ROZDZIAŁ
XXXII
Zbawienie
Tydzień później …
Wjechałam moim Mustangiem na
podziemny parking przy moim biurze. Było prawie południe, a ja nadal pracowałam
w Fortnum, ponieważ Indy wciąż cierpiała z powodu porannych mdłości i według
jej lekarzy miała na to chwilę potrwać.
Chociaż to było obrzydliwe, miała
teraz dużo praktyki wymiotów, szybkie: „chwila…”, pędzenie do łazienki, powrót - „zaraz wrócę…” zdarzało się często.
Moja naj- najlepsza przyjaciółka.
Nic jej nie ruszało.
Wszystko osiedliło się w Krainie Rockowych
Lasek / Gorącej Drużyny, co oznaczało również w Krainie Rena i Ally.
Dla mnie były to poranki w Fortnum,
praca nad moimi sprawami, wieczory z Renem.
Dla Rena była to praca znoszenia zmrożenia
od Vito, a tym samym praca nad zawinięciem rzeczy, aby odejść, a potem wieczory
ze mną, podczas których próbowałam sprawić, by poczuł się lepiej.
Ukrywał, ale nosił to w sobie.
Zrobiłam, co mogłam zrobić z Vito.
Reszta należała do Rena, który
zdecydował.
To było, oczywiście, jeśli bym się
nie wściekła, zrobiła atak na biura Vito i wbiła mu trochę nowego. Chociaż
podejrzewałam, że to by nie pomogło.
I miałam sprawy. Dwie. Pierwszą podesłała
mi Shirleen (a tym samym Lee). Inna była od przyjaciółki, który miał przyjaciółkę,
która potrzebowała pomocy.
O dziwo, kiedy powiedziałem, że nie
akceptuję już kart podarunkowych ani rabatów jako płatności; powiedziała, że
porozmawia ze swoim przyjaciółką i podzieli się tymi informacjami. Potem
przyszła jej przyjaciółka i porozmawiała z Daisy. Potem mnie zatrudniła.
Obydwa przypadki były domowe i
pracowałam nad nimi z Mattem. Z doświadczenia wynikało, że żaden przypadek nie
trwałby długo. Tak przy okazji, ciekawie było mieć partnera.
Ciekawie w dobry sposób.
Matt był czymś w rodzaju Nieznanego
Chłopaka Gorącej Drużyny. Spędzałam z nim czas. Imprezowałam z nim. Strzelałam
gówno z nim. Znałam jego dziewczynę, Daphne. Wiedziałam, że jest gorący w typie
chłopca z sąsiedztwa. Ale poza tym niewiele.
Teraz wiedziałam, że jest dobry w
swojej pracy.
Aha, a ponieważ pracowaliśmy razem, a
to wymagało komunikacji, wiedziałam też, że kupił Daphne pierścionek. Wiedziałam
ponadto, że dzień Wielkiej Zapytania przypada w nadchodzącą sobotę.
„A jeśli powiesz choćby jednej Rockowej
Lasce, Ally, zastrzelę cię” - ostrzegł mnie z niezbyt chłopięcym wyrazem twarzy
z sąsiedztwa.
Więc Matt potrafił być twardzielem.
Dobrze wiedzieć.
Zapięłam usta na suwak. Potrząsnął
głową. Ale nie powiedziałam ani jednej Rockowej Lasce.
Byłam jedną z dziewcząt.
Ale teraz byłam też jednym z
chłopaków.
Jak bardzo, kurwa, było to wspaniałe?
Jedyną przeszkodą, która wisiała nad
wszystkim, był fakt, że ani Lee i jego chłopcy, ani Ren wypuszczający Lucky’ego
i Santo nie osiągnęli sukcesu w znalezieniu Snookie Riversa.
Próbowałam sobie wmówić, że zdał
sobie sprawę, że został rozpoznany i znalazł kogoś innego do prześladowania.
Kiedy to robiłam, nie wierzyłem sobie, ani nie podobał mi się pomysł, że
prześladuje kogoś innego. Więc to mnie niepokoiło i bardzo chciałam załatwić tę
sytuację.
Ale Brody namierzał mój telefon.
Miałam urządzenia śledzące w samochodzie i torebce i cały czas obserwowali mnie
w pokoju monitoringu w Nightingale Investigations. Nie wspominając o tym, że
często widziałam Lucky’ego lub Santo wiszących blisko.
Więc byłam objęta ochroną.
Nadal chciałam, żeby ktoś znalazł stalkera.
Kiedy szłam do windy, napisałam do
Rena W budynku.
W windzie w drodze na nasze piętro
mój telefon brzęczał Dobra, Słonko.
Uśmiechnęłam się, nie przejmując się
tym, że muszę się meldować (i to często) Renowi. Jeśli to by powodowało, że
łatwiej by oddychał, robiłabym to. Gdybym mogła zrobić cokolwiek, by ułatwić mu
oddychanie, zrobiłabym to (głównie).
Wyszłam z windy, poszłam korytarzem,
otworzyłam drzwi do swojego biura i stanęłam twarzą w twarz z III Wojną
Światową.
Mianowicie Daisy i Shirleen stały
twarzą w twarz.
„Sprawiasz, że źle wyglądam!” - Shirleen
krzyknęła, opierając ręce na biodrach, pochylając się nad biurkiem Daisy w
kierunku Daisy.
