłkiem przyciągając ją do jego klatki piersiowej i naciskając, podeszłam jeszcze bliżej.

„Będzie okej. Przyjeżdża karetka.”

Wciąż się na mnie gapił.

Wepchnęłam się w jego klatkę piersiową naszymi rękami. - „Mów do mnie.”

„Będziesz okej” - powtórzył cicho moje słowa.

Z jakiegoś powodu, słysząc jego głos, ogarnęła mnie ulga.

„Tak. Tak” - skinęłam głową - „Nic mi nie będzie.”

„Są tutaj” - powiedział słabym głosem.

Gówno. Gówno. Pierdolić.

„Tak. Oni są tutaj.”

„Więc wszystko będzie dobrze”.

Ręce na mnie stały się pilne - „Ally, kochanie, wpuść mnie tam.”

Zignorowałam Lee i powiedziałam do Dariusa - „Tak”.

„Ponieważ są tutaj” - powiedział do mnie Darius.

Przycisnęłam mocniej do jego rany, kiedy jego krew spływała po mojej dłoni.

„Nie.” - potrząsnęłam głową. - „Ponieważ ty mnie uratowałeś.”

Trzymał moje oczy i podniósł rękę do mojej twarzy - „Tak.”

Przycisnęłam policzek do jego dłoni, a drugą mocno ścisnęłam.

To wtedy zamknął oczy, a jego usta wykrzywiły się w uśmiechu, który mi się nie podobał.

„Wreszcie” - szepnął - „Zbawienie.”

Potem jego ręka opadła, lądując u jego boku.

Bez życia.

Potem odrzuciłam głowę do tyłu i wrzasnęłam.

 

 

6 komentarzy:

  1. Ooo, 😭😭😭 źle oj źle. Biedny Darius 😒😒😒 dziękuję ❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. TYLKO NIE TO !!!!!!! MA BYĆ HAPPY END . JA SIĘ NIE ZGADZAM ABY CUDOWNY CHŁOPAK UMARŁ! !!!!!!!!!! NIE ZGADZAM !😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭
    Uwielbiam Kristen ale mam jeszcze jeden problem 😅 co ona ma do chudych białych dziewczyn ? 😅 bo pojawia się coś takiego w jej książkach i trochę mnie to niepokoi😅 ostatnio sobie odświeżam niektóre i w jednej z nich pojawił się tekst ze kobiety kościste są całkowicie nieatrakcyjne 😅 nawet jeśli w stosunku do złej laski takie komentarze są poniżej pasa wobec czytelniczek moim zdaniem 😅 Dziękuję bardzo za rozdział ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja pitole, co tu się odwaliło! Mam nadzieję, że mu jakoś pomogą i on nie umrze, to byłaby tragedia! Serce mi się łamie, bo uwielbiam Dariusa nad wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  4. O nie tylko nie on... Dziękuję za rozdział

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba jedna z najsmutniejszych części 😔 Mam nadzieję, że będzie nagły zwrot i przeżyje, ale niestety wątpię w to 😭 aż łzy miałam w oczach jak powiedział :wreszcie zbawienie 😔 biedna Ally mam nadzieję, że nie pogrąży się w poczuciu winy 😔 dziękuję za rozdział i kurde nie mogę się doczekać następnego 😜

    OdpowiedzUsuń
  6. https://www.wattpad.com/story/364179773-druga-szansa-pojednanie - tu macie opis historii Dariusa w mim tłumaczeniu. Miłej lektury. M.

    OdpowiedzUsuń