„Więc zrób opiłowanie i to nie takie,
jakie robisz na paznokciach!” - Daisy odkrzyknęła w odpowiedzi, również z
rękami opartymi na biodrach, wykonując coś pochylonego.
Ocho.
Weszłam, upewniając się, że drzwi się
zamknęły, mając nadzieję, że zagłuszy to hałas.
„Panie…” - zaczęłam.
Daisy spojrzała na mnie - „Tak, żebyś
wiedziała, skarbie, mam umówione spotkanie, robię to w porze lunchu”.
„Lizuska” - warknęła Shirleen.
„Nie jestem lizuską!” - Daisy
warknęła.
Shirleen odchyliła się do tyłu -
„Shirleen przynajmniej się nie podlizuje”.
Daisy uderzyła dłonią w biurko, jej
długie paznokcie (białe z zielonymi, brokatowymi końcówkami) zaklikały i
krzyknęła - „Nie jestem lizuską!”
Hmmm.
To przenikałoby do holu.
Zdecydowanie.
Czas to zakończyć.
„Yo!” - krzyknęłam i obie spojrzały
na mnie.
W porządku. Więc. Nie przestraszyłam
się.
Shirleen i Daisy wkurzały się oczami?
Musiałam przyznać. Czułam to.
„Daisy nie jest lizuską. Nie musi
podlizywać się. Jesteśmy zespołem” - powiedziałam Shirleen.
„Widzisz” - powiedziała złośliwie
Daisy.
„Tak jak” - wtrąciłam szybko, kiedy
Shirleen otworzyła usta - „Ty jesteś członkiem zespołu Lee. Masz tam swój
sposób na robienie rzeczy.” - Wyciągnęłam rękę. - „My mamy tutaj swój sposób na
robienie rzeczy” - Wskazałem na podłogę.
„Pracujesz z chłopakami” - powiedziała
do mnie Shirleen - „Zobaczą Daisy w akcji i wpadną na pomysły”.
Czy była naćpana?
Nie byłam pewna, czy chłopcy Lee
wiedzieli, że Daisy dla mnie pracuje. A jeśli tak, to mimochodem i nie
obchodziło ich to.
„Czy Lee obchodzi, czy zakładasz akta?”
- zapytałam.
„Słowa akta nie ma nawet w słowniku Lee” - odpowiedziała Shirleen.
Pomyślałam, że to prawda.
„Czy chłopcy w ogóle zwracają uwagę
na administrację w biurach Lee?” - trzymałam się tego.
„Do diabła, nie” - odpowiedziała
Shirleen.
Znowu wyciągnęłam rękę. - „W takim
razie dlaczego mieliby tutaj?”
Jej głowa przechyliła się na bok.
„Rozumiem” - mruknęła.
Jezu.
„W porządku. Więc skończyliśmy z tą
absurdalną walką?” - zapytałam.
„Tak” - oświadczyła Daisy, siadając
na tyłku, owiniętym w obcisłą zieloną spódnicę, na swoim krześle biurowym. To
dało nam widok tylko na białą bluzkę, która była rozpięta daleko poza
profesjonalnym poziomem, która miała dodatkową atrakcję, że była prawie
przezroczysta, więc zobaczyliśmy kilometry koronki, która była jej stanikiem.
Nie wspominając o włosach, które potrzebowały własnego numeru kierunkowego.
Shirleen zmrużyła oczy, patrząc na
Daisy, a ja ostrożnie podeszłam do biurka.
„O czym naprawdę myślisz?” - zapytałam
Shirleen, a ona spojrzała na mnie.
„Gówno jest nudne” - zadekretowała.
O rany.
Tex w formie czarnej kobiety.
Nie wiedziałam, co było gorsze, ale w
tym momencie, kiedy Shirleen była blisko i była w wkurzonym nastroju, ona była.
„Wszyscy się sparowali, byłaś ostatnia
i byłaś nudna” - narzekała. - „Jasne, rozbierałaś się. I było gorąco. La-di-da.
Ale teraz nie ma już wybuchających mieszkań. Nikt nie został porwany. Nic.
Chłopcy zajmują się interesami. Odbieram telefony. Wysyłam faktury. Prowadzę
listę płac. Potem idę do domu i oglądam telewizję. Nie pisałam się na to gówno.”
„Więc przyszłaś i wybrałaś bójkę z Daisy?”
- zapytałam.
„Co jeszcze, do diabła, mam zrobić?”
- zapytała Shirleen, po czym pochyliła się - „Akta?”
Moja odpowiedź brzmiałaby: tak.
Gdybym była na tyle szalona, żeby to zwerbalizować.
Nie byłam, więc zamiast tego przyjrzałam
się jej i zbliżyłam się.
Mój głos również był cichszy, kiedy
nacisnęłam - „Dobra, Shirleen, teraz powiedz nam, o czym naprawdę myślisz.”
Wciągnęła powietrze, spojrzała na
Daisy, spojrzała na mnie, po czym oświadczyła - „Sniff ma dziewczynę.”
O cholera.
„Są blisko. Nigdy go nie ma w domu” -
ciągnęła.
Szlag.
„Nigdy go nie widzę” - mówiła dalej -
„A kiedy jest w domu, rozmawia przez telefon…” przerwała - „… z nią”.
Hmmm.
Mamie nie podobało się, że jej młode
wyprowadzały się z legowiska.
Shirleen jeszcze nie skończyła, a
najstraszniejsze zostawiła na koniec.
„I musimy porozmawiać i nie tylko nie chcę mówić, ale nie wiem, jak to zrobić”.
Pomyślałam, że z Roam’em i Sniffem
(głównie Roam’em, ale może też być ze Sniffem) było trochę za późno na rozmowę, taką jak rozmowa o seksie. Obaj od jakiegoś czasu byli seryjnymi randkowiczami,
a Roam bił rekord świata.
Tym też się nie podzieliłam.
Ale Daisy (jak zawsze) miała ochotę
się podzielić.
Machnęła nadgarstkiem i poradziła -
„Po prostu kup mu paczkę prezerwatyw i połóż na jego poduszce”.
„Co mówisz?” - zapytała Shirleen z
wielkimi oczami.
„To mówi wszystko” - odpowiedziała
Daisy.
„Mówi się, że się godzę z tym, że uprawiają seks, a ja się nie godzę” - odparła Shirleen.
„To chłopiec. Ma siedemnaście lat. To
się stanie, jeśli już nie stało, Cukiereczku” - zauważyła Daisy.
„Jest moim chłopcem i nie
stanie się to, dopóki nie zrozumie, co to znaczy” - Shirleen odparła i
zakończyła - „I to się jeszcze nie
wydarzyło.”
Hmmm.
Wyparcie matki.
Zmieniłam temat, pytając - „Co to znaczy?”
Spojrzała na mnie i skutecznie
powstrzymałam się przed cofnięciem się o krok.
„Nie wiesz?”
„Wiem, co to dla mnie znaczy. Po
prostu nie wiem, czego chcesz, żeby Sniff wiedział, co to znaczy -
odpowiedziałem.
„Robisz to z Zano. Co to
znaczy?" - odparła.
"Powiedziałam, że wiem, co to dla mnie znaczy” - powtórzyłam, starając
się wykazać cierpliwość - „Chcę wiedzieć, czym chcesz się podzielić z Sniffem”.
„Że powinien znaleźć dziewczynę,
która coś dla niego znaczy, więc będzie to znaczyć, co to znaczy, kiedy robisz to
z Zano. Albo Indy z Lee. Mace ze Stellą…”
Daisy przerwała Shirleen -
„Rozumiemy”.
Shirleen spojrzała na nią - „Ty z
Marcusem”.
„O kochanie” - Daisy machnęła ręką,
wyciągając dłoń - „aby dostać się do Marcusa, musi być w siodle i ujeżdżać,
zanim znajdzie Jedyną. I robić to dużo. Comprende?”
„A może po drodze wpadnie jakaś
głupia biała dziewczyna?” - Shirleen potrząsnęła głową - „Nie ma mowy”.
Daisy nachyliła się do Shirleen i
położyła dłoń na biurku, powtarzając z nadwyrężoną cierpliwością - „Dlatego
kupujesz mu paczkę prezerwatyw i
kładziesz je na jego cholernej poduszce”.
„Uch… tylko mówię” - wtrąciłam się i
obie spojrzały na mnie - „Nie chcesz mówić. Nie wiesz, jak rozmawiać. Ale znasz
co najmniej ośmiu facetów, do których możesz zadzwonić, którzy są blisko Sniffa
i znaleźli kobietę, z którą seks oznacza to, co chcesz, aby oznaczał dla
Sniffa, a który może z nim porozmawiać.”
Brwi Shirleen prawie sięgały krawędzi
jej ogromnego afro - „Panie, czy mówisz, że myślisz, że jeden z Gorącej Drużyny
powinien porozmawiać o seksie z moim chłopakiem?”
„To właśnie mówię” - potwierdziłam.
„Oszalałaś?” - zapytała.
„Nie” - odpowiedziałem.
„No cóż, po prostu powiem wracając do
tematu, wszyscy ci chłopcy byli w siodle tak często, zanim dostali swoją Rockową
Laskę, że to dziwne, że żaden z nich nie ma łukowatych nóg” - zauważyła
Shirleen.
„Robienie tego nie wymaga od
mężczyzny rozwierania nóg” - mruknęła Daisy, a Shirleen skierowała na nią swoje
spojrzenie.
„Minęło trochę czasu dla Shirleen,
ale pamiętam tę część” - warknęła.
Wydawało się, że nadszedł czas,
żebyśmy podłączyli Shirleen.
„Osobiście uważam, że powinniśmy
zapytać jednego z Hot Bunch” - stwierdziła Daisy, sięgając ręką do telefonu na
biurku. - „I nagrywaj to. To chciałbym zobaczyć.”
O cholera.
Ja też.
Całkowicie.
„Zadzwoń do Mace’a” - rozkazałam,
natychmiast tracąc zainteresowanie naszym wcześniejszym tematem - „To byłoby
niesamowite.”
Daisy skinęła głową, jej włosy kiwały
się razem z nią, i zaczęła wbijać guziki w telefon czubkiem pazura.
„Daisy dziewczyno, odłóż ten telefon”
- zażądała Shirleen.
Daisy odsunęła słuchawkę i spojrzała
na mnie - „Zmieniłam zdanie. Luke.”
Pokręciłam głową i uśmiechnęłam się -
„Hector. Całkowicie Hector.”
Shirleen wyciągnęła rękę, wyszarpnęła
słuchawkę z ręki Daisy i wbiła ją w podstawę, podczas gdy głowa Daisy odskoczyła
do tyłu, a ona krzyknęła - „Hej!”
„Pieprzyć to” - mruknęła Shirleen,
tupiąc do drzwi - „Zrobię to.”
„Shirleen” - zawołałam.
Odwróciła się z ręką na klamce i
odgryzła się - „Co?”
„Hank” - powiedziałem cicho. - „A
skoro już to robi, niech też porozmawia z Roam’em.”
Jej twarz złagodniała.
Rozumiała mnie.
Hank byłby idealny do rozmowy i obje o tym wiedziałyśmy.
„Hank” - powiedziała.
„A tak, żebyś wiedziała na przyszłość,
jak będziesz miała jakiekolwiek inne problemy z Gorącą Drużyną, czy twoją
Gorącą-Drużyną-w-przygotowaniu w domu, czy cokolwiek, o czym chcesz przyjść i
pogadać. Zrób to. Ale następnym razem przynieś kawę zamiast jakiegoś powodu do kłótni”
- powiedziałam.
Przewróciła oczami, odwróciła się i poszła.
Odwróciłam się do Daisy - „Dobrze.
Kryzys się skończył. Coś, co muszę wiedzieć?”
Skinęła głową - „Roxie ma już beta
wersję witryny, więc musisz się jej przyjrzeć. Ava wysłała finały papieru
firmowego i wizytówek, które musisz zatwierdzić, abyśmy mogli przystąpić do
druku. Wysłałam ci całe to gówno, jest w twoim e-mailu.”
„Fajnie” - odpowiedziałam.
„I zadzwonił Smithie. Chce, żebym
dziś po południu usiadła z JoJo, więc zaczynam to robić. A jutro położą naszą tablicę
na ścianie w przedpokoju.”
Jutro zawieszali naszą tablicę na
ścianie w przedpokoju.
Uśmiechnęłam się do niej.
Uśmiechnęła się do mnie.
Potem zaciągnęłam tyłek do biura i
uruchomiłam komputer.
Przeglądałem witrynę, którą
zaprojektowała dla mnie Roxie, kiedy Daisy zawołała z moich drzwi - „Idę po
kanapkę, kochanie. Chcesz, żebym ci załatwiła?”
Potrząsnęłam głową - „Nie będę tu
długo. Muszę spotkać się z Mattem i omówić naszą strategię na dzisiejszy
wieczór. Po drodze coś wezmę.”
„Rozumiem” - mruknęła i pomachała, a
potem - „Później”.
Patrzyłam, jak zamykają się za nią
drzwi.
Potem pomyślałam o mojej tablicy w
holu i spotkaniu z Mattem później.
To skłoniło mnie do myślenia o Hanku
i Lee.
To wysłało moją rękę do mojego
telefonu.
Zadzwoniłam do Shirleen.
„Dziewczyno, właśnie skończyłam z
tobą rapować” - brzmiało jej powitanie.
„Wiesz” - powiedziałam jej, dochodząc
do tego, co ją naprawdę denerwowało - „dorosną, a kiedy to zrobią, odejdą”.
Nic nie powiedziała, ale czułam te
wibracje i nie były dobre. Nie złe, po prostu nieszczęśliwe. Więc mówiłam dalej
- „Ale musisz wiedzieć i nigdy nie zapomnieć, że miłość i stabilność, którą im
dałaś, odkąd ich masz, jest najcenniejszą rzeczą, jaką mieli w swoim życiu. I
tego też nigdy nie zapomną. Więc dorosną i będą żyć swoim życiem. A ponieważ im
to dałaś, nigdy ich nie stracisz” - wzięłam oddech i użyłam słów Duke’a - „Ale
teraz musisz dać im swobodę latania.”
Znowu nic nie powiedziała, a ja
czekałam.
Potem coś powiedziała - „Masz rację,
dziecko.”
„Wiem, Shirleen.”
„Mimo wszystko skopię mu tyłek, jeśli
zapłodni jakąś chudą białą dziewczynę.”
Zaśmiałam się i powiedziałam -
„Pomogę”.
„Dobrze wiedzieć” - mruknęła - „Później.”
Rozłączyła się.
Położyłam telefon na biurku i
spojrzałam w komputer. Patrzyłam około trzech sekund przed otwarciem drzwi do biura.
Wchodził Ren. Spodnie. Koszula.
Pyszne.
„Hej” - zawołałam, wstając z fotela i
poruszając się dookoła biurka.
Jego usta drgały, kiedy powiedział -
„Wiesz, nie musisz wstawać, mała.”
Dotarłam do niego, stanęłam na
palcach, położyłam dłoń na jego brzuchu i dotknęłam ustami jego, zanim
odpowiedziałam - „Tak, muszę.”
Potrząsnął głową, usta nadal drgały i
zapytał - „Masz chwilę?”
„Jasne” - odpowiedziałam.
Wskazał głową na moje biurko, gdy
dotarło do mnie, że jeszcze tego nie ochrzciliśmy i zanotowałam sobie w
pamięci, żeby zaplanować to na najbliższą przyszłość.
Usiadłam w fotelu. Przysunął się
bliżej i oparł się o moje biurko, z rękami skrzyżowanymi na piersi, opuszczoną
brodą i oczami na mnie.
„Vito i ja właśnie pokłóciliśmy się” - oświadczył.
Gówno.
Ren szedł dalej.
„To było brzydkie i skończyłam.
Zrezygnowałem.”
Kurwa!
Ren nie skończył.
„Mam gówno do rozwiązania, a Marcus
nie jest jeszcze gotowy. Vito ma mnie miesiąc na przejście. Wtedy myślę, że ty
i ja możemy spędzić kilka tygodni na plaży. To da Marcusowi czas, więc kiedy
wrócimy, będę mógł się do tego zabrać.”
Miło.
Ja. Ren. I kilka tygodni na plaży.
Nie można powiedzieć, że podobało mi
się, dlaczego miał czas na wakacje. Ale nie zamierzałam się z tym kłócić.
Dlatego zgodziłam się - „Okej”.
„Czy potrafisz to tak zaaranżować,
żebyś nie miała pracy i mogła uciec?” - zapytał.
„Oczywiście” - odpowiedziałam.
„Dobrze” - mruknął, ale wyraz jego
twarzy mówił, że nic nie jest dobre.
Wyciągnęłam rękę i przesunęłam palcem
po jego udzie - „Wszystko w porządku?”
„Cały czas miałem nadzieję” -
powiedział.
Ludzie zawsze to robili, kiedy gówno
spadało z rodzin.
„Ma jeszcze miesiąc” - przypomniałam
mu.
Ren potrząsnął głową - „Nie.
Zobowiązałem się u Marcusa. Zrobione.”
Wstałam z fotela i zbliżyłam się.
Rozłożył swoje ramiona i owinął je wokół mnie, ściągając mnie z nóg, więc oparłam
się na nim. Odwzajemniłam przysługę i usadowiłam się, obejmując go ramionami.
„Jest uparty. Jego strata” -
powiedziałam łagodnie.
„Wciąż to jest do bani.”
Całkowicie było. Ren ekskomunikowany
przez Vito i my nie jesteśmy w stanie jeździć razem. Nie żebyśmy dużo jeździli
razem do pracy.
Ale nadal.
Przycisnęłam się bliżej i ścisnęłam
go - „Cóż, dobrą wiadomością jest to, że będziesz mieć kolejne biurko, które
możemy ochrzcić.”
Jego oczy się rozgrzały i uśmiechnął
się do mnie.
Przycisnęłam się jeszcze bliżej i szepnęłam
- „Przykro mi kochanie”.
„Mnie też” - szepnął z powrotem,
ściskając mnie.
„A może wyjdziemy dziś wieczorem?
Może do Brother’s. Ponownie przeżyć naszą pierwszą randkę tym razem z
jedzeniem. I oczywiście seks na schodach w domu” - zasugerowałam.
Jego oczy poważnie się rozgrzały i
odpowiedział - „Jak dla mnie działa.”
Uśmiechnęłam się - „Spoko.”
Pochylił się i szybko mnie pocałował,
po czym odsunął się i powiedział - „Muszę wracać”.
„Tak. Muszę iść na lunch i spotkać
się z Mattem. Ponieważ jedziemy oddzielnymi samochodami, spotkamy się w domu.
Powiedzmy piąta trzydzieści?”
„Tak małą.”
Pochylił się i pocałował mnie w
czubek włosów, po czym odsunął mnie do tyłu i odszedł.
„Później, Ally” - zawołał, odchodząc,
gdy patrzyłam na jego szerokie ramiona w koszuli.
„Później kochanie” - odpowiedziałam.
Spojrzał na mnie przez ramię i
pomachał cicho, zanim zamknęły się przed nim drzwi.
Zastanowiłam się, jak zamierzam
odebrać Renowi zły dzień tej nocy, co sprawiło, że w moim szczęśliwym miejscu
pojawiło się mrowienie. Potem zwróciłam uwagę na komputer.
Wysłałam Roxie kilka zmian, wysłałam
akceptację logo do Avy i wyłączyłam komputer.
Chwyciłam telefon, włożyłam go do
tylnej kieszeni i złapałam torebkę. Wystartowałam, zamknęłam drzwi i rozmyślałam
o tym, gdzie wejść, żeby dostać lunch.
Zjechałam windą na parking, wysyłając
SMS-a do Rena - W drodze na lunch i Matta.
Wiedziałem, że nie dostanę jego SMS-a
zwrotnego, dopóki nie wyjeżdżam, ponieważ sygnał został utracony pod budynkiem.
Wiedziałem też, że dostanę to, kiedy wyjeżdżam, ponieważ zawsze zwracał moje
SMS-y.
Wyjęłam kluczyki i byłam blisko
samochodu, kiedy to poczułam.
Nie byłam sama.
Założyłam się i odwróciłam, by
zobaczyć, jak Darius na mnie łypie.
Nie wyglądał na szczęśliwego.
O rany.
„Hej” - przywitałam się.
„Pieprzyć, hej, Ally, i” - podniósł
palec i dźgnął go w moją twarz, kiedy zbliżył się i zatrzymał - „pieprzyć cię”.
Co do cholery?
„Darius, dlaczego jesteś…?”
Przerwał mi, a jego przystojna twarz
wykrzywiła wściekłość - „Wiem, że to byłaś ty”.
Ocho.
„Ja co?” - zapytałam z wahaniem.
Ale miałem wrażenie, że wiem co.
„Wiem, że to byłaś ty. Ally, zawsze w
gównie wszystkich, mówiąc mi, że będziesz w moim. Więc w to byłaś wpieprzona.”
- ponownie dźgnął mnie palcem w twarz - „… to postawiło Lee i Eddiego na Malii.”
Rozmawiali.
Nie powiedzieli mi, ale Darius z
pewnością się dowiedział.
„Darius …”
Zbliżył do mnie twarz i zatrzasnęłam
usta.
„Ty głupia, wścibska, pieprzona
suko.”
Moje plecy wyprostowały się, ale
Darius nie powiedział wszystkiego.
„Skończyliśmy” - uciął - „Ty i ja. I
przez ciebie ja, Lee i Eddiego. Skończyliśmy. Wszyscy skończyliśmy. Jego…”
Wciąż strzelał do mnie gniewnymi
słowami, ale poczułem inną obecność. Moje oczy powędrowały wokół niego i
zrobiły się ogromne.
Kurwa!
„Darius!”
- krzyknęłam, chwytając go za rękę.
Ale było za późno.
Snookie Rivers, a przynajmniej
człowiek ze zdjęcia z kartoteki, które wydostał Brody, był tam i był gotowy. Gdy
Darius się odwrócił, Rivers wbił łyżkę do opon w bok głowy Dariusa.
Widziałam, jak krew zaczęła płynąć,
kiedy upadł.
Nie.
Nie.
Nie, nie, nie, nie, nie.
Krzyknęłam, sięgając do torebki po
gaz pieprzowy, gdy Rivers zwrócił się do mnie.
Zaczęłam się szybko cofać, wciąż
krzycząc.
Był przy mnie, zanim znalazłam gaz
pieprzowy, ale złapałam go za rękę i odciągnęłam, kiedy wepchnął mnie na bok
mojego samochodu. Szybko uniósł rękę i poczułam ostre ukłucie w szyję, gdy
tylko wydostałam gaz pieprzowy i znalazłam się między nami. Psiknęłam mu go w
twarz, a on zatoczył się, krztusząc się.
Chciałam iść do Dariusa, ale żeby mu
pomóc, musiałam uciec i kogoś znaleźć.
Więc uciekałam.
Problem polegał na tym, że zrobiłam
pięć kroków, a przy szóstym moja noga dziwnie się pode mną ugięła. Uderzyłam o cement
na czworaka, wciąż krzycząc, ale teraz słabiej, gdy dziwny letarg ogarnął moje
kończyny.
Czołgałam się dalej, upadłam na
brzuch i zaczęłam się przeciągać, zanim mój policzek wbił się w cement i
wszystko stało się czarne.
*****
Usłyszałam strzały.
Jeden.
Potem drugi.
Wymagało to wysiłku, ale zmusiłam się
do otwarcia oczu.
Udało mi się to, ale nie mogłam się rozeznać
swojego położenia. Wirowało mi w głowie i nie mogłam się na niczym skupić.
Starałam się to zebrać i wyczułam
ruch.
Wtedy z trudem mogłam się skupić i
zobaczyłam coś nade mną.
„Postrzeliłem go w obie nogi” - słyszałam
- „Jak się obudzi, może patrzeć, ale nie będzie mógł się ruszyć” - potem głos
mówił dalej w zadumie - „Jeśli najpierw nie wykrwawi”.
Nie miałam pojęcia, o kim mówił i nie
miałam w sobie siły, żeby to poskładać. Miałem tyle siły, że poczułem, że na czymkolwiek
leżałam, poruszyło się i to, co było nade mną, zbliżyło się.
Więc mogłam się skupić.
Rivers.
To wszystko wróciło do mnie.
Kurwa!
Jego palce dotknęły mojej twarzy -
„Teraz jesteśmy tylko ty i ja, Ally. Tylko ty i ja. Wreszcie.”
Kurwa, cholera, kurwa.
Zdałam sobie sprawę, że byłam odurzona,
ale to nie znaczyło, że nie próbowałam się odsunąć, kiedy pochylił się nade
mną.
Nie udało mi się i poczułam, jak jego
usta zwilżają moją szyję, przesuwając się do mojego ucha.
Żołądek mi się zacisnął.
„Kiedy skończymy, pozbędę się go.
Twój facet. Czarny. Potem znajdę tego drugiego, Włocha i też się go pozbędę. A
potem naprawdę będziemy tylko ty i ja” - szepnął mi do ucha.
Widział mnie z Renem i Dariusem.
Tak bardzo mnie obserwował.
Chory.
„Odejdź ode mnie” - wypchnęłam między
usta.
Jego usta odsunęły się od mojego
ucha, a jego twarz zbliżyła się do mojej. - „Nigdy, Ally. Nigdy.”
Dużo mnie to kosztowało, ale skupiłam
się na jego oczach.
Płonęły światłem, które przestraszyło
nawet mnie.
Nie trochę.
Bardzo.
Byłam przerażona.
Boże, musiałam się pozbierać.
Szybko.
Zrobiłam bilans.
Leżałam na łóżku. I nadal czułam
telefon przy tyłku.
To było dobre. Nie wiedziałam, gdzie
jest moja torebka, ale Brody namierzał mój telefon. Nie miałam pojęcia, ile
czasu minęło, odkąd zabrał mnie Rivers, ale kiedy nie spotkałam się z Mattem, a
nawet wcześniej, kiedy nie napisałam do Rena, że jestem z Mattem, zmobilizowaliby
się.
Musiałam zyskać na czasie
„Czy jest tu Darius?” - zapytałam.
Przechylił głowę na bok i jego oczy
przesunęły się po mojej twarzy. Potem przycisnął się we mnie, owinął swoje
ramiona wokół mnie i podniósł tak, że mój tułów był przyciśnięty do jego, a
moja broda była na jego ramieniu.
Zerknęłam, a potem przełknęłam,
wirowało mi w głowie, serce mi się ścisnęło, widziałam Dariusa leżącego na
podłodze około dziesięciu stóp dalej. Krwawił z dwóch ran postrzałowych na
udach i nikczemnej rany na głowie.
Boże.
Proszę.
Boże.
Proszę.
Niech Darius wyzdrowieje i niech Ren
zmobilizuje Lee.
Odwróciłam się od tej myśli, kiedy
ręce Riversa weszły w moją koszulkę i podniosły ją. Nie mogłam zrobić nic
więcej, moje ciało nie wykonywało moich komend, moje ramiona uniosły się i koszulki
nie było.
To się nie poprawiało.
Położył mnie delikatnie i z
obrzydliwą miłością na łóżku, wciąż pochylony do mnie.
„Czekałem na to od dawna” -
powiedział, przesuwając dłonią po skórze mojego boku, głaszcząc mnie.
Spróbowałam podnieść rękę. Podniosłam
ją słabo i położyłam na jego przedramieniu.
Uznałam to za dobre.
„Musimy porozmawiać” - powiedziałam.
„Podoba mi się to” - odpowiedział i
miałam nadzieję, że to potwierdza naszą rozmowę. Chociaż to, o czym chciał
porozmawiać, kiedy znów się odezwał, nie podobało mi się wcale - „Nie
spodziewałam się, że tu będzie, ale podoba mi się to. Miał tak dużo twojego
czasu. Uśmiechałaś się do niego. Śmiałaś się z nim. Drażniłaś go. Więc teraz,
jeśli się obudzi, będzie mógł obserwować mnie razem z tobą.”
Uniosłam drugą rękę i spróbowałam
przycisnąć ją do jego klatki piersiowej, ale nie miałam w sobie dość, by zrobić
cokolwiek, tylko dać jej odpocząć na tym miejscu.
„Snookie, proszę” - powiedziałam
cicho - „Czuję się dziwnie.”
Jego dłoń przesunęła się po żebrach w
kierunku mojej piersi, jego usta wykrzywiły się w przerażającym uśmiechu - „Znasz
moje imię.”
„Tak. Teraz proszę …”
„Podoba mi się, że znasz moje imię” -
powiedział mi.
Ohyda!
„Snookie …”
Pochylił się bliżej.
„Sprawię, że poczujesz się dobrze,
Ally” - obiecał.
O Boże.
Gówno!
„Tylko pięć minut. Proszę. Tylko
pięć…”
Jego usta zbliżyły się do moich i
potarł je tam, w tę i z powrotem, i jeszcze raz, zanim odpowiedział - „Nie,
Ally. Ja też czekałem…”
Przestał mówić, a moje ciało drgnęło
z zaskoczenia, gdy dwie skute ręce znalazły się między nami. Szarpnęły do tyłu
za gardło Riversa i już go nie było.
Z trudem usiadłam i zobaczyłam
Riversa leżącego na Dariusie, plecami do przodu Dariusa. Skute w kajdanki
dłonie Dariusa odciągały mocno kark Riversa, a po chore odgłosy, które wydawał,
było jasne, że Darius go dusi.
Przetoczyłam się na bok. Wydawało się,
że minęły lata, kiedy Rivers bulgotał, a on i Darius mocowali się na podłodze,
gdy sięgnęłam po telefon. Zaczęłam szarpać się, wyciągając go z tylnej
kieszeni, przeklinając siebie i nie spuszczając wzroku z mężczyzn na podłodze.
Wtedy Rivers wziął jedną rękę od ciągnięcia
za ściągnięte kajdanki nadgarstki Dariusa na jego szyi i powędrowała do jego
paska.
Moje oczy powędrowały do jego paska.
Miał tam nóż.
„Darius” - wyszeptałam, przełknęłam i
znowu zaczęłam, próbując głośniej - „Darius! On ma nóż!”
Darius rzucił Riversem, ale Rivers
walczył o życie. Nie marnował czasu.
Nie tracąc czasu, wyciągną nóż
myśliwski o ogromnym ostrzu, obrócił go i zatopił w boku Dariusza.
I szarpał się zaciekle.
Darius stęknął, ale jakimś cudem nie
puścił uścisku na szyi Riversa.
Szok i przerażenie pulsujące we mnie,
wraz z adrenaliną (na szczęście),
Wrzasnęłam - „Nie!” - i ruszyłam, by
chwycić się krawędzi łóżka.
Zerwałam się i uniosłam na rękach i
kolanach, pędząc w ich stronę, moje ręce ześlizgnęły się na krew Dariusa zalewającą
podłogę.
„Kurwa!” - krzyknęłam, docierając do
nich, gdy toczyli się w tę i tamtą stronę.
Twarz Riversa była teraz sina, nogi
kopały w panice i podnieceniu. Darius chrząknął, a odgłosy były pełne wysiłku i
bólu. Położyłam ręce na nożu, który wciąż był w boku Dariusa, aby użyć go na
Riversie i wydostać go z Dariusa, ale one ześlizgnęły się z ciepłej krwi - „Nie”
- szepnąłem, robiąc to ponownie, gdy na scenę uderzyło światło słoneczne.
Spojrzałam w górę i zobaczyłam, że
Ren wkracza do środka, za nim Lee i Hank, Eddie i Luke.
Dzięki Bogu.
Dzięki ci, Boże.
Dzięki ci, Boże.
„Karetka!” - krzyknęłam - „Darius.
Postrzelony i dźgnięty.”
Ren odciągnął Riversa od Dariusa i
odciągnął go.
Nie patrzyłam, żeby zobaczyć, co robi
Ren, chociaż z roztargnieniem usłyszałam pięść wbijającą się w ciało, a
następnie ciało wbijające się w ścianę (lub podłogę).
Zamiast tego, poruszając się szybko,
ześlizgnęłam się po krwi, aby zbliżyć się do Dariusa, który był na plecach i
się nie ruszał.
Był ospały i dyszący, a moje serce
biło tak mocno, że było to bolesne, nie potrzebowałam noża, żeby wbić go w
Riversa i pomóc Dariusowi, więc zostawiłam go tam, gdzie był, ale przycisnąłem
dłoń do jego rany. Podniosłam drugą rękę do jego klatki piersiowej i zbliżyłam
się twarzą do jego twarzy.
„Są tutaj. Są tutaj. Wyzdrowiejesz” -
powiedziałam mu.
Darius patrzył na mnie i słyszałam,
jak Luke mówi - „Rany postrzałowe. Rany kłute. Rana głowy. Jest źle.
Potrzebujemy natychmiast karetki.”
Poczułam na sobie ręce i usłyszałam,
jak Lee mówi - „Ally, pozwól mi się do niego dostać.”
Wyciągnęłam rękę i złapałam za rękę
Dariusa. Z wysiłkiem przyciągając ją do jego klatki piersiowej i naciskając,
podeszłam jeszcze bliżej.
„Będzie okej. Przyjeżdża karetka.”
Wciąż się na mnie gapił.
Wepchnęłam się w jego klatkę
piersiową naszymi rękami. - „Mów do mnie.”
„Będziesz okej” - powtórzył cicho
moje słowa.
Z jakiegoś powodu, słysząc jego głos,
ogarnęła mnie ulga.
„Tak. Tak” - skinęłam głową - „Nic mi
nie będzie.”
„Są tutaj” - powiedział słabym
głosem.
Gówno. Gówno. Pierdolić.
„Tak. Oni są tutaj.”
„Więc wszystko będzie dobrze”.
Ręce na mnie stały się pilne - „Ally,
kochanie, wpuść mnie tam.”
Zignorowałam Lee i powiedziałam do
Dariusa - „Tak”.
„Ponieważ są tutaj” - powiedział do
mnie Darius.
Przycisnęłam mocniej do jego rany,
kiedy jego krew spływała po mojej dłoni.
„Nie.” - potrząsnęłam głową. - „Ponieważ ty mnie uratowałeś.”
Trzymał moje oczy i podniósł rękę do
mojej twarzy - „Tak.”
Przycisnęłam policzek do jego dłoni,
a drugą mocno ścisnęłam.
To wtedy zamknął oczy, a jego usta
wykrzywiły się w uśmiechu, który mi się nie
podobał.
„Wreszcie” - szepnął - „Zbawienie.”
Potem jego ręka opadła, lądując u
jego boku.
Bez życia.
Potem odrzuciłam głowę do tyłu i wrzasnęłam.
Ooo, 😭😭😭 źle oj źle. Biedny Darius 😒😒😒 dziękuję ❤️
OdpowiedzUsuńTYLKO NIE TO !!!!!!! MA BYĆ HAPPY END . JA SIĘ NIE ZGADZAM ABY CUDOWNY CHŁOPAK UMARŁ! !!!!!!!!!! NIE ZGADZAM !😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭
OdpowiedzUsuńUwielbiam Kristen ale mam jeszcze jeden problem 😅 co ona ma do chudych białych dziewczyn ? 😅 bo pojawia się coś takiego w jej książkach i trochę mnie to niepokoi😅 ostatnio sobie odświeżam niektóre i w jednej z nich pojawił się tekst ze kobiety kościste są całkowicie nieatrakcyjne 😅 nawet jeśli w stosunku do złej laski takie komentarze są poniżej pasa wobec czytelniczek moim zdaniem 😅 Dziękuję bardzo za rozdział ❤
Ja pitole, co tu się odwaliło! Mam nadzieję, że mu jakoś pomogą i on nie umrze, to byłaby tragedia! Serce mi się łamie, bo uwielbiam Dariusa nad wszystko.
OdpowiedzUsuńO nie tylko nie on... Dziękuję za rozdział
OdpowiedzUsuńChyba jedna z najsmutniejszych części 😔 Mam nadzieję, że będzie nagły zwrot i przeżyje, ale niestety wątpię w to 😭 aż łzy miałam w oczach jak powiedział :wreszcie zbawienie 😔 biedna Ally mam nadzieję, że nie pogrąży się w poczuciu winy 😔 dziękuję za rozdział i kurde nie mogę się doczekać następnego 😜
OdpowiedzUsuńhttps://www.wattpad.com/story/364179773-druga-szansa-pojednanie - tu macie opis historii Dariusa w mim tłumaczeniu. Miłej lektury. M.
OdpowiedzUsuń